Wysłany: 2005-05-04, 00:42 Poezja Adama Mickiewicza
"Niepewność"
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu;
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Adam Mickiewicz
[ Dodano: 2005-05-03, 23:45 ]
Gdy sam na sam z tobą siedzę,
Nie mam czasu o nic pytać:
"Dwa słowa"
Patrzę w oczy, ustek śledzę,
Chciałbym wszystkie myśli czytać
Wprzód, nim w oczętach zaświecą;
Chciałbym wszystkie słówka chwytać!
Wprzód, nim od ustek odlecą; -
I nie potrzeba tłumaczyć,
Co chcę słyszeć, co zobaczyć.
Rzecz nietrudna i nienowa.
Moja luba! te dwa słowa:
Kocham Ciebie, kocham Ciebie.
Każdy nowy dzień jest kwiatem
Który zakwita w naszych rękach
Tam gdzie się kocha, nigdy nie zapada noc.
Serce to cząstka człowieka,
Które tęskni, kocha i czeka.
[Adam Mickiewicz]
Zniszczy zapory i tamy,
Kto w pierwszym kocha zapale,
Raz tylko w życiu kochamy,
Raz tylko szczerze i trwale.
[A. Mickiewicz]
Pierwszy raz jam niewolnik z mojej rad niewoli:
Patrzę na ciebie, z czoła nie znika pogoda,
Myślę o tobie, z myśli nie znika swoboda;
Kocham ciebie, a przecież serce mi nie boli.
Nieraz brałem za szczęście chwileczkę swawoli,
Nieraz mię obłąkała wyobraźnia młoda
Albo słówka zdradliwe i wdzięczna uroda,
Lecz wtenczas i rozkosznej złorzeczyłem doli.
Nawet owę, gdy owę kochałem niebiankę,
Ileż łez, jaki zapał, jaka niegdyś trwoga,
I żal teraz na sarnę imienia jej wzmiankę.
Z tobą tylko szczęśliwy, z tobą moja droga!
Bogu chwała, że taką zdarzył mi kochankę,
I kochance, że uczy chwalić Pana Boga.
Ostatnio zmieniony przez Inez 2006-06-30, 09:42, w całości zmieniany 1 raz
Polały się łzy me czyste, rzęsiste,
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski.
Polały sie łzy me czyste, rzęsiste...
Do samotności
Mickiewicz Adam
Samotności! do ciebie biegnę jak do wody
Z codziennych życia upałów;
Z jakąż rozkoszą padam w jasne, czyste chłody
Twych niezgłębionych kryształów.
Nurzam się i wybijam w myślach nad myślami,
Igram z nimi jak z falami;
Aż ostygły, znużony, złożę moje zwłoki-
Choć na chwilę-w sen głęboki.
Tyś mój żywioł: ach, za cóż te jasnych wód szyby
Studzą mi serce, zmysły zaciemniają mrokiem,
I za cóż znowu muszę, na kształt ptaka-ryby,
Wyrywać się w powietrze słońca szukać okiem?
I bez oddechu w górze, bez ciepła na dole,
Równie jestem wygnańcem w oboim żywiole.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum