Jest! Jest! Jest! Polscy piłkarze ręczni pokonali w spotkaniu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich reprezentację Islandii 34:28
Kapitalnie zagrał Sławek Szmal! To w głownej mierze dzięki jego świetnym interwencjom Polakom udało się wygrać. Niesamowitą armatę w prawej ręce ma Karol Bielecki - na żywo robi to wrażenie!
Oczywiście muszę się pochwalić, że dzisiejszy mecz zobaczyłem na żywo w hali stulecia, gdzie zasiadło 6500 widzów. Wyjazd na ostatnią chwilę, spontaniczny ale było warto.
" W górę serca bo Polska wygrała mecz, Polska wygrała mecz! "
Ostatnio zmieniony przez MaRiO 2008-06-01, 00:26, w całości zmieniany 1 raz
To musiało być niesamowite, zobaczyć na żywo ten mecz. Skoro nawet w telewizji robiło wrażenie. Mówię to oczywiście o postawie publiczności. Jednak mamy najlepszych kibiców na świecie
Sam mecz równie genialny. Nawet nie ma co tu dużo pisać. Wspaniała gra naszych reprezentantów. To co wyrabiał Sławek Szmal w bramce to po prostu mega *_* Poza tym Karol Bielecki, który ma niemożliwego powera w łapie i zawsze robił wrażenie kiedy mecze oglądałem [heh, czasem się zdarzało ] I Grzegorz Tkaczyk, który potrafił wbiec i od razu rzucić.
WSPANIALE BYŁO!!
Kibice są dodatkowym zawodnikiem polskiej reprezentacji piłkarzy ręcznych, podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Pekinie we Wrocławiu.
Wdzięczni za doping zawodnicy i ich trener Bogdan Wenta długo po zakończeniu każdego meczu cierpliwie rozdają autografy. Niektórzy nie mają czapki, albo koszulki, bądź skrawka papieru, na którym można byłoby dostać pamiątkowy wpis, wtedy starają się być jak najbliżej boiska, żeby chociaż "przybić piątkę" z jednym ze swoich idoli.
Polakom po remisie w piątek ze Szwecją i sobotniej wygranej z Islandią do wywalczenia awansu na olimpiadę potrzeba jedynie zwycięstwa w niedzielę nad zdecydowanie najsłabszą ekipą -Argentyną.
Dotychczasowe mecze Polaków w Hali Stulecia (przez wrocławian nadal nazywaną Ludową), która może pomieścić 6,5 tys. widzów, zgromadziły komplet publiczności. Sądząc po transparentach rozwieszonych po całej sali przybyli tu niemal z całego kraju - ze Śląska, Kielc, Jeleniej Góry, Kwidzyna, Iławy, Kępna, Końskich, Wielunia, Żorów, Płocka... Większość ubrana w stroje narodowe, wielu z biało-czerwonym makijażem na twarzy. Przypomina to bardzo publiczność przychodzącą obejrzeć zmagania polskich siatkarzy.
Do Wrocławia przybyła także spora grupa kibiców szwedzkich, grupka Islandczyków, których związek piłki ręcznej podobno otrzymał pełną swobodę finansową od władz państwowych na przygotowania do turnieju, a także kilku zagorzałych fanów drużyny Argentyny - bardzo impulsywnie, jak przystało na południowców, reagujących na poczynania ich pupili na boisku.
Do częstych obrazków należy robienie sobie wspólnych zdjęć przez polskich i szwedzkich kibiców. - Jestem kompletnie zaskoczony takim przyjęciem. Jest tu u was bardzo miło. Rzadko się zdarza, żeby z kibicami przeciwnej drużyny, w dodatku jednego z najgroźniejszych konkurentów, tak przyjemnie się rozmawiało - powiedział 48-letni Sven z Goeteborga. - Zero agresji. Niektórzy nawet zapraszają na piwo, jest niezwykle sympatycznie i wesoło.
W trakcie każdego meczu Polaków doping nie słabnie ani na chwilę. Począwszy od Mazurka Dąbrowskiego, aż po szaleństwo po ostatnim gwizdku sędziego, cała obszerna hala grzmi od chóralnych okrzyków wspomagających podopiecznych trenera Wenty.
Po każdym meczu wzdłuż banerów odgradzających widownię od boiska, nad głowami dziennikarzy, których stanowiska ulokowane są w tym miejscu, ustawia się tłum fanów żądnych pamiątek po idolach. Niektórzy zamiast autografu proszą przynajmniej o "odcisk palca" na podstawionej pocztówce, bądź innym skrawku papieru. Co bardziej krewcy ryzykanci przeskakiwali przez reklamy i wpadali na boisko, żeby osobiście uściskać zawodnika. Wtedy niemal jak na rodeo, zaczynał się pościg ochroniarzy za takim delikwentem. Ci z kolei swoją pracę, w związku z brakiem większych burd, wkładali całe swoje serce, by choć na tak krótką chwilę skakał im poziom adrenaliny.
Polscy szczypiorniści, wicemistrzowie świata z 2007 roku, chętnie dzielili się radością ze swoimi kibicami. Przebiegali wzdłuż rzędu wyciągniętych rąk i z każdym wymienili pozdrowienia.
Po zakończonym sukcesem meczu z Islandią, kiedy emocje już nieco opadły, trener Wenta w gronie rodzinnym odbierał gratulacje od najbliższych, przerywając je tylko na krótką "walkę" na nadmuchiwane miecze (stały rekwizyt wielu kibiców) ze swoim 12-letni synem, Tomaszem.
Wrocław po raz pierwszy od kilku lat był gospodarzem tak ważnego wydarzenia w piłce ręcznej. Sądząc po osiągniętych wynikach wywiązał się z tej roli bardzo dobrze.
W takich meczach najtrudniej o koncentrację, gdy gra się z przeciwnikiem o klasę słabszym, ale super pracę wykonał Bogdan Wenta mobilizując przez cały mecz chłopaków. Cieszę się z sukcesu naszej kadry. Zasłużenie jadymy do Pekinu!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum