Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Stachury listy o życiu i smierci
Autor Wiadomość
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-01, 13:37   Stachury listy o życiu i smierci

Gazeta Wyborcza dziś:



Stachury listy o życiu i śmierci
Jakub Beczek31-07-2006, ostatnia aktualizacja 31-07-2006 19:17
Po wielu latach ukazał się solidny wybór listów Edwarda Stachury
Autor "Siekierezady" był wielkim zwolennikiem pisania listów. Łączyło się to z jego zamiłowaniem do włóczęgostwa. "Bycie w drodze" to jedno z głównych haseł Stachurowej filozofii. Pisarz miał niezliczoną rzeszę znajomych i przyjaciół. Wędrując po Polsce, zdawał kolegom relację z wojaży. Zapisywał przy tym nie tylko papier listowy. Często notował na serwetkach, biletach, a niejednokrotnie na kartach "wykazu wagonów w składzie pociągu".

"Listy do pisarzy" to tylko fragment przebogatej korespondencji Stachury. Skądinąd wiadomo, że w domowych archiwach spoczywa jeszcze wiele materiałów. Jednak ze względu na dobro osób żyjących adresaci nie udostępniają swych listów. Przynajmniej na razie. Musimy więc zadowolić się tomem przygotowanym przez Dariusza Pachockiego. Lubelski badacz podjął się bowiem szczegółowego opracowania korespondencji.

Jestem w beznadziejnej sytuacji

Najwcześniejsze z pomieszczonych tu listów pochodzą z lat 50. Do starszego od siebie Mieczysława Czychowskiego pisał: "Inaczej wyobrażałem sobie swoje studia. Nie mam akademika ani stypendium. W dodatku jestem bardzo chory, mam gorączkę i co dziwniejsze coraz częściej nawiedzają mnie krwotoki z nosa. Mietek! Jestem prawie w beznadziejnej sytuacji. Nie mam złamanego grosza przy duszy i nie mam gdzie spać. Mieszkam, gdzie się da, raz tu, raz tam, trafiając najczęściej na dworzec. Wyciąganie forsy od kobiet napawa mnie wstrętem. Czynię to jednak nadal, gdyż inaczej umarłbym z głodu albo musiałbym zrezygnować ze studiów, co niechybnie się stanie, jeśli coś się nie zmieni".

Pisanie listów zastępowało młodemu poecie prowadzenie dziennika. W korespondencji z tego okresu znaleźć też można kilkanaście niezbyt udanych młodzieńczych wierszy (dołączanych do listów), a także całą masę pretensjonalnych zwrotów w stylu: "Niechaj miłość zapanuje nad światem".

Nie pisz do mnie po pijaku

Jest w tym wyborze kilkadziesiąt listów skierowanych do przyjaciół poetów. Sted (tak nazywano Stachurę) troszczył się o początkujących twórców. Informował o tym, które z ich wierszy udało mu się "przepchnąć", bądź też zdawał relację z walki o wydanie debiutanckiego tomiku.

A trzeba wiedzieć, że o tomiki przyjaciół walczył jak o własne. Potrzebujących wspomagał dobrym słowem, podtrzymywał na duchu w razie niepowodzeń, podpowiadał, chwalił, ale czasem ganił i strofował.

Przyjaźń Stachury sprowadzała się często do swoistej opieki nad młodszymi i mniej doświadczonymi poetami. Do cierpiącego na schizofrenię Andrzeja Babińskiego pisał: „Twoje niektóre pomysły są żenujące, żeby użyć eufemizmu. I nie pisz do mnie po pijaku. To, co Ty, będąc na bani, możesz mi powiedzieć, to ja wiem albo dobrze się domyślam. Prawdopodobnie otrzymasz jakąś forsę, minimum »górala « na Święta. To, oprócz stypendium 3 x 750 zł, jeśli Komisja Szanowna postanowi. Napisałem za Ciebie podanie i wręczyłem Gąsiorowskiemu. (...) To tyle na razie. I weź się trochę za czytanie. Jesteś straszliwie niedouczony”.

W latach 70. funkcję młodszego kolegi po fachu pełnił m.in. Janusz Anderman, do którego Sted napisał kilkadziesiąt razy.

Ciekawie prezentuje się blok listów kierowanych do Juliana Przybosia. Stachura przesyłał autorowi "Śrub" wiersze i prozę poetycką, ale przede wszystkim informował o swoim trudnym położeniu na studiach w "przeklętym" Lublinie. Wiele z zawartych tu opisów wykorzystał później w swoich opowiadaniach. Dlatego korespondencja ta pod względem literackim jest chyba najciekawsza ze wszystkich.

"Rosnę po hotelach - czytamy w liście z września 1959 r. - i każdy ranek jest dla mnie zmartwychwstaniem, i z każdym rankiem zmartwychwstaje moja nienawiść, tak jak rzeka, która nie do morza płynie, a powraca coraz prędzej poprzez górskie potoki do źródła".

Listy przed umieraniem

Dość kuriozalnym przypadkiem są teksty trzech widokówek, które autor "Całej jaskrawości" przesłał do samego siebie. Nawiązują one do ówczesnej ciężkiej sytuacji psychicznej poety. Za to stosunkowo mało w tym tomie listów z tzw. okresu mistycznego.

Najbardziej tajemniczy etap życia, zakończony obłędem, pozostaje więc nieoświetlony. Jedynie w ostatnim liście do Bogusława Żurakowskiego z marca 1977 r., a więc na dwa lata przed samobójczą śmiercią, pojawia się monolog Stachury pisany w stylu jego ostatniej książki „Fabula rasa”: „Śmierć jest śmiercią »ja «, dlatego »ja « tak się jej boi. Śmierć jest końcem agonii »ja «. Agonii, która trwa od pierwszej chwili narodzin »ja «. Musisz umrzeć za życia. »Ja « musi umrzeć za życia, wtedy zrozumiesz, że nie ma śmierci”.

Listy zgromadzone przez Pachockiego nie zmieniają utrwalonego w czytelniczej świadomości wizerunku pisarza. Przeciwnie, jeszcze bardziej go utrwalają. Można więc powiedzieć, że otrzymaliśmy zaległy tom Stachurowej twórczości. Należy więc cierpliwie czekać na wydanie całego korpusu listów, a może i słynnych "zeszytów podróżnych".



Edward Stachura "Listy do pisarzy", oprac. Dariusz Pachocki, Iskry, Warszawa
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2006-08-01, 13:38, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
gosiaczek86 
Male wredne i pyskate:P



Wiek: 37
Dołączyła: 19 Lip 2005

UP 2 / UP 1



Wysłany: 2006-08-01, 14:52   

Franco Zarrazzo, jesli masz czas to polecam podjechanie do czytelni na Jana pawla i tam poprosic o ksiazke o poetach przekletych i tam masz o stachurze bardzo duzo :) sprawdzone wertowalam ta ksiazke przed matura :)
0 UP 0 DOWN
 
Domel 



Wiek: 44
Dołączył: 05 Lis 2005

UP 0 / UP 0


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2006-08-01, 16:52   

Polecam "Siekierezade" ludziom o mocnych nerwach :wink: Ach te zdania na całą strone :shock:
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-01, 17:34   

Zaliczone... ale długo przed zaliczyłem najpierw film. I to nie raz. I do tego w kinie Słonce. A czytałem jeszcze "Całą jaskrawość" na ten przykład a i to nie wszystko :) .
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2006-08-01, 19:07, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 1 DOWN
 
Cyborg 


Wiek: 53
Dołączył: 10 Lis 2005

UP 0 / UP 0


Skąd: Skarbimierz Osiedle

Wysłany: 2006-08-01, 18:46   

Czytałem jego wiersze w szkole średniej, przez jakiś czas byłem nawet zafascynowany jego twórczością. Na forum zamieściłem swego czasu 2 jego wiersze, które lubię (w tym temacie http://www.forumbrzeg.pl/...pic.php?t=259).
0 UP 0 DOWN
 
Radek W. 



Wiek: 49
Dołączył: 21 Wrz 2005

UP 5 / UP 1


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2006-08-03, 21:22   

Z "Siekierazdy" znam całe dialogi na pamięć.
Nie wiem czy zgodzicie sie że "Siekierezada" mimo niedociagnięć warsztatowych jest filmem przeklimatycznym, zupełnie spokojnie równorzędnie tworzącym osobny świat, niejako obok ksiązki.
A - i jeszcze jedno, w Galerii w Ratuszu na tablicy ogłoszeń SZP jest info o imprezce pt. "Biała Lokomtywa" gdzie to pono przerzucali muł tej epoki. Mnie tam nie udaje sie trafić od lat, ale dziewczyna która to organizuje, Daria Danuta Lisiecka - powinna być dobrze nastawiona do ludzi z Brzegu, kiedys tu była i czuła się chyba nieźle,
... oczywiście przy syfonie.
Ale impreze polecam uwadze, ponoć legendarna
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-03, 21:38   

Mój pierwszy poważniejszy kontakt z Edwardem Stachurą /ludzie, którzy go znali, nie potrafią wymówić STED.../ nastąpił podczas aplikacji twórczości SDMu i wtedy też go bliżej zapoznalem, nie licząć wspomnianego filmu. Film jak najbardziej przeklimatyczny - chociaż z dziką rozkoszą bym go powtórzył.
O imprezce tej nie słyszałem, co dziwne raczej, bo pełno E.S. było wokół mnie jeszcze jakiś czas temu.
Porozmawiam z Plezantropem z Gdańska /łobecnie Wawa/, któren to osobiście obcował z E.S.em i ma na jego temat bardzo specyficznie napisane wspomnienia. Może zgodzi się na publikację u nas. Bardzo dobry tekst - o prawdziwym człowieku, nieumujący jednak chwały Edwardowi Stachurze.

Jakby ktoś się pytał, to ten cytat "Nikt nie zna ścieżek gwiazd..." pochodzi właśnie z Edwarda Stachury..."

A i jeszcze dodam - ten drugi gościu od tanga w Brzegu /tzn raczej pierwszy/ ma oryginalne czarne krążki z prawdziwym Stachurą. "U Potęgowej pilim..." - klimaty że ło matko...
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2006-08-03, 21:41, w całości zmieniany 3 razy  
0 UP 1 DOWN
 
cruelPAT 



Wiek: 36
Dołączyła: 10 Cze 2006

UP 0 / UP 0


Skąd: z północy ;]

Wysłany: 2006-08-05, 14:59   

Fabula Rasa to biblia moja od jakiegos czasu. :)
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-05, 15:22   

A ja myślałem, że "Wiewióra Rasa..." ;P
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-07, 21:55   

Hmm bez zgody autora, bo go cuś namierzyć nie mogę... ale chyba mi łba nie przetrąci...

Sławka M. o Stachurze wspomnienia i dygresje:


"Witaj!

zgodnie z obietnicą, dokończę temat nieobszerny, acz z uwagi na bohatera - ważny.
Więc - pracownia Bronka "Buniego" Tuska, artysty ceramika-rzeżbiarza, człeka zapoznanego i uważanego, legendy gdańskiej bohemy. Wiec obficie i wódka i ogórki i kapusta kiszona; gitary, skrzypce, harmonijka; dym kłębiasty z papierosów podłych,na
ścianach trofea jakoweś. Jest artystycznie. Osób kompanija pijana, wesoła, rozgadana i drzwi się otwierają, staje w nich dalsza ekipa - trzej panowie szlachta-poezja: Stachura, Piętak, Czychowski . Witani? A, jakże! Gościnnymi okrzyki : Ave! Sam tu! Karniaka! Bywaj !
No, to pijane dziewczyny polewają po szklankach. No, to ogólnopolskie, narodowe :
a kto z nami nie wypije ! wiec wypijamy, co jest do wypicia.
Atmosfera, wiesz - bardziej pod-dachami-paryża i jean-renoirowska, nasycona miazmatami wszystkiego, co o sztuce, życiu i świecie dookolnym traktuje. A już było po "Całej jaskrawości", po ocenieniu przez Drawicza i Nyczkę Stachury pisania. Już jego wiersze czytywane były z rozdziwieniem, rozżewnieniem, rozciekawieniem.
A jego piosenki-wierszyki śpiewane.
A jak wziął wtedy, u Buniego, owej nocy pijanej, gitarę i zagrał ! Klekajcie Narody - jak zagrał i zaśpiewał? STRASZNIE zagrał i straszliwie zaśpiewał. "Bóg dał ci palce do pisania, zebyś nie katował ludzi graniem i śpiewaniem swoim" powiedziałem wtedy i cyganeria zalała się, tym razem - śmiechem. Bo spiewał i grał, na prawdę, okropnie, co sprawdzić można, wszak są po domach kasety. Ale nadciąga chwila kiedy, proszony, jakieś kartki wydobywa z wygniecionej kapoty, nasyconej odorem pociagów i zaczyna czytać kawałek jakiś, nie pomnę czego, ale pomnę odczucia - i wtedy robi SIĘ jasno, metafizycznie i wszechświatowo. SIĘ czuje, że się chce żyć. I że niech tak pozostanie, proszę Pana Boga, bo nie chcemy wychodzić na ulicy Piwnej przestrzenie. Jest dobrze.
Poranek zastał towarzystwo śpiącym, niedopitym i niedogolonym; dziewczyny zmięte, jak z crepe-de-chine kwiatki. Ale jest wódka, jest papierosów stos;są gitary i nastrój. Mietek Czychowski ze Stachurą :censored2: obrzucają Piętaka za jakiś osąd nazbyt śpieszny Rimbauda i o pederastach gadanie, jakby to co miało wspólnego z poety wierszem. Buni siedząc mądrze i buddyjsko, gładzi siwą brodę i powiada : "A mnie się zdaje, że wszyscy macie rację". I racja - wszyscy maja rację.
Popróbuj kiedy takiej oto wódki : wódka nasycona tartym korzeniem chrzanu, odcedzona i wypita. Boska jest i kwita !
I taką piliśmy i było chrzanowo. Chciałbyś, abym opisał uniesienia, zacytował perly intelektu, nieodkryte, nieobjawione światu arcydzieła poezji i prozy tam w on czas zgromadzonych Pielgrzymów? Nic z tego. Życie to nie teatr ! To życie samo, więc Pan Poeta rzyga i sika przy drzwiach otwartych na wszechświat. Panna artystka pokazuje cycki wszem, żądając oceny. Pozytywnej.
Dwaj uznani poeci bija się po pyskach, bo któryś, kiedyś, gdzieś przeleciał (który któremu?) panienkę, potem płaczą i całują się wylewnie, cmokając, po polsku, po pijacku, po poetycku - artystycznie. A taki jeden, znany mocno genius loci literatury i dzienni-karstwa (żyje, więc zmilczę miano) powiada :
- Bo najważniejsze w życiu jest dobre dupcenie. Sted! Ty jesteś ostatni dupek, a twoje pisanie gówno warte!
Sted :
- Jasne! Ale moje pisanie zostanie zapisane w gwiazdach, a ty w śmietniku spoczniesz, bracie!
to pamiętam doskonale, bo w chwilę potem fraternizowali się bez reszty z jedną taką Emilką-Od-Jednego-Tomiku.
Balanga trwała dni kilkoro, do wyczerpania nie sił i weny, ile - pieniędzy.
Zapytasz : dlaczego to piszę? Ano, bo życie to nie teatr, a ludzie - nie posągi. Krwawy jest pot na czole, kiedy pisze się wiersz i udręcza duszę i ciało jakiś oporny fragment prozy. Wiesz o tym sam, bo sam piszesz.
Steda pamiętam nie poprzez pryzmat juz wówczas publikowanych tekstów, ile poprzez te pomięte kartki w kieszeniach, te palce mnące fragmenty jego życia i bólu. Słowa pijane, w których cała jaskrawość i cała gorycz nieudanych napotkań kobiecych serc i ogólno-światowych serc SIĘ odbijaly. Jak opowiedzieć? Przecież prawdziwy, żywy, namacalny poeta czy pisarz, jest w namacalności swojej trawiącym, oddychającym człowiekiem? Czasem kanalią, skąpcem, świnią ludzką, draniem, czasem Aniołem Jasnym Miłości Pełnym i Zlitowania. Ale kiedy pisze czy maluje - jest Bogiem Tworzącym Światy, Wielkim Kreatorem i Demiurgiem. Innych nie ma !
Stachura powłóczył się z nami po Gdańsku i Sopocie, po plażach (gdzie piliśmy sikacze a 21 zł) i zadymionych spelunach; rozmawiałem z nim na osobnej osobności, tete-a-tete, vis-a-vis, nez-a-nez przez dwie-trzy godziny raz tylko, patrząc w morze i chlejąc z flaszek, wprost pod wymysł Mietka Czychowskiego - cebuledowinną.
O czym rozmawial Mistrz z Uczniem Gorliwym? Jakie było Mistrza Kazanie Nad Brzegiem, pośród epi oinopa ponton? Było o wszystkim.
O poezji, prozie, powietrzu, kobietach i Jednej Kobiecie; o mewach, bursztynie, zakopanych skarbach.
O - E, ty, :censored2: stąd! do jakiegoś menela do wina się nam dobierającego siatki,
O rdzewieniu strun gitary na morskim powietrzu,
O komunistycznym syfie dookolnym,
O...
Ech, o wielu bardzo nieważnych i niewielu historycznych sprawach.
Jak to w prawdziwym, nacodziennym życiu się gada.
Zmęczyłem się, to wszystko nadal żyje i jest namacalne. I piękne, bo o dobrych ludziach, z których - jak wiem - tylko cztery czy pięć osób jeszcze nie ustaje w biegu, choć to coraz powolniejszy bieg...
Wybaczysz? Dokończę jutro lub za czas jaki...
Może Ci się zdawać, że sacrum profanum jakoweś czynię. Nic z tego, święcąc Człowieka w Człowieku, nadać chcę tylko ludzkie ciało i duszę pomnikom. Jeśli jutro z Ciebie uczynią granitowy posąg, ktoś będzie musiał pamiętać, że kochałeś sercem pełnym ciepłej krwi.
A ja nie przypadkowo Epitafium napisałem, bo czas do odejścia się zbliża...
Odezwę się. Właśnie - SIĘ !
Pozdrawiam, Sławek "

xxx

Ten list do wspaniałego, młodego faceta wysłałem e-mailem, bom mu obiecał napisać coś
o Edwardzie Stachurze, coś żywego, z mięsem i krwią, nie - napowietrznie literackiego,
tylko - właśnie: żywego...
No, to i napisałem. Sie podoba komu albo i nie - gówno mnie to obchodzi. Tak było.
Jak napisał Jerzy Afanasjew? :

"Tańcowały dwa koguty,
:censored2: jego mać!
Kto Rembrandta nie szanuje,
Niech go w dupę pocałuje.
:censored2: jego mać!".

Właśnie

xxx

i dokończenie ( ? )


"I ponownie - witaj!

Ważne dla zapoznania Stachury jest to, że wszak urodzony we Francji, tak na prawdę nigdy, do samej śmierci nie naumiał się polskiej składni; stylistyka jego prozy jest - sprawdź na spokojnie analizując treści zapisane - stylistyką literackiego Nikifora z Krynicy; to analfabetyzm wtórny. Jego poezje, to straszliwa częstochowa, urastająca do potegi n-tej dopiero poprzez muzyczne
aranże i wykonanie Starego Dobrego Małżeństwa.
Ale - i tu jest Geniusz Stachury prawdziwy - DLATEGO, że niepoprawnie po
polsku pisana, obca składnia i stylistyka zaśmiecona, pełna słowotworów z
braku znajomości słów i słówek polskich, dlatego właśnie - WIELKA !
Stachura wykreował, nieświadomie początkowo, absolutnie świadomie na koniec, nowy styl literacki, jakiś "stedyzm" czy "stachuryzm". Choć to niewiarygodne, prawdziwe jest. Absolutnie. Wielkość Steda leżała w postrzeganiu piekna i pięknego piękna opisywaniu, poprzez pryzmatowanie codzienności. Jego (zapisane w dzienniczku z drogi) spostrzeżenie z jakiejś zaplutej wioseczki:
"Luju pasiaty. Dlaczego - pasiaty?" jest potwierdzeniem powyższego.
Wiem, rozczulanie się nad łanem zbóż, kląskaniem skowronka, szemraniem wody ckliwe jest i patetyczne i - co najgorsze - nader niepopularne;
bo w modzie poeci, co o prutych flakach piszą, o krzyżowaniu rozlicznych Jezusów na palach ateizmu; ale - tak na prawdę, kto tak czuje i myśli? I gdzie tu owo naturalne, zwyczajne piękno : słowa, przestrzeni, czasu? W kiblu może być tylko smród.
Taki jest rap, taki jest hip-hop; śpiewogry naszych czarnych, nubijskich braci mniejszych, którzy nie wnieśli do cywilizacji Homo Sapiens nic, poza tamtama-mi, stepowaniem i jazzem, za co im dzięki.
Sorry, dreszcz mnie przeniknął na ten dysonans : Stachura-hip hop.
Tymczasem - bywaj !
ja tu jeszcze wróce. "

teraz sobie myślę :

albo i nie...
0 UP 0 DOWN
 
Tomek
Gość

UP 0 / UP 0



Wysłany: 2006-08-13, 19:16   Listy Stachury

Listy, o których napisałeś nie są ostatnią nowością. Na urodziny Stachury w 2007 w PIW-ie mają wyjśc Listy Stachury do danuty Pawłowskiej. Mówiono o tym na tegorocznych "Mironaliach" w Warszawie. Listów ma być ok. 200. Będą też zdjęcia. Czyżby miało się coś jeszcze dziać wokół tego pisarza?
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2006-08-13, 20:01   

Mi się wydaje, że dzieje się cały czas. Pisałem o tym tu i tam czasami, drąc szmaty z róznymi tam filologami, co to Ziemianinowi ujmowali, o śmierci Stachury żarliwie zapewniali etc... Puściłem im wtedy elaborat, że tylko grupa ślepców i głupców stoi przy pustym grobie Mistrza, któren zmartwychstał i choć nie cieleśnie, to duchem żywie śród nas napełniając nasze skołatane serca wiarą nadzieją i miłością. Stachura żyje w wierszach, ma tysiące dzieci /o zgrozo - TVP dziś o nim nawet nie wspomniała podczas relacji z Bieszczadzkich Aniołów/. Stachura żyje chociażby w pieśniach SDMu, w pożyczanych i czytanych w kółko książkach. Stachura jest poetę wiecznie żywym. Jakkolwiek mało go znam, to jednak śmiało moge powiedzieć, że jego słowa wyśpiewane przez SDM wywróciły moje życie do góry nogami i ducha niespokojnego we mnie, któren się martwy już mi wydawał rozbudziły i na nową drogę /nie powiem, że łatwą i prostą...../ powiodły.

"Nikt nie zna ścieżek gwiazd...."

Pozdrawiam i zapraszam na stałe na nasze Forum
0 UP 1 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2009-07-24, 12:26   30 lat temu... - rocznica "śmierci" Edwarda Stachu

Trzecia droga Stachury

Dariusz Nowacki 2009-07-24, ostatnia aktualizacja 2009-07-23 17:04:32.0
Skopiowano z portalu GW (Link)

Dokładnie 30 lat temu, 24 lipca 1979 r. Stachura popełnił samobójstwo. Najpierw Stachura stał się ikoną późnopeerelowskiej popkultury, później jego bezprecedensowy kult wygasł. Kto czyta Edwarda Stachurę 30 lat po jego śmierci?

Na wieść o tym zdarzeniu w warszawskim mieszkaniu poety zjawiła się grupka jego przyjaciół. Wśród nich był Janusz Anderman. Po latach napisał krótki tekst poświęcony Stachurze, w którym nawiązał do wypadków, jakie rozegrały się tamtego feralnego dnia. Znalazł się tam fragment na pierwszy rzut oka niestosowny.

Oto roztrzęsiony brat zmarłego odbiera kolejne telefony. Anderman słyszy, jak tłumaczy komuś: "Tak, nie żyje, dziś na razie nie żyje, a jutro nie wiadomo, co będzie " ("Człowiek-nikt" z tomu "Fotografie").

W tym passusie, który wygląda na zgrabnie wmontowane literackie zmyślenie, Anderman ma na uwadze szczególną formę "życia" - popularność.

Tej w lipcu '79 nie było, ale kiedy nadeszła, przekroczyła wszelkie miary.

Cudowne rozmnożenie "najbliższych przyjaciół"

Stachuromania przysłoniła Stachurę w sposób okrutny. Artysta, który traktował literaturę z wielką powagą, który słowem chciał zbawić świat, stał się ikoną późnopeerelowskiej popkultury, młodzieżowym idolem.

Kult, jakim go otoczono, to zjawisko bezprecedensowe w dziejach powojennej polskiej kultury. Jego dzieła wydane w 1982 r. w 70-tysięcznym i wznowione dwa lata później w tym samym nakładzie, z nabożeństwem nazywane pięcioksięgiem lub dżinsową biblią kosztowały fortunę, nie można ich było kupić w księgarni, sprzedawali je bukiniści po paskarskich cenach.

W pierwszej połowie lat 80. wykształciła się cała gałąź show-biznesu wokół-Stachurowego: urządzano wystawy, na które ściągały tłumy, organizowano spektakle, w Polskę ruszyli aktorzy z monodramami, estrady zaludnili nieprzeliczeni pieśniarze z gitarami, zawodowcy i amatorzy wykonujący jego piosenki.

Nazwisko Stachura było magnesem, gwarantowało pełne sale i niezły zarobek.

Podupadająca w późnym PRL-u prasa również skorzystała - Stachura to ulubiony idol czasopism młodzieżowych tamtego czasu, chętnie zamieszczały listy pisarza do przeróżnych adresatów oraz wspomnienia o nim.

Były i zdarzenia komiczne: cudowne rozmnożenie "najbliższych przyjaciół" Stachury, w mgnieniu oka wyłonił się też legion znawców jego twórczości. Jedni i drudzy dobierali się w kilkuosobowe brygady, które również objeżdżały kraj. Nie było gminnego domu kultury czy biblioteki osiedlowej, w której nie odbyła się jakaś stachuriada, oczywiście z "najbliższymi przyjaciółmi" Steda w roli głównej.

Wota ze szkolnych tarcz

To formy kultu zinstytucjonalizowanego, ale przecież szerzył się także kult niezorganizowany, oddolny, najzupełniej autentyczny. Życiorys Stachury (rzecz jasna, do cna zmistyfikowany) stał się wzorem dla wrażliwej młodzieży. Młodociani czytelnicy "Całej jaskrawości" uciekali z domu, pokochali kurtki douglasówki i chlebaki, pielgrzymowali szlakami poety.

Białe Kujawy nigdy wcześniej i nigdy później nie odnotowały takiego boomu turystycznego. Masowo odwiedzany był grób poety na podwarszawskiej Wólce Węglowej, gdzie dumano nad marnością świata, zostawiając wotum w postaci tarczy szkolnej. Niekiedy w szczeliny nagrobka wtykano listy.

Ziemowit Fedecki oburzony "modą na Stachurę" (to tytuł jego artykułu) pisał w roku 1984: "Legenda otaczająca poetę krzewi się niemal wyłącznie w sferze pozaliterackiej, najczęściej również - pozaumysłowej". Miał rację. Zainteresowaniu biografią Stachury nie towarzyszyła refleksja krytycznoliteracka.

Od strony życiorysu Stachury nie wygląda to źle. Istnieją świetne opracowania na ten temat (np. fundamentalna praca Mariana Buchowskiego "Stachura. Biografia i legenda"), mamy opasłe "Kalendarium życia i twórczości Edwarda Stachury" zredagowane przez Waldemara Szyngwelskiego; są listy, wspomnienia, przyczynki biograficzne. Natomiast monografii z prawdziwego zdarzenia nie ma, o cząstkowe interpretacje też trudno.

Nie ma opracowań niewyznawczych, zdystansowanych wobec poezji i prozy Stachury. Krzysztof Rutkowski w kilku młodzieńczych, płomiennych rozprawach przekonywał, że kujawski bard jest Mickiewiczem Polski Ludowej. Andrzej Falkiewicz zaś twierdził, że "Fabula rasa" to "jeden z wybitniejszych utworów w światowej literaturze konfesyjnej".

Tego typu niedających się obronić opinii sformułowanych przez zakochanych krytyków pojawiło się w ciągu 30 lat sporo.

Antypody gombrowiczologii

Sęk w tym, że przekonanie, iż twórczość Stachury jest zjawiskiem szczególnie wartościowym, arcyważnym w perspektywie historii literatury polskiej XX wieku, to pogląd, mówiąc delikatnie, ekscentryczny.


Albo jeszcze inaczej: stachuroznawstwo to antypody gombrowiczologii - w tym sensie, że samo zajmowanie się pismami autora "Ferdydurke" jest równoznaczne z awansem do pierwszej ligi literaturoznawstwa. Tymczasem kiedy przegląda się bibliografię prac poświęconych Stachurze, trudno dostrzec "tęgie" nazwiska badaczy. Żadnych sporów interpretacyjnych, żadnych powrotów do pism z pięcioksięgu.

Może nie jest to najważniejszy probierz popularności, ale dzieło danego twórcy żyje również za sprawą ponawianych komentarzy.

Stachuromania była intrygującym zjawiskiem socjo-kulturowym. Ci, którzy nie akceptowali tego szaleństwa, próbowali je zdemaskować dwojako: obrażając fanów Stachury lub wietrząc spisek.

Jan Marx pisał w roku 1985: "Powstaje pytanie, kto się identyfikuje ze Stachurą - niebieskim ptakiem, piwoszem, trubadurem, prorokiem, poetą. Odpowiedź jest prosta. Pięcioksiąg Stachury stał się biblią wszystkich zawiedzionych, nieudaczników, chorych na młodzieńczy smutek istnienia".

Być może kult Stachury byłby niemożliwy, gdyby nie wybiórcze podejście do jego dzieła. Niewyrobiona literacko publiczność ukochała to, co najprostsze - piosenki, wczesną, prościutką jak drwale z "Siekierezady" prozę i tzw. notesy podróżne, ignorując późną, mroczną (mistyczną), nieporównanie bardziej wymagającą twórczość Steda.

Innymi słowy, wyznawcami Stachury mieli być wyłącznie ignoranci i gówniarze, no i grafomani, którzy - skądinąd słusznie - mniemali, iż skoro "wszystko jest poezją", to ich wypociny także.

Władza ma ofertę

Ciekawsza jest inna argumentacja - polityczna. Można ją znaleźć w cytowanym wspomnieniu Andermana, który asekurując się formą bezosobową, zanotował: "Kult wzbierał nagłą falą i dały się słyszeć głosy, że ta kanalizacja nastrojów wrażliwych młodych ludzi jest na rękę władzy i że jeśli kult nie jest sztucznie podsycany, to przynajmniej nikt nie próbuje go ograniczać. Władza ma ofertę dla tych i dla innych, mówiono. Dla mniej wybrednych są zespoły rockowe, których mnóstwo wpuszczono do telewizji stanu wojennego i pozwolono urządzać masowe koncerty na otwartym powietrzu".

Fanów Stachury i nieprzyjaciół stachuromanii pojednał czas. Ukazują się nowe książki (dwa tomy listów w opracowaniu Dariusza Pachockiego czy tomik opowiadań Steda z czasów jego studiów na KUL-u "Moje wielkie świętowanie"), ale kult wygasł, mimo że także i w tym roku odbyła się w Grochowicach (wieś koło Głogowa, w której rozgrywa się akcja "Siekierezady") Stachuriada. W programie poezja śpiewana, spotkanie z sędziwymi drwalami, którzy pamiętają dziwnego przybysza z Warszawy, zwiedzanie chaty Babci Oleńki i temu podobne atrakcje.

Życiopisanie i ściema

Ze stachuromanią jak z dinozaurami - zginęła, bo była za duża. Ważniejsze jednak wydaje się to, iż dojrzało, a nawet zdążyło się zestarzeć pokolenie wyznawców Stachury. To, że nie udało się im zaszczepić własnym dzieciom miłości do cudnych manowców czy skłonności do skakania w pudło gitary i rozkładania się tam obozem, nie jest chyba zagadkowe. Byłoby dziwne, gdyby się udało.

Czy istnieje coś takiego, co można by nazwać dziedzictwem Edwarda Stachury? Nie sądzę. W projekt literatury czynnej, w utopię zniesienia granic między sztuką i życiem nikt już dziś nie wierzy. Świadomość nam się zbyt spostmodernizowała. Podstawowe rozpoznanie dotyczące twórczości Stachury - sławetny termin "życiopisanie" ukuty przez Henryka Berezę, a oznaczający tyle, że literatura jest praktykowaniem życia, jego nierozłączną częścią - jest nie do obrony.

Dziś do elementarnych przeświadczeń należy to, że literaturę robi się tylko z literatury i w związku z tym "życiopisanie" to zwykła ściema. Być może szlachetna, ale urągające literaturoznawczemu rozumowi.

Marzec, Grudzień, Czerwiec - obok

Postać i dzieło Stachury, jeśli w ogóle są ważne, a co do tego mam sporo wątpliwości, to przede wszystkim dlatego, że komplikują czarno-biały obraz - mówiąc górnolotnie - kultury polskiej po Jałcie.

Tutaj najistotniejsza wydaje się apolityczność pism Steda, a także jego wolność jako obywatela Polski Ludowej.

Choć żył w latach, w których nie trzymano paszportów w domowych szufladach, to przecież nieustanne podróżował po świecie. Obok - nie mógł tego nie widzieć - rozgrywały się dramaty Marca '68, Grudnia '70, Czerwca '76. To, że echa tych wydarzeń nie przedostały się do publikowanych oficjalnie książek Stachury, niespecjalnie dziwi, ale to, że żadna ze spraw życia społecznego nie przedostała się do jego prywatnej korespondencji, zdumiewa. Jakaś mała skarga na brak cukru, który na kartki, jakaś drobna złośliwość pod adresem partyjnych nadzorców kultury? Nic z tych rzeczy! Znaczy to chyba, że żyjąc w PRL-u, z powodzeniem można było PRL-u nie dostrzegać, być ponad, cieszyć się wolnością i sukcesem (nagrody, stypendia, zagraniczne podróże, otwarte drzwi wydawnictw). Herezja? Nie, zaledwie kontrdyskurs rozbijający IPN-owską narrację historycznoliteracką.

Książę poetów gminnych

Ważne jest także to, iż Edward Stachura był księciem poetów gminnych, przyjacielem i promotorem literatów różnej maści uwięzionych na prowincji. Listy do Stachury i od niego pokazują, jak wiele zrobił dla takich poetów, jak Ryszard Milczewski-Bruno, Andrzej Babiński, Wincenty Różański, Janusz Żernicki czy Jan Czopik-Leżachowski. Zrobił kiedyś, zabiegając o publikacje ich tekstów i organizując im spotkania autorskie, "robi" również dziś. Przecież ci autorzy istnieją wyłącznie w przypisach do materiałów poświęconych Stachurze, błąkają się po indeksach nazwisk dzięki autorowi "Kropki nad ypsylonem".

Ale chodzi o coś ważniejszego: siłą rzeczy zostajemy pouczeni, że literatura polska lat 60. i 70. - na te dwie dekady przypada aktywność poety - była konstrukcją złożoną i wielobarwną, że obok "salonowo-warszawskiej" istniała także twórczość gminna, szeroki ruch amatorski, jedna ze zdobyczy - autentycznych - peerelowskiego modelu funkcjonowania kultury.


Osoba i dzieło Stachury to kłopotliwa materia dla tych, którzy próbują nas dziś przekonać, że literaci PRL albo byli opozycjonistami, albo konformistami, albo przebywali w podziemiu, albo donosili na kolegów po piórze i dzięki temu pławili się w luksusie, jeździli po świecie, wydawali książki w astronomicznych nakładach.

Życie i czyny Stachury dowodzą, że "trzecia droga" była możliwa nie tylko teoretycznie - była praktykowana całą gębą.

Pewnie jest to najważniejszy pożytek ze stachuromanii - nauczyliśmy się życiorysu Edwarda Stachury na pamięć.

Edward Stachura, zwany Stedem (1937-1979)

Poeta, pieśniarz, pisarz i wędrowiec. Urodził się we wschodniej Francji w rodzinie polskich emigrantów, którzy powrócili do Polski w 1948 r. Ślady nauki francuskiego w dzieciństwie było znać w jego polszczyźnie. Studiował romanistykę na KUL-u i UW i literaturę, na stypendium w Meksyku (1969-70). Wiersze publikował od 1956 r. Grając na gitarze, śpiewał je na spotkaniach autorskich. Odwiedził m.in. Bliski Wschód, USA, Meksyk, Norwegię - który w drodze aktualizował i uzupełniał swoją twórczość. Bohaterowie jego prozy - powieści "Cała jaskrawość" (1969), "Siekierezada albo zima leśnych ludzi" (1971), opowiadania "Się" (1977) i "Fabula rasa" (1979) - jak on sam traktują życie jako "włóczęgę bez celu", bezustanną "ucieczkę przed śmiercią".

Popełnił samobójstwo we własnym domu przy Rębkowskiej w Warszawie (łyknął tabletki na uspokojenie). We wcześniejszej próbie samobójczej, gdy rzucił się pod elektrowóz, stracił cztery palce prawej dłoni. Po tym wypadku leczył się w szpitalu psychiatrycznym w Drewnicy. Jego utwory wykonują m.in. Stare Dobre Małżeństwo, Jacek Różański i Hey. "Siekierezadę" sfilmował Witold Leszczyński.

Dariusz Nowacki
0 UP 1 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2013-02-27, 10:22   

Moje upodobania się zmieniły. "Wojna z trolem" ostatnio zajmuje czołową pozycję na liście tzw. lektur podręcznych. Podobno autorzy pracują nad kolejną częścią o roboczym tytule "Aż na koniec świata", której treść ma opisywać heroiczną walkę Czarodzieja Admina z inwazją troli na Stare Królestwo oraz ostateczne wygnanie śmierdzieli w miejsce określone w tytule... :/

EDIT: Był :) .
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2013-02-27, 12:22, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 1 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: listy, smierci, stachury, zyciu


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 33
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu