I oczywiscie pomoc męża, rodziny , kogokolwiek jest bardzo ważna....
Najważniejsza Przekonałam się o tym na własnej skórze. 2 tyg. w szpitalu, sam na sam z potomkiem, bez niczyjej pomocy, 24h na dobę karmienie piersią, brak czasu na toaletę, jedzenie w biegu często zimnych potraw, no i chroniczny brak snu... Do tego jeszcze troska o dziecko, no i co najważniejsze brak informacji co się dzieje, dlaczego nie chcą nas wypuścić, a potem o co chodzi w tej chorobie, jak się to leczy, czy jest w 100% wyleczalne... To był koszmar, nie brakowało łez... Ale potem coraz lepiej, bo nie ma to jak współpraca i dzielenie się obowiązkami. Pierwsza noc w domu i od razu inne spojrzenie na macierzyństwo, a wszystko dzięki mężowi, który zagarnął dzidziusia do siebie i pozwolił mi pokimać
Bastek skończył miesiąc, jest słodkim bobasem, czasem da popalić, ale przecież taki jest urok dzieciaczka. I tak uważam, że jest wyjątkowo spokojny i najcudowniejszy na świecie A ja znajduję czas dla siebie i znajomych
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum