Jadąc wieczorową porą przez Wrocław zatrzymałem się na skrzyżowaniu a obok mnie jaki bus z dwoma cyganami inside. Obaj robili wrażenie nietrzeźwych a ten, który robił za pasażera nalegał, żebym otworzył okno w moim aucie. Powiedziałem, że nic z tego, bo bardzo zepsute jest to okno [ to nie koncert życzeń, żebym spełniał życzenia jakiegoś m.esa].
W końcu zapytał, czy jestem z Brzegu, rejestracja OB, tu coś mi zaświtało i mówię mu, że nie, absolutnie i że jestem z Grodkowa. Na szczęście zielone się włączyło i pojechaliśmy.
Jaki morał z tej historii? Blokujcie drzwi podczas jazdy, bo można mieć pecha.