Poświęcenie sztandaru, uroczysta msza, wspólne śpiewy pod ratuszem, promocja książki o kresowym Trójmieście - we wtorek świętowali Kresowiacy
- Mówiąc o ojczyźnie, myślimy o wielkim darze, w którym szczęśliwi obywatele odnajdują swoje najważniejsze wartości. Mówimy o tym, co dla nas najświętsze, najbardziej przejmujące. Nie byłoby nas, gdyby nie było naszej ojczyzny. Nie mielibyśmy naszego oblicza, ducha ani serca, gdyby nie wyrastały one z tego, co wspólne - stwierdził bp Jan Kopiec podczas mszy św., na której poświęcono wczoraj sztandar opolskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Jego chrzestnymi są prof. Stanisław Nicieja, historyk i "adoptowane dziecko Lwowa", oraz Anna Panas, piosenkarka i Wołynianka.
Chociaż poświęcenie sztandaru i msza w kościele "na Górce" były centralnym punktem święta Kresowiaków, to tak naprawdę było ono widoczne przez całe niemal wczorajsze popołudnie. - Chcemy doprowadzić do tego, by kolejne pokolenia Polaków wiedziały o istnieniu polskich Kresów i tego, jak ważne one były dla historii naszego kraju - podkreśla Irena Kalita, prezes towarzystwa.
O to, by wczoraj o Kresach sobie przypomnieć, postarał się duet kabaretowy Tyligentne batiary, który wystąpił przed ratuszem. O to, żeby nie zapomnieć, zadbał prof. Nicieja, którego najnowsza książka "Kresowe trójmiasto" miała wczoraj promocję w Muzeum Diecezjalnym.
- Ja pamiętam Lwów z domu - z tego, jak się o nim mówiło i jakie piosenki śpiewało. Ale cieszę się, że ilekroć tam jestem, zauważam, że na Kresy przyjeżdża coraz więcej polskiej młodzieży. Warto, bo Kresy to kawał historii Polski, a Lwów to miasto, jakich mało - mówi Adam Żurawski z Tyligentnych batiarów.
W Muzeum Diecezjalnym prof. Nicieja przekonywał natomiast, że o ile historia Lwowa jest po zniesieniu cenzury tematem popularnym, o tyle inne części Kresów dopiero zaczynają się cieszyć zainteresowaniem historyków. - Po zniknięciu kleszczy cenzury powstało, jak obliczyłem, ponad 500 książek o Lwowie. Ale dalej jest wielka potrzeba penetracji tak zwanej prowincji Kresów. Mówię tak zwanej, bo tam były źródła polskiej oryginalności - mówił prof. Nicieja.
Jego "kresowe trójmiasto" przywraca, jak mówi profesor, Drohobycz, Borysław i Truskawiec historii. Jak zauważyła prowadząca spotkanie w Muzeum Diecezjalnym prof. Dorota Simonides, ważną częścią tej książki są zdobywane z wielkim uporem fotografie. - Część z państwa pewnie się zastanawia, dlaczego ja, pochodząca z Kresów Zachodnich, prowadzę promocję książki o Kresach Wschodnich. Otóż dlatego, że Kresy mają to do siebie, że są bogatsze niż centrum, są barwne i fascynujące. A obraz inteligencji czy arystokracji Kresów, jaki jest zawarty w tej książce, wyjaśnia, dlaczego tak szybko przyjęła się tam polska kultura - stwierdziła prof. Simonides.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum