Wysłany: 2010-07-09, 23:00 O naszych czterech łapach :)
Jestem ciekawa i chciałabym, abyscie powiedzieli nam coś na temat swoich ogoniastych (lub też z braku ogona nieogoniastych) sierściuchach (no chyba że łysolach, bywa )
Na pewno z każdym wiąże się jakaś historia: barwna lub trochę mniej... ale zapewne warto opowiedzieć Napiszcie jaki jest, co lubi, czego nie...to tez pomoże innym w przypadku gdybysmy mięli kiedys je ze sobą zapoznać
ja przez wiele lat miałem szynszyla o imieniu Szympuś. Miał on ciekawe hobby-uwielbiał ogryzać książki, zwłaszcza stare. Z nowych smakował mu wyjątkowo-Zbigniew Herbert. Gdy tylko któtyś z jego tomików poezji znalazł się w zasięgu ząbków biegającego po mieszkaniu szympka trzeba było szybko ratować dzieło poety. I tak mówiliśmy że Szympuś ":czyta książki" a szczególnie umiłował poezje Herberta
Obecnie "na stanie" mam sukę Springer Spaniela angielskiego, i 3 najrasowsze kundle.
Ale chyba wypada mi zacząć od psa, którego już ze mną nie ma... bo dla wielu osób był to pies wyjątkowy. Był to 1,5 roczny Cocker Spaniel Angielski, rudy, pies...na imię miał Forrest, od Gumpa, lubił biegać Forresta zabrałam z brzeskiego przytuliska jako ok 8 miesięcznego pieska, ktoś na oczach pewnej kobiety wyrzucił go z samochodu. Zanim u mnie został, nie obyło się bez wojny pt "Pakuj się i wynoś się razem z nim, nie zgodzę się na 4go psa!"....na co odpowiedziałam "Maaamo, ale to na tymczas..." Tymczas przerodził się w "na zawsze..." (jak się później okazało nasza wspólna wiecznośc nie mogła trwać długo). No i takim sposobem w moim domu pośród psów, kotów, królików, fretek, koni,ptaków, znalazło się jeszcze miejsce dla niego. Pies miał totalne adhd! Był chory jak nie biegał po 2 h dziennie sprintem! Robiłam codziennie 7me kółko dookoła Parku Wolności a ten wariat nadal był pół km przede mna i z jazgotem ogłaszał wszem i wobec że nadchodzi. Był totalnie niepoukładany, ale nieagresywny. Pomyślałam że do czegoś jego potencjał trzeba wykorzystac (cockery to przewaznie dominujące psy, jego udało mi się podporządkować). Zdecydowałam się szkolić go do dogoterapii, dołaczylismy do fundacji, szkolilismy się z posłuszeństwa, pracy z innymi psami i dziećmi. Tak kontaktowego psa jak on nie poznałam... łykał wszystko jak powietrze... na potrzebę sytuacji w 5 minut pojął komendę obrót w lewo, obrót w prawo I tak z jednej fundacji zawedrowalismy także do drugiej ta już kompleksowa (www.psiratownicy.pl)... Forrest miał małe możliwosci gabarytowe na zostanie wzorowym psem ratownictwa wodnego ale zapał miał jak stado nowofundlandów....wyciągał z wody tonącego pozoranta, manekina, skakał z motorówki, holował ją....wszystko na moje polecenia z brzegu jeziora. Z wszystkiego co robił był strasznie dumny Dostalismy tytuł najlepszego teamu na szkoleniu, szkoleniowcy znali go odkąd go miałam i wiedzieli co z nim się działo na początku.
Forresta znały dzieci z brzeskiego domu dziecka, bo przychodzilismy do nich na zajęcia dogoterapeutyczne.... niestety gdy wszystko szło już tak pięknie musial wydarzyć się wypadek. Instynkt wygrał. Pies uciekł za zwierzyną, nie wracał jeden dzien, zawsze gdy działo się takie coś wracal po pol godzinie...teraz nie. Szukałam go bezskutecznie, a rano dostala telefon że go znalezli. Niestety wiadomość nie była dobra, psa znaleziono w rowie, na szczescie miał adesówke, został potrącony i nie reagował tyłem. Od razu myślalam o najgorszym...i się nie myliłam. Od doktora Banachowskiego pojechał na kroplówce do Wrocławia do kliniki przy Uniwersytecie. zdjęcie, diagnoza-złamany lędźwiowy odcinek kręgosłupa, przerwany rdzen kręgowy. Mogłam go jedynie uśpić
przez długi czas nie mogłam się z tym pogodzić...po 4-5 miesiącach zdecydowalam się na innego psa.
Trafiła do mnie suka Springer Spaniel Angielski ZLEEPING BEAUTY Alfadoor "Figa". Kupiłam ją ze wzgledu na użytkowość rasy, na charakter, usposobienie. Niestey czeka nas dłuuga droga w wychowaniu kupiłam ją jako dorosłą, a poprzedni właściciel zepsuł ją od a do z. Obecnie jeździliśmy na wystawy, zrobiliśmy uprawnienia hodowlane, zarejestrowaliśmy przydomek i trochę pomatkujemy Od przyjazdu do mnie z warszawy Figa bardzo się zmieniła....a przyjechała do mnie całkowicie zastraszona, nieufna. Pracujemy, nadal pracujemy
kolejny pies to Żółty najrasowszy z rasowszych mieszaniec czegoś z czymś ma ok 10 lat, jest psem któremu za podroz podziękowali własciciele zostawiając go na obwodnicy. On wiernie czekal w tym samym miejscu 3 dni, nikt po niego nie wrócił. Właściwie to pies mojego brata bo on go sobie przytargał, ale egzystuje z nami ;p
następne dwa to psy których po przeprowadzce nie moglismy zabrac i zostały z dziadkami w starym domu- 15 letnia Aza- mieszaniec sznaucera olbrzyma i owczarka belgijskiego i jej a właściwie też nasza 10 letnia wpadka Beetoven, mieszaniec po Azie i border collie.
Wszystkich opisywać nie będe, bo siedziałabym tu do jutra.
Poza dwoma psami, które opisze niżej, mam 4 koty (do początku tego roku było ich 6, niestety dwa 17-letnie staruszki musieliśmy uśpić, jednego w styczniu, drugiego w kwietniu) i 11 szczurów
Psy oba z przypadku, bo nigdy nie miałam mieć psa (mam alergie)
Jakoś w marcu 2005r pod sklepem znalazłam szczeniaka, ok 3 miesięcznego niewielkiego szczyla. Okazało sie, że na małą alergii nie mam, a że zawsze chciałam mieć psa, to została u nas. Majka to totalny oszołom, wieczny szczeniak. Pojętna z niej sucza, komendy łapie bardzo szybko. Troche niewychowana, ale to mój 'obiekt doświadczalny', nigdy wcześniej nie miałam psa, więc sporo błędów przy niej popełniłam.
Vega trafiła do nas w listopadzie 2005r. Jak to kiedyś na jej zaświadczeniu o szczepieniu na wścieklizne napisał dr Banachowski - jedna z trójki nietoperzy Wyrzucona pod naszym domem z dwoma innymi psami. Zastraszona i przerażona. Trzy tygodnie zajęło nam obłaskawienie jej na tyle, żeby do nas podeszła. No i mając w perspektywie pozwolenie na zabranie jej do przytułku razem z dwoma pozostałymi psami, które były znacznie stabilniejsze psychicznie i w pełni oswojone, wzięliśmy ją do domu...
Ciągle robi postępy, ale jest już normalnym psem Przestała sie bać gwałtownych ruchów, miotły, itp. Można ją tarmosić i bawić sie z nią. Kiedyś było to niemożliwe.
Nadal nie lubi obcych, zwłaszcza mężczyzn i dzieci.
"To tylko pies, tak mówisz
tylko pies...
a ja ci powiem
że pies to często jest więcej niż
człowiek
on nie ma duszy, mówisz...
popatrz jeszcze raz
psia dusza większa jest od psa
i kiedy się uśmiechasz do niej
ona się huśta na ogonie
a kiedy się pożegnać trzeba
i psu czas iść do psiego nieba
to niedaleko pies wyrusza
przecież przy tobie jest psie niebo
z tobą zostanie jego dusza"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum