Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Kamienica przy ul. Ofiar Katynia nr 5
Autor Wiadomość
Brieger 



Wiek: 66
Dołączył: 05 Sty 2007

UP 29 / UP 7



Wysłany: 2012-01-17, 21:52   Kamienica przy ul. Ofiar Katynia nr 5

Chodzi o ustalenie jednego faktu z historii kamienicy, którą można obejrzeć pod tym linkiem:http://wroclaw.hydral.com.pl/202373,foto.html. Obecnie jest to kamienica zamieszkana przez siedem rodzin. Do stycznia 1945 była ona zamieszkana przez jedną, bardzo zamożną rodzinę. Według książki adresowej z 1934 roku willę, bo budynek ten wtedy był willą, a nie kamienicą, był własnością bankiera Ernsta Koppe, również właściciela budynku na roku ul. Długiej i Chrobrego, gdzie mieściła się firma Eckersdorff & Co. Końcem lat 90-tych zeszłego stulecia udało mi się nawiązać korespondencję z synem Ernsta Koppe, Ernstem Joachimem, który w wyżej wymienionej willi przyszedł na świat w roku 1923. Opisał mi dość dokładnie rozkład pomieszczeń, ale do materiału zdjęciowego lub też dokumentacji budowlanej tej willi chyba już nie można dotrzeć, a szkoda, bo stan obecny jest wynikiem nieprzemyślanej przebudowy tego obiektu, który został pozbawiony swojego przedwojennego charakteru. Obawiam się, że Ernst Joachim Koppe już nie żyje, bo ostatni list otrzymałem od niego w 2000 roku i był on chyba dyktowany, bo charakter pisma był inny, już nie tak staranny. Z listu tego dowiedziałem się, że Ernst Joachim miał wylew. Tak że chyba nie będę już w stanie zweryfikować pewnych danych. Chodzi mi o jedną informację. Otóż w jednym ze swoich listów Ernst Joachim poinformował mnie, że jego ojciec kupił tę willę od gen. von Falkenhausena (znacząca postać w wojskowości niemieckiej) w 1910 roku. To by się zgadzało, bo z materiałów osiągalnych w necie na temat tego generała dowiedziałem się, że właśnie w 1910 roku został wysłany na placówkę dyplomatyczną do Tokio jako attache wojskowy. Jakie było moje zdziwienie, kiedy dotarłem do książki adresowej Brzegu z 1909 roku, z której dowiedziałem się, że w czasie opracowywania tejże książki (rok 1908), willa ta należała do Roberta Pzillasa, jednego z dwóch braci, którzy byli właścicielami fabryki przy ul. Cmentarnej. W tej willi mieszkała w owym czasie baronowa Else von Larisch und Grossnimsdorff. I tu jest zagwozdka: jak pokojarzyć gen. najprawdopodobniej Aleksandra von Falkenhausena (informacja pochodząca od syna właściciela tej willi) z baronową Else von Larisch und Grossnimsdorff (informacja z książki adresowej z 1909 roku) i Robertem Pzillasem. Warto tu nadmienić, że von Falkenhausenowei jak i von Larisch und Grossnimsdorff to dwie arystokratyczne śląskie rodziny. Być może były jakoś spokrewnione. Poza tym byłbym wdzięczny za wszelkie dokumenty, zdjęcia, informacje dotyczące tego obiektu.
0 UP 0 DOWN
 
Partyzant 



Wiek: 44
Dołączył: 24 Lut 2007

UP 2 / UP 1


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2012-01-18, 21:25   

Niestety nie są to zdjęcia willi:(, ale listy związane z właścicielem Banku i Panem Alfedem Baerem dawnym właścicielem domu mojej Teściowej:) w Dobrzyniu.

_IGP2875.jpg
Plik ściągnięto 358 raz(y) 79,78 KB

_IGP2874.jpg
Plik ściągnięto 275 raz(y) 74 KB

_IGP2869.jpg
Plik ściągnięto 261 raz(y) 81,2 KB

1 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2012-01-18, 22:12   

Obawiam się, że odtworzenie zaszłości sprzed stu lat nie będzie łatwe. A może warto by było poszperać w różnych sieciach genealogicznych? Całkiem też możliwe, że wspomniane osoby nic nie łączyło, a baronowa po prostu wynajmowała tę willę. Mam jednak pewne wątpliwości co do wspomnianego wyżej generała, gdyż ten w roku 1910 był dopiero kapitanem. Teoretycznie bardziej pasowałby ten. Czy pan Koppe wspominał coś o roku zakupu willi (być może jego ojciec nabył ją po roku 1910)? Proszę też zwrócić uwagę na pisownię nazwiska Gross Nimsdorff lub Gross-Nimsdorff.

PS
Pismo zamieszczone przez Partyzanta dotyczy zaksięgowania kwartalnych odsetek na hipotekę.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-01-18, 22:19, w całości zmieniany 3 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Brieger 



Wiek: 66
Dołączył: 05 Sty 2007

UP 29 / UP 7



Wysłany: 2012-01-18, 23:38   

Racja. Zrobiłem błąd w nazwisku baronowej. Powinno być von Larisch und Gross-Nimsdorff. Jeżeli chodzi o gen. Falkenhausena, to fragment ostatniego listu z 27.12.2000 dotyczącego zakupu willi brzmi: 'Die Villa in Brieg hatte mein Vater 1910 von General von Falkenhausen gekauft. Wann erbaut weiss ich nicht' (tę willę w Brzegu kupił mój ojciec w 1919 od generała von Falkenhausena. Kiedy budowana, nie wiem). Być może w roku 1910 Aleksander von Falkenhausen był tylko kapitanem, ale w pamięci autora listu, Ernsta Joachima Koppe, ta osoba funkcjonowała jako generał i zakładał, że powinienem znać tę postać. Oczywiście baronowa Else von Larisch und Gross-Nimsdorff chyba wynajmowała tę willę (mała dygresja: podobny budynek do omawianej willi był, nie wiem, czy jeszcze jest, w okolicach Drezna. Willa ta znajdowała się w miejscowości Strehlen - i nie jest to Strzelin - i należała do króla Alberta z Sasów (Koenig Albert von Sachsen)). Pytanie, które nie daje mi spokoju, brzmi, dlaczego willę należącą do Roberta Pzillasa sprzedawał w 1910 roku kapitan von Falkenhausen. A tak na marginesie, przeglądałem różne strony genealogiczne związane z nazwiskiem von Falkenhausen i natknąłem się na jednego von Falkenhausena (nie pamiętam imienia), który urodził się w Brzegu w pierwszej dekadzie dwudziestego stulecia i, pełniąc jakąś funkcję w SA, zginął w nocy z 29 na 30 czerwca 1934 roku w Bad Wiessee podczas nocy długich noży. Być może jego przyjście na świat miało jakiś związek z omawianym budynkiem przy ul. Ofiar Katynia nr 5. Dziwne jest to, że w książce adresowej z 1909 roku nie figuruje nikt o nazwisku von Falkenhausen. Można to wytłumaczyć faktem, że rodzina von Falkenhausen miała rozliczne dobra na Śląsku, zwłaszcza w okolicach Nysy. Dlaczego nie miałaby mieć nieruchomości w Brzegu?!!!
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2012-01-19, 09:15   

Brieger napisał/a:
A tak na marginesie, przeglądałem różne strony genealogiczne związane z nazwiskiem von Falkenhausen i natknąłem się na jednego von Falkenhausena (nie pamiętam imienia), który urodził się w Brzegu w pierwszej dekadzie dwudziestego stulecia i, pełniąc jakąś funkcję w SA, zginął w nocy z 29 na 30 czerwca 1934 roku w Bad Wiessee podczas nocy długich noży.
Był to brat (późniejszego) generała, Hans Joachim, aresztowany w Monachium i rozstrzelany w Berlinie. http://de.wikipedia.org/w...on_Falkenhausen

Może należałoby się też bliżej przyjrzeć ich ojcu: Alexander Freiherr von Falkenhausen (1844–1909(!)).
http://records.ancestry.c...x?pid=210255204
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-01-19, 09:20, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Brieger 



Wiek: 66
Dołączył: 05 Sty 2007

UP 29 / UP 7



Wysłany: 2012-01-19, 14:54   

Dzięki wielkie Dziedzicu. To chodziło właśnie o Hansa Joachima von Falkenhausena. Kiedy szukałem informacji o członkach tej rodziny nie było jeszcze tego wpisu na Wikipedii. Było to dość dawno, stąd te nieścisłości. Ta informacja wykazuje, że rodzina von Falkenhausenów musiała mieć jakieś związki z Brzegiem. Ciekawe jest to, że ta rodzina miała na pieńku z nazistami. Hans-Joachim roztrzelany przez SS. Gen. Aleksander von Falkenhausen był zamieszany w zamach z 20 lipca 1944, za co chyba zapłacił obozem koncentracyjnym (nie jestem pewien). Nie jest to chyba zbyt zaskakujące biorąc pod uwagę fakt, że poglądy A. Hitlera na politykę zagraniczną Niemiec z 1933 nie przysporzyły mu zwolenników wśród pruskiego junkierstwa (pruskiej arystokracji) i części aparatu NSDAP. Ale to już inny temat.
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2012-01-22, 19:16   

Brieger napisał/a:
Ciekawe jest to, że ta rodzina miała na pieńku z nazistami. Hans-Joachim roztrzelany przez SS. Gen. Aleksander von Falkenhausen był zamieszany w zamach z 20 lipca 1944

Czy rodzina Falkenhausenów miała na pieńku z nazistami? Na ten temat można dyskutować. Urodzony w Brzegu Hans Joachim - aż do nocy długich noży – z pewnością nie. Inwalida wojenny (stracił nogę), mimo że przyłączyŁ się do „ruchu” stosunkowo późno, bo dopiero w roku 1930, zrobił zawrotną karierę w SA, awansując do rangi oberführera (stopień w hierarchii SA i SS, pośredni między pułkownikiem i generałem majorem w wojsku lub policji) i stanowisko szefa sztabu i zastępcy zwierzchnika komisarzy SA na Prusy - Georga von Dettena. Detten był powiązany z kręgami konserwatystów i miał ponoć być w posiadaniu jakichś „haków” na Goebbelsa, a nawet przekazać Hitlerowi odpowiednie „teczki”. Zdaje się że właśnie to sprawiło, że Detten i Falkenhausen znaleźli się na czarnej liście. Obaj byli też przypuszczalnie zamieszani w podpalenie Reichstagu. Według niektórych relacji, w momencie egzekucji Falkenhausen zawołał w kierunku plutonu „dzisiaj my, jutro wy”. Jego śmierć była wydarzeniem szeroko komentowanym w ówczesnej Europie, zaś wzmianka o niej znalazła się nawet w wydanej w latach 70-tych autobiografii Agahty Christie.
Skoro już jesteśmy w temacie, oto przebieg nocy długich noży w Brzegu (na podstawie pracy: Wernera Irrganga „Neuere Geschichte der Stadt Brieg”, Gosslar 1980:
Na przełomie czerwca i lipca 1934 brzeski sturmbann (proporzec szturmowy, jednostka w strukturze organizacyjnej SA i SS, odpowiadająca batalionowi) i jej komendant Freckmann przebywali na biwaku w okolicach Stobrawy. Na biwaku przebywał również komendant brzeskiej SA-Standarte (chorągwi) nr 157 Mackensen.
W tym miejscu mała dygresja: chorągiew SA odpowiadła pułkowi wojska, numer brzeskiej jednostki nawiązywał do tradycji brzeskiego 157 pp dawnej armii. Tłem nocy długich noży był m.in. wewnętrzny konflikt między Hitlerem a kręgami partyjnych „fundamentalistów”, pragnących dokonać rewolucji społecznej, określonej w postulatach programu partyjnego z roku 1920. SA miała nadto w zamyśle tychże działaczy stanowić zalążek przyszłej „armii ludowej”, co z kolei było solą w oku reichswehry. Po dojściu do władzy Hitler zawarł z przedstawicielami „starego reżimu” kompromis, którego ceną była m.in. neutralizacja SA. Dyktator postanowił więc „działać” i przy okazji pozbyć się także innych wewnętrznych i zewnętrznych wrogów.
1. lipca landrat (starosta) Pietsch aresztował obu komendantów i sprowadził ich do Brzegu. Tego samego dnia do Brzegu pomaszerował również wspomniany proporzec SA. Gdy kolumna marszowa przechodziła przez most odrzański, wszyscy na znak protestu wrzucali swe sztylety służbowe do rzeki. Poza tym nic specjalnego się w Brzegu nie wydarzyło, a i brzeskim komendantom SA nie spadł włos z głowy. Wspomniany wyżej Freckmann, już jako standartenführer SA i zastępca kreisleitera („sekretarza powiatowego” partii), wyłania się nawet jeszcze raz z mroków historii 5. lutego 1945 r., podczas narady w piwnicy/ schronie willi Neugebauera, usiłując- najwyraźniej po kilku głębszych - zapobiec kapitulacji.
Jeszcze w tym samym temacie: nocą długich noży na Śląsku kierował pochodzący ze Zwanowic gruppenführer SS Udo von Woyrsch.

PS
Był jednak jeszcze jeden brzeski epizod nocy długich noży. Wspomniany wyżej gruppenführer Woyrsch „załatwił” przy tej okazji osobiste porachunki. Ofiarą był zamieszkały w Brzegu (przy dzisiejszej ul. Lechickiej) Emil Sembach, poseł do Reichstagu, aresztowany 30. czerwca 1934 r. na brzeskim basenie, wywieziony i zastrzelony gdzieś w Karkonoszach. Mord próbowano zatuszować.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-01-22, 23:50, w całości zmieniany 4 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2012-01-23, 22:52   

Jeżeli chodzi o generała Falkenhausena, to jego stosunek do nazistów był przypuszczalnie wysoce ambiwalentny. Dla oficerów pochodzących z arystokracji, nierzadko posiadjących poglądy konserwatywno-monarchistyczne, naziści byli motłochem. Z drugiej jednak strony, będąc wychowanymi w tradycji etosu oficerskiego, nie mogli pozostać obojętnymi wobec odbudowy armii (w 100-tysięcznej reichswehrze perspektywy awansu były raczej nikłe), a zwłaszcza oszałamiających zwycięstw w kolejnych „blitzkriegach”, zupełnej rewizji hańbiącego (w ich odczuciu) traktatu wersalskiego, perspektywy odznaczeń i dalszej kariery (dzisiaj porównywalny etos związany jest np. z pozycją „biznesmena” czy kariery „menedżera” w wielkiej korporacji). W tym miejscu kolejna dygresja: niektórzy historycy uważają, że jednym z motywów zawiązania spisku podchorążych, który doprowadził do wybuchu powstania listopadowego, były nikłe perseptywy kariery w ograniczonym ilościowo wojsku królestwa kongresowego.
Wielu z nich nie mogło też jednak przejść do porządku dziennego wobec niesłychanych zbrodni, w których uczestniczył wehrmacht. Generał Falkenhausen, mimo sprzeciwu wobec eksterminacji Żydów, ponosił jednak jako szef administracji wojskowej Belgii (i północnej Francji) odpowiedzialność m.in. za deportacje belgijskich Żydów (mimochoć podejmował próby ich opóźniania) i rozstrzeliwanie zakładników.
Opór w kręgach wojskowych wzmógł się, gdy najpóźniej od roku 1944 nie można było nie zauważyć, że wojna jest nie do wygrania, a Hitler prowadzi Niemcy ku zgubie.
Spisek i zamach to przede wszystkim desperacka i już spóźniona próba ratowania sytuacji, nacechowana niesłychanym wprost kunktatorstwem. Wielu spiskowców czuło się związanych przysięgą wierności Hitlerowi i dlatego niezbędnym warunkiem powodzenia przewrotu była śmierć führera, bo wtedy przysięga przestałaby obowiązywać. Trudno to ocenić z dzisiejszej perspektywy - widocznie niektórzy brali to serio, dla innych była to zaś wymówka, objaw niezdolności podjęcia decyzji i brak odwagi cywilnej. Chociaż z dugiej strony cały ten „etos” z honorem, pojedynkami i strzelaniem sobie w łeb, chyba w pewnym stopniu obowiązuje i dziś, o czym mogliśmy się wcale niedawno przekonać.
To właśnie dlatego inwalida wojenny pułkownik Stauffenberg (stracił w Afryce lewe oko, prawą dłoń i dwa palce lewej dłoni) musiał dokonać rzeczy wręcz niemożliwej: zabić Hitlera w wilczym szańcu, niemal równocześnie kierować operacją Walkiria w Berlinie i pilnować wciąż niezdecydowanych i wahających się spiskowców. Powróćmy do generała Falkenhausena: gdy w dniu zamachu, co prawda pozbawiony już od kilku dni swego stanowiska, próbował telefonicznie przekonać głównodowodzącego na froncie zachodnim – feldmarszałka Klugego, by ten zaprzestał oporu i doprowadził w ten sposób do zakończenia wojny, Kluge miał mu odrzec: „teraz, kiedy okazuje się, że ta świnia (Hitler) jednak nie zginęła, nie mogę już nic zrobić”.
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2012-01-23, 23:02   

Powróćmy jednak do właściwego tematu i spróbujmy zezstawić znane fakty!

1. Urodzony w roku 1923 w willi przy ul. Nowe Domy 3 (obecnie Ofiar Katynia 5) Ernst-
Joachim Koppe utrzymuje, że
2. jego ojciec – bankier Ernst Koppe -
3. nabył tę willę w roku 1910 od generała von Falkenhausena.
4. Nie wiadomo dokładnie, o którego generała chodzi,
5. być może o Aleksandra, urodzonego w roku 1878 w Kwiatkowie pod Nysą.
6. który w tym czasie był jednak dopiero kapitanem.
7. W roku 1910 (według wikipedii w 1912, w roku 1910 nastąpiło przeniesienie do
Wielkiego Sztabu Generalnego) Falkenhausen został wysłany jako attaché wojskowy
do Japonii.
8. Brat owego generała – Hans-Joachim – urodził się w roku 1897 w Brzegu, co pozwala
wysnuć wniosek, że w tym czasie istniały jakieś związki tej (bardzo licznej) rodziny z
Brzegiem (lub okolicami).(*)
9. Teoretycznnie mogło też chodzić o (rzeczywistego w tym czasie) generała Ludwika
von Falkenhausena (1844 – 1936), który w latach 1902 – 1914 znajdował się w stanie
spoczynku.
10. W książkach adresowych z roku 1909 i 1934 nie figuruje jednak żaden mieszkaniec o
nazwisku Falkenhausen. (*)
11. W książcce adresowej z roku 1909 (stan faktyczny – rok 1908) jako właściciel willi
(nie mieszkający w niej jednak ) figuruje fabrykant Robert Pzillas, zaś jako jej wdowa.
12. W roku 1909 (w Saksonii) umiera Alexander Freiherr von Falkenhausen, ojciec
wspomnianych wyżej braci (Aleksandra i Hansa Joachima).
13. W książce adresowej z roku 1934 jako właściciel (mieszkający lokatorka
14. baronowa (Freifrau) Else von Larisch und Groß-Nimsdorff, w) willi figuruje
wspomniany wyżej bankier Ernst Koppe oraz dalsi lokatorzy: kupiec Adalbert Koppe (1.
piętro) oraz rencista Karl Bienek (oficyna).

Jakie wnioski można wysnuć z tych faktów?

Moja hipoteza: gdzieś na przełomie lat 1908 i 1909 willa znalazła się na krótko w posiadaniu Falkenhausenów, po czym została sprzedana (być może w ramach podziału spadku po zmarłym w roku 1909 Aleksandrze, ojcu) Koppemu. Może też było zupełnie inaczej.

(*)
Oprócz dalszych poszukiwań (chyba głównie w sieci, może także w brzeskich archiwach, o ile coś się zachowało) widzę możliwość dalszych poszukiwań w książce adresowej z roku 1909 (ten rok wydaje się być przełomowy). Falkenhausenowie mogą figurować w II. części książki adresowej (powiat brzeski) – nałeżałoby zatem przeglądnąć wszystkie pozycje w wykazie miejscowości (Ortsverzeichnis), wykazie obszarów urzędowych (Amtsbezirke) i dworskich (Gutsbezirke – ten przeglądnąłem, ale nic nie znalazłem).
Mogą także występować w samym mieście jako właściciele nieruchomości, nie mieszkający w nich jednak. Nazwiska takich właścicieli umieszczone są w nawiasach, podczas gdy właściciele mieszkający we własnych kamienicach oznaczeni są gwiazdką. Te poszukiwania byłyby nieco żmudne, gdyż należałoby przejrzeć wszyskie pozycje (posesje) w spisie ulic (Straßenverzeichnis).
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-01-23, 23:07, w całości zmieniany 3 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Gaderep 



Wiek: 62
Dołączył: 16 Mar 2007

UP 1191 / UP 1171



Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2012-01-24, 02:30   

Wiele w samej sprawie nie pomogę ale może trochę światła rzucę.
Szkoda, że nie piszesz w oryginale jak w książce adresowej określano właściciela nieruchomości. Nie można zapominać, że Bürgerliches Gesetzbuch, który wszedł w życie 1.01.1900r. to nie identycznie ten sam BGB, który dziś funkcjonuje a i sprawa tu poruszana swobodnie może opierać się po części i na HGB.

Dokładne przestudiowanie ponad 2tys. paragrafów samego BGB też niewiele da, bo trzeba by się posiłkować tak zwanym "komentarzem" - bez komentarza nawet prawnicy z kodeksami nie dają sobie rady :-P

Najistotniejszą rzeczą jest jednak to, żeby pamiętać, iż właściciel to daleko nie to samo co posiadacz. Besitzer to niekoniecznie to samo co Eigentümer (choć na zewnątrz ten Besitzmittlungsverhältnis wcale nie musi być widoczny), a Hauseigentümer wcale od razu nie musiał być Hausbesitzer. Natomiast mittelbarer Besitzer (z.B. Besitzer auf Lebenszeit) mógł w pewnych okolicznościach występować in Eigenschaft als Eigentümer jeśli na przykład on był Inhaber seiner Forderung :wink:

Na podstawie tego co napisałem zupełnie dobrze można snuć i takie wizje, że pan Pzillas, pożyczając od pana generała gotówkę na nową maszynę parową albo inszą lokomobilę, zabezpieczył pożyczkę hipoteką na nieruchomości z notarialnym upoważnieniem tegoż do zbycia nieruchomości gdyby pożyczka nie była na czas spłacona, co też pan generał jako Pfandbriefinhaber był uczynił; albo też taką hipotezę, że pan generał, licząc się z przeniesieniem do garnizonu w Brzegu, nabył w tym mieście nieruchomość, po czym sam nie mając głowy do prowadzenia zarządu ustanowił plenipotentem na prawach posiadacza samoistnego (przez "Übergabe kurzer Hand") pana Pzillasa, więc ten, jako posiadacz samoistny, został w książce adresowej jako taki uwidoczniony... Teorii może być wiele.

Jedyną drogą dotarcia do prawdy jest Grundbuch bo jedynie im Grundbuch eingetragener Eigentümer jest faktycznym właścicielem nieruchomosci w dzisiejszym znaczeniu tego słowa - Adressbuch to nie dokument i opieranie się na takich wydawnictwach rzadko w tak skomplikowanej sprawie do poznania prawdy doprowadzi.

A to, że jakiś Frankenstein urodził się akurat w Brzegu może (choć oczywiście nie musi) oznaczać jedynie to, że w Brzegu mogła urzędować jakaś akuszerka z dobrym brandingiem :lol:
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2012-01-24, 08:27   

Anmerkung: * bezeichnet den Hauseigentümer. Wohnt der Eigentümer nicht in dem betreffenden Hause, so ist sein Name in Klammern angegeben.
0 UP 0 DOWN
 
Brieger 



Wiek: 66
Dołączył: 05 Sty 2007

UP 29 / UP 7



Wysłany: 2012-01-24, 09:41   

Dzięki za bardzo pomocne uwagi. Właśnie przy wpisie Neuhaeuser str.3 Fabrikbesitzer Robert Pzillas jest podany w nawiasach.
0 UP 0 DOWN
 
Gaderep 



Wiek: 62
Dołączył: 16 Mar 2007

UP 1191 / UP 1171



Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2012-01-24, 16:18   

Brieger, jeśli nie masz dostępu do ksiąg gruntowych z tamtego okresu sprawdź, czy nie zachowała się jakaś księga adresowa z 1907 albo wcześniej.

Oto moja teoria z gatunku czystej fantazji podpartej jednak dedukcją, realiami epoki i jedną datą 1907, w którym to roku Brieger Maschinenfabrik Pzillas GmbH przechodzi w całości na własność rodziny Pzillasów:

W 1862 inż. Rober Pzillas wspólnie z bratem i innymi udziałowcami strategicznymi (sam Pzillas nie dysponował gotówką a tęgą głową, wiedzą inżynieryjną i patentami) przy Schönauer Straße 2 zakłada Brieger Maschinenfabrik Pzillas GmbH - fabrykę maszyn wraz z kuźnią i odlewnią. W początkowym okresie fabryka ma napęd parowy, osobne pomieszczenie na parowy silnik tłokowy, potężny kocioł, przez całą halę fabryczną przebiega wał korbowy, pasy transmisyjne przenoszą napęd na poszczególne maszyny, na końcu wału przekładnia z mimośrodem podnoszącym młot, pod sufitem blado-błękitne światełka lamp gazowych, fabryka ma coraz więcej zamówień, silnik tłokowy nie wystarcza, zaczynają się problemy z rozprężeniem pary, przejście na silnik sprężony wydaje się mało opłacalne z powodu jego awaryjności a fabryka nie może pozwolić sobie na przestoje, jedynym rozwiązaniem jest zastosowanie silnika bliźniaczego - ale fabryka zaczyna pożerać ogromne ilości węgla i staje się mało rentowna. Dodatkowo do sprowadzania tak ogromnych ilości węgla zgromadzony kapitał trzeba było przeznaczyć na budowę portu do jego rozładunku by zaoszczędzić na transporcie. Lata lecą, rentowność spada ale marka maszyn Pzillasa, szczególnie tych własnego patentu, rozchodzi się już daleko poza sam Śląsk. Cóż z tego, wspólnikom nie o sławę a o pieniądze chodziło a tych z roku na rok coraz mniej. Nie cieszy już nawet Pana Roberta piękna nowa willa przy Neuhäuser Strasse, wspólnicy są coraz bardziej zniechęceni. Pan Pzillas od dłuższego czasu nosi się z zamiarem zainstalowania maszyny Gramma, o której w świecie robi się coraz głośniej a zakłady wyposażone w silniki elektryczne na głowę biją rentownością fabryki parowe, ale wspólnicy ani myślą dokładać więcej do interesu bo koszt modernizacji zakładu jest duży a i nie tak dawno zainwestowali spory kapitał w port rozładunkowy do węgla. Cóż było robić, Pan Robert stawia wszystko na jedną kartę - nowa willa idzie pod zastaw a zakład trzeba dokapitalizować i pozbyć się w końcu kręcących na wszystko nosem wspólników. W końcu w 1907r, korzystając zapewne z protekcji, Pan Robert Pzillas został po długich staraniach przyjęty przez samego generała von Falkenhausena. Generał ani myślał wchodzić w jakiekolwiek spółki z jakimś Pzillasem bo mu na to ani pozycja, ani pruski honor nie pozwalały ale pożyczyć kapitał, owszem, mógł, zważywszy że inż. Pzillas cieszył się w kręgach przemysłowych opinią człowieka obrotnego i znającego się na swoim fachu, a takich gen. von Falkenhausen cenił sobie najbardziej.
Żeby jednak bezpieczeństwu finansowemu stało się zadość generał poprosił o zabezpieczenie w postaci willi na zasadach posiadacza z wekslem hipotecznym na tę nieruchomość, jako że jedynie w tym przypadku mógł on w przyszłości skorzystać z tak zwanej tradycji krótkiej ręki*. Żeby stan posiadania stał się faktycznym generał, jako, że sam ani możliwości, ani ochoty zamieszkania w pzillasowej willi nie miał, osadził w niej swoją krewną (a może metresę), baronową Elsę von Larisch und Groß-Nimsdorff.
Robert Pzillas wraca do Brzegu z czekiem gen. von Falkenhausena, natychmiast spłaca swoich wspólników, fabryka maszyna staje się firmą rodzinną, zamienia potężną maszynę parową na małą lokomobilę napędzającą prądnicę, w pomieszczeniu dawnej maszyny parowej jest teraz akumulatorownia, niepotrzebny już port rzeczny zamienia w stocznię remontową, fabryka napędzana silnikiem indukcyjnym Nikoli Tesli dostaje całkiem nowych "mocy obrotowych", żarówki elektryczne umożliwiają pracę również nocą, napływają nowe zamówienia, nawiązują się nowe kontakty biznesowe ale zyski, choć stale rosnące nie pokrywają ciągle długu a i nowa stocznia wymaga ciągłych nowych inwestycji, z drugiej strony generał zaczyna się już niecierpliwić. Dylemat inż. Pzillasa - co ważniejsze, willa czy fabryka, rozwiązał sam zniecierpliwiony generał przedstawiając miejscowemu bankierowi, panu Ernstowi Koppe do wykupu weksle hipoteczne pana Roberta.
Czy tu zastosowano "któtką ręke" i generał, jako uprawniony posiadacz, wszedł w prawa właścicielskie po czym korzystając ze swoich praw odsprzedał willę bankierowi Koppe? Możliwe, wtedy generał von Falkenhausen byłby, przez chwilę wprawdzie ale jednak, właścicielem willi w Brzegu. Bardziej jednak jest prawdopodobnym, że generał odsprzedał jedynie weksle a na ich podstawie bankier Koppe wszedł w posiadanie pięknej willi przy Neuhäuser Str. - w sumie nie ważne jak było, dość, że przez 3 lata willa, choć formalnie należąca do Pzillasa była de facto postrzegana przez okolicznych mieszkańców jako willa gen. von Falkenhausena, który wprawdzie bywał tu rzadko ale sam fakt stałego przebywania tu baronowej Elsy von Larisch und Groß-Nimsdorff też mówił sam za siebie.
Jeśli nawet było tak, że bankier Koppe odkupił same weksle hipoteczne to i tak w tradycji rodziny Koppe mogło się zachować kupno domu od samego von Falkenhausena - wszak to nie od kogo innego a od niego własnie odkupił Ernst Koppe weksle na tę akurat hipotekę.


___________________
*) Tradycja krótkiej ręki (łac. brevi manu traditio, niem. Übergabe kurzer Hand) to wynikające z umowy przeniesienie posiadania samoistnego na posiadacza zależnego - obecnie w Polsce tradycja ta przetrwała w art 351KC - "Przeniesienie posiadania samoistnego na posiadacza zależnego albo na dzierżyciela następuje na mocy samej umowy między stronami."
0 UP 0 DOWN
 
Brieger 



Wiek: 66
Dołączył: 05 Sty 2007

UP 29 / UP 7



Wysłany: 2012-01-24, 18:54   

Do Gadarepa: to co napisałeś jest bardzo prawdopodobne. Mam tylko pytanie, dlaczego właśnie w 1907 roku doszło do spotkania Pzillasa z von Falkenhausenem? Czy jest to data hipotetyczna? Nie ma to nic do rzeczy z omawianym wydarzeniem, ale Ernst Koppe w omawianym okresie mieszkał chyba poza Brzegiem. W 30.08.1906 roku w Raciborzu rodzi się jego pierworodny syn Adalbert, który książce adresowej z 1934 roku wykazany jest jako lokator tej willi. Sam Ernst Koppe chyba pojawia się w Brzegu z chwilą wejścia w posiadanie willi przy obecnej ul. Ofiar Katynia 5. Pewną rolę w wejściu w posiadanie ww. willi przez Ernsta Koppe mógł odegrać Franz Koppe, który w książce adresowej adresowej z 1909 przypisany jest adresowi Piastenstr. 7 (ul. Piastowska 7). Ernst Joachim wspomniał mi w jednym ze swoich ostatnich listów, że w Brzegu mieszkał również rentier Carl Koppe, który był bratem jego dziadka. Można wnosić, że Franz Koppe jest ojcem Ernsta Koppe, który mieszka poza Brzegiem. Franz jest bankierem w Eckersdorff Co. Wg. Ernsta Joachima, początkowo jego ojciec był dyrektorem w Deutsch Bank (być może w Raciborzu). Między 1910 a 1912 (Ernst Joachim nie pamiętał dokładnie) Ernst Koppe przejął do swojego ojca (prawdopodobnie Franza) Bankhaus Eckersdorff Co.
Bardzo również interesowało mnie pochodzenie rodziny. Ernst Joachim poinformował mnie, że jego rodzina ze strony ojca pochodzi z Włoch (linia Galli). Jest jeszcze kilka ciekawych szczegółów dotyczącej tej rodziny. Siostra Ernsta Koppe, Helene Koppe, jest pochowana na cmentarzu przy. ul. Ofiar Katynia. Jej grób jest bardzo enigmatyczny. Przedstawia on bowiem głowę kobiety z przytuloną główką dziecka. Helena Koppe była osobą niezamężną i umarła w wieku lat 50 (1886-1936). Grób Helene Koppe znajduje się niedaleko kaplicy granizonowej. Ciekawe to jest, bo do 1945 roku był to cmentarz katolicki. Sam Ernst Koppe umarł w 1938 roku i został pochowany na cmentarzu przy ul Starobrzeskiej. Dlaczego tak daleko od domu? Przecież ewangielicki cmentarz był niedaleko willi, a i katolicki był troszkę dalej przy tej samej ulicy. Na tym samym cmentarzu spoczęła w 1929 roku jego córka, która umarła na zakażenie krwi 19.12.1929 roku we Wrocławiu w klinice uniwersyteckiej. Z tą ostatnią wiąże się ciekawa historia, którą mi opowiedział śp. prof. Horst Rabura, który mieszkał w budynku sąsiadującym z Villa Koppe (jak ją sam nazwał). Córka Ernsta Koppe, Anneliese, wyszła w 1926 roku za mąż. Nie był to związek akceptowany przez rodzinę Koppe. Ktoś dał jej po ślubie wiązankę składającą się z trzech białych róż, co, według autora tej opowieści, przepowiadało rychłą śmierć, która miała nastąpić po trzech latach. No i spełniło się.
Ten wątek z cmentarzami podłąłem, aby ustalić jakiego wyznania mogła być rodzina Koppe. Katolicy, ewangelicy, a może wyznania mojżeszowego? Jest ciekawe ze względu na fakt posiadania przez rodzinę domu bankowego w Eckersdorff Co. Jeżeli by się okazało, że rodzina Koppe była wyznania mojżeszowego, lub też byli przechrztami, to data śmierci Ernsta, tj. rok 1938, też by sporo tłumaczyła. Jest to czas, kiedy zmuszano przedsiębiorców pochodzenia żydowskiego do opuszczania III Rzeszy. Taki los dotknął Loewentala, który musiał zostawić swoją willę przy Feldstr. (obecnie JPII) oraz fabrykę ksiąg biurowych przy ul. Towarowej i emigrować do Wielkiej Brytanii.
0 UP 0 DOWN
 
Franco Zarrazzo 
Per astra ad anthropologiae



Wiek: 57
Dołączył: 26 Mar 2006

UP 1052 / UP 1969


Skąd: Ciemnogród

Ostrzeżeń:
 1/4/6
Wysłany: 2012-01-24, 20:17   

Brieger napisał/a:
Ktoś dał jej po ślubie wiązankę składającą się z trzech białych róż, co, według autora tej opowieści, przepowiadało rychłą śmierć, która miała nastąpić po trzech latach. No i spełniło się


Tak Was sobie poczytuję Panowie, i aż się prosi o zbeletryzowanie tego i owego ;) .
Może jaki brzeski Krajewski się tutaj narodzi? Sorki za wtręta. Niestety nie mam spokoju ducha teraz, aby za Wami nadążyć, ale pewnikiem wrócę tutaj na spokojnie.
0 UP 1 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: kamienica, katynia, nr, ofiar, przy, ul.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 35
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu