Wysłany: 2008-07-30, 11:55 Piłkarze vs. policja - ktoś tu kręci?
Cytat:
- Nie uderzyłem policjanta! Daję słowo, że nie zachowywałem się wobec nich agresywnie. To wszystko jest jakaś masakra. Prosiłem ich tylko, aby puścili Piotrka. Zobaczyłem jak go maltretują, krwawiącego, skutego i leżącego twarzą do ziemi. Na początku prosiłem spokojnie, potem zacząłem krzyczeć. Nagle jeden z policjantów dał hasło "bierzemy ich wszystkich". Przyjechały posiłki, skuli nas i trafiliśmy do więzienia - relacjonuje Radosław M.
Jak sądzicie po czyjej stronie jest prawda? Winna policja czy piłkarze? Nie wiem jak w Mielnie ale mogę zapewnić, że w Ustce policja nie rzucała się na pijących piwo.
Nie od dzisiaj wiadomo jaki poziom pozasportowy (o sportowym nie dyskutuję) prezentują Majdan czy Świerczewski (szczególnie ten drugi). Niektórym po prostu uderza do głowy kasa i popularność. Pojawia się kompleks boga i tak się właśnie kończy.
Podobno właścicielka pobliskiego pensjonatu bezskutecznie interweniowała już dzień wcześniej. Tego dnia wezwała już policję. Skoro tak było to nie ma mowy o żadnej prowokacji.
A krzyki Świerszcza "Ja Was załatwię" (jak relacjonują świadkowie) świadczą dobitnie o "charakterkach" panów piłkarzy Ktoś musi w końcu dać przykład, że kasa i popularność nie dają prawa do bycia bezkarnym w swoim chamstwie.
A odnośnie samego tłumaczenia, to chyba nie było innej możliwej linii obrony, jak tylko zrobić z siebie biednych, pokrzywdzonych i potulnych baranków (akurat porównanie do tego zwierzęcia jest trafne tylko w innym kontekście).
Ostatnio zmieniony przez Zbychoo 2008-07-30, 12:55, w całości zmieniany 1 raz
Miał być początek zmian i "koniec" Michała Listkiewicza. Tymczasem obradujący w Warszawie zarząd PZPN podjął decyzję o... zmianie terminu zjazdu wyborczego z 14 września na 30 października. Powód? Sąd rejestrowy nie uznał nowego zapisu w nowym statucie PZPN. - To jest kuriozalne - irytuje się minister sportu Mirosław Drzewiecki. www.tvn24.pl
A teraz cytując z joemonster.org podaję prawdziwą wersję wydarzeń :
Polską wstrząsnęła ostatnio awantura wywołana w Mielnie przez polskich piłkarzy, Majdana i Świerczewskiego, oraz ich rzekomy atak na policję. To nieprawda - dotarliśmy do prawdziwego świadka tego zdarzenia. Oto jego opowieść:
"Po zakończonym treningu udaliśmy się razem z kolegami na mszę wieczorną do miejscowego kościoła, gdzie po spowiedzi, komunii i trzykrotnym odmówieniu różańca leżeliśmy krzyżem do północy.
Po odśpiewaniu kilkunastu nabożnych pieśni w ciszy i skupieniu wracaliśmy do naszych cel. Niektórzy z nas snuli plany na kolejny dzień. Rano msza, skromne śniadanie i trening, potem spotkania z młodzieżą, w tym prelekcje o szkodliwości alkoholu i narkotyków, po obiedzie znów trening i kolejna msza, tym razem w intencji PZPN, podczas której Radek miał po raz pierwszy wystąpić w roli ministranta. Przygotowywał się do tej trudnej i odpowiedzialnej służby kościelnej przez ostatni rok. Piotrek jest najstarszym ministrantem więc to on wprowadzał Radka i resztę grupy w arkana tej sztuki.
Właśnie przechodziliśmy koło nocnego klubu czy też dyskoteki kiedy usłyszeliśmy przeraźliwe krzyki dobiegające ze środka. Piotr jako dobry chrześcijanin postanowił, że mimo całej odrazy, jaką wywoływało w nas to miejsce, zajrzy do środka.
Być może ktoś potrzebuje pomocy. My tymczasem czekaliśmy na niego na zewnątrz, modląc się po cichutku. W środku Piotr ujrzał dantejskie sceny, grupa wrzeszczących, pijanych policjantów szarpała niewinnych, przerażnych ludzi. Piotr rzekł:
- Co czynicie? Nie widzicie, że cierpią niewinni?
- Spadaj - odpowiedzieli policjanci chórem.
- Zaprawdę powiadam wam, ostawcie te oto baranki a na ich miejsce zabierzcie mnie.
Po tych słowach pijani żandarmi rzucili się na niego i dłuższy czas bili bez słowa. A gdy zobaczyli, że traci przytomność porwali stojącą na barze butelkę alkoholu i siłą napoili nieprzytomnego Piotra. Tymczasem niepokój ogarnął serca pozostałych na zewnątrz. Dwaj z nich, młodzi jeszcze i z tego powodu dość porywczy, nie wytrzymali i pobiegli szukać swego przyjaciela.
To co ujrzeli zmroziło ich serca. Na podłodze skrwawiony i zakuty w kajdany leżał ich przyjaciel.
- Czemuż go uwięziliście? Czyż zrobił wam co złego? - pytał ze łzami w oczach Radosław.
Rozwścieczeni policjanci przestali kopać leżącego Piotra i spojrzeli pytająco na swego herszta.
- Brać ich! Zabieramy wszystkich - warknął.
A dalej to już znacie z relacji telewizyjnej. Amen."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum