1. Łowiąc ryby spokojnego żeru pełnoletni wędkarz może mieć pod opieką dwójkę wędkarzy w wieku do 14 lat, każdy z nich łowi na jedną wędkę. Opiekun także ma prawo łowić na jedną wędkę. Razem: 3 wędki.
2. Łowiąc ryby drapieżne (spining) pełnoletnie wędkarz może mieć pod opieką jednego wędkarza w wieku do 14 lat łowiącego na jedną wędkę. Opiekun także wędkuje. Razem: 2 wędki.
3. Dopuszcza się łowienie ryb na podrywkę.
4. Jako tzw. "żywca" można używać tylko ryb złowionych w zbiorniku/rzece, na której będziemy ich używać.
5. Ryby przeznaczone na przynętę przechowujemy w miękkich siatkach (tak jak dotychczas) lub w sadzykach.
6. Zmiany w wymiarach, okresach ochronnych i limitach połowowych. Najważniejsze wymiary to 50cm dla sandacza i szczupaka. Najważniejszy limit to 2 sztuki (razem) sandacza i/lub szczupaka na dobę.
7. Nie wrzucamy z powrotem do wody m.in. sumików karłowatych, tzw. "byczków".
---
Mój komentarz.
Ad. 1. i 2. Pomysł moim zdaniem świetny. W "latach młodości" cierpiałem, bo spining był dla mnie nieosiągalny, a i łowienie pod czyjąś opieką zazwyczaj nastręczało opiekunowi problemów. Teraz całość trochę luźniej wygląda.
Ad. 3., 4. i 5. Skoro łowimy żywce na miejscu, to podrywka jest tutaj naturalnym następstwem. No i przechowywanie w sadzyku wygodniejsze; nie trzeba całej, wielkiej siaty wyciągać z wody i robić rumoru w wodzie, żeby jakiegoś malucha wyciągnąć.
Ad. 6. Mało tej ryby u nas, dobre posunięcie. Zresztą, co to za przyjemność oprawiać takie maluchy... Po wszystkim zostanie połowa tego, co wyciągnęliśmy z wody.
Ad. 7. No skoro już nie można wypuszczać, to... nie w krzaki, tylko do domu. Byczki są naprawdę smaczne. Problem z oprawieniem tylko jest. U dużych można pokusić się o zdjęcie skóry. Małe, oczywiście po ubiciu, tak jak liny, naciera się solą, która rozpuszcza wszystko aż do skóry.
Ostatnio zmieniony przez Kaspersky 2011-02-06, 15:03, w całości zmieniany 2 razy
[quote= 3. Dopuszcza się łowienie ryb na podrywkę.
4. Jako tzw. "żywca" można używać tylko ryb złowionych w zbiorniku/rzece, na której będziemy ich używać.
5. Ryby przeznaczone na przynętę przechowujemy w miękkich siatkach (tak jak dotychczas) lub w sadzykach. [/quote]
Tak się zastanawiam czasami.. Kto tam na "górze" układa te przepisy...
Łowienie ryb na podrywkę... Kiedyś dozwolone, do końca ubiegłego roku surowo zakazane przez kilka dobrych lat ( łowienie na podrywkę było przestępstwem ) i teraz znowu dozwolone jakby nigdy nic. Oczywiście byłem i jestem przeciwnikiem zakazu połowu na podrywkę bo nie wiem czemu ten zakaz służył i do czego się przyczynił. Ciężko to logicznie ogarnąć, jedno wiem na pewno... ustawodawcy tych przepisów nie mają nic wspólnego z wędkarstwem
Sadzyk... Nie wiem jaka jest teraz definicja tego słowa ale kiedyś była to siatka wykonana z metalu (drut) została zakazana ze względu na to że ryby w niej przechowywane bardzo cierpiały ocierając się o nią, zwłaszcza kiedy sadzyk był mały a ryby duże lub wielka ich ilość i tu trudno się z tym nie zgodzić. Teraz więc wychodzi na to że znów sadzyk jest dopuszczony czy się mylę ?
Według mnie dobrym rozwiązaniem (kiedyś dozwolonym) było by przetrzymywanie żywca w wiaderku to mniej szkodliwe niż jak tu kolega napisał wyciąganie co jakiś czas siatki z wody (ryby wtedy ocierają się o siatkę tracą śluz i cierpią, są to dla nich tortury) Przetrzymując ryby w wiaderku nie narażamy ich na to ale oczywiście musimy pamiętać, że wodę trzeba co jakiś czas wymienić zwłaszcza w okresach gdy jest bardzo ciepło gdyż im cieplej to jak wiadomo mniej tlenu w wodzie. Pamiętać też należałoby, żeby ograniczyć ich liczbę do niezbędnego minimum i do granic zdrowego rozsądku wtedy jestem pewien zaoszczędzimy im całkowicie cierpień i będą w dobrej kondycji.
"4. Jako tzw. "żywca" można używać tylko ryb złowionych w zbiorniku/rzece, na której będziemy ich używać. " To na prawdę też nie wiem czemu ma służyć ? Kolejny absurd PZW o którym już mi sie nawet pisać nie chce, kiedyś tego nie było no ale za jakiś czas i to "odwołają" jak w przypadku podrywki
Pozdrowienia dla wędkarzy
Ostatnio zmieniony przez Barton Fink 2011-02-06, 16:38, w całości zmieniany 2 razy
Sadzyk to oczywiście nie metalowy odpowiednik siatki. Jest to np. podwójne wiaderko; zewnętrzne jest pełne, a wewnętrzne to siatka. Wyciągając zewnętrzny mamy dostęp do ryb.
Może to też być coś na kształt wiaderka, z podziurkowanym wieczkiem.
A co do żywców; te pochodzące z hodowli mogą np. mieć pasożyty. Używając jako żywca "lokalnych" ryb mamy pewność, że nic "nowego" się do wody nie dostanie.
Wiaderko jest też sadzykiem wygląda na to, jeżeli tak to bardzo mnie to cieszy bo jest to naprawdę najlepsza i najwygodniejsza forma przetrzymywania żywca, mam nadzieję że PSR też tak to będzie interpretować bo znając życie i z własnej praktyki często nie są na bieżąco o braku wiedzy nie wspominając.
Co do żywców przenoszących pasożyty może i jest w tym jakaś racja ale w czasach gdy przepisy dopuszczały takie praktyki jakoś nic złego się nie działo a przynajmniej się z tym nie spotkałem.
Mimo wszystko... sadzyk cieszy
Witam, no i widzę że wracamy na stare śmieci , wychodzi na to że prezesom związków wędkarskich już nie starcza od 1-go do 1-go i nagle już można łapać podryweczką . A co do wymiarów to ja myślę że za rok wrócimy do starych wymiarów . A teraz z innej beczki; płacimy duże pieniądze na składki ,na co ? na zarybianie ? gdzie ! , A NA PRYWATNE STAWY PREZESIKOM ZE ZWIĄZKÓW , rozumiem . Wychodzi na to że lepiej sie opłaca dać te 3 zł za cały dzień łapania komuś na prywatnym stawie i mieć z tego satysfakcji bo się coś złapie niż płacić składki P.S a kto zarybia odrę ? bo mojm zdaniem nasza piękna ODRA powinna być za darmo. pozdrawiam forumowiczów i naszych prezesów
dla mnie pewne punkty naszego regulaminu sa kompletną paranoją.
Co do podrywki to wkoncu chyba przemysleli porządnie sprawę - co za tym idzie wielki plus dla wędkarzy.
Chyba każda instytucja publiczna w Polsce już wyczerpała limit zaufania obywateli; podobnie jest z PZW.
Może i działacze mają do nas o to pretensję, ale my oceniamy wyniki. Płacąc składki niejako inwestujemy w okoliczne wody. W nich zaś ryb jest niewiele i to nas najbardziej wkurza.
Z drugiej strony PZW musi gospodarować na wielokrotnie "wyniszczonych" wodach, a mam tu na myśli powodzie. To i tak jest sprawa marginalna...
Jeszcze 2-3 dekady temu polskie wody były bardzo rybne. Łowili w nich mój dziadek i pradziadek ze świetnymi skutkami. Od tego czasu wędkarzy przybyło i to dużo. Najpierw wyłowiono duże osobniki, które niejako regulują pogłowię maluchów. Kiedy maluchów było bardzo dużo, utarło się, że można ich łapać co nie miara. Skutek jest taki że cała populacja ucierpiała...
Moim zdaniem to wina nas samych - wędkarzy. Trzeba zatem nas edukować - nie mam pojęcia jak. Mandaty na pewno się nie sprawdzają. Drugim narzędziem są zmiany w regulaminie; z tego mechanizmu PZW skrzętnie korzysta, gdyż ma raczej ograniczone pole manewru.
artur200, z jednej strony rozumiem, że obecna sytuacja Ci nie odpowiada. Z drugiej zaś... czy manifestowanie tego na forum, na którym członkowie ZG PZW nie bywają, ma sens? Tylko nerwów sobie napsujesz... Odrobina empatii jest potrzebna; w końcu z tak małych środków rekultywacji rzek czy zbiorników wodnych się nie przeprowadzi.
Zamiast tego proponuję podejście, by nad wodę jeździć na ryby, a nie po ryby. Ot taki wymóg czasów, żeby miłość do wędkowania przedłożyć nad apetyt na rybie mięso
4. Jako tzw. "żywca" można używać tylko ryb złowionych w zbiorniku/rzece, na której będziemy ich używać.
dla mnie to jest najwiekszą bzdurą.tłumaczenie pasożytami hehe trochę to śmieszne
ja osobiście łapie karasie na rzeczkach i przechowuje w dużej beczce z pompką,bardzo żadko kupuje w wędkarskim.pozatym karaś to jak dla mnie jedna z lepszych ryb na żywca.
Nie ja to wymyśliłem. Nie mówię że popieram, ale zamiast tylko krytykować staram się to rozumieć.
Przypominam tylko, że wpuszczanie do wody jakichkolwiek żyjątek, które z niej nie pochodzą, jest zakazane. Dotyczy to każdej osoby, nie tylko wędkarzy. Mimo wszystko też dziwni mnie ten zapis, nawet w tym kontekście...
Marna jest przecież szansa, żeby przebity w pół żywiec przeżył lot z przeciążeniem 5G, odpiął się z haka (jeżeli już to za n-tym rzutem w stanie agonalnym) i od razu w jakiś sposób próbował narobić spustoszenia w zbiorniku
witam , ja zawsze od niepamiętnych lat jeżdziłem i będe jeżdził na rybki , wpoił mi to ojciec a teraz ja wpajam mojemu szatanowi że nie liczy sie co złapiesz tylko że ma sie wsłuchać w tą cisze ale jaka jest radocha jak siedzisz z synem przez pół dnia ty nic nie złapiesz a charpagan złapie byczka i na koniec ci powie TO JA ZNOWU WYGRAŁEM ZAWODY . A co do nerwów ja wtym kierunku jestem obiektywny i rozumiem ta całą sytuacje ale jak cos powiesz napiszesz to troche ulży i ma człowiek tą satysfakcje że ktoś to przeczytał .P.S ale fajnie by było nieraz coś fajnego złapać Pozdrawiam
popieram tego pana już dawno nie było fajnych połowów. A co do zarybiania odry to wędkarze z dolnośląskiego powyłapują nam drapieżnika bo oni mogą szybciej jak się nie myle łapąć owe okazy. A ryba na odrze to i tak nie zostanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Tylko nerwów sobie napsujesz... Odrobina empatii jest potrzebna; w końcu z tak małych środków rekultywacji rzek czy zbiorników wodnych się nie przeprowadzi.
Nasze Serwisy:
Nasze Serwisy:
