Wysłany: 2009-01-12, 20:30 Czy zdjęcia z wypadków są etyczne?
Devon pisze to do Ciebie , w związku z tym , że Twoją pasją jest fotografia artystyczna - niech sie to tak wabi bardzo cię doceniam .
Patrząc na Twoje zachowanie ( bieganie z aparatem na miejscu wypadku ) chciałoby się powiedzieć trafisz , kiedyś na osobę która podbiegnie zabierze Tobie aparat i rzuci nim o ziemię . Pomyśl czasem , nie tylko forumowiczach rządnych sensacji ludzkiej tragedii , błędów ale o rodzinach które teraz mogą wracać , ze szpitala od swoich bliskich. Życzę powodzenia w kontynuowaniu pasji.
Moderowany przez KtOŚ:
W związku z rozwinięciem się dyskusji, temat wydzielam do działu społeczeństwo
Ostatnio zmieniony przez KtOŚ 2009-01-12, 21:02, w całości zmieniany 3 razy
No tak. Tak się zastanawiałem, czy jestem tu jeden. Jechałem tamtędy zaraz po przybyciu służb, miałem nawet aparat na siedzeniu całkiem przypadkiem i tylko mnie w dołku ścisnęło, jak sobie pomyślałem, że mógłbym fotografowć czyjeś nieszczęście. Ja w każdym razie byłem już uczestnikiem (miowolnym) wypadku i dziękuję Stwórcy, że żadnego ... z aparatem akurat nie było w pobliżu. Nie jest miło oglądać nieszczęście kogoś ze swoich bliskich i mieć świadomość, że oglądać to może każdy... Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez qwerty 2009-01-12, 21:12, w całości zmieniany 2 razy
Nie jest miło oglądać nieszczęście kogoś ze swoich bliskich i mieć świadomość, że oglądać to może każdy... Pozdrawiam
To prawda, ale usprawiedliwieniem dla Devona może być to, że być może ktoś po obejrzeniu takich zdjęć będzie jeździł wolniej. Zresztą gdyby nie on to pewnie znalazłby się ktoś inny z aparatem.
To prawda, ale usprawiedliwieniem dla Devona może być to, że być może ktoś po obejrzeniu takich zdjęć będzie jeździł wolniej.
Tak, jestem w 100% pewny, że tak właśnie myślał Devon.
Marcim B. napisał/a:
Zresztą gdyby nie on to pewnie znalazłby się ktoś inny z aparatem.
Teraz prawie każdy ma aparat, ale każdy ma również prawo do prywatności, będąc uczestnikiem wypadku stajemy się osobą publiczną? Zresztą dobra, szkoda czasu na dyskusję, każdy ma prawo do swojego zdania. Podzielam pogląd Barana i wszystko. Już nie będę zaśmiecał tego tematu. Nawet jak się znowu wkurzę. Miłego wieczoru wszystkim życzę. Dobranoc.
Ostatnio zmieniony przez qwerty 2009-01-12, 21:00, w całości zmieniany 1 raz
zależy jak na to patrzeć, nigdy nie robię zdjęc jak trwa akcja ratunkowa. Zawsze po akcji, pytam dowódce czy policje o możliwość zrobienia kilku zdjęć. Myślę ze takie typu zdjęcia trzeba pokazywać, może to wpłynie na wyobraźnie i nogę z gazu zdejmą.
zależy jak na to patrzeć, nigdy nie robię zdjęc jak trwa akcja ratunkowa. Zawsze po akcji, pytam dowódce czy policje o możliwość zrobienia kilku zdjęć. Myślę ze takie typu zdjęcia trzeba pokazywać, może to wpłynie na wyobraźnie i nogę z gazu zdejmą.
Również popieram tą teorię... I możecie mnie zjechać bądź nie, ale zgadzam się z Devonem!
ale każdy ma również prawo do prywatności, będąc uczestnikiem wypadku stajemy się osobą publiczną?
Chyba coś przeoczyłem. Oglądałem dzisiaj dwa doniesienia ze zdarzeń drogowych na forum i na PPB i nigdzie nie widziałem osób biorących w tych zdarzeniach udziału. Jedynie auta, a te miały zasłonięte nr rejestracyjne.
O kim więc mowa?
Moim zdaniem zdjecia daja wiele do myslenia a mysle ze Devon nie robi tego z pasja tylko w formie reporterskiej i cieszy mnie to ze na takich zdjeciach sa pokazane auta tylko a nie ludzie ktorzy sa uwiezeni w pojazdach lum ranimowani.
Gdyby nie Devon, znalazł by sie ktoś inny który by wykonywał swoją prace/pasje.
Myśle, że jak do tej pory nie naruszył zadnego dobra osobistego, a reportaże i fotografie są jak najbardziej ok.
Nie ukrywam, że też bywa dla mnie irytujące jak ktoś stoi z aparatem i natrętnie stara się całe zdarzenie "o pstrykać". Choć w tym zdjęciach nic nawet takiego nie było. Ale takie jest zajęcia reportera, prawda?
I to właśnie ta druga strona. Wiadomości każdy chętnie ogląda, bo ciekawi Was co się na świecie dzieje, tak? I to już Was nie gorszy. A czym to się różni? Niczym, bo to też reportaż.
Derian jestem tego samego zdania. Sa dwie strony medalu. Jedna to ta zwiazana z sumieniem. Druga to ta zwiazana z udokumentowaniem, reporterskim podejsciem do problemu. Przyklady sa codziennie w tv w jakichkolkiek wiadomosciach: reportarze z wojen i wypadkow, czesto wstrzasajace.
Poza tym klania sie tu realizm zwiazany z jakim aspektem sztuki. Czy zdjecia ukazujace okrocienstwo, a a takze wypadki i ich ofiary sa moralnie naganne czy jest to sztuka czy juz nie? To tak na marginesie.
Odpowiedź na pytanie, czy zdjęcia z wypadków są etyczne, zależy od tego, kogo pytasz.
Etyka to zespół norm i ocen moralnych charakterystycznych dla danej zbiorowości społecznej np. grupy społecznej, klasy, warstwy, środowiska.
Inną odpowiedź da reporter, inną ofiary wypadków i ich rodziny a jeszcze inną np. odbiorcy fotografii.
Moim zdaniem w fotografowaniu wypadków i ich ofiar nie ma niczego zdrożnego. Pod kilkoma warunkami:
1. fotograf, operator kamery nie jest nachalny
2. nie przeszkadza w akcji ratowniczej
3. nie zaciera, nie niszczy śladów przestępstwa
4. nie upublicznia wizerunku sprawcy i osób poszkodowanych w wypadku
5. nie pokazuje innych danych mogących naprowadzić na ślad osób biorących udział w zdarzeniu
6. nie publikuje masakrycznych zdjęć w nieodpowiednich mediach (są takie czasopisma, w których pokazuje się wiele niesmacznych, masakrycznych zdjęć, ale są przeznaczone dla pewnej grupy społecznej)
Człowiek jest istotą żądną informacji, sensacji. Domaga się wręcz takich informacji, zdjęć. Bez takich informacji i zdjęć wiele ogólnopolskich wydawnictw dawno już zniknęłoby z rynku.
Zdjęcia z wypadków służą również do celów dydaktycznych, uświadamiających, pokazujących skutki brawury, głupoty lub po prostu pecha. Można by powiedzieć, że niosą przesłanie "Memento Mori". Sam oglądałem wiele zdjęć pokazujących skutki tragicznych wydarzeń. Widziałem szczątki ludzi i to co z nich pozostało po wypadku. To nie jest przyjemny widok... Ale dzięki takim zdjęciom uświadomiłem sobie, jak nasze działania mogą wpłynąć na życie innych ludzi, także na moje.
No i czasami dzięki zdjęciom można uwiecznić wiele szczegółów, które umykają w gorączce akcji ratowniczej, a które mogą rzucić inne światło na odtworzenie przebiegu wydarzeń.
Wszystko więc zależy od kultury, taktu i odpowiedzialności fotografującego. Żeby nie przekraczał pewnej bariery. Najlepiej, kiedy posiada umiejętność bycia niewidocznym.
Wiadomości każdy chętnie ogląda, bo ciekawi Was co się na świecie dzieje, tak? I to już Was nie gorszy. A czym to się różni? Niczym, bo to też reportaż.
No i właśnie to jest problem. Wszechobecność drastycznych materiałów w wiadomościach powoduje, że obojętniejemy. "O, znowu tsunami, przełącz, bo to nudne...". Dlatego argumenty pt. 'trzeba pokazywać, bo może ktoś pod wpływem tego zdejmie nogę z gazu' średnio mnie przekonują. W praktyce jest tak, że takie zdjęcia/filmy ruszą tzw. przeciętnych, którzy i tak jeżdżą w miarę przepisowo (a przynajmniej nie szaleją). Ci, którzy lubią się ścigać, nie wyciągną z takich materiałów żadnych wniosków. Stwierdzą, że ich to nie dotyczy, że oni mają lepszy refleks i zauważą w porę niebezpieczeństwo. Ot, taki mechanizm obronny.
Także z tą wartością dydaktyczną to raczej bez histerii.
Cytat:
Człowiek jest istotą żądną informacji, sensacji. Domaga się wręcz takich informacji, zdjęć. Bez takich informacji i zdjęć wiele ogólnopolskich wydawnictw dawno już zniknęłoby z rynku.
Owszem, człowiek jest istotą, która nie lubi nudy i monotonii. Ale pokazywanie brutalnych materiałów jest tylko jednym z wielu środków, które można wykorzystać, żeby zaspokoić potrzebę nowych wrażeń u widza. I tego środka się niestety coraz częściej nadużywa. Tak, zwalę tu trochę winy na media, bo moim zdaniem to one same się wkopały w to błędne koło. W dużej mierze media nakręcają popularność brutalnych newsów - poprzez ich natłok i rozpowszechnienie. Bo jak jest podaż, to znajdzie się i popyt. Ludzie się do tego przyzwyczaili na tyle, że stało się to normą. No i w tej chwili każde zejście poniżej tej normy kończy się porażką dla gazety czy programu w tv. Aż chce się rzec, że 'sami sobie zgotowali ten los' .
Walenty napisał/a:
No i czasami dzięki zdjęciom można uwiecznić wiele szczegółów, które umykają w gorączce akcji ratowniczej, a które mogą rzucić inne światło na odtworzenie przebiegu wydarzeń.
Moim zdaniem, to jest w zasadzie jeden z niewielu argumentów, które faktycznie uzasadniają fotografowanie czy filmowanie wypadków.
Każde zdjęcie to broń obosieczna. Może przynieść tyle samo dobrego, co i złego - w zależności od tego kto, i w jaki sposób, je wykorzysta. Zatem nie jestem przeciw robieniu takich zdjęć (pod warunkiem, że fotograf nie zachowuje się przy tym jak paparazzo), ale przeciw bezmyślnemu ich wykorzystywaniu jak najbardziej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum