Po raz kolejny dziś padły słowa księdza Jana Twardowskiego. Tym razem podczas uroczystej mszy świętej w kościele p.w. Świętego Mikołaja. Śpieszmy się kochać ludzi... w ponadczasowej aranżacji (raczej mało znanej) zespołu Gościniec:
P.S. Chmurkolistna - pamiętam komu zawdzięczam spotkanie z twórczością Gościnca...
Tak coś ten tego nie wiem, chyba nie pamiętam. Mam tyle poezji śpiewanej w swojej płytotece, tyle mało znanych zespołów, że już nie pamiętam kto co zaczął i skąd się wzieło.
Natomiast wiersz który zacytowałam pochodzi ze zgoła innego źródła niż zasoby poezji śpiewanej.
Do obecnej sytuacji pasuje też poezja Władysława Sebyły, poety który nota bene został zamordowany przez NKWD strzałem w tył głowy w Charkowie...W swojej twórczości przewidział mord katyński...poszukam czegoś odpowiedniego.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2010-04-11, 21:30, w całości zmieniany 1 raz
W swojej twórczości przewidział mord katyński...poszukam czegoś odpowiedniego.
Czekając...
Nie wiem, ale mi od kilku dni gra Kaczmarski i Gintrowski. Niby temat nie ten, ale niektóre wersy... sami posłuchajcie:
Cytat:
Pamięć moją ożywia żałoba,
Lecz - nie płaczka rozpaczą podniosła,
Tylko wściekły ten wstyd,
Co się szwenda po grobach,
Które lepka pleśń legend porosła.
Cytat:
Śpijcie spokojnie ojcowie i matki
Naszego "ja" - co tak dziś niewyraźne.
Już poza wami żywotów przypadki
I wybór między zbawieniem, a kaźnią.
Was nic już więcej obchodzić nie musi
Dotknięci życiem - snujcie śmierci smutek.
To nam spuściznę dziwną czas wykrztusił,
Niewymienialną na żadną walutę.
Cytat:
Śpijcie spokojnie - skrytym zdradom wierni,
Za bezcen strachu swej pychy kupieni,
Karni dzierżawcy cmentarnej guberni,
Hetmańskich buław, biskupich pierścieni.
Nikt wam już dzisiaj nie pohańbi mogił;
Sąd ostateczny odległy, niepewny,
Nieprzeliczone zapomnienia drogi,
Bóg dobrotliwy, człowiek - krótko gniewny.
Sprawa indywidualna - mój mp3 z premedytacją zostawiam w domu, dla mnie najwymowniejsza jest cisza...
Franco Zarrazzo napisał/a:
Czekając...
Czekając proponuję Karpowicza...Niestety nie mam w swoich podręcznych materiałach ani na półce tych utworów Sebyły, o które mi chodzi (zatem jeszcze chwilę zajmie mi dotarcie do tekstów). Karpowicz też porusza...
Tymoteusz Karpowicz
żurawie ciszy
w zamku na ciszę
tkwi klucz mowy którym
język znaczenie przekręca
kto zamknięty kto otworzy
w pustelniczej wieży ojczyzny
chce jeszcze krzyczeć
z neokatyńską kłódką na wargach
żywiącą się gipsem odlanym
z żywych niegdyś ust
z pogubionych guzików
żołnierskich mundurów
i okrwawionej sutanny
księdza piotra który
do ostatniego widzenia
wąskich źrenic katów wierzył
w magiczne imię czterdzieści i cztery
już przemienione w pięć milionów łotrów
nowy norwid w przytułku paryskim
przeniesionym nad wisłę
układa dwurzędowe milczenie
szpaler wieczności
który nie ma chwili
lecz skądkolwiek ciągną żurawie ciszy
nowy adam podnosi głowę i słucha
jak ich skrzydła wąską brzytwą losu
przecinają niebo
które według SŁOWA
jest błękitnymi ustami Boga
i dłoń podstawia – sprawdza
czy kapie z nich krew
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2010-04-14, 00:06, w całości zmieniany 1 raz
Komentarz do rzeczywistości - znalazłam się dziś w okolicach mojego kościoła parafialnego i oto patrzę a tam ślub...jakież było moje zdziwienie aby nie powiedzieć wzburzenie. Prezydent w trumnie leży, osobistości państwowe, żałoba narodowa a tu ślub. Nie wiem jak ci ludzie będą mogli bawić się, hulać dziś wieczorem, wnioskuję tak po stojącym autokarze dla gości. Fakt braku terminów ślubnych nie jest w tym momencie argumentem - są wartości ważne i ważniejsze. Do czego jednak zmierzam? Ano do wiersza, który nasunął mi się w tym momencie, z związku z ujrzaną sytuacją. To wiersz Różewicza "Nic w płaszczu Prospera", (najbardziej jego ostatni fragment):
Tadeusz Różewicz
Nic w płaszczu Prospera
Kaliban niewolnik
nauczony ludzkiej mowy
czeka
z pyskiem w gnoju
z nogami w raju
obwąchuje człowieka
czeka
nic nadchodzi
nic w czarodziejskim płaszczu
Prospera
nic z ulic i ust
z ambon i wież
nic z głośników
mówi do niczego
o niczym
nic płodzi nic
nic wychowuje nic
nic czeka na nic
nic grozi
nic skazuje
nic ułaskawia
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2010-04-17, 20:07, w całości zmieniany 1 raz
Nie no to już przesada. Ludzie zaplanowali ślub pewnie z rok temu a nagle mają go odwołać bo coś tam. Kurczę szlag mnie już trafia z tą żałobą. A co to ich bliscy zmarli? Rozumiem, że głowa państwa itp itd, ale za głowę państwa równie mogą pomodlić się razem na weselu, uczcić tragedię minutą ciszy, a nawet każdy sam na swój sposób.
Jeszcze trochę mnie zlinczują bo tańczyłam dziś z synkiem, oraz za to, że śpiewałam mu piosenki na dobranoc.
Masakra, gdzie ja żyję???
Jako, że to sam wygaśnie.
Ostatnio zmieniony przez yasiu 2010-04-17, 22:10, w całości zmieniany 1 raz
Nie wygaśnie Niech zostanie bo jest świetnie ujęty. Kiedyś znajoma miała ślub, planowali i załatwiali wszystko przez półtora roku. Jej matka w międzyczasie zachorowała i to bardzo poważnie. Wiedziała, że już niestety nie dożyje ślubu córki ale powiedziała jedno. Jak umrę nie odwołuj ślubu bo zrobisz mi przykrość. Pobierzcie się. Niestety umarła przed ślubem, były długie rozmowy czy nie odwołać ślubu. Ojciec znajomej podjął jednak decyzję, że ma się stać wola matki i ślub się odbył. Były tańce i wesoła atmosfera. Podczas ślubu pojechali na grób matki położyć kwiaty i zapalić znicze.
Myślę, że Prezydent nie chciałby aby wszyscy odwołali swoje śluby właśnie z jego powodu. Można odmówić sobie dyskoteki czy imprezy u znajomych, ślub jest niestety planowany bardzo długo i pochłania olbrzymie fundusze. Czekała byś kolejny rok na wolne terminy?
Mialem, odpowiedziec tutaj na post Chmurkolistnej, i m.in. zacytowac tutaj pewien wiersz Galczynskiego, ale byloby to na dzialanie granicy bardzo bolesnego byc moze dla niektorych absurdu. Jesli ktos chce, niech uderza na priva, dam linka do tekstu.
Skoro pytasz to odpowiem: Tak, zdecydowanie tak. Jak już pisałam brak terminów nie jest dla mnie argumentem, a powód nie jest czymś tam...
Teraz tak piszesz, bo nie jesteś w takiej sytuacji. No chyba, że śpisz na kasie. Ja np nie byłabym w stanie wywalić 20 tys zł ponownie tylko dlatego, że był pogrzeb prezydenta.
Mój komentarz na temat:
(Po co tyle świec nade mną, tyle twarzy?)
Leśmian Bolesław
Po co tyle świec nade mną, tyle twarzy?
Ciału memu nic już złego się nie zdarzy.
Wszyscy stoją, a ja jeden tylko leżę -
Żal nieszczery, a umierać trzeba szczerze.
Lezę właśnie, zapatrzony w wieńcow liście,
Uroczyście - wiekuiście - osobiście.
Śmierć, co ścichła, znów zaczyna w głowie szumieć,
Lecz rozumiem, że nie trzeba nic rozumieć...
Tak mi ciężko zaznajamiać się z mogiłą,
Tak się nie chce być czymś innym, niż się było!
Ostatnio zmieniony przez HS-R 2010-04-18, 21:01, w całości zmieniany 1 raz
Po co aż tyle? Strata kasy. Taką kwotę lepiej mądrze zainwestować niż przehulać. Potencjalnie, jak dla mnie, lepsze jest kilkugodzinne skromne przyjęcie weselne tylko dla rodziny. Ślub jest przeżyciem wewnętrznym, a nie okazją dla wszystkich głównie do schlania się.
Tak zupełnie przy okazji - dziś w Pytaniu na śniadanie TVP2 (jak nigdy rano nie włączam tv tym razem coś mnie tknęło) mówiono o konkretnych przykładach odwoływania ślubów podjętych z inicjatywy państwa młodych podczas żałoby narodowej.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2010-04-19, 22:32, w całości zmieniany 3 razy
Wrażenie jest takie - w naszym kraju istnieje swoista presja społeczna w takich chwilach, jak niedawna żałoba narodowa. Presja owa polega na tym, iż ktoś, kto np. zdecydował się na organizowanie ślubu i wesela w czasie trwania żałoby, jest chętnie krytykowany przez jakąś część społeczności. Jawi się to tak, że ta krytyka jest bardzo głośna, gdyż ci, którzy krytykują krzyczą, a ci, którzy popierają, nie mówią nic. Powstaje wówczas mylne wrażenie, iż całe społeczeństwo krytykuje jednostkę.
My w Polsce jesteśmy tak nauczeni przez dominująca pozycję jednego z kościołów, że nawet najbardziej nam bliska osoba, sąsiad, szczególnie w warunkach wiejskich i małomiasteczkowych, skrytykuje nas głośno w taki sposób, by ta krytyka dotarła do proboszcza, bo ten przecież pochwali. W szczególności w takich, ale nie tylko, małych społecznościach istnieje fałszywe i bardzo społecznie szkodliwe pojęcie wspólnoty, często oparte na założeniu, że skoro istnieje w Polsce wspólnota religijna, muszę do niej należeć, bo innej nie ma. Tak wspólnota, a rzymskokatolicka szczególnie chętnie, wyrzuca na margines jednostki, któe podporządkować się totalitarnej władzy kleru nie chce. Na szczęście takich jednostek jest coraz więcej, lub informacje o apostazjach, krytyce kleru także dzięki internetowi, łatwiej przedostają się do przestrzeni publicznej.
Spójrzcie, czego dowiadujemy się na temat pedofilskich przestępstw z udziałem księży rzymskokatolickich, spójrzcie, w jaki sposób kościół się broni - miast podkulić ogon, atakuje ofiary!!
Tacy to szefowie rzeczonej wcześniej wspólnoty są... A fałszywa presja społeczna istnieje i ktoś, kto podczas ostatniej żałoby bawił się na weselu, jest przykładem najgorszym z najgorszych...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum