Wysłany: 2011-01-07, 15:08 Rozmowa z Wadimem Czeczuro, trenerem Odry Brzeg
Pod koniec listopada 2010 roku działacze brzeskiej Odry po serii porażek zespołu zdecydowali się podziękować za pracę trenerowi Jarosławowi Zyskowskiemu. Szybko jednak znaleziono następcę. Został nim Wadim Czeczuro. Urodzony na Ukrainie były zawodnik m.in. Astorii Bydgoszcz i Stali Ostrów Wlkp., gdzie również był asystentem trenera Andrzeja Kowalczyka, ale też sam prowadził Stal oraz Open Florentynę Pleszew zdecydował się na pracę w Brzegu. Po niespełna dwóch miesiącach spędzonych w Brzegu szkoleniowiec Odry opowiedział nam o swoich pierwszych odczuciach pracy z kobietami, a także o swojej przeszłości i szansach brzeskiej drużyny w walce o pozostanie w ekstraklasie.
Mariusz Kolekta, Tomasz Kubiak: 13 października 2010 roku pożegnał się pan z prowadzeniem zespołu Open Florentyna Pleszew, a już 24 listopada porozumiał się pan z Odrą Brzeg. Dość szybko podjął pan pracę w Brzegu?
Wadim Czeczuro: To jest normalne w pracy trenera. Owszem, miałem jeszcze inne propozycje i czekałem jeszcze wciąż na kilka, jednak to była szybka decyzja, a Odra Brzeg była najbardziej konkretna. Dlatego też tutaj jestem.
Ostatni mecz Pleszewa poprowadził pan jak się okazało w swoim Ostrowie Wielkopolskim ...
- To były derby, a wiadomo jakimi prawami się one rządzą. Komuś nie wytrzymały nerwy i jest tak, a nie inaczej.
Cofnijmy się w czasie do 1989 roku - pana debiut w Astorii Bydgoszcz, pamięta pan?
- Tego się nie zapomina. Pamiętam swój pierwszy mecz, graliśmy wówczas z zespołem z Koszalina. To była bardzo mocna drużyna. Nam jednak udało się wygrać, podobnie jak kolejne spotkanie z Górnikiem Wałbrzych. Pokonaliśmy także Śląsk Wrocław, a grał tam wówczas np. Dariusz Zelik - siedmiokrotny mistrz Polski w barwach Śląska i długoletni reprezentant kraju - a na ławce rezerwowych siedział jeszcze Maciej Zieliński. Kolejne mecze były już przegrane, rywale nas rozgryźli. W następnym sezonie udało się jednak powrócić do ekstraklasy.
Pana silną bronią były zawsze rzuty z dystansu, był pan też najlepszym strzelcem swojej drużyny?
- Może akurat te rzuty moje były najbardziej widoczne, jednak ci, którzy mnie znają, wiedzą, że potrafiłem dobrze grać w obronie, a najbardziej interesowała mnie gra zespołowa. W ważnych momentach meczowych koledzy owszem często woleli podać mi piłkę, a jak miałem dzień to rzucałem i wpadało. To wszystko jednak zawdzięczam ciężkiej pracy na treningach, Także, praca, praca i jeszcze raz praca.
Mieszka pan w Polsce już dwadzieścia jeden lat, czuje się pan bardziej Polakiem czy Ukraińcem?
- To prawda. Połowę życia mieszkam już w Polsce. Uważam jednak, że oba narody mają podobną mentalność. To tak jakby część życia mieszkać np. w Poznaniu, a drugą część na Śląsku. Jakby nie było, Polska i Ukraina mają także wspólną historię. Mój dziadek zresztą jest Polakiem, a ja po pierwszym roku pobytu tutaj szybko się nauczyłem rozumieć język, a po drugim roku już pisałem w języku polskim. Trylogię przeczytałem także w oryginale.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum