:: Na tangu to ja się kompletnie nie znam, ale na emocjach, jakie można z siebie wylać na scenie, to i owszem ; ) ::
No nie tak całkiem kompletnie :P. A co do sceny - tutaj właśnie jest sęk. Jestem skłonny postawić dobrą kolację w zakład, że żadna z tych osób tańczących na scenie nie będzie w stanie zatańczyć tanga argentyńskiego poza sceną z ludźmi, którzy tańczą je na co dzień lub od święta. Show - to jedno. Tango z prawdziwą partnerką, która po całym dniu pracy (takiej czy innej) przychodzi na milongę i za każdym razem ma inny nastrój, tak samo z parterami, z ludźmi z krwi i kości, bez schematów - improwizacja, prowadzenie i bycie prowadzonym. Magia... kontakt, rozmowa, spotkanie. To jes właśnie tango. Które czasami rodzi się między dwojgiem w zasadzie obcych sobie ludzi na parkiecie.
:: A właśnie na ...