Dzisiaj o mały włos nie spowodowałam wypadku, brrr
Kurcze wyprzedzałam babcie - pociskającą na rowerze, z naprzeciwka nadjeżdżał samochód. Wszystko byłoby dobrze, gdyby babcia nie zaczęła omijać kałuży. Wyjechała prawie na środek, a ja konsternacja - co robić?? Żeby babci nie strzelić zjechałam na środek i okazało się, że to auto było tuż tuż. Mocno dodałam gazu i udało się. Porażka.
Ludzie jeżdżący na rowerach: nie wyjeżdżajcie w taką pogodę, albo trzymajcie się krawężnika.
Nie dość, że są takie dziury, przez które przejechać spokojnie graniczy z cudem, to jeszcze te kałuże, przez które nie chcecie przejeżdżać, a my kierujący autami też musimy uważać, żeby czasem jakiś pieszy, nie odwiedził nas z rachunkiem z pralni.
Nie jestem przeciwniczką turystyki rowerowej, ale ludzie nie w taką pogodę.