[MaRiO]

Najmocniejszą stroną jest na pewno niewielka grupka ludzi, oddanych klubowi, uczciwych, jest sponsor, bardzo rzetelny, oddany. Byłem w wielu klubach w Polsce i proszę mi wierzyć, że nie zawsze tak bywało - mówi Jarosław Zyskowski, szkoleniowiec Cukierków Odry Brzeg.


Początek sezonu nie był udany dla Cukierków, jednak druga część była zdecydowanie lepsza i pewnie utrzymaliście się w ekstraklasie.

- Zgadza się. Złożyło się na to kilka czynników. Pierwszy to na pewno nieznajomość ligi oraz mojego zespołu. Mieliśmy spore problemy z doborem składu, głównie jeśli chodzi o polskie zawodniczki, a w myśl przepisów powinny grać dwie Polki w drużynie. W drugiej części sezonu udało się nam zakontraktować Martę Żyłczyńską i Magdę Gawrońską, co spowodowało, że nie było już takiej dysproporcji w składzie.


W jednym z wywiadów Prezes klubu Pan Czesław Greczyn powiedział, że Jarosław Zyskowski jest najlepszym trenerem w jego kadencji.


- Miłe słowa, miło usłyszeć taką opinię. Widocznie praca, którą wykonywaliśmy na treningach została oceniona wysoko.


Jak w Pana opinii wygląda różnica i podobieństwo pomiędzy żeńską i męską koszykówką?


- Jest zdecydowana różnica między możliwościami fizycznymi mężczyzn i kobiet. Dziewczyny bardziej oczekują na grę zespołową, w męskim koszu jest więcej gry "jeden na jeden". To kilka różnic dla mnie zauważalnych.


W Brzegu jest wielu kibiców Śląska Wrocław, którzy bardzo dobrze znają Pana z występów w zespole wielokrotnego Mistrza Polski. Jest Pan znaną postacią.


- Myślę, że wiele lat spędzonych w zespole Śląska Wrocław oraz Gwardii Wrocław i walka o mistrzostwo kraju jest czynnikiem, że moje nazwisko w miarę jest rozpoznawalne tutaj w Brzegu, jak i w środowisku ludzi bliskich koszykówce.


Co było najmocniejszą i najsłabszą stroną Cukierków?


- Najmocniejszą stroną jest na pewno niewielka grupka ludzi, oddanych klubowi, uczciwych, jest sponsor, bardzo rzetelny, oddany. Byłem w wielu klubach w Polsce i proszę mi wierzyć, że nie zawsze tak bywało. To tak ze strony organizacyjnej, a to jest bardzo istotne, bo tylko wtedy można wymagać od zawodniczek, zawodników prawdziwego profesjonalnego podejścia do swojego zawodu. Słabszą stroną na pewno jest fakt, że Brzeg nie jest dużą miejscowością, zatem możliwości wsparcia zespołu nie są zbyt duże.


W perspektywie całego sezonu, który mecz był najlepszy, a który najsłabszy w wykonaniu Pańskiego zespołu?


- Z pewnością fantastycznym meczem, do 34 minuty, był mecz z Gorzowem Wielkopolskim. Zespół funkcjonował bardzo dobrze, taktyka była realizowana znakomicie. Niestety, na sześć minut przed końcem Amber Petillon, nasz jedyny center, odniosła kontuzję i przegraliśmy ten fragment dziesięcioma punktami. Najsłabsze zawody, to pierwszy mecz z Pabianicami, przegrany dwoma punktami. Widocznie wtedy nie mogliśmy nic więcej zrobić.


Czy jest Pan zadowolony z tego sezonu?


- Zawsze chcę wygrywać. W karierze zawodniczej można powiedzieć, że się przyzwyczaiłem do tego. Zawsze walczyliśmy w finałach o mistrzostwo Polski. Myślę, że te mecze, w których dziewczyny grały szybko, widowiskowo, mogły się podobać. Zadowolony jestem na pewno z faktu, że wygraliśmy kilka spotkań z zespołami teoretycznie personalnie silniejszymi od siebie.


Zespół był tworzony niemal przez większą część sezonu. We wspomnianym meczu z Gorzowem Wlkp. widać było, że zmierza to w dobrym kierunku. Czy na przyszły sezon jest już jakaś koncepcja?


- To już jakby pytanie do władz klubu, władz sponsora i władz miasta. Te trzy strony muszą usiąść, porozmawiać o tym czego oczekują, jakie są możliwości i dopiero wtedy można więcej powiedzieć. To był bardzo ciężki sezon dla nas, ale na pewno wyłonił się trzon zespołu. Są dziewczyny, które charakterologicznie pasują do siebie i do stylu w jakim chciałbym by grał zespół. Byłoby dobrze, aby te zawodniczki utrzymać, ale to już jakby nie zależy ode mnie. Ja ze swojej strony chętnie podejmę się temu wyzwaniu, zwłaszcza, że mam już rozeznanie i wiem kto mógłby stworzyć lepszy zespół niż do tej pory.





Trener Zyskowski krótko ocenia swoje podopieczne:


Ofa Tulikihihifo: - Grała na pozycji 2 i 3, bardzo silna fizycznie, zdecydowany lider punktowy w naszym zespole, pomagała na deskach.


Ashley Key: - Przyszła jako zawodnik defensywny. Na pewno krok do przodu w jej karierze po tym sezonie, często grała na pozycji rozgrywającej.


Amber Petillon: - Jedyna wysoka zawodniczka nie mająca zbytniej konkurencji w zespole. Po dwóch latach gry w Szwecji zdecydowanie krok do przodu w jej karierze. Była drugą zbierającą ligi w całym sezonie.


Eliza Gołumbiewska: - Myślę, że to był najlepszy sezon w jej wykonaniu, patrząc na cyfry z poprzednich lat. Pewny punkt zespołu, dostała zaufanie ode mnie, miała wolną rękę jeśli chodzi o rzuty za trzy punkty. Bardzo profesjonalne podejście do wykonywanego zawodu.


Ewelina Buszta: - Był to dla niej bardzo wielki przeskok z niższej klasy rozgrywkowej. Miała sporo minut do gry, zrobiła postępy w trakcie sezonu, ale wciąż sporo pracy przed nią.


Justyna Daniel: - Słyszałem opinię, że zrobiła spory krok do przodu w porównaniu do zeszłego sezonu. Zawodniczka perspektywiczna. Myślę, że nie do końca wykorzystuje na boisku swoje możliwości.


Magdalena Gawrońska: - Przyszła w drugiej części sezonu. Duża szybkość, dobry przegląd, znakomicie rzuca za trzy punkty.


Marta Żyłczyńska: - Wniosła dużo doświadczenia do gry zespołu, ale też pozytywnej energii na boisku i poza boiskiem. Niesłychanie waleczna, potrafiąca zagrać tyłem do kosza, ale też rzucić za trzy.


Ola Teklińska, Marta Szymańska, Anna Pijanowska: - Jeżeli nie zmarnują czasu spędzonego na treningach i będą miały świadomość, że przed nimi jeszcze sporo pracy, to mogą zaistnieć jako zawodniczki ekstraklasy.



Rozmawiał: Mariusz Kolekta
www.PLKK.pl / brzeska powiatowa