Mówcie, jak
chcecie W moim wieku zdarzają się już sytuacje, kiedy zapomina się, po co w danym momencie zeszło się do piwnicy. W przypadku sklerotyka-optymisty - to bynajmniej nie kłopot, a realny zysk. Człowiek rozprostowuje zastałe kości i zamiast kompotu z okropnych mirabelek, przytaskuje flaszeczkę aroniowego wina z owoców-marzenie, które przed dziesięcioma laty obrodziły, jak w szczenięcym śnie. W nieprzeholowanej dawce ów wyleżały napitek pozwala odlecieć do chwil, które nieodwołalnie już za nim. Bo im stajemy się starsi, tym wyraźniej widzimy przeszłość. A pewnie tak się dzieje przez to, że kurczy się nam przyszłość. Ludziom z bagażem życia łatwiej zatem mędrkować i wszystko dookoła prostować, ale spoko – młodszych dziś oszczędzę.
Oderwałem się właśnie od telewizora po wysłuchaniu przemówienia premiera na konwencji partii przewodniej, będącej "nowym otwarciem" pod hasłem - "Przyszłość, Rozwój, Sukces". Jeśli nie zdziwiło mnie info, że nie ustaje budowa ojczyzny numer cztery, co z zapałem ...