Presja owa polega na tym, iż ktoś, kto np. zdecydował się na organizowanie ślubu i wesela
przepraszam Grzech, ale chyba błędnie napisałeś, że ktoś się zdecydował akurat w tym czasie zorganizować ślub i wesele, bo taką uroczystość organizuje się i planuje dużo dużo wcześniej
Poza tym - ja również nie odwołałabym wesela, ani ślubu - zwłaszcza, że w tym wypadku w środku tygodnia przedłużono żałobę - co początkowo w planach nie było. To nie tylko koszty - nieważne ile by to było - 5, 10,15 20 czy więcej tysięcy złotych, ale co ważniejsze goście - ludzie z różnych zakątków kraju zapewne, urlopy, koszty dojazdu.
Ewentualnie mogłabym zrezygnować z poprawin.
do jadore - masz rację, przez mą semantyczną nieostrożność można tak me zdanie zrozumieć - przepraszam. Dziękuję za zauważenie. Natomiast, mimo tego, iż uznaję swój, po prawdzie niewielki, ale jednak nie pozostanę Ci dłużny i tez udzielę porady - wnoszę, byś bardziej wierzyła w człowieka. Niepodobna mi sądzić, iż uznajesz, iż inny homo sapiens nie zdaje sobie sprawy z faktu, iż ślub przygotiwuje się wiele miesiecy.
Ostatnio zmieniony przez Grzech 2010-04-20, 10:07, w całości zmieniany 1 raz
I ja też sądzę jak Jadziulka. U mnie poszło tyle kasy (wesele sponsorowali mi rodzice) ponieważ chcieliśmy aby cała rodzina zjechała się przynajmniej raz na kilka lat. I tak też było. Gości było dużo więc i trochę kasy poszło. Nie żałuję. Nie odwołałabym ślubu z powodu (dla mnie błahego) powodu jak śmierć nieznanej mi osobiście tak naprawdę osoby. Tak jak Jadzia napisała. Goście są z różnych części Polski, nawet z poza kraju. I jak się dowiem w czwartek, że żałobę przedłużają to jak mam powiedzieć rodzince, która już jest w samolocie, że wesela nie będzie?
Sory, ale widocznie taka ze mnie patriotka hehe... ale trudno się mówi.
Trochę to też jest tak, że odnoszę tą sytuację chyba osobiście. Państwo mi nie pomaga w niczym praktycznie (osoby, które mnie znają wiedzą o co i kogo mi chodzi). Więc ja też nie mam zamiaru wielce utrzymywać żałobę. Sorki, ale coś za coś. Nie mówię też tu o jakiejś szczególnej pomocy, finansowania, ale o zwykłych prostych czynnościach, nawet właściwym informowaniu co mi przysługuje a co nie, gdzie mam się udać, co tam załatwię.
Myślę, że mój post i kilka powyżej powinno się jakoś wyłączyć z tematu, bo już za dużo odbiegliśmy od głównego tematu.
Ostatnio zmieniony przez HS-R 2010-04-20, 19:20, w całości zmieniany 1 raz
No to się wtrącę. Jako Ojciec-Założyciel nie mam nic przeciwko, zwłaszcza że HS-R pięknie wkomponowała w całość wiersz Leśmiana. Jeśli będziecie częściej dobierali do swoich argumentów jakieś tworzywo rymem kute, będę jeszcze bardziej ukontentowany.
Wtrącę się też w kwestii ślubu. Jakiś czas temu, kilka lat wstecz, zmarł Jan Paweł II. Było to w piątek. W sobotę, dnia następnego, w Relaksie było wesele. Nie było żadnego łupu cupu i etc. Więc jednak można uszanować coś tam.
Jak znam Chmurkolistną i jej najbliższych (tych drugich bardziej z opowieści), to gwarantuję, że akurat ona by tak zrobiła - odwołała.
Ja osobiście nie mam nic przeciwko samemu ślubowi, ale gdy uroczystości weselne psują komuś celebrowanie żałoby, to coś nie jest tak. Zresztą nawet na poziomie zwykłego poszanowania konstytucji i prawa do wypoczynku czy ciszy nocnej.
Jestem BARDZO ZA TYM, aby Domy Weselne wynieść z okolicy domów mieszkalnych. Ustanawiając jakiś zapis prawny czy co tam. Bo "moje" wesele wcale nie musi oznaczać weselności dla sąsiadów. Czasy się zmieniły. Kiedyś ślub jakiejś pary był świętem całej społeczności lokalnej (być może są jeszcze wioski, gdzie owo zachowanie przetrwało), Dziś niestety już nie.
O jakiś wierszyk na okoliczność powyższej wypowiedzi poproszę Chmurkolistną.
Serdelki, narodzie
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2010-04-20, 19:32, w całości zmieniany 1 raz
O jakiś wierszyk na okoliczność powyższej wypowiedzi poproszę Chmurkolistną.
Znów się nie wyśpię i rano będę wyglądać jak zoombie ale cóż, niech juz będzie, wypowiem się na zadany temat... Trochę bardziej metaforycznie i zawile, jak to tylko Klasyk potrafi:
Pan Cogito na zadany temat:
1
Pan Cogito
szczycił się w młodości
niebywałym bogactwem
przyjaciół
jedni za górami
zamożni w talenty i dobra
inni
jak najwierniejszy Władysław
biedni jak mysz kościelna
ale wszyscy
co się zowie
przyjaciele
wspólne gusta
ideały
bliźniacze charaktery
i wówczas
w zamierzchłych czasach
szczęśliwej krwawej młodości
Pan Cogito
miał prawo sądzić
że list z czarną obwódką
donoszący o jego zgonie
dotknie ich
do żywego
przyjadą
z rożnych stron
staromodni jak z kalendarza
ubrani
w sztywny smutek
pójdą
z nim
ścieżką
wysypaną kamykami
pośród
cyprysów
bukszpanów
sosen
i rzucą na pryzmę
mokrego piasku
wiązankę kwiatów
2
z nieubłaganym
biegiem lat
liczba przyjaciół
topniała
odchodzili
parami
grupowo
pojedynczo
jedni bledli jak opłatek
tracili ziemskie wymiary
i gwałtownie
lub wolno
emigrowali
w błękity
inni
wybrali mapy
szybkiej nawigacji
wybrali bezpieczne porty
i odtąd
Pan Cogito
stracił ich
z pola widzenia
Pan Cogito
nie wini za to nikogo
zrozumiał ze tak być musi
naturalna kolej rzeczy
(od siebie mogłby dodać
ze zanik trwałych uczuć
surowa historia
konieczność jasnych wyborów
decydowały
o rozwodach przyjaźni)
Pan Cogito
nie sarka
nie narzeka
nie wini nikogo
zrobiło się trochę
pustawo
Ale za to jaśniej
3
Pan Cogito
pogodził się łatwo
z odejściem wielu przyjaciół
jakby to było
naturalne prawo
obumierania
zostało jeszcze kilkoro
sprawdzonych przez ogień i wodę
z tymi którzy odeszli
na zawsze
poza mury Cesarstwa Empirii
utrzymuje stosunki żywe
i niezmiennie dobre
stoją za jego plecami
obserwują go bacznie
bezwzględni ale życzliwi
gdyby ich zabrakło
Pan Cogito
spadłby
na dno
opuszczenia
stanowią jakby tło
i z tego żywego tła
Pan Cogito
wysuwa się o pół kroku
nie więcej niż pół kroku
w religii jest na to termin
obcowanie świętych
Pan Cogito
daleki od świętości
dotrzymuje kroku
nieruchomym
a oni są jak chór
na tle tego chóru
Pan Cogito
nuci
swoją arię
pożegnalną
„Twierdza Wolności II”
Z cyklu „Raport z oblężonego parku”
Jakkolwiek pozycje
Upatrzone były z góry
I okopy solidnie
Pod bukami rozciągnięte
Cios przyszedł nagle
Zdrajca jak zwykle
Był blisko.
Ukryty głęboko w zakamarku serca.
Wycofałem się naprędce,
Świeżą tocząc juchę.
Siedząc na skraju ławki
Rozgryzam orzech gorzkiej chwili
Znów jestem Cezarem
„Et tu, Brute fili....”
4 czerwca 2006
W kręgu Przyjaciół II
/niewątpliwie inspirowane Rybowiczem w aranżacji Myszkowskiego, któremu to też wielkie i dozgonne dzięki za ekshumację jego twórczości/
A więc mówisz,
Że miałeś ochotę
:censored2: wieczór spędzić w moim towarzystwie.
Ale ja byłem na koncercie...
A więc pytasz,
Czy mam papiery na
Parkowanie na miejscu
Dla inwalidów...
Więc twierdzisz, że
Jak nie wannie, to w łóżku,
Że jestem megalomanem
Do granic absurdu...
Więc twierdzisz, że
Mylę pojęcia.
I że piszę wiersze
O swoich rozterkach...
Jak zwykle masz rację.
Przecież to ja się nie znam.
To oczywiste, że piszę
:censored2: wiersze.
Okopałem się na ławce
W parku
En Face fosy zarośniętej
Kwadratem żywej zieleni.
Z obozu wroga,
Pod dębem numer trzydzieści pięć
/cztery ławki dalej/
Dobiegają groźne rytmy tarabanów,
Zdobyli więc już nawet
Sklepioną pod niebem
Koronami wiekowych dębów
Lewą nawę Świątyni Życia
Załoga zgłasza gotowość bojową:
Kawka buszuje w mokrej ściółce
Kulawa matka-kaczka wyprowadza
Na brzeg fosy jedyne swe dziecię.
Ukryte w gęstwinie mokrych liści
Wieczorny koncert wznoszą setki
Nienazwanych ptaków
Jesteśmy gotowi do walki.
Uzbrojony w święty spokój
Zamykam się w sobie.
Park jest mój !
Tu mnie nie dostaniecie,
Sukinsyny...
1 VI 2006
A.Mason napisał/a:
Co to znaczy psuly celebrowanie zaloby?
To znaczy, że ktoś zachowuje się na tyle głośno i ostentacyjnie, że włazi z butami w sferę prywatną. Narusza dobra osobiste, kilka przepisów prawa i tak dalej. Tzn że są wokół ignoranci nie odróżniający wolności słowa, która jedynie może, ale wcale nie musi, być zagwarantowana przez władze wybrane w demokratycznych wyborach, od tejże demokracji. Tzn, że ci sami idioci czynią z tej wolności słowa imperatyw swoich działań, zapominając, że praktycznie nigdy nie jest ona nieograniczona, i w naszym przypadku istnieje np takie coś, jak "poszanowanie uczuć religijnych" (zapis prawny).
Ignorancja i włażenie komuś z butami w prywatność i naruszanie prawa do wypoczynku czy też ciszy nocnej jest tak samo interesujące z wielu względów, jak grzebanie komuś w osobistych rzeczach i torebkach. Zwłaszcza, gdy za tym wszsytkim stoją jacyś niedookreśleni Jeźdźcy Z Nikąd...
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2010-04-21, 04:29, w całości zmieniany 2 razy
A odrozniasz sytuacje, kiedy komus graja i przeszkadzaja halasem pod domem, od sytuacji, kiedy ktos jest oburzony, bo ktos, gdzies smial wziac slub, a nawet wyprawic gdzies wesele?
Julian Tuwim - Raport
O film, panie ministrze,
Obrazili się wachmistrze;
O wiersz, panie generale,
Obrazili się kaprale;
O artykuł w tygodniku -
Ordynansi, panie pułkowniku;
O piosenkę, panie majorze,
Żony sierżantów w Samborze;
W radio była audycja:
Obraziła się policja.
Dalej - studenci
Są do żywego dotknięci;
Dalej, księża z Płockiego
Dotknięci są do żywego.
Następnie - związek akuszerek
Ma ciężkich zarzutów szereg:
Że to swawolność, frywolność,
Bezczelność, moralna trucizna,
Że w ten sposób ginie ojczyzna!...
...A po za tym - jest w Polsce wolność.
Z Panem Prezydentem Lechem Kaczyńskim kwietniowa
rozmowa katyńska A.D. 2010 – rymem polskim podana…
Wataha dorżnięta
I trumna zamknięta
Nad Katyniem mgła
Putin ściska Tuska
Z lasu wieje pustka
Śmierci cisza zła
- „Panie Prezydencie
Leciał Pan na ścięcie -
Z nieba kapie łza
Znaków cienie straszą
- Co z ojczyzną naszą”
Tylko Bóg szyfr swój zna
- „Światło prawdy świeci
W świecie krew go nieci
Ze smoleńskich jam
Polska w głębi się budzi
Lawą promiennych ludzi:
Oto już stoją u bram
W Bogu połóż nadzieję
Cud kwietniowy się dzieje
Wiem to - w Miłości trwam”
Jan Kord
Od Franka: Na wszelki wypadek uprzedzam, że to nie jest mój wiersz. Podpisany jest też tylko pseudonimem. Robi furrorę... w Brzegu... w... kurna... w drugiem obiegu. Straszne czasy - gorzej jak za komuny. Strach się przyznawać do swoich poglądów, sympatii. Bolszewia żyje i ma się dobrze, mać...
Nie bój się Franco, pogonimy bolszewików jak w 1920. polityczna poprawnośc odchodzi do lamusa, a lewicowcy wymieraja jak dinozaury. nadchodzi czas prawicy.
A ja nie. Byc moze ze wzgledow "politycznych" mam nieco skrzywiony poglad, nie bede sie zapieral, ale moim zdaniem to jest strasznie kiepski wiersz /
I zeby nie offtopowac, nawiazujacy do klimatu poprzedniego (jeden z moich najulubienszych) - wiersz Kaziemierza Wierzynskiego:
JEDNO SŁOWO
Wiele słów, mało
Czy najmniej,
To nie gra roli:
Niech będzie jedno,
Byle zaskowyczało
Tak,
Jak naprawdę boli.
Nad rozpaczą bezsłownych,
Nad skazaniem oniemiałych,
nad milczeniem grobowym
niech zaskowyczy
Za wszystkich i za mnie,
To najmniej,
Co może być
Słowem.
Ballada zatopiona w bursztynie
(Dla Ciebie – bo tak!)
Słowa były we mnie od zawsze.
Półżywe owady zatopione w bursztynie
Czasami próbowały znaleźć wyjście z pułapki.
Kiedy przybył Maurycy, nauczył mnie zatapiać myśli
W bursztyny słów.
Gorzkie krople z dna targanej emocjami duszy
Skapywały wtedy na pergaminy
Zalegające zagubione w wielkim domu
Biurko.
Ze ścian płynęły łzy, a drugie strony rzek
Były fantasmagorią nastolatki.
Słowami buduję mosty, słowami czytam ludzi.
Jestem jak Anioł zatopiona w bursztyny słów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum