Dziwne zestawienie tych dwóch spraw jest tylko pozorne. Okazuje się, iż włodarzom naszego miasta udało się połączyć obie kwestie. Przybrały one formę sporu o teren byłej chlewni wojskowej nad Odrą.
Otóż na terenie przejętym przez miasto, w założeniu miał powstać
schronisko dla zwierząt. Opracowano nawet koncepcję zagospodarowania I wszystko niby jasne do momentu pojawienia się inwestora, który chce zbudować na tym terenie bazę przeładunkową kruszywa. Urzędnicy mówią, "pal licho
schronisko, my liczymy na przyszłe podatki od firmy". Na szczęście rada miejska odrzuca taką możliwość.
Smutne w tej sprawie jest kwestie:
Sposób w jaki społeczeństwo dowiaduje się o całej sprawie, tzn. w momencie kiedy decyzja została już podjęta. Nasze miasto chwali się inwestycjami, a do inwestora z branży kruszywa boi się przyznać?
Edit: Fakt: z tymi pieniędzmi trochę zamieszałem, źle odczytując dane. 400 ty miał zapłacić inwestor miastu. Przepraszam jeżeli kogoś ...