Forum Brzeg
Forum miasta Brzeg. (ISSN 1869-609X)

Taniec - Tango ...to życie

Franco Zarrazzo - 2006-12-30, 18:16
Temat postu: Tango ...to życie
My nie pobierami opłat - pracujemy absolutnie chartytatywnie :) . Tango Argentyńskie, to królowa tańców.

Moderowany przez smooth:
Wyodrębnione z Tańce

jadore - 2006-12-30, 18:53

To zależy co kto lubi, ja hodziłam jeszcze pół roku temu na Krakusa i byłam zadowolona i szczęśliwa, choć trzeba było płacić. Franco Zarrazzo, byłam też kiedyś na spotkaniu pokazowym Tanga - nawet Cię pamiętam :) - ale wtedy już nie miałam partnera do tańca, a niestety warunkiem było posiadanie partnera, więc już się nie skusiłam. Franco, a jak jest teraz na tangu?
Franco Zarrazzo - 2006-12-30, 19:38

Warunkiem nigdy nie było posiadanie partnera !!! Co prawda brakuje ich nadal i mamy przewagę kobiet, ale w relacji do innych miast wypadamy całkiem nieźle. Na ostatnim spotkaniu była nawet równowaga :) . Zapraszam serdecznie - ja co prawda w tym sezonie bywałem rzadko, ale grupa się rozkręca. Jest kilka osób, które po prostu już mnie przewyższyły opanowaniem techniki. Szczególnie te, które tańczą w parze z partnerem życiowym.
AS teraz pilnuje, żeby pary się zmieniały i żeby samotne panie były obtańcowane.

Jestem bardzo ciekaw, jak wyglądasz, bo osób przewinęło się trochę i raczej obraz mam zamazany.

Na pewno już nie ma takiego tłoku, jak był na pierwszych spotkaniach wiosną 2006. Kilkanaście osób regularnie przychodzi, dołączają czasami nowe, czasami ktoś odpada. Cały czas utrzymuje się przemieszanie wiekowo-środowiskowe grupy. Ludzie w różnym wieku i różnym statusie materialnym.

Próbowaliśmy tańczyć w Piastowskiej, ale tam często spotykaliśmy się z... natarczywością wobec naszych pań podchmielonych gości hotelowych, którzy kreacje dziewczyn obierali dość jednoznacznie i szukali przygody na jedną noc. Ostatnio o mało nie doszło do eskalacji przemocy, ale na szczęście zebraliśmy się szybko.

Grupa jest nadal otwarta i nadal pracujemy non profit. Czasami organizowane są wyjazdy do Wrocławia albo do Oławy. Delegacja jedzie wziąć udział w Sylwestrze Tangowym w Krakowie - ja się jeszcze waham.

Tangowo pozdrawiam

Franco "El Muerte" Zarrazzo

smooth - 2006-12-30, 19:46

Franco Zarrazzo napisał/a:
Warunkiem nigdy nie było posiadanie partnera !!! Co prawda brakuje ich nadal i mamy przewagę kobiet, ale w relacji do innych miast wypadamy całkiem nieźle. Na ostatnim spotkaniu była nawet równowaga :) . Zapraszam serdecznie


Kurde..to ja bym chyba chciał :wink:
Franco Zarrazzo napisał/a:
Jestem bardzo ciekaw, jak wyglądasz


ha! to ja Ci mogę pomóc...ale nie wiem czy mogę :wink:
Franco Zarrazzo napisał/a:
Grupa jest nadal otwarta i nadal pracujemy non profit.

Kurde muszę to przemyśleć...na "trzeźwo"... Franco czy grupa kogoś takiego jak ja by potrzebowała ?
Kurde ja uwielbiam muzykę i ruch i namiętność... ech

Franco Zarrazzo - 2006-12-30, 19:59

SMOOTH! Wbijasz na najbliższe spotkanie ! Ew. 4-go stycznia jedziemy na występy do Wrocka - zabierasz się z nami. Najlepiej jak masz auto - wtedy zapakujemy jeszcze kogoś.
Zobaczysz o co biega. I KONIECZNIE zabierz jeszcze jakieś dziewczyny Forumowe :) .
Zresztą to do Wrocka to BDB dobry pomysł
Zaraz dam linka.

jadore - 2006-12-30, 20:10

Franco Zarrazzo napisał/a:
Jestem bardzo ciekaw, jak wyglądasz, bo osób przewinęło się trochę i raczej obraz mam zamazany.
smooth Cie naprowadzi :)
smooth napisał/a:
to ja Ci mogę pomóc...ale nie wiem czy mogę
możesz ;)
Franco, powiedz mi taką rzecz, mam buty do tańców latynoamerykańckich, czy one mogłyby się nadać do tanga? Coś kojarze, że do tanga to raczej powinny mieć piętę i zakryty przód, a moje mają 'otwarty', ale może na ewentualny początek mogły być? Co o tym myslisz?

Sawka - 2006-12-30, 20:49

Franco Zarrazzo napisał/a:
Ew. 4-go stycznia jedziemy na występy do Wrocka -


A przepraszam bardzo gdzie co jak o ktorej we Wrocku, albowiem ja po szkole mogłabym też sobie cos zostać zobaczyć :) (ja sie uczę we Wro)

Franco Zarrazzo - 2006-12-30, 20:52

W dziale Tango Argentyńskie na stronce www.tangowbrzegu.prv.pl jest artykuł o butach do tanga Moniki Klein z Wawy. Serdecznie polecam. Na początek butki do latyny powinny wystarczyć - ważne, żeby nie były szpiczaste. Ważny jest obcasik u pań i pasek wokół kostki, bo noga kobiety często "fruwa" w tangu i bucik powienien być "zamocowany". Na więcej pytań odpowiem na miejscu. Śledźcie Księgę Gości projektu - tam jest teraz tablica ogłoszeń. Zresztą może się jakiś oddzielny wątek tangowy sporządzi.

[ Dodano: 2006-12-30, 20:56 ]
Saw_woman napisał/a:
Franco Zarrazzo napisał/a:
Ew. 4-go stycznia jedziemy na występy do Wrocka -


A przepraszam bardzo gdzie co jak o ktorej we Wrocku, albowiem ja po szkole mogłabym też sobie cos zostać zobaczyć :) (ja sie uczę we Wro)


Ze strony Tanga we Wrocku: milonga w klubie Mleczarnia - 4 stycznia 2007 (czwartek)
21:00-24:00 zapraszamy na milongę do piwnicy klubu Mleczarnia przy ul. Włodkowica 5.

A mieszkasz we Wro czy codziennie dojeżdżasz Saw?

Sawka - 2006-12-30, 21:12

Franco Zarrazzo napisał/a:
A mieszkasz we Wro czy codziennie dojeżdżasz Saw?


Dojeżdżam :wink:


Franco Zarrazzo napisał/a:
21:00-24:00


No to odpada bo w piatek trzeba wstać znów o 6:00 no ale miłej zabawy :wink:

Pepe - 2006-12-31, 00:24

Hmmmmmmm to może ja się skuszę i wpadnę :D mieszkam we Wrocławiu i akurat po kole się zrelaksuję :D No i Mleczarnia to fajne miejsce z klimatem :)
chętnie bym sobie potańczyła, ale nie mam za bardzo możliwości, może jak znajdę jakiegoś kandydata do tańca to mi się uda zapisać na w-f w przyszłym semestrze na taniec :mrgreen:

Franco Zarrazzo - 2006-12-31, 09:19

Pepe napisał/a:
to może ja się skuszę i wpadnę :D


Lepiej nie wpadaj, tylko w stosownym momencie zajdź świadomie :P .

Pepe napisał/a:
No i Mleczarnia to fajne miejsce z klimatem :)
chętnie bym sobie potańczyła, ale nie mam za bardzo możliwości, może jak znajdę jakiegoś kandydata do tańca


Mleczarnia faktycznie ma klimat. Tańczymy w podziemiach, na samym dole. Zapraszam serdecznie. O ile Cię poznam, a raczej pamiętam :) , to postaram się zaopiekować. Poznam też ze środowiskiem Wrocławskim - tam są regularne lekcje i partnerzy w nieco większej ilości, niż w Brzegu.

Poza tym zapraszam do Brzegu :) .

jadore - 2007-01-02, 13:18

Przeczytałam fragment artykułu o butach ze strony tanga, szczególnie podobało mi się stwierdzenie: "tango to taniec, w którym partner wielokrotnie "zabawia się" naszą stopą. Będzie ją przesuwał lub blokował rozmaitymi : "arrastraras" i "sacadas"" :lol:
Moje butki wyglądają tak:

mają odkryty przód, ale nie są szpiczaste, a poza tym podeszwa jest podklejona miękką skórką - w końcu to buty taneczne:) Kupiłam je we Wrocławiu u producenta, prawdopodobnie robią też buty typowo do tanga argentyńskiego.
Czytałam, że spotkanie jest jutro - 3-go stycznia o 19:30, postaram się przyjść i popatrzeć jak tańczycie - jeśli nikt nie ma nic przeciw.

Sawka - 2007-01-02, 15:57

Znaczy się może taka osoba która nigdy nie miała styczności z tangiem ani innym tańcem :> przyjść? Bo znam jedną chętną osobę wiek: 20 lat, płeć : kobieta

I jeśli tak to od razu zadam pytanie:

GDZIE dokładnie?

Franco Zarrazzo - 2007-01-02, 16:22

jadore napisał/a:

Moje butki wyglądają tak:
Czytałam, że spotkanie jest jutro - 3-go stycznia o 19:30, postaram się przyjść i popatrzeć jak tańczycie - jeśli nikt nie ma nic przeciw.


Spopko wystarczą :) . Nawet cacy :D . Serdecznie zapraszam do BCKu na środę na godzinę 19.30 na Małą Scenę. Saw Woman z dwudziestolatką jak najbardziej też. I wszyskich chętnych. Z góry co prawda zaznaczam, że nie będzie żadnego pokazu, tylko po prostu lekcja, raczej luźna. Prowadzimy jednoczesne zajęcia dla kilku grup poziomowych.
Zaznaczam też, że nasze tango DIAMETRALNIE różni się od tego z Tańca z Gwiazdami. Nasze tango, to taniec porozumienia dwojga ciał i dusz, tango dla partnera i parternki. Partnerzy tańczą DO SIEBIE, a nie OD SIEBIE, jak na kursach i pokazach tańca towarzyskiego.
Sam osobiście mam jeszcze przed sobą baaaaardzo wiele nauki /człowiek całe życie tańcvzy tango.../.

Poopowiadamy, pokażemy, spróbujemy przedstawić to, co nas urzekło. A urzeka naprawdę ludzi w różnym wieku. Przypominam, że tańczą u nas 16latki, które zaczynały w wieku 15-lat.

Pozdrawiam Tangowo :)

[ Dodano: 2007-01-02, 16:24 ]
Saw_woman napisał/a:
Znaczy się może taka osoba która nigdy nie miała styczności z tangiem ani innym tańcem :> przyjść? Bo znam jedną chętną osobę wiek: 20 lat, płeć : kobieta


Ja nie tańczyłem tańca towarzyskiego przez ... 20 lat. od czasów kursów w szkole średniej. Nawet mówilem, że nie lubię tańca w parze. Wolałem poskakac, poszaleć. Przyszedł moment, że na żywo usłyszałem muzykę i zobaczyłem pierwsze tańczące pary. Romantyk we mnie zawył, a niespełnony macho narodził sie na nowo. BO do tanga... potrzeba też smutku ;)

jadore - 2007-01-07, 17:50

Panie i Panowie, czy wybiera się ktoś w najbliższą środę (10 stycznia) na tango w BCK-u? Myślę, że nowe twarze są mile widziane :) Ja prawdopodobnie pójdę, fajnie byłoby pójść w większym gronie :)
Pepe - 2007-01-07, 18:01

jadore napisał/a:
Panie i Panowie, czy wybiera się ktoś w najbliższą środę (10 stycznia) na tango w BCK-u?
niestety ja nie :cry: najprawdopodobniej będę w Brzegu 20 stycznia tak na chwilę a na dłużej to po 7 lutego pewnie i może w tedy się wybiorę na to tango, bo szczerze mówiąc to strasznie mnie intryguje :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-07, 18:41

jadore napisał/a:
nie i Panowie, czy wybiera się ktoś w najbliższą środę (10 stycznia) na tango w BCK-u?


Dawaj, dawaj Jad :) :D. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :D .

jadore - 2007-01-07, 22:02

Franco, powinieneś mnie 'wspierać' i trochę poponamawiać :)
Szkoda Pepe, ale może spotkamy się we Wrocławiu na tangu ;)

Franco Zarrazzo - 2007-01-07, 23:11

Nosz ile moge nawawiać :P . Przyjąłem taktykę kobiecą - zainteresowałem i udaję obojętność :P :P:P <LOL> ;) .

Im więcej, tym lepiej. Oprócz dziewczyn licze przede wszystkim na Smootha :D . Potrzeba partnerów, jak nic. Chociaż nie obiecuję wiele - to naprawde trudny i wymagający taniec...
W zasadzie nawet nie taniec. To coś jak życie....

Pepe - 2007-01-07, 23:17

Franco Zarrazzo napisał/a:
Chociaż nie obiecuję wiele - to naprawde trudny i wymagający taniec...
W zasadzie nawet nie taniec. To coś jak życie....
no jeszcze chwila i powiem : "co tam :!: olewam sesję i jadę do Brzegu na tango" :D
Maga - 2007-01-07, 23:43

a można przyjść popatrzeć? :)
Baran - 2007-01-07, 23:53

wywijam śmiało ciało :D kiedy znowu tanczycie ?
Franco Zarrazzo - 2007-01-08, 01:08

Ziomek napisał/a:
a można przyjść popatrzeć?
Baran napisał/a:
kiedy znowu tanczycie ?


Jasne, że można. Spotkania regularnie w środy w BCKu na Małej Scenie (IIgie piętro) o 19.30. Ale jak już mówiłem - żadnego show - to po prostu lekcje i spotkanie grupki znajomych ludzi w różnym wieku.

Pozdro

F.

jadore - 2007-01-10, 14:58

Dla zainteresowanych - przypominam, że dziś jest tango w BCK-u na 19:30. Ja będę na pewno, popatrzę, a może potańczę ;)
Ktoś jeszcze chętny, dajcie jakoś znać, bo Franek sie niecierpliwi nas tam zobaczyć :)
No to jak będzię: Saw_woman z koleżanką, moniqa, Ziomek, Baran, smooth??? Przychodzicie??? Przyjdźcie, będzie mi raźniej - ja też jeszcze nie mam pojęcia o tangu argentyńskim :)

smooth - 2007-01-10, 15:02

Planuje przyjść...ale bardziej obserwować ...bo tancerz ze mnie do bani... no i klimatyzacji potrzeba.. :wink:
jadore - 2007-01-10, 15:13

smooth to już się zacznij nastrajać i wprawiać w dobry, taneczny nastrój :)
Zobacz w ShoutBox-ie.

Franco Zarrazzo - 2007-01-10, 17:01

jadore napisał/a:
ja też jeszcze nie mam pojęcia o tangu argentyńskim :)


No jak to nie - sama zrobiłaś pierwsze kroki szukając w sieci. Przypominam, że na naszej stronce jest link do radia grającego argentyńskie tanga całą dobę /niestety nie wszystkie są dla nieosłuchanego ucha przyswajalne na dzień dobry/.
Strona, którą znalazła Jadore:

http://www.todotango.com/english/main.html - niestety anglojęzyczna, ale można tam posłuchać on line klasyki, w tym legendarnego Carlosa Gardela /to bardzo ważne nazwisko dla tangueros - zapamiętajcie :) /.

Co do siedzenia i patrzenia - ja po pierwszych próbach siadłem przy stoliku i spędziłem kilkdziesiąt dni po prostu się patrząc i formatując psychikę. Nie ukrywam, że to trudny taniec, przede wszystkim dla partnerów, od których zależy dużo więcej, niż w tańcu towarzyskim rodem z salonów i parkietów Europy. Nikt Was nie zgani, nie powie, że coś jest źle. To absolutne nowum - tang nie puszcza się w radiu, nie ma ich w TV. To co jest w Tańcu z Gwizdami /przejęzyczenie celowe ;) / - jest tylko zeuropeizowaną i spaczoną do bólu wersją pełnego ekspresji tańca rodem z Argentyny.

Zresztą przychodzi kilka osób, które w większości siedzą. Jeden rodzi się tancerzem, inny nie. CZasami trzeba się przełamać. Raz trwa to tydzień, czasami kilka. Spoko Smooth - zapraszam Cię osobiście. W razie czego w wolnych chwilach możemy jakieś specjalne korepetycje robić.

Jest takie piękne powiedzenie: "Tango, to taniec, który przywraca harmonię związku pomiędzy kobietą i mężczyzną".

I tak dokładnie jest. Ja powtarzam wielokrotnie, że za drzwiami sali tangowej zaczyna się inny świat. Nie ma dzieci i dorosłych. Sa kobiety i mężczyźni. I uwierzcie mi - tango potrafiło mi przywrócić wiarę w siebie. Było ze mna podczs rozwodu i pozwoliło mi przetrwać BARDZO TRUDNE CHWILE.

Nie obiecuję, że wszyscy załapią klimat. Ale po prostu przyjdźcie kilka razy na lekcje, a przede wszystkim na milongi, gdzie nasze panie i panowie występują na galowo ;) .

W ostatni czwartek w Mleczarni pozwoliłem sobie obserwować przypadkową publikę obserwującą tańczących. To co oni mieli w oczach /szczególnie kobiety/, to czyste rozmażenie, namiętność, fascynacja. Podchodzili do nas ludzie i wręcz błagali o lekcje i naukę twierdząc, że to wszystko inne jest beeee...

Jako zachętę zamieszczam pewne zdjęcie - niejakiego Franka z Polką, która wyemigrowała do Argentyny i tam się nauczyła tanga /zaczęłą na Ibizie/. Przyjeżdża czasami do Polski i udziela lekcji. Jej wpływ na mnie był największy... ;)




(na tym zdjęciu jeszcze mam solidny, pomałżeński brzuszek - teraz jestem duuuuuuużo bardziej przystojniejszy no i figura że ho ho :D - też dzięki tangu... )

A to moja druga inspiracja - niestety wyjechała do Anglii - a buuu :



To moja tapeta:




cdn :)

jadore - 2007-01-10, 17:27

Franco Zarrazzo wspaniale zachęcasz do tanga :) ) Masz rację, pierwszy krok już zrobiłam, choć bardzo lubię taki zwykły taniec towarzyski - jak choćby w tańcu z gwiazdami. Zobaczymy jak mi się spodoba u Was na tangu. Jak sobie słuchałam tego todotango to leciał taki kawałek (tylko w oryginale), który przypomniał mi film z Alem Pacino - "Zapach kobiety", tango które zatańczył on z przypadkową dziewczyną w restauracji :) ) A potem jeszcze - już bardziej komercyjny kawałek z filmu "Zatańcz ze mną" (org. "Shall we dance?") w wykonaniu Gotan Project - bardzo ciekawe tango i interesujący utwór :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-10, 17:40

jadore napisał/a:
film z Alem Pacino - "Zapach kobiety", tango które zatańczył on z przypadkową dziewczyną w restauracji ) A potem jeszcze - już bardziej komercyjny kawałek z filmu "Zatańcz ze mną" (org. "Shall we dance?") w wykonaniu Gotan Project - bardzo ciekawe tango i interesujący utwór


Wstyd się przyznać, ale do dziś nie widziałem Scent of a Woman. Ale mam jeden kawałek z tego filmu - Itzhak'a Perlman'a - kolejna przeróbka klasycznego tanga "Por una cabeza". Zresztą tańczonego np w "Prawdziwe kłamstwa" czy też "Lista Schindlera". Być może to o to chodzi.

A Gotan Project zawsze i wszędzie - o każdej porze dnia i nocy. Po prostu wymiata. Nota bene odwołany w zeszłym roku koncert ma mieć miejsce w tym :) .

smooth - 2007-01-10, 21:30

Bardzo przepraszam tych, którzy liczyli na moją obecność. Sprawy o wyższym priorytecie pozwoliły mi być tylko na "sekundę" ... i troszeczkę poobserwowałem ...nawet chciałem jadore, porwać na parkiet i z nią chwilę poszurać.. ale trzeba było uciekać.. pozdrawiam wszystkich "parkietowiczanian" :wink:
jadore - 2007-01-10, 22:20

smooth napisał/a:
nawet chciałem jadore, porwać na parkiet i z nią chwilę poszurać..
tak faktycznie potwierdzam, że chciał ze mną poszurać, ale on mysli że to takie łatwe, to 'szuranie' - niech spyta Franka. W każdym razie ja zawsze chętna na porwania, tylko się mnie pytać nie trzeba, a od razu porywać :)

Szkoda, że nikt poza tym nie przyszedł, ale powiem Wam, że ja myślałam że tańczyć tango argentyńskie to taki pikuś - myliłam się ogromnie. Pierwsza, chyba podstawowa zasada, trzeba ze sobą mieć własnego partnera - wprawdzie pary się wymieniają partnerami w trakcie zajęć, ale jak własny to własny. Druga zasada: coś takiego jak krok, którego można się nauczyć i po prostu tańczyć - nie istnieje. Dużo zależy od partnera, to on musi umieć więcej na początku, bo potem jak dowiedziałam się u źródła (pana Andrzeja), dziewczyny szybciej łapią :) Zastanawiam się jak one są w stanie załapać, kiedy który zawijas zrobić :(
To takie moje wstępne odczucia. Ogólnie na tangu jest super atmosfera i jeśli ktoś jest chętny to powinien chodzić, im dłużej się chodzi tym lepiej się tańczy.
Zastanawiałam się i podzieliłam się tą moją wątpliwością z Frankiem, czy tango nie jest dla mnie za mało dynamiczne? - ja lubię te wszystkie ruchy bioderkami, wywijasy, obroty i tym podobne - coś w rodzaju salsy, ale ogólnie myslę, że i w tangu mogłabym się odnaleźć :) Gorąco polecam wszystkim, ale od razu zaznaczam, to nie jest łatwy taniec :)
Franco Zarrazzo napisał/a:
Wstyd się przyznać, ale do dziś nie widziałem Scent of a Woman. Ale mam jeden kawałek z tego filmu - Itzhak'a Perlman'a - kolejna przeróbka klasycznego tanga "Por una cabeza". Zresztą tańczonego np w "Prawdziwe kłamstwa"
właśnie! ten sam motyw pojawił się jeszcze w Prawdziwych kłamstwach :) Tytuł się zgadza, fajny kawałek - Por una cabeza :)
Franco Zarrazzo napisał/a:
Nota bene odwołany w zeszłym roku koncert ma mieć miejsce w tym
odwołali go??? Cudownie, bo chciałam iść na ten koncert i nie poszłam z różnych względów, może więc w tym roku mi się uda :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-10, 22:38

jadore napisał/a:
Pierwsza, chyba podstawowa zasada, trzeba ze sobą mieć własnego partnera - wprawdzie pary się wymieniają partnerami w trakcie zajęć, ale jak własny to własny.


To wcale nie prawda Jad. Większość z nas nie ma stałego partnera :) . A do tego stały parter powoduje, że się przyzwyczajasz do jednego prowadzenia, albo prowadzenia jednej i tej samej partnerki. Dlatego zabawa w obtańcowywanie solenizanta ma swoje psychologczne podłoże i znaczenie. Dodam, że tańczyli tam ludzie o naprawdę różnym poziomie - niektorych widziałem pierwszy raz na oczy. A co do reszty wypowiem się zaraz, albo jutro - jestem trochę ... wytangowany ;) .

Bardzo Ci dziękuję, że jednak przyszłaś i załapałaś cokolwiek :) . Powiem tylko tyle, że porównując to do występu drużyny piłkarskiej, byłaś po prostu na rozgrzewce przed treningiem. Najfajniejsze tanga wychodzą pod sam koniec tańczenia i tak też było dzisiaj. A do tego to przeciez tylko lekcja.

Dodam też, że była tam jedna para regularnie dojeżdżająca do nas z ... Opola :) .

Na razie tyle i mam nadzieję, że dzisiaj już spać spokojnie nie będziesz. Jako i ja miałem po pierwszym wieczorze z tangiem arg.

Pozdro

Franco

PS
I jak wiele ma wspólnego to co widziałaś z Tańcem z Gwizdami? ;)

PPS
Smooth - dzięki, ze w ogóle zajrzałeś, ale to nie o to biegało :) .

[ Dodano: 2007-01-10, 22:41 ]
jadore napisał/a:
Druga zasada: coś takiego jak krok, którego można się nauczyć i po prostu tańczyć - nie istnieje


Nie do końca, bo istnieje pojęcie Salida Basica, ale przede wszystkim chodzi o prowadzenie i bycie prowadzonym. Follow - to podstawowa zasada partnerki /albo partnera, jeśli prowadzi partnerka, co się też zdaża..../

FOLLOW :) .

A kiedy one robią te wywijasy? No i tu jest właśnie sęk. Tego się już wkrótce nauczysz, piękna pani :)

Buziaki tangowe :)

[ Dodano: 2007-01-10, 22:44 ]
jadore napisał/a:
Zastanawiałam się i podzieliłam się tą moją wątpliwością z Frankiem, czy tango nie jest dla mnie za mało dynamiczne? - ja lubię te wszystkie ruchy bioderkami, wywijasy, obroty i tym podobne - coś w rodzaju salsy,


Powiem Ci inaczej - we Wrocławiu tańczą ludzie, dla których salsa była WSZYSTKIM. Odkąd poznali tango.... salsa jest na drugim miejscu. Co prawda wywijania bioderkami tutaj nie ma. Za to jest dużo i wiele innych rzeczy. Nie było dzisiaj naszej Królowej Parkietu, nie robiliśmy też show - po prostu rozgrzewaliśmy się. A ja widząc przybycie Smootha z administracją zacząłem się trochę chyba popisywać, co niekoniecznie musiało wyglądać ok. Chociaż z Anią tańczyło mi się dziś przepysznie :) .

jadore - 2007-01-10, 22:58

Franco dla mnie było ok, nie zauważyłam żadnych popisów większych :) Ja wiem, że to nauka, ale powiem Ci, że jednak parter jest potrzebny choćby po to, żeby nie czekać w kolejce, aż będzie zmiana, zresztą pan Andrzej też na to zwrócił uwagę w rozmowie ze mną, ale być może chodziło ogólnie o to, żeby było wiecej partnerów, bo były przecież dwie tańczące ze sobą panie, a w końcu każdy z partnerów ma inne zadania w tańcu :) Ja doskonale rozumiem że powinno się tańczyć z różnymi partnerami i popieram to, bo wtedy jest się bardziej wyczulonym na zmiany, w sensie prowadzenia, figur itp.
Do tańca z gwiazdami ma sie to nijak, poza muzyką, bo to co było tańczone z pierwszą solenizantką to był walc chyba wiedeński :) No ale taniec z gwiazdami to show :)
Oczywiście można tańczyć salsę, można tańczyc tango, można tańczyć i jedno i drugie, jesli ktoś lubi i ma ochotę.
No i zresztą widzisz jaka ze mnie ignorantka, byłam, popatrzyłam, a i tak mało jeszcze rozumiem. Choć wydaje mi się, że trzeba zacząć od tego, aby tango wyczuć :) U mnie strasznie ciężko jest z tym 'być prowadzonym' ('dać się prowadzić'), często stosuję taką samowolkę :)
Franco Zarrazzo napisał/a:
A co do reszty wypowiem się zaraz, albo jutro - jestem trochę ... wytangowany .

W takim razie - śpij dziś dobrze i popiszemy sobie jutro :)

Franco Zarrazzo - 2007-01-10, 23:07

jadore napisał/a:
jednak parter jest potrzebny choćby po to, żeby nie czekać w kolejce,


Dlatego przede wszystkim naciskam Smootha - przecież cały czas piszę, że nie ma partnerów i panowie się szybko zniechęcają. BARDZO CZĘSTO pomagają im w tym właśnie kobiety, a nade wszystko własne partnerki, które opierdzielają, krzyczą, dołują. Facet nie wyrabia i mówi "Walę to" ... Psychologia partnera i kondycja psychiczna mężczyzny XXI wieku jest już wykładem studiów. Mam też o tym zajęcia i już czytałem pewne podręczniki... Dlatego właśnie tango jest moim zdaniem jednym z darów dla ludzi, którzy szukają porozumienia ze sobą w świecie alienacji i izolacji.
jadore napisał/a:
dwie tańczące ze sobą panie,


To norma - bardzo często panie tańczą ze sobą, bo lubią :) . Zresztą na pewnym etapie nauki parter zaczyna być prowadzony przez ... partnera - żeby zrozumieć rolę kobiety i wyłapać własne błędy. A jeszcze zresztą na początku w Argentynie nie było pań - panowie uczyli się tańczyć sami ze sobą. Poleam art. na naszej stronie i na linkach z naszej strony.

[ Dodano: 2007-01-10, 23:14 ]
jadore napisał/a:
bo to co było tańczone z pierwszą solenizantką to był walc chyba wiedeński

To owszem walc, ale argentyński. Czyli Tango-Walc, albo Walco-tango. Fakt faktem, że podpinamy pod to różne walce.

Mi się przecudnie walcuje tanga z Ewą, której dzisiaj nie było. Zresztą Corazon de Oro czy też Sonar y Nada Mas /Marzenia i więcej nic/ to jedne z najpiękniejszych tang. Już wkrótce...

Zrobiłaś piewszy krok do wielkiego i dziwnego świata. Jak coś poczułaś... to nawet jak teraz odpuścisz - tango wróci po Ciebie. Za rok. Za 10... Tango wraca. Ja miałem takie momenty, że mówiłem DOŚC PAS!!!! Mijało kilka miesięcy i nie dało rady bez tanga. Tango to życie... Zresztą powiedz sama - to samo tango tańczyło kilka par. A każda inaczej, prawda? :D

Aithne - 2007-01-11, 07:30

Tango! jadore jeśli chodzi o dynamikę to możesz byc spokojna...Też na początku miałam wiele wątpliwości bo z moim temperamentem tango?!A tutaj miłe zaskoczenie :) jeśli masz ekspresję dużą i dynamiczną to tym lepiej !Ona jest potrzebna i szczególnie ważna w trakcie tańczenia tango-milonga , gdzie dynamika jest bardzo ważna no i można nawet wtedy bioderkami poruszać.Choć w tangu ten dynamizm koncentruje się na innych punktach niż w salsie :) tutaj najważniejsze są nogi i stopy...A nie jest łatwo przenieść uczucie i ekspresje do nóg i stópek zachowując przy tym wszystkie inne tangowe "zalecenia"co do postawy.Tango to fantastyczna zabawa!Czasami radosna czasami nostalgicznie melancholijna, jest to jedyny taniec , którym oprócz radości można wyrazić również smutek!A partner to inna bajka.Ja na początku (czyli w marcu 2006)też nie miałąm stałego partnera , tym lepiej dla mnie teraz bo jestem w stanie zatanczyć z większąścią mężczyzn nie tylko z brzegu ale także(jak przekonałąm się) z Wrocławia i nawet z Karkowa :) Naprawdę polecam gorąco :) nie wiadomo kiedy pojawi się znowu taka okazja,że za 2,5h tanga dwa razy w tyg.nic nie będzie się płacić.Andrzej i Ewa(instruktorzy) robią to z czystej pasji , którą skutecznie i nam zaszczepiają .
jadore - 2007-01-11, 12:18

Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że juz za momencik może mnie nie być w Brzegu, już od dawna planuje przeprowadzkę do Wrocławia i jestem na dość dobrej drodze jak sądzę. W innym wypadku pewie zdecydowałabym się na regularne chodzenie i naukę :(
Pepe - 2007-01-11, 13:13

jadore napisał/a:
już od dawna planuje przeprowadzkę do Wrocławia
:D to może we Wrocławiu znajdziemy jakiś chętnych do tańca menów i pójdziemy razem w tango :wink: Bo ja w sumie to już bardziej Wrocławianka :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-11, 13:19

Aithne napisał/a:
Też na początku miałam wiele wątpliwości bo z moim temperamentem tango?!


Nio - za ten temperament Cie m.in. lubię - bo jest on mi taki ... he he... bliski. Ja od pierwszych lekcji w 2004 walczę z ogniem. "Zwolnij! Tango to życie !!!"- mówi Mistrza As. Zacznij żyć :) :D .
Aithne napisał/a:
nie wiadomo kiedy pojawi się znowu taka okazja,że za 2,5h tanga dwa razy w tyg.nic nie będzie się płacić.Andrzej i Ewa(instruktorzy) robią to z czystej pasji , którą skutecznie i nam zaszczepiają


Święta prawda - dyskusje na temat non profitowego prowadzenia działalności co jakiś czas przewijąją się w kuluarach. Przecież w drugą stronę wydaje się masę funduszy na wyjazdy na warsztaty, na lekcje. Na telefony. Poświęca masę prace chociażby na budowanie i utrzymanie strony www. A wszystko to w zasadzie naprawdę non-profit. Chociaż w godzinie "W" część grupy potrafiła BARDZO ambitnie stanąć na wysokości zadania i wspólnymi siłami wesprzeć nieco większą imprezę.


Dzisiaj kolejna lekcja - zapraszam wszystkich chętnych. W sobotę karnawałowa Milonga we Wrocku - dziś się będzie można dowiedzieć co, gdzie, jak i o której.

Zresztą info ze strony: http://www.tango.wroclaw.pl

zapraszam na MILONGĘ KARNAWAŁOWĄ CZAS: 13 I 2007 - sobota g. 21:00; MIEJSCE: SZKOŁA TAŃCA RENN ADRES: *szkoła Tańca RENN* ul. Krupnicza 6/8 I piętro Wrocław ; W sobotę i niedziele wejście od ul. Kazimierza Wielkiego 27 (brama wjazdowa) Należy ze sobą przynieść jakieś "wpisowe" - napój albo pożywienie - najlepiej coś pysznego.
Aleksandra olenka@nospheratu.net

[ Dodano: 2007-01-11, 13:40 ]
Pepe napisał/a:
to może we Wrocławiu znajdziemy jakiś chętnych do tańca menów i pójdziemy razem w tango


Ja mam wrażenie, żę na początek przydałby się Wam parter, który już coś umie. Takie mamy doświadczenia z własnej nauki i obserwacje z prób nauczania innych. Czyli po prostu uderzajcie na lekcje we Wrocku, a przede wszystkim odwiedźcie jakąś milongę. Ja UWIELBIAM siedzieć z boku i patrzeć. Chłonąć to, co się dzieje na parkiecie. Uwielbiam patrzeć, jak dziewczyny eksponują świadomie swoją kobiecą naturę, jak siadając przed stolikami dyskretnie eksponują odziane w butki na obcasie i pełne elegancji kabaretki nogi. Jak probują zwrócić na siebie uwagę, żeby teraz ten partner właśnie ze mną. To poezja, poezja płynie z parkietu, co zresztą Aithne opisała w jednym ze swoich wierszy:

Krok




Poezja płynie z parkietu,
nogi nucą melodię nowonarodzonego ptaka,
omija nas czas...
wędrujemy obok siebie
w tajemnicę coraz mocniej i coraz bardziej.
Delikatny blask wewnętrznej mocy
współgra z rzeczywistością.
Potrafię,
chcę,
mogę...
Tańczę dla Ciebie
a Anioły milkną z zachwytu...
Chwila ciszy
i nawet One przyłączają się wyśpiewując
boską melodię



Aithne 2006

jadore - 2007-01-11, 13:49

Franco Zarrazzo, chyba trzeba głośno i wyraźnie powiedzieć, że: dziś też można przyjść i rozpocząć tangowanie :) bo niektórzy może chcieliby, a nie wiedzą, albo się boją :)
Pepe jak najbardziej, super, jak pojawię się bardziej na stałe we Wrocławiu, to idziemy na Milongę. Przyznam się, że nie lubię chodzić nigdzie sama, jak już mam jakieś wsparcie, to o wiele chętniej :)

Franco Zarrazzo - 2007-01-11, 14:09

jadore napisał/a:
dziś też można przyjść i rozpocząć tangowanie


Dziś można też przyjść i rozpocząć tangowanie. :D:D:D. Chociaż moja obecność stoi dzisiaj pod znakiem zapytania /Boecjusz, Św. Bonawentura, Tomasz z Akwinu, Św. Augustyn, Cycero, Lukan, a także Margaret Meed, Ruth Benedict, Rudlf Otto, C.S Lewis i takie tam różne śmieszne/.

Jako kolejna zachęta wiersz Ewy Gazda-Wierszyc /Tarnowskie Góry/:

"Słucham Tanga..."


Słucham tanga...

W moich ścianach
zarośniętych meblami
po omacku błądzą cienie
zdziwione dźwiękami
których dotąd nie znały
przysiadają na krawędzi fotela

Słucham tanga...

Cienie marzeń
które już dawno straciły nadzieje
że uwolnię je z głębi duszy
onieśmielone delikatnie
dotykają mnie i powoli
zaczynają się urealniać

Słucham tanga...

Marzenia porzuciły cień
i już całkiem otwarcie
siedzą ze mną...wiem
że niedługo jedno po drugim
zaczną się spełniać
będę je tracić...jednocześnie
zyskując o wiele więcej...

Słucham tanga
Tańczę...
Tańczę tango...


Ewa Gazda-Wierszyc 2005

jadore - 2007-01-12, 21:59

Pepe widziałaś, że następna Milonga w Mleczarni już 1 lutego? Idziemy, prawda? :)
Franco Zarrazzo będziesz? A jak w ogóle było w czwartek na tangu? Pojawił się ktoś nowy, zachęcony naszymi rozmowami? :)

Pepe - 2007-01-12, 22:13

jadore napisał/a:
Pepe widziałaś, że następna Milonga w Mleczarni już 1 lutego? Idziemy, prawda? :)
widziałam, widziałam i jak przeżyję do tego czasu to pewnie, że się wybiorę :) razem z Tobą jadore :) może to będzie jakaś pozytywna myśl, takie światełko w tunelu, utrzymujące mnie przy życiu podczas przedsesyjno-zaliczeniowej masakry
jadore - 2007-01-12, 22:19

Pepe napisał/a:
jak przeżyję do tego czasu to pewnie, że się wybiorę
przeżyjesz - musisz :) a poza tym dobrze Ci to zrobi po zaliczeniach :) ) Mam nadzieję, że mi będzie pasować, co to za dzień tygodnia? Czwartek - pasuje :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-12, 22:27

Niestety w czwartek nie było żadnej nowej osoby. W ogóle było ich jakby mniej, niż zwykle, a panująca na zewnątrz aura trochę dała się ludziom we znaki i klimat środowy nie był już wyczuwalny. Ale to jest właśnie tango - życie. Jednego dnia pływasz po parkiecie - znajdujesz niesamowite porozumienie z partnerkami. Drugiego dnia jest totalnie na odwrót. To jest właśnie magia tanga. Te chwile, czasami bardzo ulotne. To oczekiwanie na spełnienie i etc.

I nie mogę więcej pisać, bo właśnie wróciłem z pierwszego dnia aktywizjacji Systemu Eliminacji Studentów, który Jest Aktywny - rano pobudka o 5 tej :) . Tangowe buziaki dla Jad i Pepe :) .

Tangowych snów i niech... Franek Wam się przyśni :P :P:P

[ Dodano: 2007-01-17, 11:57 ]
TEST

Pepe - 2007-01-17, 16:45

:) kuszące to tango nie powiem, ale jak na razie to ja się za zaliczenia biorę :cry: ten tydzień będzie ciężki, ale już się nastawiam na tego 1 lutego do Mleczarni :)



I jakieś tłoczne się moje sny ostatnio zrobiły :wink:

Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem Franco Zarrazzo, :wink: wątek skacze do góry

[ Dodano: 2007-01-17, 17:06 ]
A dla chętnych, którzy mają czas i ochotę na romans z tangiem :wink: chociaż przelotny, zaproszenie na dziś do BCKu na lekcje i jutro na Milongę do rest. Relax w Brzegu :)

Franco Zarrazzo - 2007-01-17, 17:24

Pepe napisał/a:
ja się za zaliczenia biorę


Ja jestem też w trakcie. Jak mi się uda zaliczyć pierwsze terminy, to 1-go lutego jestem w Mleczarni też. Tym bardziej, że:

Pepe napisał/a:
I jakieś tłoczne się moje sny ostatnio zrobiły

Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem Franco Zarrazzo,


Ja również jestem do usług, a w tych snach trzeba wyraźnie porządek zrobić :P .
Jak to było w "Nieśmiertelnym"... - MOŻE BYĆ TYLKO JEDEN ! :p:P:P :evil:

Dziękuję serdecznie za spełnienie prośby i dodanie info :) :*

jadore - 2007-01-18, 13:42

o, spóźniłam się, mam nadzieję, że przyjdzie dziś do Relaxu sporo osób, nie tylko tych, którzy uczą się tańca już od jakiegoś czasu, ale także tych, którzy dopiero chcą zacząć :)

[ Dodano: 2007-01-21, 12:26 ]
i co i co i co????? Nic nie mówicie jak było w Relaxie...

Franco Zarrazzo - 2007-01-22, 21:48

A propos "Por una cabeza" - o to chodziło ?

http://www.youtube.com/wa...related&search=

Ten chórek tam wymiata ::D:D:D:D

Gość, który śpiewa, to sam wielki Carlos Gardel, który zginął tragicznie w katastrofie samolotowej. Na pogrzebie było ponoć całe Buenos Aires. O ile każdy Muzułmanin ma swoją Mekkę, o tyle każdy tanguero powienien raz w życiu odwiedzić grób Gardela w Buenos i włożyć w pomink na jego grobie zapalonego papierose w wyciągniętą dłoń...

Tango ma swoje tajemnice... tango to też... korzenie w walce ulicznej na noże... ech dużo by gadać. A byty w niebycie i idee platońskie nie pozwalają... tymczasem...

[ Dodano: 2007-01-22, 22:07 ]
Prawdziwa milonga w Buenos wygląda tak (scena z filmu Lekcja Tanga):

http://www.youtube.com/wa...related&search=


A Tango Milonga brzmi i wygląda mniej więcej tak. Oczywiście to tylko jedna z interpretacji. Ale rytm jest mniej więcej tego typu - w przeciwieństwie do tanga classic - radosny i wesoły. Rodzaj polki:

http://www.youtube.com/wa...related&search=

Albo inna interpretacja. Oczywiśie to bardzo zawansowani tancerze:

http://www.youtube.com/wa...related&search=


Albo Robert Duval z jakiegoś filmu (nie widziałem go!!!). Na takim poziomie już tańczymy mniej więcej, oczywiście ja nie mam takiej ekspresji i klasy, jak Duval (kto pamięta jego rolę w Czasie Apokalipsy?) - jestem za... młody :P

http://www.youtube.com/wa...related&search=

jadore - 2007-01-23, 12:07

'Por una cabeza' to będzie chyba moje najulubieńsze tango :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-23, 12:49

jadore napisał/a:
'Por una cabeza' to będzie chyba moje najulubieńsze tango


Ja też je kocham. Ma tak wiele interpretacji. Zresztą większość tych najbardziej znanych tang ma swoją ok 100 letnią historię. Takie nazwiska, jak Carlos di Sarli, Juan de Arienzo, Alfredo D'Angelis, Anibal Troilo ze swoją orkiestrą, Angel D'Agnostino. Kontrowersyjny Astor Piazzola, którego Argeńtyczny chcieli ... zabić, za to że ukradł im tango i wywiózł na salony Europy. Do dziś są miejsca, gdzie gra się tanga classic, bez Piazzolli /zresztą cholernie trudne w interpretacji tanecznej, jakkolwiek tak pełne ekspresji.../. A Osvaldo Pugliese (mój syn będzie miał na drugie Osvaldo :P ). Na pierwsze oczywiście Franco. A wiecie, że jest nawet tango "Zaraza" ? :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

A historia sztandarowej "La Cumparsity" ? To historia nie tylko na film, ale i na serial. Autor tego tanga przez wiele lat żył w biedzie i nie wiedział, że ono robi furrorę, a ludzie je grający zbijają krocie.

A romans Ady Falcone? Ło matkoooooo.... Tango to najdłuższy serial wspólczesnego świata...

jadore - 2007-01-23, 17:53

Franco Zarrazzo widać, że jesteś wielkim pasjonatem tanga i wszystkiego co z nim związane, więc napewno spodoba Ci się ten link: http://www.opera.wroclaw....e=9&stage_id=19
to właśnie w styczniu oferuje Opera we Wrocławiu :) zresztą autorem jest wspomniany przez Ciebie Astor Piazzola :)
A co to za tango "Zaraza"??? :)

Franco Zarrazzo - 2007-01-24, 06:55

Tango "Zaraza" można posłuchać tu:

http://www.todotango.com/...ico.asp?letra=Z


Za info dzięki - pewnikiem skorzystamy :D :) . Zresztą możesz wrzucić do kalnedarza imprez. Ja muszę wracać do czarnej dziury w bycie...

Jedno z najpiękniejszych tang i jego interpretację można obejrzeć tu:

http://www.youtube.com/wa...related&search=


i ta sama interpretacja muzyczna w interpretacji innej pary:

http://www.youtube.com/wa...related&search=

Chociażby na tych dwóch prostych przykładach widać, jak bardzo różnorakie jest tango, jak wiele pozostawia możliwości interpretacji. To nie TANIEC tworzy człowieka w tangu. To CZŁOWIEK tworzy ten taniec. Jego temperament, jego fizyczność. Jego nastrój na dany dzień. Ale oczywiście tak samo jak uczymy się wyrażać myśli i emocje poprzez słowa, tak samo musimy się nauczyć wyrażać je za pomocą symboli i gestów w tańcu. Do tego potrzebny jest alfabet. Zapraszamy już dziś na lekcję na godz. 19.30 do BCKu na Małą Scenę. Przypominam, że ciągle jeszcze pracujemy non-profit. Jutro (czwartek) albo lekcja w BCKu, albo Milonga w Relaksie o 20.00 - jeszcze trwają ustalenia.


Ja przeżyłem mniej więcej takie klimaty:

http://www.youtube.com/watch?v=t-Y6pX7vEGg&NR

Długo sie ładuje (o ile się załaduje), ale warto poczekać. Ten clip oddaje prawie w 100% szok psychiczny, jakiego doznałem, kiedy nagle znalazłem się na swojej pierwszej milondze we Wrocławiu. Z Chaosu w coś... w sen... i sen trwa. Czasami są zaburzenia, ale on trwa.


Tutaj tango-walc. Co prawda bardzo walcowy, moim zdaniem i już bardzo wyraźnie nawiązujący do tego, co się dzieje w szkołach tańca, ale jednak dalej taniec. Tym bardziej, że reżyseria tej interpretacji uzmysławia też jedną z dróg tanga. Tango, to... gra :P

http://www.youtube.com/wa...related&search=

A tu walc bardziej tangowy:

http://www.youtube.com/watch?v=oKz_eQOSS10&NR (no miiiiooodzio!)


No to jeszcze tango-milonga na zakończenie:

http://www.youtube.com/watch?v=Ya1RXYaRyA4&NR


Heh... no a Shakira i tango?
http://www.youtube.com/wa...related&search=

jadore - 2007-01-24, 11:38

Franco Zarrazzo napisał/a:
pewnikiem skorzystamy
sama chętnie bym skorzystała, choć poczatkowo myślałam o Dziadku do orzechów :) Nawet ceny biletów w Operze nie są jakieś zabójcze...
Fajne to tango zaraza - jak to tango :)
Dziś raczej nie przyjdę, ale może jutro do Relaxu - jeśli uda się Wam załatwić - to przyjdę.
Franco Zarrazzo może wstaw informację o dziesiejszym spotkaniu do kalendarza?

Franco Zarrazzo - 2007-01-24, 14:23

Pierwsze jest... pożądanie, potem namiętność, potem podejrzenie, potem zazdrość... oto bardzo drapieżna strona tanga (mówiłem, że tango to życie ;) ):

http://www.youtube.com/wa...related&search=

Jad! Zaraz wrzucę coś do kalnedarza, ale przyznam, że to tangowanie w tym tygodniu na forum bardzo poważnie odciąga mnie od latających talerzy z Miletu i inncy Zenonów Kiciarzy... :) . Nie mniej dziś postaram się pojawić w BCKu. A co do jutra jeszcze się wyjaśni.

Pozdrawiam tangowo

Zaraza

jadore - 2007-01-24, 20:42

Tak sobie dziś na spokojnie pooglądałam te wszystkie tangowe filmiki - pięknie tańczą :) Patrzyłam głównie na to co robi partnerka, ale odniosłam wrażenie, że partner często tańczy na - jak to się mówi (?) - całej stopie, a partnerka raczej na palcach i czasami zanim postawi nogę to bada, czy tam gdzie ma ją postawić jest jakieś podłoże :)
Zdaje się, że zaczeliśmy rozmawiać tutaj tylko my dwoje, a gdzie reszta?? Przecież było kilka osób zainteresowanych - nic nie rozumiem...

Pepe - 2007-01-24, 20:59

Ja w milczeniu chłonę wzrokowo i słuchowo wszystkie filmiki :) i się rozsmakowuję w tym tangu "na sucho", zwłaszcza w tych bardziej dynamicznych i odciąga mnie to od heurystyk i innych mechanizmów społecznych do nauczenia się :) Na szczęście mam w miarę podzielną uwagę :) chociaż może nie powinnam jej dzielić :x ale z drugiej strony jest wiele spraw, które zasługują na skupienie całej uwagi na nich.
jadore - 2007-01-24, 21:08

No dobrze, że jeszcze tu do nas Pepe dołączyła. Filmiki fajne prawda? :) Ja to bym chciała już tak tańczyć jak oni :D No ale od samego patrzenia nikt się jeszcze niczego nie nauczył...
Pepe - 2007-01-24, 21:23

Na razie się napatrzymy a później przyjdzie czas na praktykę :oczko: mam nadzieję, że za niedługo

jadore napisał/a:
Ja to bym chciała już tak tańczyć jak oni :D
ja też :D ale tak to tylko w erze :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-24, 23:47

A dzisiaj było fajnie... mieliśmy gościa z ... RPA :) . Ann, która obecnie prowadzi szkołę języka angielskiego w Opolu i tańczy tango od 4 lat. Bardzo dobrze tańczy - niestety za wysoki jestem do niej... nie potrafiłem się znaleźć... ale Mistrz As? Ohhohohoho... No i pani Paulina Ruotowicz dzisiaj nas po raz kolejny zaszczyciła i nawet próbowała tańczyć... ho ho ho.. tango ma coś w sobie... Potwierdzam jutrzejszą milongę w Relaksie - obecność obowiązkowa :) . Ja się tak naoglądałem tych filmików, że... heheh... no jak bum cyk - zacząłęm robić jeden zestaw kroków zupełnie tak, jakbym go sobie wgrał do świadomości. Moja piękna partnerka powiedziała, że ... wymiata... - a takie proste tupanie.

Co do tych filmów - to są naprawdę bardzo zaawansowani tancerze. A partnerka w zasadzie cały czas tańczy na przedniej części stopy, a w zasadzie prawie zawsze ma ciężar ciała na jednej stopie. Co zreszta widać - jeśli partner jest dynamiczny, nie pozwoli za długo postać na dwóch nogach - będzie mieszał, oczował, ganczował i etc...

Nawet się mi dzisiaj tańczyło i nawet miałem filing. Ale to zasługa partnerki - nie potrafiłem się od niej oderwać, a etykieta mówi wyraźnie - trzy-cztery tanga (tzw Tanda) i zmiana.

Mam sporo wad w postawie - prawe ramię mi z bardzo opada - dużo ćwiczeń przede mną... za dużo uczyłem, sam nic się nie ucząć i nie jeżdząc tańczyć z zaawansowanymi partnerkami. Błąd... błąd... błąd...


Kolejne piękne tango - uwielbiam go słuchać... tańczy mi się ciężko - jest trudne - wymaga zwolnien, szuknia, stopowania.... ja mam jednak temperament ognisty... :

http://www.youtube.com/watch?v=bVadD0VCYuQ&NR !

Pozdrawiam dziewczyny, znaczy buenos noches, senoritas :)

Pepe - 2007-01-25, 00:04

ale cudne hmmmmmmmm aż się rozmarzyłam na dobranoc :)
Franco Zarrazzo - 2007-01-25, 08:20

No to na dzień dobry tango uliczne (robimy czasami takie spontony - Wrocław, Kraków, Wawa robi ;) ):

http://video.google.com/v...2107021&q=tango

A zresztą - przygotowanie artyleryjskie zrobione. Regularna wojna podjazdowo-pozycyjna już też za nami. Czas na frontalny atak, zgodnie z taktyką Rzeczypospolitej Polszczy - uderzać centralnie wszystkimi siłami w centrum wroga. A potem zobaczymy, co dalej ;) :

http://video.google.com/v...l%3A%22tango%22

wśród nich jest Desde del Alma Osvaldo Pugliese:

http://video.google.com/v...l%3A%22tango%22

Od kilku tygodni jest na pierwszym miejscu moich tango-walców. No... dusza mi płacze, serce śpiewa. A gdy partnerka zaczyna słuchać, to się zaczyna... no... no... no... "Są rzeczy, które trzeba zobaczyć". Są sprawy, które nie tylko trzeb zobaczyć ale i poczuć na własnej skórze i w sercu :)


No tango po rosyjsku w Izraelu:

http://video.google.com/v...l%3A%22tango%22

Miłego, tangowego dnia

F.

PS
Doszedłem do hermeneutyki, Pepe - właśnie zaczynam....)

jadore - 2007-01-25, 15:03

Franco Zarrazzo napisał/a:

http://www.youtube.com/watch?v=bVadD0VCYuQ&NR !
śliczne to, piękne, podoba mi się... :)
Postaram sie przyjść dziś do Relaxu i popatrzeć na Was :) Franco Zarrazzo widzę już, że dałeś info do kalendarza - może jacyś nowi chętni się znajdą? :)

Franco Zarrazzo - 2007-01-25, 16:44

Zapraszam :) . Tylko nie oczekuj tego, co na filmach - my się uczymy.

Pozdrawiam i dozo wieczorkiem


Franco Tanguero El Muerte Zarrazzo

Pepe - 2007-01-25, 22:00

:) kurcze szkoda, że ja daleko i nie mogę sobie na żywo pooglądać, ale już się nastawiam na Mleczarnie za tydzień :D a przez to tangowanie to mi padła na mózg piosenka Maanamu "To tylko tango" i chodzę i śpiewam :wink:
jadore - 2007-01-26, 07:59

A ja wczoraj nie byłam w Relaxie niestety :( Było mi strasznie zimno, po moich zabawach na śniegu i nie dałam rady, w ogóle jak grzeczna dziewczynka poszłam nawet szybciutko do łóżeczka spać. Na szczęście nie nabawiłam się chorubska żadnego tfu tfu tfu... Za to Mleczarnia obowiązkowo, zwłaszcza że jestem umówiona :) Pepe daleko masz do Mleczarni?
Zapomniałam napisać, że przedwczoraj oglądałam jakiś filmik i na końcu też było tango, główni bohaterowie tańczyli do utworu Gotan Project - nie było to tango wysokich lotów, ale liczy się fakt, że było. Ten film miał tytuł: 'Zgadnij kto'.

Franco Zarrazzo - 2007-01-26, 08:10

Wyglądanie za Tobą Jad zdeterminowało moją wczorajszą milongę. :) Było trochę ... dziwnie. Jak to z tangiem - ja nie mogłem się urwać z filozoficznej choinki. Za to w środę w BCKU miałem feeleinga jak nic. Strasznie ślisko jest w Relaksie - my mamy buty "samawieszjakie" - na podbiciach z aksamitu. Trudno utrzymać równowagę.
Tanga były cacy, ale ten zestaw mi osobiśnie nie naljepiej leży.

Za to mieliśmy zupełnie niespodziewaną i bardzo... hmm sympatyczną wizytację pewnych że tak powiem wysoko postawionych osób z kręgów samorządowych. Nie będę mówił kto i jak, bo były to osoby w czasie prywatnym i jako, że sam szanuję swoją prywatność, cudzej też nie będę targał. Ale myślę, że to przypadkowe spotkanie będzie owocne ;) .

Proszę potrzymać kciuki za czystość umysłu Frankoksagorasa Zaraksesa z Opolei w dniu dzisiejszym i jutrzejszym. Frankoksagoras obiecuje solidne trzymanie w ramionach podczas zbliżającego się tangowymi krokami spotkania Jad & Pepe z tangiem :) .

Pozdrawiam

Pepe - 2007-01-26, 08:19

jadore napisał/a:
Pepe daleko masz do Mleczarni?
niedaleko :) jakieś 20 może 25 min. na piechotę (rzadko kiedy przemieszczam się inaczej nawet we Wrocławiu )na szczęście w tym roku mam dobrą lokalizację.

Franco Zarrazzo napisał/a:
Proszę potrzymać kciuki za czystość umysłu Frankoksagorasa Zaraksesa z Opolei w dniu dzisiejszym i jutrzejszym.
kciuki już się same zaciskają :) A ja dzisiaj ostatnie koło piszę i sesja :D (na szczęście tylko 2 egzaminy)
jadore - 2007-01-26, 08:39

Franco Zarrazzo napisał/a:
Proszę potrzymać kciuki za czystość umysłu Frankoksagorasa Zaraksesa z Opolei w dniu dzisiejszym i jutrzejszym.
oj trzymam strasznie, trzymam :) Dasz radę!!! jestem tego pewna :)
Pepe napisał/a:
niedaleko
to dobrze, ale żebyś nie musiała wracać po nocy na piechotę.
Franco Zarrazzo - 2007-01-26, 08:51

jadore napisał/a:
to dobrze, ale żebyś nie musiała wracać po nocy na piechotę.


Jak mamy wolne miejsce w aucie, to czasami kogoś podwozimy, przy czym to nie zależy ode mnie. Ale jeśli będzie wolne, to raczej na 100% odwieziemy :) .

[ Dodano: 2007-01-26, 08:53 ]
jadore napisał/a:
oj trzymam strasznie, trzymam Dasz radę!!! jestem tego pewna


Ale jak kcem "piontke"! :) :D:D:D A na tyle nie ogarnąłem materiału. Zacząłem się wgłębiać w myśl filozoficzną i nie podkułem całości szkicu 2500 lat umiłowanej sofiji... :/

[ Dodano: 2007-01-27, 20:30 ]
jadore napisał/a:
Dasz radę!!! jestem tego pewna


Dziękuję JAD i reszcie. Dałem ! :) :):) Na 35 osób 22 nie zaliczyły, jedna ocena powyżej 3,5, znaczy 4. Żadnych piątek. Zgadnijcie kto? Serdecznie dziękuję wszystkim za doping. I za zainteresowanie tangiem i w ogóle tym co piszę. To buduje człowieka.
Kocham Was dziewczyny :* :)

Ta ocena.... to niekoniecznie ocena tylko za wiedzę. Po raz pierszy od dłuższego czasu ktoś hmm jak to ując... - docenił pewne zasady którym hołduje i w które wierzę. Tak zostałem wychowany. Mamo, tato - dziadkowie... To Wasza ocena.

Siła i Honor !

PS
Było po prostu o ideach platońśkich i Rene de Carte od "Cogito ergo sum"

Pepe - 2007-01-31, 10:56

No dobrze to ja coby nie robić :offtopic: w innych tematach, napiszę tutaj, że oczywiście jutro Mleczarnia obowiązkowo :) a na razie to jeszcze nauka bo coś słabo, słabo mi idzie :)

Franco Zarrazzo napisał/a:
Na 35 osób 22 nie zaliczyły, jedna ocena powyżej 3,5, znaczy 4. Żadnych piątek

No i oczywiście gratuluję :) A ja na psychiatrii zmieniłam dobrą odpowiedź na złą :x a mogła być 5 ehhhh niektórym nie jest to pisane.
Jakoś od wczoraj mnie energia rozpiera, z resztą jak zwykle tylko troszkę bardziej :) na tangu może się przyda, bo jeśli chodzi o naukę to tylko przeszkadza

Franco Zarrazzo - 2007-01-31, 11:22

Pepe napisał/a:
A ja na psychiatrii zmieniłam dobrą odpowiedź na złą a mogła być 5 ehhhh niektórym nie jest to pisane.


Czasami to jest dobrą motywacją do dalszej pracy. Ja też często dawałem ciała w rzeczach, o których normalnie pamiętam. Np racjonalizm francuski. Niestety stres i zmęczenie robią swoje. Najbardziej pojechałem chyba sam sobie na kolosiku z teorii kultury - ależ mnie ambicja boli. Tym bardziej, żem jednak zaangażowany osobiście w te studia. Chociaż teorie to trudny przedmiot - wszystko w nim - psychologia, socjologia, psychoanaliza. Dużo, czasami bardzo dużo terminów naukowych - trzeba przeformatowywać powoli matrycę na inne myślenie.

Trzymam kciuki za dalsze egzaminy. Ale na tango i tak zapraszam - możne się na chwilę oderwać. Jak dojadę (a na 99% tak), będę wyglądał znajomych buziek.

Za gratulacje dziękuję. Jeszcze nie skończyłem sesji, ale już z górki. Teraz tylko żmudne pisanie... gonione szybko upływającym czasem.

Buziaki :)

F.

jadore - 2007-01-31, 12:07

Gratulacje Franco Zarrazzo wiedziałam, że dasz radę - teraz tylko wytrwałości potrzeba, aby jakoś sesję tę przetrwać... :)
Co do dzisiaj, to spokojnie możesz mnie nie wypatrywać, trochę się rozchorowałam i kuruję się przed jutrem, a muszę jeszcze do Wrocławia przecież dojechać - nie lubię być chora i nikomu tego nie życzę, na razie nie wiem czy jest lepiej czy gorzej, leki łykam, zobaczymy... Chcę być jutro w Mleczarni :cry:

Franco Zarrazzo - 2007-01-31, 12:43

Dziękuję za gratulacje (oby nie były przedwczesne - jeszcze dwa zaliczenia...).

Życzę zdrówka drogiej koleżance. Może podejść i otulić? Co prawda ja też jakoś dziwnie pociągający jestem i ostatnie dni jadę na czosnku chcąc się uchronić przed wampiurem grypy.

Liczę, że zobaczymy się w czwartek - zdrówka i słonka w duszy :) :*

F.

Pepe - 2007-01-31, 13:00

jadore napisał/a:
trochę się rozchorowałam

Franco Zarrazzo napisał/a:
Co prawda ja też jakoś dziwnie pociągający jestem


:pocieszenie: to zdrowiejcie szybciutko :)

Coś ostatni wszyscy dookoła chorzy, a ja na szczęście jeszcze się uchowałam, chociaż pewnie to dla tego, że ktoś inny za mnie choruje ( a to już mniej optymistyczne)

Zdrówka życzę i do zobaczenia jutro :)

jadore - 2007-01-31, 21:19

Pepe czuję się nadal niezbyt i chyba nie dam rady pojawić się jutro w Mleczarni :cry: Jest mi dodatkowo przykro, bo sama Cię tak bardzo namawiałam na pójście tam... Jestem ciągle jeszcze w Brzegu, a moja koleżanka nie chce mnie u siebie widzieć chorej, żebym jej nie zaraziła - też tego nie chcę... :cry: :cry:
krln - 2007-01-31, 21:32

tango w BDKU jest ok ale ostatnio jakos czasu brak :oops:
Pepe - 2007-01-31, 22:06

jadore napisał/a:
chyba nie dam rady pojawić się jutro w Mleczarni :cry:
no trudno, nie ma co łez wylewać, zdrówko najważniejsze, Ty się kuruj a ja sobie potanguję jutro :D

[ Dodano: 2007-02-02, 09:43 ]
no trudno, skoro muszę pisać pod własnym poste :x to zacznę tak: Żałujcie, żałujcie, że Was nie było jadore choroba odebrała Ci wiele przyjemności

Na początku ( no dobra troszkę dłużej :wink: ) posiedziałam i popatrzyłam, wczułam się w klimat tangowo-mleczarniany. Na początku fajne wrażenie wszystkie babeczki w spódnicach (później parę doszło w spodniach) panowie też odstrzeleni, porywająca muzyczka i przygaszone światło. W dzisiejszych czasach trudno o taki klimacik :)

A że ja uwielbiam patrzeć na taniec, zwłaszcza wizualnie fajny, to sobie pooglądałam i posłuchałam. Mimo mej narowistej i energicznej natury czasem potrzebuję po prostu w ciszy chłonąć wszystko z zewnątrz :D W końcu przyda mi się umiejętność słuchania w przyszłym zawodzie :wink:

Ale nie była Bym sobą, gdyby moje usposobienie człowieka czyny nie doszło do głosu :oczko:
No i zatańczyłam ...
I od tej chwili "there is no other way ", aj urzekło mnie to tango, co innego jest oglądać, a co innego poczuć. I od wczoraj mam pokaźny zapas endorfinek :) Cudnie było :D

Gdybym jeszcze po nie śmierdziała papierochami to już w ogóle wpadłabym w euforię albo manię co gorsze (a wiadomo żadna przesada nie jest dobra )

Konkludując wielkie dzięki Franco Zarrazzo :* za wprowadzenie w świat tanga, teraz już dla mnie, chyba ie ma drogi powrotnej :)

Franco Zarrazzo - 2007-02-02, 10:46

Pepe napisał/a:
Na początku ( no dobra troszkę dłużej ) posiedziałam i popatrzyłam, wczułam się w klimat tangowo-mleczarniany.


Przyznam szczerze, że miąłem wątpliwości po tym, co pisałaś, że wytrzymasz do końca w kontemplacji... errare humanum est.... Byłaś (i w moich myślach nadal zostajesz :) :) milczącą i piękną ozdobą tej milongi. Lubię patrzeć (tak jak Ty) na ludzi, na ich emocje. Próbować zrozumieć to, co czują. Ten blask w oczach....

Pepe napisał/a:
porywająca muzyczka i przygaszone światło. W dzisiejszych czasach trudno o taki klimacik


Prawda? To inna bajka, inny świat. Wchodzisz z tętniącej rytmem współczesnej cywilizacji ulicy i nagle przekraczasz magiczne lustro... Czas się cofnął. Panowie (a ileż pomiędzy nami młodzieży) starają się być wytworni, panie ... ech... no co będę gadał - sama widziałaś.

Pepe napisał/a:
doszło do głosu No i zatańczyłam ...


No i ja nie wierzyłem.... kilka wdechów i wydechów i bajki o tym, że Pepe prowadzi (w ogóle to Pepe oprócz tego że grzeszy urodą ,grzeszy też pięknym imieniem - ale mi było głupio, gdy chciałem przedstawić i nagle mi zabrakło języka w gębie ;) ) poszły do lamusa. Oddałaś sie partnerowi i o to chodzi w tangu. Chyba Cię urzekło sensualne prowadzenie Mistrza ASa i Ula płynąca z zamkniętymi oczami w jego ramionach :) .

Pepe napisał/a:
I od wczoraj mam pokaźny zapas endorfinek


Czy to ma coś wspólnego z midichlorianami? :P :P:P

Pepe napisał/a:

Gdybym jeszcze po nie śmierdziała papierochami to już w ogóle wpadłabym w euforię albo manię co gorsze (a wiadomo żadna przesada nie jest dobra )


Zauważ, że prawie całe towarzystwo jest niepalące. Dym pochodził z zewnątrz grupy. Czwartek, to tradycyjny dzień spotkań studenckich w Mleczarni i czasami jest to kłopotliwe (te wygłupiające się na parkiecie i psujące klimat dziewczyny). Na zajęciach w BCKU (CZEKAM!) prawie nikt nie wychodzi na papierosa.

Pepe napisał/a:
teraz już dla mnie, chyba ie ma drogi powrotnej


Witaj piękna Panno na ścieżkach gwiazd. Witaj tu, gdzie delikatna mgła marzeń krystalizuje się do sacrum dwojga ludzi na parkiecie życia. Witaj.


Dziękuję, że dałaś się namówić. Chyba było warto, ale to już wiedziałem wczoraj trzymając Cię w swoich nieco zgrzanych ramionach (taki mój urok :/ ). Jak sama zauważyłaś, nie za często tańczyłem, ale nie wszystkie tanga mi leżą na milongach we Wrocku, mam też ograniczenia kondycyjne. No i wkładam w to tyle energii, że ... poprostu czasami trzeba ochłonąć.

Serdeczności tangowo-marzycielsko-endorfinowe

Franco El Muerte Zarrazzo (wczoraj dziewczyny powiedziały do Uli, że świetnie wyglądała z tym panem, co wygląda jak gangster :P )

PS
I jak już mówiłem, zdjęcia kłamią. Jesteś jeszcze piękniejsza, niż na tych kilku fotkach. Dziękuję też za realizację obiecanego... no... czego ludzie nie czytają to i tak sobie dopowiedzą :) . :* ***

Trzymam kciuki za sesję. Świat już nie będzie taki sam....

jadore - 2007-02-02, 12:42

zapłaczę się... nie było mnie tam... gupia choroba!!! :( :( :(
Franco Zarrazzo - 2007-02-02, 13:01

jadore napisał/a:
zapłaczę się... nie było mnie tam...


Do tanga trzeba smutku... :) :* . Karoca zaprzeżona w ognistoskrzydlate pegazy podjedzie po Panią w stosownym miejscu i czasie... OBIECUJĘ :) .

jadore - 2007-02-02, 13:10

Franco Zarrazzo napisał/a:
Karoca zaprzeżona w ognistoskrzydlate pegazy podjedzie po Panią w stosownym miejscu i czasie... OBIECUJĘ
dziękuję :) Za miesiąc kolejna Milonga, już nie obiecuję, że tam będę, tylko się tam pojawię po prostu :)
Pepe - 2007-02-02, 13:26

jadore napisał/a:
Za miesiąc kolejna Milonga, już nie obiecuję, że tam będę, tylko się tam pojawię po prostu :)
tak tak koniecznie :)

Kurcze ale się wkręciłam ... i jakoś tak moja wielka tęsknota też nabrała troszkę radosnego nastroju.

Nabieram coraz większego przekonania, że coś ze mną nie tak, mi na prawdę niewiele do szczęścia potrzeba :D A od tego tanga to jeszcze bardziej mnie pozytywna energia rozsadza. Ale to już troszkę :offtopic:

jadore - 2007-02-02, 14:43

Taniec zawsze pozytywnie na mnie działał, a tu widzę jeszcze klimacik dochodzi... Pewnie było trochę jak na tych filmikach, co nam Franco zapodawał ostatnio :)
Powiedz mi lepiej Pepe, jak Ci szło w tańcu? Dałaś sobie radę z krokami, bo ja się przyznam, że mi to słabo wychodziło...

Pepe - 2007-02-02, 15:02

jadore napisał/a:
Dałaś sobie radę z krokami, bo ja się przyznam, że mi to słabo wychodziło...
ja po prostu dałam się poprowadzić :) grunt to dobry partner :D ja nie znam żadnych kroków do tanga argentyńskiego, a jakoś mi na czuja poszło, ale oczywiście bez techniki to raczej żadnych rewelacji na parkiecie nie będzie.

Z tańcem jest jak ze wszystkim, żeby można było wyrazić swoje emocje czy po prostu siebie, potrzeba opanować technikę by możliwości nie ograniczały naszej ekspresji :)

Najlepiej uczy się przez praktykę, trzeba to poczuć :) i bez tego znajomość kroków mało pomoże.

Franco Zarrazzo - 2007-02-02, 15:11

Pepe napisał/a:
ja po prostu dałam się poprowadzić


Dała :) Naprawdę dała :D Niektóre z naszych dziewczyn do dziś nie potrafią tak skupić się na partnerze... kurde - może ja zacznę w końcu kierunkować swoje rozbiegane uczucia ? :P :P:P
Nie wiem jak się tańczyło z Marcinem, ale jeszcze nie widziałem NIGDY, żeby dziewczyna pierwszego dnia na parkiecie tangowym tak zaufała partnerowi... Takie trzymanie jakie zaprezentowałaś z Marcinem... niektóre dziewczyny uczą się tego po pół a nawet po roku tańczenia. Moim zdaniem Pepe - po tym co piszesz:

Pepe napisał/a:
Nabieram coraz większego przekonania, że coś ze mną nie tak, mi na prawdę niewiele do szczęścia potrzeba A od tego tanga to jeszcze bardziej mnie pozytywna energia rozsadza.


będziesz sensualną i wrażliwą tangueritą. TO jeden z fenomenów tanga w Argentynie. Bardzo biedny kraj, który nie tak dawno zbierał jeszcze krwawe żniwo współpracy z III Rzeszą. Zmęczeni po pracy ludzie wracają do domów, jedzą, szybkie obowiązki i ... z szaf najlepsze kreacje (często kupowane z wielkim wyrzeczeniem innych spraw) i chodu w tango. W zapomnienie. Bo jak pięknie napisałaś - tak niewiele do szczęścia potrzeba. Muzyka, druga osoba... trochę ciepła i zrozumienia. Świat szaleje wokół, wieją wichury, trzaskają pioruny (jedna z ostatnich milong w Relaksie) a my ponad to wszystko...


Jeszcze o technice - wczoraj po raz pierwszy w życiu przeżyłem coś, o czym do tej pory tylko pisałem i słyszałem. HARMONIĘ. JEDNOŚĆ CIAŁ DUSZY I MUZYKI. Aż strach było kombinować jakieś wymyślne wywijasy - płynąłem z Ulą a moje ciało robiło coś niezależnego ode mnie... w pewnym momencie opuściliśmy bezwładnie ja lewą, Ula prawą rękę i tańczyliśmy oparci o siebie piersiami... ło jany julek... MAGIA!!!

jadore - 2007-02-02, 15:23

Zazdroszczę Wam tej swobody, ja wiem, że podczas tańca potrafię być dość spięta i mało kiedy pozwalam się tak do końca prowadzić partnerowi... A w tangu to jest podstawa :) Będę się poprawiać w przyszłości - tak sądzę :)
Franco Zarrazzo napisał/a:
płynąłem z Ulą
- czy to jest może ta Ula, którą poznałam jak byłam kiedyś w BCK-u?
Franco Zarrazzo - 2007-02-02, 15:26

jadore napisał/a:
y to jest może ta Ula, którą poznałam jak byłam kiedyś w BCK-u?


Tak - oczywiście. Na tym wątku pisała jako AITHNE ;) . Wiesz jaki ona ma temperament? NA D.... za przeproszeniem spokojnie nie potrafi usiedzieć (podobnie jak ja zresztą...). W tangu wyłącza jedne sensory, uruchamia inne. Wczoraj prawie że biliśmy się o nią - przy końcu już sobie nie posiedziała (niestety siedziało tyle pięknych i TAAAAAK ubranych niewiast.... PANOWIE!!!!! )... gdy wracaliśmy opowiadała o słodkim zmęczeniu w nóżkach.
BTW - wracaliśmy po drugiej w nocy. W domu byłem o trzeciej.

jadore napisał/a:
Zazdroszczę Wam tej swobody, ja wiem, że podczas tańca potrafię być dość spięta i mało kiedy pozwalam się tak do końca prowadzić partnerowi... A w tangu to jest podstawa


Tango tego między innymi uczy, a raczej... uczy tego nasza brzeska szkoła Mistrza ASa. Jego droga jest drogą ZEN. Poprzez Tango do Satori :) . Nie rozumiałem tego, czasami się kłóciłem. SZanowałem i czasami zazdrościłem. Wczoraj po raz pierwszy zrozumiałem. Mistrz AS od wczoraj jest Wielkim Mistrzem ;) . Jego droga jest moją drogą (jakkolwiek każdy ma w tangu swoją drogę ;) :P)

Pepe - 2007-02-04, 20:20

właśnie sobie w ramach nauki :wink: przełączam po kanałach w TV (nielicznych z resztą ) a tu reklamują film o tangu argentyńskim :) w cyklu " Kocham kino" we wtorek o 22:35 :oczko:
Franco Zarrazzo - 2007-02-04, 20:53

Pepe napisał/a:
właśnie sobie w ramach nauki przełączam po kanałach w TV (nielicznych z resztą ) a tu reklamują film o tangu argentyńskim w cyklu " Kocham kino" we wtorek o 22:35


JAAAA! A dokładnie na jakim kanale? Ja TV prawie nie oglądam. Zresztą zapraszam Cię Pepe na naszą Księgę Gości z podzieleniem się tą informacją z innymi :) .
Tutaj też napisz co i jak.

Ja ostatnie dni spędziłem na kolejnej wnikliwej lekturze książki Jankowskiego i poczyniłem wiele kolejnych obserwacji dotyczących tanga jako... zjawiska holistycznej medycyny i terapii :) . Sacrum, bliskość dwojga ludzi i etc... Musimy już nie tylko potańczyć i pogadać o tangu, ale... pogadać też o aspekcie psychologicznym. Jako pani psycholog mam nadzieję pomożesz sformułowac kilka daleko idących wniosków i hipotez :) .

Buziaki i dawaj radę na Księge Gości Tango w Brzegu. Przy okazji zostaniesz oficjalnie powitana (Jad też niech daje radę tup tup tam :) .

F.

Pepe - 2007-02-04, 21:34

no więc tak: film jak już wyżej pisałam 22:35 we wtorek na 2
na razie znalazłam tyle
http://www.kinoman.pl/film.asp?id=316

bo cosik filmweb się zawiesił :)
Franco Zarrazzo napisał/a:
Musimy już nie tylko potańczyć i pogadać o tangu, ale... pogadać też o aspekcie psychologicznym. Jako pani psycholog mam nadzieję pomożesz sformułowac kilka daleko idących wniosków i hipotez :) .

oczywiście służę pomocą :) potrzebującym, zwłaszcza, że od jutra mam nadzieję trochę wolnego mnie czeka

a2r - 2007-02-04, 21:58

świetny film ale polecam równiez take the lead !!! też warto obejrzeć !!!
Franco Zarrazzo - 2007-02-04, 22:11

Pepe napisał/a:
film jak już wyżej pisałam 22:35 we wtorek na 2
na razie znalazłam tyle
http://www.kinoman.pl/film.asp?id=316


"Tango" Saury - nawiązania do współczesnej historii Argentyny i historii tanga. Samo tango przedstawione jako SHOW - z punktu widzenia przyszłej tanguerity zwracaj uwagę bardziej na to, co się dzieje np. na parkiecie podczas milongi z orkiestrą tangową. Bo tam tak się tańczy. SHOW to jedno. Tango parkietowe, to nieco inna bajka.
Moje ulubione tanga z tego filmu, to "La Cumparsita" na scenie i tango Copeza do "Recuerdo" w czasie milongi. Zresztą film ma swój klimat. No i ma fajne przesłanie... hihi :P . Jedną z ulubionych scen jest wyjście emigrantów zza krawędzi sceny do "Marszu niewolników" z opery "Nabbuco" G. Verdiego (bodajże).

Dzięki za info Pepe - film znam, ale z chęcią obejrzę w wersji bez napisów - skupię się trochę na tańcu :)

a2r napisał/a:
równiez take the lead


Tego nie znam - a to o tangu? Tytuł sugeruje, że tak...

Pozdro

[ Dodano: 2007-02-04, 22:17 ]
A oto praca, jaką zrobiła moja koleżanka ze studiów, która nie chciała, nie chciała... aż w końcu została wkręcona w tango. Dojeżdża na milongi i lekcje w Brzegu aż z... Gliwic :P .



[ Dodano: 2007-02-05, 09:48 ]
Dziś trochę ze współczesnej historii Argentyny. Niestety nie są to romantyczne bajeczki. Do opisanych niżej wydarzeń nawiązuje Saura w swoim filmie - są to bardzo dramtayczne sceny, wpisane w klimat tango. Ponoć podczas tortur ofiarom puszczano dźwięki tango, wzorem "idoli" z III Rzeszy. Biorąc pod uwagę fakt, że Argentyna dałą schronienie wielu nazistom i współpracowała z hitlerowskimi Niemcami (boom gospodarczy w okresie II Wojny - np eksport zboża do Niemiec), nie wydaje się to takie niemożliwe.

Za: http://www.gazetawyborcza...007-02-03-03-06

Argentyński admirał przyznaje się do mordów
Maciej Stasiński
2007-02-03
Luis Maria Mendia przyznał się, że za rządów junty wojskowej (1976-83) wydawał rozkazy porywania, torturowania i zabijania
Emerytowany wiceadmirał Mendia jest oskarżony o zlecenie pojmania, znęcania się oraz "zaginięcia bez wieści" (czyli zabójstwa z ukryciem zwłok) 150 ofiar ponurej sławy militarnej katowni mieszczącej się w dawnej Mechanicznej Szkole Marynarki Wojennej ESMA w Buenos Aires.

Jego udział w mordowaniu ludzi uznanych przez dowództwo armii za lewicowych wywrotowców po raz pierwszy ujawnił w 1994 r. jego dawny podwładny kapitan Adolfo Scilingo, który wskazał na admirała jako na ideologa "lotów śmierci".

Admirał, w 1976 r. szef operacji marynarki wojennej, miał polecić podwładnym, by zabierali wycieńczonych torturami i odurzonych więźniów do samolotów i zrzucali ich żywcem do oceanu.

- Wywrotowcy, których postanowi się wyeliminować, polatają sobie, a ponieważ to ludzie, którzy mają ze sobą problemy, nie dolecą na miejsce - miał podpowiadać admirał żołnierzom. Scilingo został dwa lata temu skazany w Hiszpanii za swoje zbrodnie na 640 lat więzienia.

Admirał Mendia, pierwszy tak wysokiej rangi oficer, który przyznał się do wydawania zbrodniczych rozkazów, odpowiada teraz przed sądem w Buenos Aires.

O szczegółach tortur, mordów i "lotów śmierci" admirał wolał nie wspominać. Przyznał się jednak ogólnie do autorstwa planu represji, tzw. Placintara, podpisanego przez niego w 1976 r. Plan, według słów jego autora, został wykonany "sumiennie, odważnie, z poświęceniem i bez ekscesów" przez podwładnych.

Mendia sprzeciwił się karaniu za represje jego podwładnych i na sali sądowej całą odpowiedzialność za wydanie rozkazów wziął na siebie. Jednocześnie zeznał jednak, że plan i wynikające z niego rozkazy nie były wymysłem junty, która jedynie posłusznie wykonała rozkazy wydane wcześniej przez prezydent Izabelę Peron.

Admirał złożył nawet wniosek o przesłuchanie byłej prezydent, która czeka w Hiszpanii na ekstradycję do Argentyny. W ubiegłym miesiącu Peron została zatrzymana w Hiszpanii na prośbę argentyńskiej prokuratury.

Ale akrobacje prawne admirała są raczej skazane na niepowodzenie. Wojskowi nie mogli być bowiem posłuszni pani prezydent, którą sami obalili i uwięzili za malwersacje. Ponadto ustawa amnestyjna z 1986 r., na mocy której tysiące wojskowych uniknęło odpowiedzialności za zbrodnie nakazane przez najwyższych dowódców, została unieważniona dwa lata temu przez parlament i sąd najwyższy. To właśnie otworzyło drogę do sądzenia setek bezkarnych dotąd członków junty.

Sam admirał Mendia swych zbrodni nie żałuje. Na rozprawie dał do zrozumienia, że ponownie postąpiłby tak samo. Sąd nad sobą oraz innymi oprawcami przypisał kampanii oszczerstw i odwetowi przeciw siłom zbrojnym podjętym przez "globalną organizację dawnej partyzantki lewicowej, która nie może armii argentyńskiej wybaczyć klęski zadanej jej w wojnie, którą sama rozpoczęła".

Pepe - 2007-02-07, 10:07

No dobrze już po filmie, całkiem, całkiem, chociaż troszkę nietangowe te tango bywało. No i pewne naukowo-językowe ujarzmienie czegoś bardziej nienamacalnego, pozbawia tej tajemniczości i magii niematerialnej i opartej na poczuciu a nie wiedzy :)

A z innej beczki to jak tam jadore zdrowiejesz :?: i czy wybierasz się dzisiaj do BDK-u :?: czy może niespodziewany atak zimy odebrał Ci chęci :?:

Ja się wybieram :D oczywiście

jadore - 2007-02-07, 12:44

Pepe napisał/a:
czy wybierasz się dzisiaj do BDK-u czy może niespodziewany atak zimy odebrał Ci chęci
jestem już prawie całkiem zdrowa, tylko nos mam jeszcze czasem zatkany, ale jest już dobrze. Niestety na tango sie nie wybiorę, gdyż jestem teraz we Wrocawiu, zaczęłam tu teraz kurs i nie chcę kursować między Brzegiem a Wrocławiem zbyt często. Liczę też na jakieś rozmowy, więc tymbardziej tu pobędę - w piątek wracam :wink: A Ty Pepe teraz w Brzegu jesteś? Myślałam, że wyciągnę Cię na wystawę do Muzeum Narodowego :)
No ale wracając do tematu, wiedziałam, że będzie w TV "Tango", niestety nie oglądałam go - może ktoś go nagrał, bo chętnie bym obejrzała.

Pepe - 2007-02-07, 13:22

jadore napisał/a:
A Ty Pepe teraz w Brzegu jesteś?
si si :) Mam już wolne więc w domku jako niewolnik rodzinki robię :wink: no i jeszcze parę spraw do załatwienia i nadrobienia w Brzegu mam :) pewne towarzyskie zaniedbania również.
No cóż wychodzi na to, że sama będę musiała stawić czoła traumie z dzieciństwa, związanej z tą salą w BDK-u :wink: pewnie pierwszy i ostatni raz błam tam jakieś 17 lat temu i źle to wspominam, no cóż pora stawić czoła złym wspomnieniom :)

[ Dodano: 2007-02-07, 22:34 ]
No to ja tak troszku blogiem polecę :P znaczy się opiszę swój dzień :)
Było ciężko po nieprzespanej nocy, zrobiłam przyjemność rodzince robiąc naleśniczki na życzenie :) odwiedziłam przychodnie, przyjęłam gości i po kawie wyruszyłam ..( i tu zbliżamy się do sedna sprawy tzn. mojej wypowiedzi ) na tango :)

No i bardzo fajnie było oczywiście :) No cóż nikt nie obiecywał, że będzie łatwo i też nikt tego nie oczekiwał :oczko:
Przede mną jeszcze długa droga, ale za to jaka przyjemna :)

Dziękuję wszystkim przybyłym za towarzystwo i potańczenie troszkę :)
Dzięki Franek :* za prowadzenie mnie i dzisiejszej lekcji :)

jadore żałuj, żałuj

Franco Zarrazzo - 2007-02-07, 23:43

Hejka!
Było mi bardzo przyjemnie... prowadzić ( i czasami być prowadzonym). Pracy jest dużo - przede mną też. Ale myślę Pepe, że poczułaś tango i ono już Cię nie opuści. Witaj na ścieżkach gwiazd.

Trochę szkoda, że nie było Mistrza ASa z Ewą - nie jestem dobrym instruktorem i nie bardzo wiedziałem, co robić. Tym bardziej, że grupa mieszana. Zobaczymy, jak mi to wyjdzie jutro, tym bardziej, że... ;)

Buziaki i dzięki za zaufanie ;)

[ Dodano: 2007-02-07, 23:45 ]
Pepe napisał/a:
iłam przyjemność rodzince robiąc naleśniczki na życzenie


Oooo naleśniczki, to jest to, co Zarazki lubią najbardziej. Szczególnie z serkiem i polewą czekoladową. Następnym razem się piszę - prosze zrobić więcej ;) .

jadore - 2007-02-08, 12:37

Pepe napisał/a:
jadore żałuj, żałuj
Pepe no proszę Cię, bo będę płakała... :( Jak tak dalej pójdzie, to nie wiem co z tego mojego tanga będzie... Na razie nie jestem ani tu, ani tam i nigdzie nie mogę pójść... :(
Franco mówiłeś, że tangowcy z Wrocławia płacą za lekcje, mógłbyś napisać ile takie lekcje kosztują, a ja sobie resztę doczytam na stronce. Dzięki! :)
Ps. A ja ostatnio też robiłam naleśniki w domu, tylko z dżemikiem :)

Pepe - 2007-02-08, 13:17

jadore napisał/a:
Pepe no proszę Cię, bo będę płakała... :(
dobrze dobrze już nie płacz, ja już grzeczna będę ( no cóż ta wrodzona wredota we mnie się odzywa :roll: )

co do cen no różnie w zależności od miejsca, ale na stronce są linki do cennika :)

http://www.akademiaruchu.com.pl/karnet4.htm

http://www.szkolatanca.wroclaw.pl/cennik.html

:)

a2r - 2007-02-08, 20:25

Franco Zarrazzo napisał/a:
Tego nie znam - a to o tangu? Tytuł sugeruje, że tak...


m.in. tak, tango odgrywa w tym filmie dużą rolę w postaci i show i klasycznej ;)

Pepe - 2007-02-08, 23:57

No i po kolejnym tangu :)

Dzisiaj było więcej tańczenia; praktycznych porad profesjonalnych i tańca w ramionach Mistrza :)
Coraz bardziej czuję to co trzeba :D no i wiem nad czym muszę popracować :) i zamierzam to zrobić do kolejnego spotkania :)


Było super :)

Franco Zarrazzo - 2007-02-09, 16:06

jadore napisał/a:
nigdzie nie mogę pójść...


Spoko :) . Najbliższa milonga we Wrocku już 22-go lutego w Casablance (to chyba na tej samej ulicy, co Mleczarnia). Myślimy coś o przyszyłym tłustym i tangowym czwartku w Brzegu. A może w Oławie? Zobaczymy - oczywiście (a uszy stójcie) będziecie wiedziały, jako jedne z pierwszych.

jadore napisał/a:
Franco mówiłeś, że tangowcy z Wrocławia płacą za lekcje, mógłbyś napisać ile takie lekcje kosztują, a ja sobie resztę doczytam na stronce.


Odsyłam na strony Wrocka: http://tango.nospheratu.n...=pl&idx=welcome i kontakt z nimi. Ja nie mam info.

Polecam też zarejestrować się na forum tangueros prowadzonym przez Andrzeja z Wrocławia (bywał w Brzegu na tangu :) ).: http://www.regafa.fora.pl/

jadore napisał/a:
ostatnio też robiłam naleśniki w domu, tylko z dżemikiem


No to szykuje mi się orgietka naleśnikowo-tangowa :D . Już sobie podniebienię ostrzę i buciki pastuję, bo przykurzone z deka jakby :P :P:P

a2r napisał/a:
odgrywa w tym filmie dużą rolę w postaci i show i klasycznej


A możesz sprecyzować, co dla Ciebie oznacza "klasyczna" ? :)

Pepe napisał/a:
Dzisiaj było więcej tańczenia; praktycznych porad profesjonalnych i tańca w ramionach Mistrza


Widać było Twoje zaangażowanie. I wbrew temu co pisałaś, naprawdę dajesz się prowadzić. Zobaczymy, co będzie za miesiąc. Zaczynam się zastanawiać nad jakimś spotkaniem i kilkoma lekcjami poza cyklem. Hmmm... ;)

Pepe napisał/a:
Było super
Mam nadzieję, że myślisz o całym wieczorze ;) . Szkoda tylko, że ten dym papierosowy jest tak uciążliwy. No i te ferie - nie było szans na potańczenie ... ale ramy dadę :)

Buziaki serdeczne :) :*

F.

jadore - 2007-02-11, 16:45

Dziś na dwójce chyba albo na TV3 (nie mogę teraz odszukać tego kanału), a może to był TV 4 i program o nazwie VIP - magazyn kulturalny :( - w każdym razie był sobie jakiś program, nie wiem dokładnie co to było, bo moja siostra rządziła pilotem od telewizora, ale było całkiem sporo o tangu, to były chyba jakieś warszawskie milongi i wypowiadał się gość, który prowadzi te lekcje - Kuba bodajże. Oczywiście najpierw był fragment z Zapachu kobiety, kiedy Al Pacino tańczy do Por una cabeza :) Widać, że tango argentyńskie zaczyna się robić coraz bardziej popularne, wszyscy wypowiadają się bardzo pozytywnie na jego temat i co więcej - coraz więcej osób chce je tańczyć i tańczy :!:
Franco Zarrazzo napisał/a:
Najbliższa milonga we Wrocku już 22-go lutego w Casablance
niestety we wtorki i w czwartki mam kurs do 21:30, więc znowu mi nie pasuje :(
Franco Zarrazzo - 2007-02-12, 14:16

jadore napisał/a:
Kuba bodajże.


Pewnikiem Jakub Korczewski ze Złotej Milongi. Ja go nie znam osobiście, ale nasza mistrzowska para zna :) . Bywali zarówno na milongach jak i na imprezach przez niego organizowanych. Co najmniej jeszcze jedna osoba z Brzegu korzystała z lekcji u niego w Warszawie. Ja kiedyś romawiałem przez tel - bardzo sympatyczny facet sie wydawał.

Klub Złota Milonga:

http://www.milonga.pl/

jadore napisał/a:
niestety we wtorki i w czwartki mam kurs do 21:30, więc znowu mi nie pasuje


Milonga zacznie się pewnikiem o 21. A potrwa co najmniej do 24 :) . Myślę, że możesz zdążyć .

jadore napisał/a:
wszyscy wypowiadają się bardzo pozytywnie na jego temat i co więcej - coraz więcej osób chce je tańczyć i tańczy


Bo to prawda ... - a do tego tango ma misję dziejową we współczesnym świecie. Ale o tym już tylko dla wybranych. Jesteś jedną z nich ;) . Podobnie jak Pepe, która już chyba coś rozumie ;)

Buziaksy :)

Pepe - 2007-02-12, 14:37

Cytat:
Milonga zacznie się pewnikiem o 21. A potrwa co najmniej do 24 :) . Myślę, że możesz zdążyć .
zdążyć jak zdążyć a jadore to chyba jeszcze chodzi o pewną przytomność umysłu :wink: po iluś tam godzinach szkolenia to już chyba nie bardzo ma się ochotę na cokolwiek poza odpoczynkiem :x Wiem coś o tym miewam notorycznie wykłady do 21 ( nie ma to jak studia dzienne :wink: )
Franco Zarrazzo - 2007-02-13, 17:34

Pepe napisał/a:
po iluś tam godzinach szkolenia to już chyba nie bardzo ma się ochotę na cokolwiek poza odpoczynkiem


Będzie odpoczywać w ramionach tangueros. Ot co :) . HOUGH !!!

Pepe - 2007-02-13, 23:33

No dobra to trochę polecieliśmy rozmawiając o nieobecnej i w imieniu nieobecnej :oops:

sorry jadore to troszkę nieeleganckie było :) ale ja tak z dobrego serca :wink:

A teraz w ramach skruchy dodam od siebie, że oczywiście zapraszam na jutro na lekcje wszystkich chętnych, którzy mogą , ja oczywiście obowiązkowo będę :D choć może ta data nie bardzo pasująca, ale za to bardzo tangowata :D

jadore - 2007-02-14, 09:08

Pepe spoko, wpradzwdzie nic nie pisałam, ale czytałam to co pisaliście i w żaden sposób mnie to nie uraziło, gdyby tak było, to zaraz bym odpowiedziała, co innego gdybyście robili coś za moimi plecami... :)
Cóż, jeśli chodzi o tango dziś i szeroko reklamowane jutro :) to niestety nie będę, w ogóle nie wiem nawet czy ostatki nie stoją pod znakiem zapytania...
Franco Zarrazzo napisał/a:

Będzie odpoczywać w ramionach tangueros
prawdopodobnie cudownie odpoczywa się w ich ramionach :D , ale tak jak pisze Pepe chodzi bardziej o przytomność - tyle że ogólną bardziej niż samego umysłu. Zobaczymy, w każdym razie zapiszę sobie datę w kalendarzu, ale pewnei jeśli przyjdę na zajęcia, to pewnie na godzinkę nie dłużej :)
Franco Zarrazzo - 2007-02-14, 10:21

jadore napisał/a:
Cóż, jeśli chodzi o tango dziś i szeroko reklamowane jutro to niestety nie będę, w ogóle nie wiem nawet czy ostatki nie stoją pod znakiem zapytania...


A buuu .... a buuuu :( .

jadore napisał/a:
prawdopodobnie cudownie odpoczywa się w ich ramionach , ale tak jak pisze Pepe chodzi bardziej o przytomność - tyle że ogólną bardziej niż samego umysłu.


Zdażało się już nam, że niektóre damy omdlewały w naszych ramionach :P . Tango ... ech... Tańczenie tanga w naszych ramionach, to nieco inny rodzaj "przytomności" ;) :P

Najlepsze życzenia walentynkowe dla Was dziewczyny i ZARAŻliwy cmok: ----> :* **

Pepe - 2007-02-14, 10:49

jadore napisał/a:
Cóż, jeśli chodzi o tango dziś i szeroko reklamowane jutro :) to niestety nie będę, w ogóle nie wiem nawet czy ostatki nie stoją pod znakiem zapytania...
no cóż trudno uhaha a ja już myśląc perspektywicznie o wrocławskim tangu też jakoś tego nie widzę. Podobno najlepiej w środę i mi by też tak pasowało ale oczywiście ktoś, kto mi układał plan (na studiach dziennych :!: ) to już o tym nie pomyślał :mur: i będę musiała coś pokombinować, alb liczyć na cud, że się coś zmieni
Franco Zarrazzo - 2007-02-15, 11:19

Jak tam nóżki po wczorajszym przygotowaniu artyleryjskim i nastroje na kilkanaście godzin przed godziną "W" ? :)
Pepe - 2007-02-15, 12:48

Ja po 4 godzinach z klejem wikolopodobnym jestem lekko rozmiękczona, ale i tak szybko mi poszło, myślałam, że będzie gorzej :) Nóżki w porządku już czekają :D
Franco Zarrazzo - 2007-02-15, 19:00

Wykąpany, ogolony, odświeżony... tri... dwa... adin... PAJECHALI ! To mały krok dla człowieka, ale wielki dla ludzkości :P :P:P. Niektórzy ludzie z Planety Forum Brzeg postawią dziś (mam nadzieję) po raz pierwszy stopę na tangowym parkiecie, na Księżycu z marzeniami....
Franco Zarrazzo - 2007-02-19, 17:32

jadore napisał/a:
Uwielbiam taniec i chciałabym kiedyś chociaż w jednej dziesiątej tak tańczyć jak oni,


Będziesz tańczyć lepiej :) :P .

A propos milongi w czwartek 22go we Wrocku. Jest ciekawy program imprezy z nauką kroku podstawowego - jak już ktoś chce zaczynac od kroku podstawowego (co, przypominam, nieszczególnie mi odpowiada). Oto link:

http://www.regafa.fora.pl/viewtopic.php?t=164

Pozdr

FZ

Pepe - 2007-02-23, 08:54

I jak tam wrażenia po wczorajszym :?:

Kurcze mi się nie udało dotrzeć :x miałam pewną sprawę do załatwienia i w sumie to byłam w domu o 10 wieczorem. No cóż następnym razem mam nadzieję uda mi się być na milondze.

Franco Zarrazzo - 2007-02-23, 10:52

CIASNO!!!!!

Była masa ludzi w za małym lokalu. Nawet z Opola nowa para dojechała (pani byłe na zajęciach w środę). Klimat lokalu bardzo ok - ma być fotoreportaż na jednej ze stron.
Pokonałem też siebie i zatańczyłem z osoba, z którą z róznych przyczyn nie tańczyłem od dwóch lat. No i przyjachała inspiracja z Anglii... mrrr :) . Fajnie było PEPE. Brakowało Ciebie i Jad i wielu osób z naszej grupy. Ja zdjęć nie robiłem.

Pozdrowienia znad socjologii i komunikacji kulturowej :)

FZ

jadore - 2007-02-23, 17:44

No ja niestety nie dałam rady, bo po zajęciach jestem zazwyczaj do niczego, koło dziesiątej ściągnęłam do domu, poza tym to nie był mój najlepszy dzień... Nieważne, za to mijałam w zeszły wtorek Mleczarnię i jak tam będzie Milonga to się skuszę przyjść :)
Franco Zarrazzo - 2007-03-01, 13:28

Dziś (1-go marca) wyjazdowa milonga w Klubie MLECZARNIA we Wrocławiu.

Począwszy od soboty 3-go marca regularne milongi aż do Wielkanocy w soboty w Oławie w "Stodole" przy ul. Łąkowej 1a. Jadąc samochodem od Brzegu za mostkiem skręcić w lewo i w lewo :) Piękny lokal i miejsce na spokojny i klimatyczny wieczór.

ZAPRASZAMY !!!!

Franco Zarrazzo - 2007-03-04, 13:28

A w czwartek na 99% Uroczysta Milonga z Okazji Dnia Kobiet w Oławie w klubie "STODOŁA". Wbrew nazwie klub jest BAAAARDZO klimatyczny. Świeczki, czerwone i przyćmione światło, baaardzo dobra obsługa no i właściciel kochający tango. Wczoraj tańczyliśmy do 2giej w nocy...

Milonga ma być z założenia BIAŁA, znaczy Panie prosza panów :D .

Pepe - 2007-03-04, 13:46

Franco Zarrazzo napisał/a:
Milonga ma być z założenia BIAŁA, znaczy Panie prosza panów :D
łooooo matko toż to dziewczyny się pozabijają w wyścigu do tych nielicznych panów :wink:
Franco Zarrazzo - 2007-03-04, 13:57

Pepe napisał/a:
łooooo matko toż to dziewczyny się pozabijają w wyścigu do tych nielicznych panów


Hehe - no może być wesoło. Jakże nieliczni panowie szykują już formę i... niespodzianki :) . Pepe - będziesz jedną z Pań w wyścigu do nielicznych? Jak to było... "Jeszcze nigdy tak wielu NIE zawdzięczało tak wiele tak niewielu..." :P :P:P

Dodane: Niedopatrzenie w ostatnim cytacie (bodajże Churchilla) poprawione dzięki PEPE :* .

Pepe - 2007-03-04, 14:20

Franco Zarrazzo napisał/a:
"Jeszcze nigdy tak wielu zawdzięczało tak wiele tak niewielu..." :P :P :P

"jeszcze nigdy tak wielu, nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym" :)
Franco Zarrazzo napisał/a:
Pepe - będziesz jedną z Pań w wyścigu do nielicznych?

A być może i będę :) Jakoś trzeba uczcić swoje święto i jak uda mi się dograć pewne sprawy to może i będę.
Muszę refleks poćwiczyć :wink:

Aithne - 2007-03-08, 16:45

No i ten dzień nastąpił! Po ostatniej sobotniej milondze nie mogę doczekać się dzisiejszej...muszę w ogóle zajrzeć do szafy może coś znajdzie się specjalnego...Mam nadzieję,że zrobimy powtórkę z ostaniej milongi...Tak cudownie tańczyło się do tak późna...i na koniec w takim małym i klimatycznym gronie! Zapraszam wszystkich na tą milongę! Brać samochód i przychodzić o 19:40 na parking koło Puchatka i Napoli! Im nas więcej tym lepiej! Nawet nie musicie tańczyć!Klimat jest tak niesamowity,że nawet nietańcącym udziela się :)
Franco dzisiaj parkiet należy do nas...do ostatniej nuty tańczyć będziemy! :D

Franco Zarrazzo - 2007-03-08, 17:53

Aithne napisał/a:
Franco dzisiaj parkiet należy do nas...do ostatniej nuty tańczyć będziemy!

Z Toba do końca świata. I oczywiście jeden dzień dłużej :P . I żeby tylko wystarczyło sił :) . Kreacja gotowa. Właśnie się nad muchą zastanawiam (i wcale nie hiszpańską :D ).
W tle pogrywa tango flamenco. Ach... ja kcem już ! ... Krzychu w Oławie robi najlepszy klimat - te świece, półmrok no i w ogóle... jeszcze kominka brakuje. Namówimy go kiedyś :D

I na wiosnę tango pod kasztanami - obowiązkowo :) . Jeszcze trochę i zakwitną...

Pepe - 2007-03-08, 18:39

:cry: A ja raczej nie dam rady dzisiaj, jeszcze mam sprawę do załatwienia, a już jestem tak padnięta i obolała, że szkoda gadać :x Niefajnie to wyszło na ale trudno, następnym razem może los będzie bardziej przychylny :)
Aithne - 2007-03-09, 01:16

No i właśnie wróciłam :) niewyrażalnie pięknie było...tak ciepło i subtelnie...trudno jest mi określić ten klimat...to trzeba wytańczyć, to co ma się w sobie, wszystkie te uczucia i emocje skierowane w stronę tangerous...Piękne dzięki za ten wieczór! I każdy kolejny i miniony!

Jacku były nawet milongi!! Pięknie!! Już zaczynamy szalec jak rasowe tygrysy parkietu :* do zobaczenia na kolejnej lekcji i powodzenia jutro!!(znaczy dzisiaj) :D

Franco Zarrazzo - 2007-03-09, 08:17

I ja dziękuję za miły i uroczy wieczór. Faktycznie - z Tobą zrobiłem kolejny krok - zacząłem tańczyć to, co do tej pory grało mi w duszy, ale nie zgrywało na parkiecie. Tango w rytmie polki - milongę - z Tobą to czysta przyjemność :) .

Przepraszam też, że musiałem się ewakuować o północy - sił brakło - przesilenie wiosenne daje się we znaki. No i dzisiajeszy happaning na Uniwersytecie Opolskim należy odpowiednio przygotować.

Tymczasem mamy świeżutki i jakże aktualny artykuł o tangu ze strony ONETU. Polecamy wszystkim - szczególnie tym, którzy chcą zacząć uczęszczać na lekcje tanga argentyńskiego:



Tango - Styl życia

http://zdrowie.onet.pl/13...styl_zycia.html


Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o tangu, ale boicie się zapytać

Chris Moss

Claire Loewe jest zawodową tancerką tanga z Argentyny, która prowadzi własną szkołę „Tango South London”. Oto jej rady dla początkujących tancerzy.

Utrzymuj punkt ciężkości z przodu. Przede wszystkim pamiętaj, aby twój punkt ciężkości zawsze znajdował z przodu stóp. Nie przenoś go do środka lub na pięty. Zbliżając się do partnera pochyl się lekko do przodu i unieś klatkę piersiową. Na początku ta pozycja wyda ci się nienaturalna, lecz jeśli nie pochylisz się, twoje nogi nie znajdą miejsca na wykonanie charakterystycznych dla tanga zgięć i wyrzutów.

Obejmuj prawidłowo. W tradycyjnym „tangu salon” i „tangu milonguero” tancerze wykonują objęcie zamknięte tak, że ich klatki piersiowe napierają na siebie, a policzki stykają się. W „tangu fantasta” i zróżnicowanym pod względem rytmicznym „tangu nuevo” obowiązuje objęcie otwarte. Około 20-centymetrowa przestrzeń pomiędzy klatkami piersiowymi partnerów pozwala na wykonywanie bardziej skomplikowanych figur.

Podążaj za klatką piersiową. W tangu zawsze prowadzi górna część ciała, za którą podążają nogi. Ręce nie poruszają się niezależnie, a ramiona prowadzącego wskazują kierunek tańca oraz sygnalizują chęć wykonania określonych figur, takich jak ósemki lub obroty. Przesunięcie punktu ciężkości w górnej części ciała stanowi naturalną informację dla nóg w jaki sposób mają się poruszać.

Patrz w odpowiednią stronę. Partnerzy nie patrzą sobie w oczy. W objęciu otwartym kobieta patrzy na mostek mężczyzny, a mężczyzna kieruje wzrok lekko w dół. W objęciu zamkniętym partnerzy tańczą z przyciśniętymi do siebie policzkami i opuszczonymi oczyma, albo spoglądają lekko w prawo lub w lewo. Przede wszystkim jednak głowy partnerów nie mogą być uniesione, a oni sami nie powinni przyglądać się innym tancerzom.

Głaszcz parkiet stopami. Wyobraź sobie, że kreślisz stopami rysunki na piasku. Tu nie ma wyraźnie seksualnych ruchów, ale praca stóp wiele sugeruje. Dla postronnych widzów powinno być jasne, że pieścisz podłogę w ten sam sposób, jak pieścisz partnera.

Mężczyzna prowadzi. Choć w dzisiejszych czasach kobietami nie rzuca się już po całym parkiecie niczym szmacianymi lalkami, to inicjatywa wciąż leży po stronie mężczyzny. Jednak jego najważniejszym celem ma być podkreślenie tanecznych walorów swojej partnerki.

Zanim zapiszesz się na lekcje tanga, warto wiedzieć

Tango argentyńskie wygląda inaczej, niż tango znane ci z sal balowych. Przede wszystkim polega ono na improwizacji. Chociaż zawsze prowadzi mężczyzna, taniec ten wymaga współpracy. To oczywiście nie oznacza, że nie ma w nim miejsca na rywalizację i krytykę.

W tangu, jak w każdym sporcie „kontaktowym”, w grę wchodzą duże emocje.

Istnieje wielu znakomitych nauczycieli tanga. Jednak lepiej wystrzegać się indywidualistów, którzy koncentrują się na nauce efektownych figur, ignorując podstawowe zasady tańca.

W dobrej szkole w roli instruktorów zawsze występuje para, która pokazuje uczniom poszczególne kroki. Na każdych 10 studentów powinien przypadać co najmniej jeden instruktor.

Kiedy nauczysz się podstaw, co powinno ci zająć co najmniej 10 lekcji (nieco więcej w przypadku mężczyzn), warto przyswoić zasady stylu milonga, który zwykle tańczy się wieczorami.

W Buenos Aires tango jest ważnym elementem życia społecznego. W tym tańcu spotykają się ludzie o różnych korzeniach i pochodzący z rozmaitych środowisk. Tango jest znakomitą okazją dla imigrantów do integracji.

Muzyka

W dużych sklepach muzycznych nie ma problemu z wyborem płyt z muzyką tango. Mnóstwo plików z tą muzyką dostępnych jest też w internecie. Początkujący tancerze, którzy poszukują odpowiednich rytmów, powinni zacząć od kompozycji Di Sarli, D'Arienzo, Tanturri i De Angelis. Wszyscy ci artyści byli kapelmistrzami w Buenos Aires w złotej epoce tanga, przypadającej na lata 30. i 40. ubiegłego wieku. Także tanga Osvalda Puglise charakteryzują się czystym, wyrazistym rytmem, a w wykonaniu współczesnych orkiestr w rodzaju Color Tango idealnie nadają się dla zaawansowanych tancerzy.

Strój i buty

Wielu ludzi przyciągają do tanga wspaniałe stroje. Aby zachować równowagę pomiędzy wygodą a splendorem, kobieta powinna nosić kreacje pasujące do linii jej ciała. Raczej zrezygnujmy z wymyślnych sukni, bo wówczas ruchy stóp i kształt ciała tancerki będą niewidoczne. Buty na obcasach ze skórzanymi lub zamszowymi podeszwami i niezbyt opinająca spódnica (ewentualnie z rozcięciem) zwiększają dynamikę tańca. Mężczyźni wyglądają i czują się świetnie w szytych na miarę spodniach (a w przypadku milonga również w marynarce) i koszuli bez krawata. Wskazany jest też u niego podkreślający pochyloną sylwetkę obcas buta, który jest jednak krótszy od tak zwanego obcasa kubańskiego. Mile widziane są materiały w paski.

Zasobni amatorzy tanga kupują obuwie w Comme Il Faut z siedzibą w Buenos Aires, który w świecie tanga jest odpowiednikiem Manolo Blahnika.

Wady

Mężczyźni uczą się dłużej. W początkowej fazie nauki tango może sprawiać mężczyznom problemy, ponieważ od samego początku to oni są stroną prowadzącą w tańcu.

Styl przychodzi z wiekiem. Kiedy z wiekiem sztywnieją stawy, tancerze poruszają się w bardziej kontrolowany sposób, co wygląda bardzo stylowo i po argentyńsku.

Przygotuj się na odmowę. W tańcu towarzyskim musisz czekać, aż ktoś cię poprosi do tańca, albo zaryzykować odmowę.

Urazy fizyczne. Zderzenia, popchnięcia, a nawet przyszpilenie stopy do podłogi wąskim obcasem innej tancerki są codziennością w nauce tanga.

Więcej kobiet niż mężczyzn. Z powodu liczebnej przewagi na zajęciach, niektóre kobiety będą musiały przyjąć na siebie rolę prowadzących. Dobra wiadomość dla mężczyzn - podczas lekcji są rozrywani przez spragnione odpowiednich partnerów panie.

Zalety tanga

Zwiększa wydolność oddechową. Według renomowanej argentyńskiej organizacji medycznej Fundación Favaloro tańczone w wolnym tempie tango znakomicie wpływa na pracę serca, natomiast szybsze tango zwiększa wydolność oddechową.

Spłaszcza brzuch. Tango wyjątkowo korzystnie oddziałuje na mięśnie środka, które wzmacniają i ujędrniają przednie i boczne mięśnie brzucha.

Wzmacnia kolana. Tango ma świetny wpływ na pracę kolan. Wszyscy tancerze, nie wyłączając mężczyzn, mogą chodzić w butach na obcasach nie obawiając się negatywnych konsekwencji zdrowotnych.

Wspomaga stawy. W tańcu pracują mięśnie zginacze stawów, które spełniają funkcję amortyzatorów wstrząsów, chroniąc w ten sposób wszystkie stawy, zwłaszcza kolanowe i łokciowe.

Wydłuża nogi i nadaje im gibkość. Szybki chód, skomplikowane wykopy, wymachy i skręty rozciągają mięśnie, które dzięki temu stają się dłuższe i bardziej elastyczne.

Źródło: The Guardian

Aithne - 2007-03-10, 14:58

No to co dzisiaj także potańczymy sobie w Oławie jak dobrze pójdzie :) jedziesz Jacku?A jak w ogóle wyszedł pokaz u Ciebie na uczelni? A pamiętasz o książce dla mnie?Jak możesz to zabierz ją dzisiaj :*
Franco Zarrazzo - 2007-03-11, 21:11

Aithne napisał/a:
No to co dzisiaj także potańczymy sobie w Oławie jak dobrze pójdzie jedziesz Jacku?A jak w ogóle wyszedł pokaz u Ciebie na uczelni? A pamiętasz o książce dla mnie?Jak możesz to zabierz ją dzisiaj


Jołki!

Pokaz chyba był ok. Zderzyliśmy flamenco z tango - Kasia zaczęła od referatu i tańca flamenco, potem ja, następnie Ewa i Andrzej. Tańczył najpierw Andrzej z Ewą (tango), potem ja to samo tango z Ewą celem ukazania możliwości interpretacji tanga. W finale w jednym tango-flamenco zaimprowizowaliśmy zupełnie na żywca ogień flamenco z tangiem. TEATR ! Więcej emocji po rozmowach ze studentami a przede wszystkim z dr. Brzozowską, która najwyraźniej była zadowolona i bardzo ciepło powitała gośći z Brzegu. Brakowało mi tam Ciebie i Anyi... :/ . Niektórzy studenci chcą szkołę tanga arg. w Opolu. Uderzamy ??? :D :D:D

O "Czarnoksiężniku z Archipelagu" pamiętam. W środę?

A jak było w sobotę w Oławie? Wróciłem o 22giej z wykładów - nie dałem rady zdążyć...

Aithne - 2007-03-20, 12:07
Temat postu: Tango Argentyńskie
Ostatnia wola Franco...chociaż on chciał i nie tylko on ale generalnie Projekt Tango-Brzeg aby ten rodzaj tańca miał osobny jakby wątek na forum...Bo nie jest to samo co innego rodzaju tańce...chyba,że te bardziej improwizowane...a jest i taki gatunek jak improwizacja taneczna.
Nie chcielibyśmy aby wraz ze zniknięciem Jacka z forum zaginął wszelki słuch na temat tanga w Brzegu, bo ta grupa to o wiele więcej osób niż sam Zarrazzzzaaa :) Tutaj proszę kierować wszelkie pytania dotyczące tej szlachetnej formy ruchu i medytacji i tutaj też będziemy zamieszczać wszelkie informacje dotyczące zajęć i milong organizowanych w Brzegu i poza Brzegiem czyli Wrocław i ostatnio Oława.
Przypominam ,że zajęcia dla wszystkich chętnych odbywają się w każdą środę i czwartek na Małej Scenie BCK w godz. od 19:30 do 22:00. Wstęp na zajęcia jest wolny od wszelkich opłat.

Zapraszam gorąco!!

jadore - 2007-03-20, 13:42

Może moglibyśmy wydzielić wszystkie posty o tangu jakie wcześniej zostały napisane w temacie ogólnym o tańcu i przenieść je tutaj? Żeby np. uniknąć powtórek.
Aithne - 2007-03-20, 17:01

to jest bardzo dobry pomysł!! Tylko nie wiem jak się do niego zabrać...ja jeśli chodzi o administrację to cienko stoję :)

[ Dodano: 2007-03-25, 21:25 ]
Polecam wszystkim tym, którzy może chcieli zacząć ćwiczyć tango argentyńskie ale jeszcze nie są pewni aby obejrzeli sobie film Saury "Tango" i zapraszam na zajęcia :) oczywiście w każdą środę i czwartek od godz.19:30. Panowie nie wstydźcie się! :) partnerką brakuje mężczyzn do tańczenia...

Aithne - 2007-04-02, 16:57

W związku ze zbliżającym się świętami Zmartwychwstania zajęcia w Wielką Środę i Wielki Czwartek są odwołane. Przygotujmy nasze serce na wielką tajemnicę :) ale po świętach czyli w środę 11.04.07 zajęcia programowo odbywają się na Małej Scenie od godz.19:30 do 22:00 wszystkich chętnych serdecznie zapraszam a w szczególności Panów!! Poszukujemy partnerów do tańca :)
jadore - 2007-04-04, 13:20

Aithne napisał/a:
.ja jeśli chodzi o administrację to cienko stoję
okazuje się, że ja też :wink: ale myślę że lada moment ktoś nam tu przerzuci wszystko, co zostało tak pięknie napisane o tangu wcześniej - to głównie Frankowa zasługa :)
Po świętach chyba zawitam na lekcję i być może zostanę na dłużej :)

Aithne - 2007-04-05, 09:56

Jjejejejejeee!! Jak miło takie rzeczy przeczytać z samego rana :) Bardzo cieszę się !! I czekamy na zajęciach :) a pewnie Smooth jak do niego uśmiechnie się ładnie i będzie miał odrobinę czasu to pomoże nam w przerzucaniu tego temaciku ;P

[ Komentarz dodany przez: smooth: 2007-04-05, 15:48 ]
Wyodrębnione, scalone..jakby coś było do poprawy..skrobać na pw

jadore - 2007-04-10, 19:29

Aithne napisał/a:
po świętach czyli w środę 11.04.07 zajęcia programowo odbywają się na Małej Scenie od godz.19:30 do 22:00 wszystkich chętnych serdecznie zapraszam a w szczególności Panów!! Poszukujemy partnerów do tańca

jutro chciałam się wybrać na tango, więc co ważniejsze pogrubiłam, żeby więcej osób przeczytało i też przyszło. Liczę zwłaszcza na tych nowych panów ;) - ja właśnie szukam partnera, bo jak wiadomo: "do tanga trzeba dwojga..." :)

Smooth - pięknie się spisałeś - dziękujemy Ci bardzo :)

Aithne - 2007-04-10, 20:56

<pokłon w stronę Smootha>
Tak właśnie dzięki,że napisałaś o jutrzejszych zajęciach na Małej Scenie! I mam nadzieję,że jednak jacyś PANOWIE pojawią się !! Nie ma co wstydzić się i chować głowę w piasek! Trzeba działać i pokonywać swoje słabości i niedomagania!! :)

Maga - 2007-04-10, 21:01

Jeśli mi się uda, to się zjawię... tak o... popatrzeć jak na razie :)
Aithne - 2007-04-10, 21:08

Ziomek pamiętam jak obiecałaś to :) więc trzymam mocno za te słowo :) , ja pojawię się dopiero po 21 bo wcześniej czyli o 20 mam zajęcia ze swoją grupą joginów :)
Pepe - 2007-04-10, 22:36

Coś mnie dzisiaj tchnęło i obejrzałam sobie parę filmików tangowych ... no i znowu się zakochałam, tak mi się zachciało zatańczyć, gdy tylko usłyszałam pierwsze takty muzyki :)
Między innymi to : http://www.youtube.com/wa...related&search=

cudo :)

A w czwartek z tego co czytałam Tango w Mleczarni i chyba ulegnę pokusie :)

Aithne - 2007-04-10, 22:53

Tak w czwartek jesteśmy w Mleczarni!! Pepe już uległaś pokusie! czyli widzimy się na parkiecie!! :)
jadore - 2007-04-10, 23:00

Okazało się, że moja siostra posiada na dvd film "Tango" Carlosa Saury, więc sobie obejrzałam z przyjemnością w zeszłym tygodniu - film jest bardzo specyficzny, ale muzyka i taniec, które w nim dominują, są rewelacyjne!!!
jadore - 2007-04-12, 10:23

Pepe napisał/a:
Między innymi to : http://www.youtube.com/wa...related&search=
Pepe to mi wygląda na jakąś zagrabaniczną edycje tańca z gwiazdami, tylko coś za długie - u nas tańczą ok. 1,5 min. - może to show taneczne? - ładne, nie powiem :)
Nic już wczoraj z braku czasu nie pisałam, ale powiem Wam, że mi się bardzo podobało na tangu - p. Ewa świetnie się nami zajęła i przynajmniej wiem w końcu o co tam biega - od dziś ćwiczę właściwe chodzenie :)
Partnerzy nie dopisali, choć przyszedł Baran - brawa duże dla niego, że dał sie namówić :)
Dzięki też Ziomkowi za bycie moją/moim partnerką/partnerem :) no i w ogóle że przyszłaś - czy Tobie też się podobało wczoraj?

Aithne - 2007-04-12, 10:34

No PANOWIE nie spisali się za bardzo.ale mają szczęście ,że jest ktoś taki jak Baran , który broni Waszego honoru płci przeciwna!! Dziewczyny dzięki w ogóle za obecność i jak widzę to pewnie do zobaczenia za tydzień :D może tym razem panowie zjawią się :) jednak ciągle wierzymy w was...
Maga - 2007-04-12, 11:24

jadore napisał/a:
Tobie też się podobało wczoraj?

Pewnie :)
Tylko trzeba się postarać o partnerów... A Baran chodź przyszedł, stwierdził, że nie będzie tańczył... ech.
jadore chyba się ze mną zgodzi, że dobrze się tańczy z partnerem, który już umie tańczyć (mam tutaj na myśli Franka, który pomagał mi trochę się przełamać :) )
Mam nadzieję, że za tydzień również się pojawię :)

Włóczykij - 2007-04-12, 11:59

Aithne napisał/a:
mają szczęście ,że jest ktoś taki jak Baran , który broni Waszego honoru płci przeciwna!!


jeśli to nazywa się szczęściem, to nawet nie chcę wiedzieć jak wygląda pech :D od 24 maja mogę przychodzić nawet 5 razy dziennie 7 dni w tygodniu :)

jadore - 2007-04-12, 12:16

Ziomek napisał/a:
dobrze się tańczy z partnerem
nawet bardzo dobrze :D
Dobrze mi się wczoraj tańczyło z Frankiem, nie wiem ile tej satysfakcji z tańca ze mną miał Franco, fajnie że chciał mnie nauczyć czegoś nowego i bardzo mi się to podobało, bo juz zaczynam coś nie coś chyba łapać :D
Włóczykij chyba będziemy trzymać Cię za słowo - choć to dopiero za miesiąc. Super że przynajmniej chcesz :)

Pepe - 2007-04-13, 01:19

No i co :?: sama byłam, ale sobie potańczyłam, a Wy żałujcie :P Chociaż przynajmniej nie śmierdzicie papierochami :x
Kalderon - 2007-04-15, 18:07

Ja spróbuje też przyjść popatrzeć... chociaż tez stresik mały. Ale uwazam ze lepiej
coś zobaczyć i pozniej żałować niz nic nie zobaczyc i sie gryść ze sobą.

Maga - 2007-04-15, 18:49

Kalderon napisał/a:
Ja spróbuje też przyjść popatrzeć... chociaż tez stresik mały. Ale uwazam ze lepiej
coś zobaczyć i pozniej żałować niz nic nie zobaczyc i sie gryść ze sobą.


Tylko, że nie da się tak po prostu przyjść i popatrzeć. Jak już się tam jest, to od razu chce się tańczyć... Ahhh... mam nadzieję, że w środę się pojawię :)

jadore - 2007-04-15, 19:21

Ziomek nie jestem pewna czy teraz zajęcia nie zostaną przeniesione na czwartek - tak coś słyszalam, trzeba dokładnie czytać strone tanga w Brzegu. Dla przypomnienia znajduje się ona tutaj :)
Maga - 2007-04-15, 19:40

jadore napisał/a:
Ziomek nie jestem pewna czy teraz zajęcia nie zostaną przeniesione na czwartek


Hmmm... ale w czwartek jest Zaczyna się Jazz nad Odrą... Jeśli w ten czwartek, to ja odpadam... Muszę iść na Pink Freud...

Aithne - 2007-04-15, 23:01

Jeśli chodzi o zajęcia to SĄ ONE W ŚRODĘ OD 19:30 DO 22:00!! W czwartek będą milongi w Oławie dla chętnych, ale zajęcia będą w środę tak jak zawsze i tam gdzie zawsze czyli na Małej Scenie :)
jadore - 2007-04-15, 23:19

Przepraszam za wprowadzanie w błąd - nie było to celowe - ale dobrze Aithne, że czuwasz :)
Aithne - 2007-04-17, 16:21

Jutro będzie kolejna okazja aby PANOWIE mogli pokazać się z tej tanecznej strony ;) Nie omijam kobitek bo wiem,że na nie zawsze można liczyć(na ich obecność). Panowie tylko tacy niepewni ;P
Maga - 2007-04-17, 16:25

Nie wiem, czy jutro się pojawię... Jeśli się wyrobie... Bo ważny sprawdzian w szkole mam w czwartek i nie wiem, czy zdążę się wszystkiego nauczyć. Szkoda...
jadore - 2007-04-17, 21:58

Kalderon przyjdź jak najbardziej - sam się przekonasz jak jest i czy dasz radę np. wykonać pierwsze tangowe kroki :)
Pepe puścilam sobie znowu ten kawałek, co go zamieściłaś - muzyczka git :) Jutro prawdopodobnie będę, choćby nawet na chwilkę :)
A tutaj coś z pozdrowieniami od Franca ;) :
http://www.youtube.com/wa...related&search=
To z myślą o mnie i o Ziomku:
http://www.youtube.com/wa...related&search=
http://www.youtube.com/wa...related&search=

respectum - 2007-08-15, 15:33
Temat postu: Kilka fotek z Opola
Wrzucam kilka fotek z tangowania na opolskim Placu Wolności:









I jedno z brzeskiego Parku Wolności:


jadore - 2007-08-15, 17:49

Dziękujemy respectum za fotki i za odświeżenie tangowego tematu, oj dawno się w nim nic nie działo...
Ta druga para ze zdjęcia jest mi skądś znana ;)

Pepe - 2007-08-16, 00:20

:) Miło sobie popatrzeć, niestety tylko popatrzeć na razie, muszę popracować nad jakąś strategią praktyczną :I

Poza tym w Paryżu widziałam coś cudownego :) : płynąc Sekwaną o godzinie 23 w ciepły letni wieczór widziałam parę tańczącą tango i się tak rozmarzyłam, cała negatywna wyjazdowa energia mnie opuściła :]

Francotango - 2007-12-03, 15:43

Włoska firma odzieżowa wyprodukowała reklamę w klimacie tango nuevo. Monika Belluci w bardzo dobrej formie, chociaż tango zostało ujęte zbyt jednostronnie. Nie mniej robi wrażenie:

http://www.intimissimi.it/hearttango/landing.asp

Gorąco - uff...


Pozdro

Francotango - 2007-12-04, 19:39

Dziś trochę smutno. Ale jakżesz klimatycznie:

http://www.youtube.com/watch?v=3PU5Tsx36E0


"Obejmij mnie. Mocno..."

Francotango - 2007-12-05, 11:35

Dziś danie ekstra. Coś na narodową i patriotyczną nutę. Stare Polskie (i pewnikiem życiowe) tango o tym, co warto wykonaniu Chóru Juranda :) .

http://youtube.com/watch?v=8OfagR1wBiA

Pozdrawiamy

Francotango - 2007-12-05, 21:50

Specjalna dedykacja dla miłośników pewnego pana (i nicka :P ):


http://youtube.com/watch?...feature=related

http://youtube.com/watch?...feature=related


No tu cała prawda wyszła na jaw:

http://youtube.com/watch?...feature=related

I pod Dawidową Gwiazdą:

http://youtube.com/watch?...feature=related

Dobranoc państwu :P

Franco Zarrazzo - 2007-12-06, 12:17

Wiecie czym jest tango dla Argentyńczyków? Zobaczcie, jak o nie walczą:

http://www.youtube.com/wa...feature=related


Abrazo!

Franco Zarrazzo - 2007-12-07, 08:06

Kiedy ujrzałem pierwszy raz ten filmik, powstała myśl, którą cytuję w podpisach Tango w Brzegu. Skojarzyły mi się pierwsze doświadczenia misterium tremendum naszych praprzodków, którzy miejsca święte otaczali kręgami z kamieniami. Oto krąg świętej przestrzeni tango dwojga ludzi na ciasnym parkiecie życia:


http://www.youtube.com/wa...related&search=

(to jest styl milonguero).

Janiss - przypatrz się uważnie, jak się trzyma partnera i jak się układać. Chyba juz rozumiesz różnicę?

Pozdro

Franco

Janiss - 2007-12-07, 08:58

Franco Zarrazzo napisał/a:
Janiss - przypatrz się uważnie, jak się trzyma partnera i jak się układać. Chyba juz rozumiesz różnicę?

Owszem, rozumiem teraz...
Tylko jak ja to moje rozumienie w praktykę wdrożę, się zastanawiam!...

(<patrzy jeszcze raz> Uch, pięknie to robią...)

Franco Zarrazzo - 2007-12-08, 11:11

Dzisja trochę inaczej - dwóch panów tańczy tango (show oczywiście). Jak bowiem już to gdzies tam było - aby zrozumieć tango argentyńskie, należy poznać obie strony medalu - czyli Prowadzić i Podążać:

http://www.youtube.com/watch?v=9wbXIRzQXN0

Tutaj chłopaki grają w Kamień, Papier, Nożyczki o to, kto będzie prowadził:

http://www.youtube.com/wa...feature=related


Uprzedzając jakieś komentarze oświadczam, że nic mi nie wiadomo na temat zachowań poza tangowych tych panów i nie interesuje mnie to. :) .

Franco

No i jeszcze o milondze - milonga wygląda tak (znaczy miejsce i wydarzenie tangowe, a nie rodzaj tanga):

http://www.youtube.com/watch?v=1MxNgrqr184

http://www.youtube.com/watch?v=5uHU3Oksj2A

http://www.youtube.com/wa...feature=related

F.

Francotango - 2007-12-08, 12:37

Tymczasem trochę fotek naszego rodzimego artysty.

http://www.zpaf.pl/pl/galeria/?id=41

Plus tekst do zdjęć:

Mężczyzna w skupieniu prowadzi partnerkę, tak jakby mówił: „zobaczcie jaka jest piękna”,
a ona poddaje mu się z zaufaniem. W momencie, kiedy kobieta zechce dominować kończy
się tango argentyńskie
- opowiada Stanisław Markowski, artysta fotografik, który przygotował
do druku album poświęcony temu tematowi. Pierwsze zdjęcia zrobił w Krakowie.
Następne na międzynarodowym festiwalu w Lizbonie - „To tam doznałem olśnienia,
widząc setki ludzi zatopionych od wieczora do rana w muzyce i tańcu” - wspomina.
Kiedy po pewnym czasie w Krakowie wstąpił do komisu i zobaczył nieduży, stary bandoneon,
rzecz niezwykle rzadką w Polsce, nie tylko go kupił, ale i uznał za znak, że ma zrobić album
o tangu argentyńskim. Bo instrument ten najlepiej oddaje nostalgiczny charakter tego tańca.
Choć podobny jest do akordeonu, głos ma bardziej chrapliwy i przejmujący.
W opowieściach Markowskiego przewija się słowo milonga, bo to nazwa i tanga, i miejsca,
gdzie się je tańczy. Iść na milongę, znaczy iść tańczyć tango. Na większości milong obowiązuje
elegancki strój w stylu lat 30. Na ulicach miast wystarczą dżinsy czy zwykła sukienka.
Liczą się jedynie buty - lekkie i nieślizgające się. Tango łączy ludzi. Robiąc zdjęcia w Paryżu,
Markowski wyłowił z tłumutańczących Japończyka i Francuzkę, stewardesę Air France.
Okazało się,że poznali się przed kwadransem, a tańczyli, jakby byli ze sobą od lat.Jerzy Sadecki

Stanisław Markowski - urodził się 8 maja 1949 roku w Częstochowie w rodzinie Alfredy
i Kazimierza Markowskich. Ojciec Kazimierz (1913–1998) był artystą malarzem i muzykiem,
wprowadził też syna w arkana fotografii, brat Aleksander jest malarzem i pedagogiem.
Dyplom magistra geografii uzyskał Stanisław na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1972 roku.
Ma żonę Grażynę i 2 synów: Dominika i Piotra.
Debiutował wystawą fotograficzną „Klimaty Krakowa” w 1971 roku.
Następna to „Przedmieście”,poświęcona dzielnicy jego dzieciństwa - Zawodzie, w Częstochowie.
Prócz fotografii, jego pasją jest muzyka. Komponuje, gra na pianinie, śpiewa. Tworzy muzykę
głównie do poezji polskiej. Szczególnie inspirują go wiersze takich poetów, jak : Kazimerz
Wierzyński, Jan Lechoń, Juliusz Słowacki, Krzysztof Kamil Baczyński, Leopold Staff, Stanisław
Baliński, BolesławLeśmian, Leszek Aleksander Moczulski. Śpiewa również poezję własną.
W 1980 roku skomponował muzykę do słów wiersza Jerzego Narbutta – „Solidarni”, która
stała się oficjalnym hymnem Solidarności. W 2003 roku wydał swoją autorską płytę „Tęsknota”.
Od 1977 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików (nr leg. 463).

Franco Zarrazzo - 2007-12-09, 11:50
Temat postu: nikt nie nauczy cię feelingu... mówi Carlos Gavito
Jeden moich mistrzów:

http://www.youtube.com/wa...related&search=

miłej niedzieli

F.

Francotango - 2007-12-10, 07:11

Jakoś nie wiedziałem, czym Was dziś zainspirować... ale... natchnienie znalazłem w obozie "wroga" ;) .

Dziś, cytując pewną Orszulkę, "Poezja płynie z parkietu". Nie znałem tej pary. Ale śśśśśśtraśnie mi pasuje styl tego faceta - te kocie ruchy i drapieżność i jednocześnie delikatność... no miód na me skołatane krucjatami serce:


http://www.youtube.com/wa...feature=related


Miłego dnia wszystkim czytelnikom wątku :) .

Franco "El muerte" Zarrazzo


PS

Tango "Poema" napisał Eduardo Bianco w 1935 roku, muzykę Mario Melfi. Kopiuję tekst w wersji przełożonej na angielski przez Alberto Paz'a:


It was a dream of sweet love,
hours of happiness and loving,
it was the poem of yesterday,
that I dreamed,
of gilded color,
vain chimeras of the heart,
it will not manage to never decipher,
so fleeting nest,
it was a dream of love and adoration.

When the flower of your rose garden,
returns ever so beautiful to bloom,
you'll remember my love,
and you will come to know,
all my intense misfortune,
of that one intoxicating poem,
nothing is left between us,
I say my sad goodbye,
you'll feel the emotion,
of my pain…



A dziś tak połetycko pomarzymy trochę - a co :) . Bo przecież tutaj "marzenia skraplają się do sacrum dwojga ludzi na parkiecie życia...".

Janiss - 2007-12-10, 15:54

Jeeeeeeeeeeeejjjjjjjj... kręcił nią koła po parkiecie, jak cyrklem!
Że też im się nogi nie poplączą! Przeuroczo ; )

Franco Zarrazzo - 2007-12-11, 09:15

Janiss napisał/a:
Jeeeeeeeeeeeejjjjjjjj... kręcił nią koła po parkiecie, jak cyrklem!
Że też im się nogi nie poplączą! Przeuroczo ; )


No bo Ty już też tak potrafisz, tylko jeszcze o tym nie wiesz :P .

A co na dziś? Hmmm... Trochę Mistrzostwa:

http://www.youtube.com/wa...46c8wP6_0&eurl=


Ten pełen pasji show możemy zrównoważyć zachowawczym i bardziej parkietowym stylem milonguero w wykonaniu Osvaldo i Coci:

http://www.youtube.com/watch?v=dSMtZzTwWI0


Miłego

Franco Zarrazzo - 2007-12-12, 19:37
Temat postu: Paweł Kukiz - tango
Dziś tango po Polsku i będące owocem oddziaływania mediów na wrażliwą, artystyczną duszę Pawła Kukiza:

http://www.youtube.com/watch?v=QFZwhjEcLzI


Tylko dla dorosłych - jeśli nie masz 18 lat - nie oglądaj ! :P

Francotango - 2007-12-13, 08:24

Zostajemy w Polsce. Milonga w Klubie Plastyków w Krakowie na festiwalu Puente del Tango rok temu. Tańcząca para, to Paulina Policzkiewicz-Woźniak i jej mąż Janek Woźniak (poznali się w tangu ;) :P). Od nich pobierałem jedne z pierwszych lekcji tanga w 2004 roku - a oporna masa byłem, że łohoho...

http://pl.youtube.com/watch?v=tnMxYLhhDLE

Są coraz większe szanse na to, aby do Brzegu zjechało się tangowe środowisko z Polski i Europy - muzycy, tancerze, artyści, projektanci mody...

Tutaj Anna Iberszer i Piotr Woźniak (nie wiem, czy rodzina Janka Woźniaka). Oni mogą wystąpić jako część koncertu grupy Tangata Quintet, która być może da koncert razem z prof. Jakowiczem - wybitnym skrzypkiem, a także Mirkiem Czyżykiewicem...

http://pl.youtube.com/watch?v=jaJrifMosbQ


Tutaj, o ile się nie mylę, Trio Riverado z Krakowa podczas koncertu w jednej z restauracji na dworcu PKP w Krakowie:

http://pl.youtube.com/watch?v=eAdRHiFJNmw


Miłego dnia :)


PS
To jeszcze może wrócimy do poezji. Kolejna interpretacja POEMY:

http://www.youtube.com/wa...related&search=


I znów "poezja płynie z parkietu..."

Franco Zarrazzo - 2007-12-14, 06:27
Temat postu: Jak sprowadzić partnerkę do parteru - czyli Styl Pijanego...
Jak sprowadzić partnerkę do parteru - czyli Styl Pijanego Mistrza. Aikido i tango... hmm no cóż - tango inspiruje różnych ludzi:


http://www.youtube.com/watch?v=rG_tnefyOcc


Od dziś możecie do mnie mówić Sensei Frananaka Zatangogoni. Ussss....


AAaaa i poranna toaleta Franka:

http://pl.youtube.com/watch?v=JKdikopK6lg


No dobra - skoro już takie emocje, to teraz - oto jak się dyryguje orkiestrą tangową - Mistrz Juan d'Arienzo w akcji:

http://www.youtube.com/wa...related&search=

Franco Zarrazzo - 2007-12-17, 13:25

Na nowy tydzień coś bez szaleństw - ale iskierki spod obcasów partnerki się sypią:

http://www.youtube.com/wa...xVfDwqbFPA&NR=1

Klub z tango na żywo... kiedy w Brzegu ? (No co - pomarzyć nie wolno?):

http://www.youtube.com/watch?v=YxP4WKTfHBk

Francotango - 2007-12-26, 14:10

Zbliża się Sylwester i karnawał. To może tango walce (albo walce argentyńskie):

http://www.youtube.com/wa...related&search=

Ten szczególnie uwielbiam za interpretację i muzykę:

http://www.youtube.com/wa...feature=related

"Serce ze złota": http://www.youtube.com/wa...related&search=

"Palomita Blanca": http://www.youtube.com/wa...feature=related

"Serce ze złota" raz jeszcze (Japanese Tango - specjalnie dla cichych wielbicieli:P): http://www.youtube.com/wa...feature=related

I jeszcze jakieś show: http://www.youtube.com/wa...feature=related

Miłych wrażeń :) .

Aithne - 2007-12-26, 16:06

Proszę o info kiedy będzie kolejna milonga na oławskim parkiecie!! Coś buciki leżą lekko nieużywane... chociaż ostatnia spontaniczna tango-akcja była bardzo przyjemnym przepędzeniem mrozu na brzeskim Rynku :) Jacku odezwij się kiedy tańczymy cosik znowu!! :)
Franco Zarrazzo - 2007-12-26, 16:13

Twoje życznie jest dla mnie rozkazem, Pani!

5-go stycznia w sobotę od godziny 20tej. Klub "STODOŁA" w Oławie zaprasza.
Własnie robią stronę www.stodola.olawa.pl .

Adres klubu: Oława, ul. Łąkowa 1A.

Jacyś chętni do poznania, znaczy Oławy i spotkania z klimatem tanga ?

Stodoła jest naprawdę przeklimatyczna... można pojechać, zamówić, usiąść i patrzeć i odpływać... co mi się czasami zdarza. Można tez wyjść na parkiet i tak się rozkręcić tangiem, że potem powroty są długie i latem jakieś widma snują się po parkingach pod Zajazdem, przy zjeździe na Olszankę, w Parku Wolności, zapalają świetliki i tańczą przy świetle Księżyca. Tango... moja miłość... Prawda, Ognista Aithne?

A na Rynku było troche brukowato i partner był deko miętki we w kolanach :P . Ale skoro się podobało (bo i oklaski były), to chyba było ok. Jutro odbieram buty do tańczenia po ulicach... ach...

Aithne - 2007-12-26, 17:12

Mówisz 5.01... Cudnie! piękny prezent dla mnie przygotowałeś(moje urodzinki!)!! wiec na pewno spotkamy się w Stodole i wytańczymy całą ognistość , dzikość i porywczość letnich wieczorów przy blasku księżyca i pracy silnika... :) światło, tajemnica, czerwień, porywistość, nieokrzesanie... To zatańczymy...albo wytańczymy!

Podpisuje się pod zaproszeniem Franco i zachęcam wszystkich do przybycia...Miejsce jest magiczne, muzyka towarzysząca jeszcze bardziej i cała parkietowo-tangowa wizualizacja tym bardziej... Nawet nie tańczący czują tę magię i pozwalają sobie odpłynąć w nieznane rejony porwani dźwiękami i eterycznym uniesieniem, które spowija wszystko i wszystkich...

Franco Zarrazzo - 2007-12-26, 19:32

Aithne napisał/a:
Mówisz 5.01... Cudnie! piękny prezent dla mnie przygotowałeś(moje urodzinki!)!! wiec na pewno spotkamy się w Stodole i wytańczymy całą ognistość ...


Ekhhh hmm znaczy akurat zjazd mam i jakies kolo w plecy :/ ... eeeeee teraz to nie wiem co robić eeee.... już nie mogę iść w tango w tym semestrze...eeee... zobaczymy, co się da zrobić....

Francotango - 2007-12-28, 00:22
Temat postu: Jak to drzewiej bywało... 1931
http://www.youtube.com/wa...feature=related

Dobranoc...

PS

Ponoć tak tańczyli w przedwojennym Lwowie... :/

Franco Zarrazzo - 2007-12-29, 01:20
Temat postu: Canyengue
Uważany za wymierający styl Canyengue. Prawie nikt nie tańczy, a przecież wymiata:

http://pl.youtube.com/wat...feature=related


No i skoro karnawał, to Carnaval de mi barrio:

http://pl.youtube.com/watch?v=fl6x8_St6ak

no i Carnavalito (coś pomiędzy milongą, a canyengue):

http://pl.youtube.com/watch?v=JcDuNSdiQZU

i

http://pl.youtube.com/watch?v=Kr4uTmy_kvk

Zwracam uwagę na ostatnie pary = żadni zawodowi tancerze - ludzie czerpiący radość ze wspólnego tańczenia :) .

Francotango - 2008-01-02, 09:35

Dlaczego tango (znalezione w sieci):

DLACZEGO TANGO ARGENTINO ?

Bo tango to dialog. To rodzaj zależności i komunikacji . Wymaga zwrócenia się do swego wnętrza. Wsłuchania się i wczucia w rytm muzyki . Wyciszenia, zwolnienia biegu myśli ,skupienia ,dialogu dwojga. On przekazuje intencje ,ona się im poddaje ,ale nie biernie. Wysublimowuje , przyozdabia . Oboje wypracowują dzieło sztuki. Tango argentino.

Ten taniec leży daleko od turniejowego tanga z często szarpanymi r u c h a m i głową .Ma w sobie wiele spokoju, dostojeństwa , klasę.

Znawcy twierdzą ,że tango argentino można tańczyć na milondze już po 6 godzinach nauki, a potem tylko udoskonalać .Ale bez końca. Daje zatem satysfakcję i niecierpliwym i pracowitym i pokornym. Ale też wymaga pokory. Przyjmuje się ,że trzeba 3 miesięcy cotygodniowych lekcji tańca ,by zacząć prawdziwie cieszyć się efektami. I znajdować coraz to nową fascynację zgłębiając tajniki tanga.

Jest coś w tym tańcu, co nie pozwala od niego odejść ,poznawszy jego charakter. Może to muzyka, może poryw wynikający z potrzeby dialogu właśnie. Często brak go nam na co dzień we wszystkich sferach życia.

Doświadczeni tancerze twierdzą ,że kto raz pozna smak tego tańca, to pozostaje mu wierny .Coś w tym jest. Doświadczcie tego sami .

Zasłyszane:

„tango jest dla mnie żródłem ciągle uzyskiwanych nowych radości i satysfakcji. Choć jednocześnie żródłem nowych kłopotów"
„to bardzo autorski taniec, dający niespożyte możliwości partnerowi"
„ tango to nie schemat, w ramach którego się poruszamy. Tango to zagłębie kreacji"
„tango mnie fascynuje, bo tu każdy taniec jest inny. Nie ćwiczymy wyuczonych układów"
„tango to taneczna podróż wgłąb siebie ,szukająca relacji z drugą osobą"
„wszystko, czego szukasz w tańcu , znajdziesz w tangu"

Djwoodi - 2008-01-02, 17:44

Sorka nie czytalemtego wszystkiego ale mam pytanie kiedy sa zajecia z tanga poniewaz chcialbym sie zapisac mam juz pojecie na ten temat poniewaz tanczylem 7 lat taniec towarzyski i jak wiadomo tam tez jest Argentyńskie tango wiedz jak mozna to napisac na gg 9476437 :-P 8) :lol: :lol:
Franco Zarrazzo - 2008-01-03, 00:21

Witam! Niestety w Brzegu na dzien dzisiejszy nie prowadzimy zajęć grupowych. Osobiście myślę o lekcjach indywidualnych, ale z tym się jeszcze waham. Myśleliśmy z Nowym Rokiem zacząć od dawna planowane spotkania w Ibizie - niestety praktyczny test tamtejszej posadzki utwierdził nas w przekonaniu, że nie nadaje się ona do tanga argentyńskiego - dla specyficznych, podszytych flauszem bucików tangueros jest po prostu za śliski.

Właśnie zaczął się kurs w Oławie - prowadzą go nasi znajomi z Wrocławia, którzy zresztą w Brzegu wielokrotnie gościli (i których Brzeg niestety wykopał kiedyś na pysk z jednej restauracji za tańczenie po godzinach...). Więcej info na stronie Kasi i Irka:

http://tangoki.dzs.pl/

Klub Stodoła w Oławie jest przeklimatyczny :) .

Natomiast co do Twojego obeznania w Tangu Argentyńskim - śmiem twierdzić, że nie masz pojęcia. Nauczyłeś się tanga sprofanowanego przez salony Europy. Luknij na kilka linków i postów powyżej i sam się przekonasz. ;) .

Pozdrawiam

Franco Zarrazzo - 2008-01-03, 15:19
Temat postu: Polak z Argentyńczykiem dwa bratanki - audycja radiowa
Pod poniższym linkiem audycja radiowa, której bohaterką jest Agnieszka "Aisha" Babicz:

http://www.polskieradio.p...taz.asp?id=2851

Polecam - miałem przyjemność zaczynać w ramionach Aishy (tango oczywiście) i pod okiem Victora.

Ich strona sieci WEB:

http://www.aishayvictor.com.ar/

Francotango - 2008-01-04, 21:09

I znów "...poezja płynie z parkietu...". Tym razem "Poema" Canaro w interpretacji w sumie dzieci:

http://pl.youtube.com/watch?v=RvzgJwpeppQ

Franco Zarrazzo - 2008-01-10, 11:09

Fabian Salas i Carolina del Rivero:

http://pl.youtube.com/wat...feature=related

http://pl.youtube.com/watch?v=kGOidWx45To

http://pl.youtube.com/wat...feature=related

Fabian Salas & Cecilia Gonzalez do Piazzolli:

Franco Zarrazzo - 2008-01-17, 08:52

Takie tango

Tekst skopiowany z: http://www.g-punkt.pl/ind...3777&Itemid=116

Dźwięki nieśmiertelnej „La Cumparsita" i sztywno wyprostowani ludzie nerwowo wymachujący głowami to w jedna to w drugą stronę- może i w Tobie takie skojarzenia budzi słowo „tango"? W takim razie to, co widzisz oczyma wyobraźni to tango klasyczne, zestandaryzowane. Jeśli tylko wpadniesz kiedyś w poniedziałek do Kamfory zobaczysz jak wygląda tango argentyńskie, oparte na improwizacji, zmysłowe, dostojne.

Zobaczysz taniec i poznasz ludzi, dla których jest pasją, a jest to środowisko nietypowe wymykające się wszelkim schematom. Obecnie mamy zwyczaj bawić się każdy w swojej grupie wiekowej, studenci ze studentami, zaś pięćdziesięciolatkowie w gronie własnym, a uczestnicy milong tworzą grupę niezwykle zróżnicowaną: tango łączy pokolenia. Wyjątkowe jest być może i to, że ludzie, którzy spotykają się na milongach, to nie anonimowa grupa z dyskoteki, większość zna się dobrze- z wieczorów tanecznych, warsztatów, kursów.
Skąd ta pasja, co właściwie w tym tańcu jest tak pociągającego?



Chodzić w objęciu, nic więcej

Zanim tango wkroczyło na salony i przybrało klasyczną formę skostniałego tańca klasycznego z charakterystycznym wymachiwaniem głową, królowało w argentyńskim półświatku. Historia tanga zaczęła się w ostatnich dekadach XIX wieku na przedmieściach Buenos Aires, w domach publicznych, wśród robotników- emigrantów z Europy. Stąd też charakter tanga, erotyka i smutek i wciąż powracające w tekstach tang tematy: miasto, miłość, zdrada, przygnębienie. Tango (uwaga panowie) to także konwencja, w ramach której mężczyzna ma prawo płakać i przyznawać się do swoich emocji.
Co to takiego tango? „To smutek, który się tańczy" napisał Enrique Santos Discépolo (pisarz argentyński),"Potwór o dwóch głowach, bestia o czterech nogach, powolna lub żywiołowa, która żyje przez jedną piosenką i umiera, zamordowana przez ostatnie uderzenie rytmu.", opisała tango niezwykle plastycznie, choć może patetycznie Alicia Dujovne Ortiz (argentyńska pisarka) doskonale oddając niezwykłą jedność partnerów
„Tango to chodzić w objęciu", taką definicję podała mi Sofia Spina, nauczycielka tańca. Brzmi prosto? Wystarczy spojrzeć na parę tańczą w tak zwanym „bliskim trzymaniu" aby zrozumieć, że nie lada sztuką jest w to objęcie wprowadzić jeszcze figury.



Buenos Aires

By chronić „ten autentyczny i głęboki wyraz argentyńskiego narodu", utworzono w Argentynie Narodową Akademię Tanga. Celem tej Instytucji jest zachowanie i popularyzacja dziedzictwa, na które składają się tysiące nagrań utworów instrumentalnych, piosenek, filmów. Jeśli jest to taniec tak bardzo argentyński, tak bardzo typowy jedynie dla mieszkańców zza oceanu, to może próby tańczenia go przez europejczyków są czymś sztucznym, nieudolnym naśladownictwem? Założenia Akademii brzmią poważnie, ale czy tango to już nie przeżytek, czy w Buenos Aires wciąż tańczy się tango?

Na niektóre z nurtujących mnie pytań udało mi się znaleźć odpowiedź dzięki spotkaniu z Sofíą Spina i Oscarem Vasile, nauczycielami tańca, którzy na początku listopada poprowadzili we Wrocławiu warsztaty. Oboje koło sześćdziesiątki, lecz gdy tylko wchodzili na parkiet przeistaczali się w parę dwudziestolatków. Autentyczna radość z tego, co robią, błyszczące oczy. A że siwe włosy? Nieistotne. Być może taniec to recepta na wieczną młodość?

No dobrze, to jak z tym tangiem? Czy europejczycy mogą tańczyć? W końcu sam Borges twierdzi, że jest to coś właściwego jedynie jego rodakom. Ta wątpliwość od razu spotkała się z gorącym sprzeciwem ze strony Sofii. „O nie! Oczywiście, w tangu jest smutek i jest duma i zadziorność, tak typowe dla Argentyńczyków. To nie znaczy, że tango europejskie jest nieprawdziwe. Szczególnie zaskoczyła nas niesamowita atmosfera na wrocławskiej milondze w czasie warsztatów, zupełnie jak w Buenos Aires", wyjaśniła Sofia.

Zaś z milongą w Sali tańca wrocławskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Wrocław" przy ulicy Kościuszki było tak. Wieczór, więc kursanci wystrojeni wieczorowo, dominujące kolory to czerń i czerwień, w Sali z lustrami odbija się światło porozstawianych naokoło świec, w pomieszczeniu obok można zjeść kawałek ciasta, napić się sangrii, porozmawiać. „I to jest prawdziwa milonga, tak jak w Buenos Aires.", mówiła Sofía.

W Buenos Aires panuje jednak inna etykieta. W Polsce mężczyzna chcąc poprosić kobietę do tańca podchodzi do niej. Na parkietach ojczyzny tanga obowiązuje tak zwane „cabeceo". Argentyńczyk najpierw stara się nawiązać kontakt wzrokowy z wybranką, a potem ruchem głowy wskazuje na parkiet, oboje spotykają się już pośrodku sali. W ten sposób nawet, jeśli partnerka odmówi, porażka będzie dyskretna. Może dlatego właśnie Argentyńczycy chętniej tańczą?

Prowadzić (się) dobrze


Dlaczego on ma prowadzić?! Dość niedawno, a był to Sylwester, usłyszałam właśnie takie pytanie koleżanki skrajnej feministki, zdegustowanej wszelkim tańcem towarzyskim. Dalej argumentowała, że relacje taneczne przenoszą się poza parkiet, tam też dominuje i narzuca swą wolę mężczyzna, od kobiety oczekuje się posłuszeństwa. Słuszne? Doskonały potencjalnie temat na burzliwą dyskusję, temat zdecydowanie zasługujący na artykuł oddzielny. Słuszne to czy niesłuszne, mówi się, że tango odzwierciedla istotę relacji damsko- męskich. On prowadzi, oferuje partnerce swoje pewne ramię, ale też jego zadaniem jest dbanie o to by nie spowodować kolizji z inną parą. Ona- oczywiście uważnie słucha (całym ciałem słucha, nie uchem, a raczej okiem) partnera, i podąża zanim, jej kroki są nieco opóźnione w stosunku do kroków partnera tak, by nigdy nie było „falstartu". On prowadzi, ale to ona ma większe pole do popisu, to dzięki jej ozdobnikom taniec jest piękny.

I co jeszcze? Trzeba przyznać, że my, tancerki XXI wieku prowadzimy się marnie. Jak wynika z tak licznych utyskiwań moich koleżanek, jak i z mych własnych trudnych początków, nie bardzo wiemy jak dać się prowadzić. No, ale tez jak może być inaczej, skoro szlachetny zwyczaj tańca towarzyskiego podupadł i w parze tańczy się jedynie na weselu? Nic straconego, zyskawszy świadomość dotkliwego braku, jakim jest umiejętność tańca towarzyskiego zapisujemy się na kurs i ...

Tańczyć, czy stawiać kroki?

Tango to coś więcej niż odtworzenie figur tanecznych, „Istotna jest dla mnie techniczna biegłość w wykonywaniu poszczególnych figur, elegancja ruchów, prosta sylwetka; walczę ze swoim nieposłusznym ciałem, żeby opanować spięcie brzucha, zbytnie naprężenie prawej ręki czy „ledwo-trzymającą" rękę lewą (itp., itd.), ale jestem coraz bardziej pewna, że sam taniec nie wyraża się tylko poprzez techniczną poprawność/doskonałość, czy też w tej poprawności/doskonałości. To jest tak, jak ze sztuką, która nie osiąga swoich najwyższych lotów tylko poprzez warsztatową biegłość artysty... Tango jest dla mnie spotkaniem z partnerem w specyficznej przestrzeni, jaką jest jego interpretacja muzyki - tanga (może kiedyś uda mi się wyrazić to jakoś przejrzyściej, bardziej jeszcze właściwie...)." Takimi oto refleksjami podzieliła się ze mną Joanna Jabłońska, jedna z Wrocławskich pasjonatek tańca zza oceanu.

Takie tango, I rozrywka i filozofia. I niezła pożywka dla rozważań psychologicznych.

Autorka: Ewa Chwedkowska

Francotango - 2008-01-27, 18:32
Temat postu: Tango Demolka i Jean-Claude Van Damme :P
Dziś trochę z dystansem i przymróżeniem oka. Końcówkę klipu dedykuję tajemniczej wielbicielce "Lubiącej tańczyć nago" :P . O ile nadal czyta ten wątek ;)

http://www.dailymotion.co...s-my-eyes_music


Ja Wam DAM! Na najbliższych zajęciach... Popalić :P .

K.B - 2008-01-27, 20:06

Uśmiałem się :) Nawet numer pokoju nie był przypadkowy :mrgreen:

Tango w Brzegu napisał/a:
Ja Wam DAM! Na najbliższych zajęciach... Popalić

No... na poprzednich stolik został już zniszczony ;) Co teraz sie wydarzy - może ktoś zerwie parkiet... ? 8)

Franco Zarrazzo - 2008-01-27, 20:35

K.B napisał/a:
Nawet numer pokoju nie był przypadkowy


Heh - ja nie zajażyłem - dzięki ;) .

A co do stolika... ćśśś - nie wytrzymał pod naporem uczestników - żadnej prowokacji nie było. W razie cyco jakiś zastępczy trza będzie skręcić...

Franco Zarrazzo - 2008-02-14, 22:36

Dawno nic nowego tutaj nie było. Dziś styl, którego nie umiem nazwać, ale lezy mi jak nic. A może nawet dwa nice. Po jednym takim tańcu będe mokry. A po tandzie? Heh... niech Duchy Tanga mają w opiece dekolty partnerek ;)

http://pl.youtube.com/watch?v=fY2iIhcluoo

K.B - 2008-02-15, 10:51

Ojej :) Wygląda to zdecydowanie mniej "dostojnie i salonowo" - kojarzy mi się bardziej właśnie z jakąś knajpą na obrzeżach miasta, pełno ludzi, zapach spoconych ciał i muzyka grana przez starych argentyńczyków chłepczących w przerwach wino z gwinta... nie wiem czy mi się dobrze kojarzy :D Zdaje się, że tak rodziło się tango :)
Bardzo fajne - zwłaszcze te bliskie trzymanie, kontakt - i z tego co zauważyłem na zajęciach to Ty Franco, jak sam napisałeś, taki styl preferujesz :)

Franco Zarrazzo - 2008-02-15, 11:53

K.B napisał/a:
kojarzy mi się bardziej właśnie z jakąś knajpą na obrzeżach miasta, pełno ludzi, zapach spoconych ciał i muzyka grana przez starych argentyńczyków chłepczących w przerwach wino z gwinta... nie wiem czy mi się dobrze kojarzy Zdaje się, że tak rodziło się tango


Historia tanga tonie w mrokach tajemnicy, np. handlu dziewczynami z Polski do wiadomych przybytków. Polecam wątki na forum:

http://www.forumbrzeg.pl/...opic.php?t=9818

i rozwinięcie tematu:

http://www.forumbrzeg.pl/...p=154827#154827


Muzycznie kojarzysz dobrze - to stare tango (imho wymiatające), klimatycznie... ;) . Skoro czytasz i czujesz, to wiesz, jak jest. Powiedzenie "Pójść w tango" nie wzięło się z powietrza ;) .

Tutaj ta sama para tańczy milongę:

http://pl.youtube.com/watch?v=KdLyFfedG88&NR=1

Dobrzy są... ach... umieć tak ...

Franco Zarrazzo - 2008-02-26, 16:38

Dziś La Cumparsita na wesoło :) :

http://pl.youtube.com/wat...feature=related

biedronka - 2008-02-26, 20:31

ja chcę tańczyć Tango! ah... piękny taniec... namiętność... ekspresja, uwolniony temperament... miłość wytańczona nogami... w objęciach partnera... :oops: zakochałam się w nim, mimo że nigdy nie próbowałam postawić żadnego kroku
Franco Zarrazzo - 2008-02-26, 22:16

robaczek napisał/a:
ja chcę tańczyć Tango! ah... piękny taniec... namiętność... ekspresja, uwolniony temperament... miłość wytańczona nogami... w objęciach partnera... zakochałam się w nim, mimo że nigdy nie próbowałam postawić żadnego kroku


A słowo stanie się ciałem... :) . Jeśli możesz, to zapraszam już jutro na lekcję do BCKu na 19tą. A jak nie, to Góra do Mahometa zawita wkrótce i ma nadzieję, że rozmowy będą pomyślne.

I zapomnij o stawianiu kroków - na początku feeling z partnerem :) . Wszystkie zawsze myślą o stawianiu kroków, a to nie o to lotto. Posłuchaj, co mówi Carlos Gavito dwa piętra wyżej...

robaczek napisał/a:
w objęciach partnera... zakochałam się w nim,
Znaczy że w partnerze? :oops: :D "Zdarza się"- cytując Kurta V. W drugą stronę też...
biedronka - 2008-02-27, 07:20

przykro mi, jutro, tzn dzisiaj mam już plany na tą godzinę...
a zakochałam się w Tangu nie w partnerze! :P

Franco Zarrazzo - 2008-02-28, 00:39

robaczek napisał/a:
a zakochałam się w Tangu nie w partnerze!


Ja tam gdy tańczę z partnerką, to tak jakbym ją kochał. Każda indywidualnie. Wtedy jest tango. Tango to nie tylko taniec - to nauka zrozumienia, słuchania i mówienia... harmonii.

Tango to też, a dla niektórych między innymi, miłość (zwrcam uwagę na różnorakie konotacje tego słowa - nie wszystkim ono kojarzy się jednoznacznie...). Tango ma wiele, bardzo wiele warstw. I nie zawsze bywa przyjemne.

Tango to po prostu... życie i od partnera i partnerki zależy, jakie ono będzie.

Ukłony dla Ciebie, Robaczku :) .

Pepe - 2008-02-28, 00:45

No i po co ja to tango oglądam :?: Mój stan się tylko pogłębia, muszę coś wykombinować bo ta miłość platoniczna mnie wykończy :D

Przynajmniej w moim obecnym stanie w tangu mogę myśleć tylko o tangu a nie jak na początku ;) więc czas coś zrobić poza upajaniem się widokiem.

Franco Zarrazzo - 2008-02-28, 00:47

Pepe napisał/a:
Przynajmniej w moim obecnym stanie w tangu mogę myśleć tylko o tangu a nie jak na początku


Przepraszam, a co było na początku? Bo ja słyszałem już różne wersje. Jedni że Chaos, inni że Słowo...

Pepe - 2008-02-28, 00:49

Franco Zarrazzo napisał/a:
Jedni że Chaos, inni że Słowo...
chaotyczne słowo wyzierające z odmętów ... w takich warunkach przecież tanga tańczyć nie można :P
Franco Zarrazzo - 2008-02-28, 00:53

Pepe napisał/a:
chaotyczne słowo wyzierające z odmętów ... w takich warunkach przecież tanga tańczyć nie można


słowo czy Słowo? Bo to istotna różnica ? Tango ponoć tańczy się w każdych warunkach, chociaz fakt faktem, że ja bardzo upierdliwy i wymagający jestem. A co do odmętów - czasami faktycznie trudno tańczyć, zwłaszcza tango, gdy odmęty wciągają w swoje neizmierzone głebiny, kórych nawet Słowem opisać nie można.

A.Mason - 2008-02-28, 03:30














verbeina - 2008-02-28, 07:45

Ooo... i nawet mój i Sawci taniec załapał się na zdjęciu ;)
Franco Zarrazzo - 2008-02-28, 08:47

verbeina napisał/a:
Ooo... i nawet mój i Sawci taniec załapał się na zdjęciu


Taaa. Kandydatki na Misski tańczą ze sobą pod okiem kandydata na Missa Pogana :P .
Fotka jest świetna, ale na niej wyraźnie widać podstawowy problem - na odwrót, drogie Miski - nogi dalej od siebie, piersi do siebie :) .

Ćwiczyć!

verbeina - 2008-02-28, 14:41

Franco Zarrazzo napisał/a:
Taaa. Kandydatki na Misski tańczą ze sobą pod okiem kandydata na Missa Pogana :P .
Fotka jest świetna, ale na niej wyraźnie widać podstawowy problem - na odwrót, drogie Miski - nogi dalej od siebie, piersi do siebie :) .

Ćwiczyć!


Ćwiczymy nieprzerwalnie :) Tylko tango nam w głowie od pewnego czasu...

Na tym zdjęciu fotograf nie ujął naszego prawdziwego talentu do tanga :D Przecież każdy kto chodzi na nasze taneczne spotkania wie jak dobrze z Sawcią się ruszamy... :evil:
Ta fotka to sam początek, potem jak się wkręciłyśmy było ok :D Tylko butów nie miałam akurat tym razem odpowiednich...

Mam nadzieję że następnym razem fotograf lepiej pokaże nasz talent :evil:

Franco Zarrazzo - 2008-02-28, 15:07

verbeina napisał/a:
a tym zdjęciu fotograf nie ujął naszego prawdziwego talentu do tanga Przecież każdy kto chodzi na nasze taneczne spotkania wie jak dobrze z Sawcią się ruszamy...
Ta fotka to sam początek, potem jak się wkręciłyśmy było ok Tylko butów nie miałam akurat tym razem odpowiednich...


Ej no.... przecież nie mówię, że jest źle - determinację i talent macie :) . Tylko wskazuję elementy nad którymi trzeba pracować - a do tego na przykładzie tego jednego zdjęcia jest to wskazówka dla wszystkich - łoki ?

Butki faktycznie potrzebne - ulotki macie :) . Zapytajcie każdej z tańczących dziewczyn - ile ja je namawiałem na zakupu butków i jak wiele się zmieniło zarowno w ich postawie, jak i samym tańczeniu, kiedy już się zdecydowały i zakupiły. To bardzo dobra inwestycja :) .

Francotango - 2008-02-29, 00:13

Ten co śpiewa kiedyś miał długie blond włosy, w związku z czym ma ksywę "Polaco".
Roberto Goyeneche Polaco.

Na fortepianie mistrz Osvaldo Pugliese.

http://pl.youtube.com/wat...feature=related

I dalej z cyklu "jak to drzewiej bywało" - Ada Falcone:

http://pl.youtube.com/watch?v=tyxgUVb5_Yc

A tu nawet tańczą:

http://pl.youtube.com/watch?v=tyxgUVb5_Yc

I to jak :D .

Dobranoc :)

Franco Zarrazzo - 2008-02-29, 09:00

Prezentacja slajdów z niedawnego koncertu we wrocławskiej Mleczarni - tańczą tangueros z Wrocławia, Oławy, Katowic i Brzegu (w tym jeden dobrze Wam znamy, ale wyjątkowo nie w formie...). Świetna i klimatyczna prezentacja:

www.pafid.webd.pl/tango.exe

Anya - 2008-02-29, 19:28

... Witam .. :) Widzę, że jak tylko nie ma mnie na zajęciach, to dzieje się coś ciekawego:D Zdjęcia rzeczywiście dają .. "duuuuużo" do myślenia:) Ale popieram Franco! Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... Tango wymaga przede wszystkim cierpliwości i świadomości własnego ciała. Ważnym aspektem jest też skupienie i wyciszenie się... wtedy czuje się wręcz zapach tanga...

Co do butów... Muszę przyznać, że odpowiednie obuwie w tangu gra niesamowicie ważną rolę. Kiedy zaczynałam się uczyć ćwiczyłam w takich sobie jakichś starych butkach ze startymi obcasami i niestabilną kostką. Ćwicząc różne figury, które rzecz jasna nie wychodziły prawidłowo z powodu tych nieszczęsnych butów, myślałam, że może po prostu nie mam predyspozycji czy coś tam :P Ale odkąd kupiłam właściwe obuwie- na obcasie o dobrej wysokości, z mocnym zapięciem gwarantującym stabilną kostkę i na zamszowej podeszwie, która umożliwia swobodne obracanie się przy różnych figurach, od razu wszystko lepiej zaczęło wychodzić i mogłam skupić się na Tangu, a nie na tym, czy się przewrócę czy nie... ;)
Dlatego Drogie Panie- jeśli zamierzacie kontynuować swoją tangową edukację to z serca radzę, aby może nie już teraz ale w najbliższym czasie, zainwestować w obuwie. Bo tak jak gitarzysta potrzebuje nastrojonej gitary do koncertu, tak tanguero potrzebuje dobrego obuwia na parkiecie...
Ot, taka śmieszna riposta ;)

Serdecznie pozdrawiam

Franco Zarrazzo - 2008-03-26, 10:57

Dawno nie było żadnego filmiku. Z pozdrowieniami z Trójmiasta:

http://www.youtube.com/watch?v=xIYW7uzNGdg

K.B - 2008-03-26, 12:07

Co tu dużo mówić - piękne. Jak to dobrze, że jest takie cudo jak youtube :)
Do zobaczenia na zajęciach dzisiejszych :)

Franco Zarrazzo - 2008-03-26, 20:16

Mnie akurat nie będzie dziś. Ale mam nadzieję, że Tobie i Twojej partnerce nadal energii nie zabraknie. Aż miło patrzeć, jak ćwiczycie :) .
K.B - 2008-03-27, 08:31

Dzięki za miłe słowa :) Energii i zapału nam nie brakuje. Koleżanka już poważnie przymierza się to kupna bucików(ja też zdaje się powinienem... :roll: ), więc przygoda z tangiem dopiero się zaczyna i myśle, że damy rade przebrnąć bez ofiar przez te początki-początków :D
PS. Niedawno dopiero zrozumiałem to zdanie ze 'partnerka będzie miała łatwiej', bo wydawało mi się, że bycie prowadzonym to niewdzięczna rola. Teraz gdy patrze na to, co bardziej zaawansowani są w stanie "wykrzesać" z koleżanki, to widze, ze rzeczywiście to partner jest mistrzem ceremonii :)

KS - 2008-03-27, 09:35

Czy udało Wam się tangowicze oglądać wczoraj You Can Dance?
Pamiętam że Frank wspominał chyba, że nie bedzie miałm mozliwości..
Ale spokojnie uczestnikom własciwie marnie szło z nauka tego tańca, w odcinku były tez inne więc urywkami pokazywano. No ale może rzeczywiście się to ciekawie rozwinąć :) Kiedy już ekipa będzie bardziej zmotywowana i wezmą się do roboty :)

Franco Zarrazzo - 2008-03-27, 13:36

Ja nie oglądałem, bo nie odbieram. A co było konkret na YCD? Była para Aisha i Victor z Buenos?

Bo powiem Wam już po cichu, że być może będzie okazja poznać ich osobiście w Brzegu już w maju.

Przy okazji dla tych, którzy nie mają możliwości uczestniczyć w zajęciach tangowych w tygodniu - planujemy specjalne warsztaty weekendowe z nimi. I jeszcze kilka innych opcji rozważamy. Warsztaty niestety raczej będą płatne, ale uważam, że warto. Victor ma znakomity dar sprzedawania mechaniki ruchu i prowadzenia, a Aisha (Agnieszka) z każdego faceta zrobi tanguero i macho :) .

Ta para była jedną z tych, u których zaczynałem i mam do nich wielki sentyment. Zwłaszcza, że Aisha jest Polką z Podlasia i jak sama twierdzi - lubi małe miasteczka. Jeśli chcecie, zacznę publikować więcej materiałów na ich temat.

Pozdro tangowo

DO KB i jego partnerki - BUCIKI ! :) Moim zdaniem to będzie dla Was obu duży krok. Dawajcie radę :) .

verbeina - 2008-03-27, 13:45

KS napisał/a:
Czy udało Wam się tangowicze oglądać wczoraj You Can Dance?

Ja oglądałam, ale nie wychodziło im to tak jak nam na naszych środowych spotkaniach :D

Wczoraj już załapałam większośc kroków, których wcześniej nie mogłam do końca opanowac...Bardzo dobrze mi sie wczoraj tańczyło z partnerem :D

Pozdrawiam tego pana :)

K.B - 2008-03-29, 17:10

verbeina napisał/a:
Ja oglądałam, ale nie wychodziło im to tak jak nam na naszych środowych spotkaniach

Oglądałem powtórkę i musze powiedzieć, ze gdybym na "dzień dobry' musiał partnerkę unosić, obracać i zarzucać jej nogami w powietrzu to też by mi nie wychodziło :D

Franco Zarrazzo napisał/a:
Była para Aisha i Victor z Buenos?

Zdaje się, że nie...

Franco, masz może jakieś tangowe mp3, bo ja słucham glównie radia a potrzebuje mobilności ;) Mam 'lunatico' gotan project, ale czuje głód klasyki, więc jakbyś mógł coś zarzucić, albo chociaż polecić to byłbym wdzięczny :)
Pozdrawiam :D

Anya - 2008-03-29, 23:46

Ja przepraszam,że się tak "wtrynię" ... ale co do muzyczki.. to ze swej strony pragnę polecić - coś z klasyki: Astor Piazzolla, Hugo Diaz, al Tango, Carlos Gardel, muzyka z filmu "Tango" Carlosa Saury, Trio Patango... coś z nuevo: prócz Gotanu polecam Bajofondo Tango Club i wszelkich innych wykonawców tango electronico oraz wszystkie możliwe interpretacje utworu "Libertango" ..../ a jest ich naprawdę wiele/ :) . Coś do tango-walca? "Hijo de la Luna" Mecano ... piękne:)
Serdecznie pozdrawiam
i przepraszam za "się wtrynianie" :P

Franco Zarrazzo - 2008-03-29, 23:55

Anya napisał/a:
coś z klasyki: Astor Piazzolla


Eeeee Córa.... Astor jest prekursorem stylu nuevo... nie można go raczej umieszczać po stronie klasyków. Chociaż z drugiej strony, z perspektywy XXI wieku... hmmm. Ponoć Argentyńczycy chcieli Mistrzowi Astorowi zrobić to, co czasami robili sobie, gdy jakaś milonga kończyła się że tak powiem delikatnie, nieporozumieniem... znaczy zig zig ala porteno...

Anya - 2008-03-30, 00:19

Hmm.. tak, z biegu historii wynika, że Astor był prekursorem nuevo... lecz mi raczej chodziło o brzmienie, styl i różnice pomiędzy np. Astorem i Gotanem ... Dzielę to sobie /upraszczając oczywiście/ na "staro-tango" i "nowo-tango". ;) Dla mnie Astor to klasyka- klasyczne instrumenty, dźwięki, mimo bardziej dynamicznej formy niż muzyka jego poprzedników, zaś Gotan czy Bajofondo- tutaj już więcej elektroniki i zupełnie "świeży" jak dla mnie styl. Stąd to rozgraniczenie. To taka moja osobista interpretacja...może komuś będzie w jakiś sposób pomocna. Podchodzę do tego jakby "z dystansem", szczerze przyznam,że wolę mniej zagłębiać się teorię czy historię tanga, a bardziej czuć...
Nie chcę tutaj głosić herezji, tudzież profanować tego naszego "sacrum na parkiecie":)
Z tangowym szacunkiem:)

K.B - 2008-03-30, 11:21

taa 'Libertango' znane chyba każdemu, tyle ze nie każdy wie, że to akurat to :D (nawet w jakimś filmie było z Fordem o ile dobrze pamiętam).

http://www.youtube.com/wa...feature=related <-- tutaj jest zabawna interpretacja :D Chłopak ma wyobraźnie hehe :lol:

'Hijo de la luna' piękne i również bardzo znane, chociaż nie miałem pojęcia że to tango, dopoki na zajęciach tego nie puscili :D

Pod pojęciem klasyki miałem na myśli nie tyle historycznych, znaczących twórców co właśnie styl, muzykę pozbawioną elektroniki-jak nazwała to Anya - "staro-tango" ;)
Pozdrawiam!

Anya - 2008-03-30, 13:54

Ten chłopak rzeczywiście ma niebywałą wyobraźnię:D I o to chodzi... zwłaszcza w tango, gdzie mężczyźni powinni tą wyobraźnią taneczną się kierować.
Co do "Hijo de la Luna"... to nie jest stricte tango, coś bardziej pod tango-walca, ale jak pewnie zauważyliście, doskonale się do tego tańczy. Jak zresztą do każdej muzyki...no uwierzcie... w tym właśnie tkwi magia tanga, że zatańczyć je można do każdej muzyki..od "techno" po "ciężkiego rock'a" /co już zostało wypróbowane/ :P
Także szukajcie.. "szukajcie, a znajdziecie".. muzykę, która porwie Was w ten wir tangowej magii..
Pozdrawiam:)

Franco Zarrazzo - 2008-03-30, 21:30

K.B napisał/a:
taa 'Libertango' znane chyba każdemu, tyle ze nie każdy wie, że to akurat to :D (nawet w jakimś filmie było z Fordem o ile dobrze pamiętam).



Nie do końca. Chodzi o film "Frantic" Romana Polańskiego, a tango wykonane tam to "Strange (I've seen that face before...)" przez Grace Jones. Oczywiście skomponowane przez Astora. Czasami pojawia się też jako Libertango, ale to nie jest to samo Libertango, które np wybrzmiało w "Lekcji Tanga" w wykonaniu Yo-Yo-Ma.

Link: http://pl.youtube.com/watch?v=RRoRo5mUV5o (scena z filmu - ta laska tańcząca z Fordem, to żona Polańskiego - wtedy, nie wiem jak na dzień dzisiejszy).

http://pl.youtube.com/watch?v=m1fIAq_PdOA (jakiś neo-balet do Strange)

http://pl.youtube.com/wat...feature=related

http://pl.youtube.com/watch?v=NoKwAMJk_ck

A mnie ogólnie coraz bardziej wciągają te najstarsze tanga. Lata 30,40,50.... zeszłego wieku.

A co do chichów de la lunów... pikne nieodmienie ;) .

z:http://www.hiszpanski.ang.pl/hijo_de_la_luna_1584.html
comment ca va?:) (gość) 5 Cze 2005, 19:28 odpowiedz
wysłano z: *.brzesko.net.pl
moze ktoś przetłumaczy?Bardzooooooo proszę:>
tonto el que no entienda
cuenta una leyenda
que una hembra gitana
conjuro a la luna hasta el amanecer
llorando pedia
al llegar el dia
desposar un calé

tendrás a tu hombre piel morena
desde el cielo habló la luna llena
pero a cambio quiero
el hijo primero
que la engendres a él
que quien su hijo inmola
para no esta sola
poco le iba a querer

estribillo
luna quiere ser madre
y no encuentras querer
que te haga mujer
dime luna de plata
qué pretendes hacer
con un nińo de piel
ha ha ha.. ha ha haaaa
hijo de la luna

de padre canela nació un nińo
blanco como el lomo de un armińo
con los ojos grises
en vez de aceituna
nińo albino de luna
maldita su estampa
este hijo es un payo
y yo no me lo callo

estribillo

gitano al creerse deshonrado
se fue a su mujer cuchillo en mano
żde quién es el hijo ?
me has engańao fijo
y de muerte la hirió
luego se hizo al monte
con el nińo en brazos
y allí le abandonó

estribillo

y las noches que haya luna llena
sera porque el nińo esté de buenas
y si el nińo llora
menguará la luna
para hacerle una cuna
y si el nino llora
menguara la luna
para hacerle una cuna


readerle (gość) 5 Cze 2005, 19:56 odpowiedz
wysłano z: *.os.kn.pl
alez nie ma sprawy
"głupi kto nie pamięta
opowiada legenda
że cyganka
błagała kcięzyc zanim nastąpił świt(?)
płacząc prosiła
aby zanim nastanie dzień
zareczyć się

będzie miał twój mężczyzna ciemną skórę
z nieba powiedział ksiezyc
ale z zamian chcę
syna pierwszego
którego z nim będziesz mieć (jakoś tak)
kto swego syna podaruje
aby nie być samotną
nie kochałby go

księżyc chciała być matką
i nie wiedziała jak
co zrobisz kobieto
powiedz mi ksieżycu ze srebra
co zamierzasz zrobić
z dzieckiem ze skóry
aa aaa aa
dziecko ksiezyca

z ojca cynamonoowego narodziło się dziecię
białe jak grzbiet gronostaja
z oczamni szarymi
zamiast oliwkowych
dziecko-albinos ksiezyca
przeklęte jego znamię
to dziecko jest 'jakieśtam'
i ja tego nie przemilczę

cygan czuł się oszukany
szedł do swojej kobiety z nożem w ręce
czyje jest to dzicko
oszukałaś mnie
i ukłuł ją na śmierć :)
póxniej poszedł na wzgórze
z dzieckiem w ramionach
i tam je opuścił


i w noce kiedy księżyc jest pełny
jets tak ponieważ dziecko ma się dobrze/jest zadowolone
a kiedy dziecko płacze
zmniejsza się ksieżyc
żeby zrobić kołyskę


I za: http://omaha.blox.pl/2006/10/Hijo-de-la-Luna.html

Hijo de la Luna
Pewna cyganka ciemną nocą, prosiła i zaklinała Księżyc. Przez noc całą aż do świtu błagała by Księżyc pomogła jej zdobyć i poślubić przystojnego cygana. Pani w końcu zgodziła się pomóc biednej cygance. „Dostaniesz go za męża, ciemnoskóra” rzecze z nieba Księżyc w pełni. „Ale w zamian oddasz mi pierwsze dziecko jakie się wam urodzi.” „Jeżeli jesteś gotowa poświecić je dla mnie, po to by nie pozostać w życiu samotną, znaczy że dziecko to i tak nie otrzymałoby od ciebie wystarczająco matczynej miłości. Oddaj je mi, a sprawię że on pokocha cię i poślubi”
Księżyc, chcesz być matką, a przecież nie potrafisz żywić uczuć które mogłyby uczynić z ciebie prawdziwą kobietę. Powiedz srebrna Księżyc, co zamierzasz zrobić z dzieckiem z krwi i kości?
Księżyc dotrzymała słowa. Cyganie żyli jakiś czas razem, aż pewnego dnia cyganka powiła syna. Z ojca o skórze jak cynamon zrodziło się dziecko bieluśkie jak grzbiet gronostaja. O oczach szarych, a nie oliwkowo-czarnych. Albinos, dziecko obiecane Pani Księżyc. „Niech przeklęty będzie jego wygląd! To przecież nie jest cygańskie dziecko! Nie ujdzie ci to!” awanturował się ojciec.
Księżyc, chcesz być matką, a przecież nie potrafisz żywić uczuć które mogłyby uczynić z ciebie prawdziwą kobietę. Powiedz srebrna Księżyc, co zamierzasz zrobić z dzieckiem z krwi i kości?
Cygan podejrzewający swa żonę o zdradę, przyszedł do niej pewnego wieczora z nożem w ręku. Zhańbiony i upokorzony jął wykrzykiwać „Czyje to dziecko!? Z kim mnie zdradziłaś?” Cyganka przysięgała że była mu zawsze wierna, że to jego własny syn. Ale cygan w furii nie dał się przekonać. Zabił ją, a dziecko wziął w ramiona, zaniósł do lasu na szczyt góry i tam pozostawił. W pustym lesie spowitym w blasku księżyca.
Księżyc, chcesz być matką, a przecież nie potrafisz żywić uczuć które mogłyby uczynić z ciebie prawdziwą kobietę. Powiedz srebrna Księżyc, co zamierzasz zrobić z dzieckiem z krwi i kości?
Teraz każdej nocy kiedy Księżyc jest w pełni, to dlatego że jej dziecko jest szczęśliwe. Lecz kiedy płacze Księżyc zwija się dla niego w kołyskę aby utulić je do snu.

Sawka - 2008-03-31, 22:23

Franco Zarrazzo napisał/a:
Hijo de la Luna


Ano natrafiłam na to pewien czas temu, gdy obudziła się we mnie fascynacja Hiszpanią... Po prostu uwielbiam... Ale w życiu nie pomyślałabym żeby zatańczyć do tego tango... No cóż... człowiek z wiekiem dowiaduje się nowych rzeczy :D Do zobaczenia w środę :wink:

Franco Zarrazzo - 2008-04-07, 19:55

Pod poniższym linkiem znajduje się sparodiowanie tzw "ozdobników", czyli czegoś co kobiety bardzo chcą robić, zanim w ogole zrozumieją o co biega w byciu prowadzoną. Najczęściej oznacza to wybijanie partnera z równowagi, rytmu, skupienia i etc...

http://www.youtube.com/watch?v=98CmUhcJWbw

K.B - 2008-04-08, 09:06

To kładzie na łopatki :lol: Najlepsze są te wykopy kolesia :D
ps. i oczywiście zarzucanie grzywą :wink:

verbeina - 2008-04-08, 19:30

A czemu ten facet ma szpilki?
verbeina - 2008-04-08, 20:03

http://www.salsolo.republika.pl/tango_w.htm -opis tanga i nauka :)
Franco Zarrazzo - 2008-04-09, 02:59

verbeina napisał/a:
A czemu ten facet ma szpilki?


Bo to zabawa = próba ukazania przez pryzmat przejaskrawienia zachowań tangowych :) . W tym wypadku chodziło o ozdobniki pań i jak to czasami widzą mężczyźni.

verbeina napisał/a:
http://www.salsolo.republika.pl/tango_w.htm -opis tanga i nauka


Hmm więcej się nauczysz u nas na lekcjach... a najlepiej wzorem K.B. i jego partnerki Kasi zacznijcie już jeździć na milongi i pomyślcie o bucikach. Właśnie wróciliśmy z Wroclawia, gdzie K. B. i Kasia zaliczyli druga milongę, a Kasia ochrzciła swoje własnie zakupione buciki do tanga. Co tu dużo kryć - radzą sobie nieźle :) . W K.B. się instynkty macho tanguero rozbudziły, w drodze powrotnej nuci tanga a Kasia... błyszczy na parkiecie i przy stoliku. I nabierają pewności siebie. Może sami powiedzą, jak wielki krok zrobili w nauce tanga argentyńskiego dzięki tym dwum milongom?

Abrazos de łózeczko ;) !

K.B - 2008-04-09, 16:08

Franco Zarrazzo napisał/a:
Kasia ochrzciła swoje własnie zakupione buciki do tanga
Ja za to dowiedziałem się że kobieta spragniona butów jest w stanie zatrzymać kordon rozpędzonych samochodów na jednej z bardziej ruchliwych ulic we Wrocławiu :lol:
Franco Zarrazzo napisał/a:
Właśnie wróciliśmy z Wroclawia, gdzie K. B. i Kasia zaliczyli druga milongę
Rano doktorek od statystyki znowu mówił że jestem "śnięty", ale co tam, WARTO niedosypiać dla wrażeń jakie niesie ze sobą taniec na milondze w tak klimatycznej knajpce - stara cegła, stłumione światło- to jest to :)
Franco Zarrazzo napisał/a:
Co tu dużo kryć - radzą sobie nieźle . W K.B. się instynkty macho tanguero rozbudziły, w drodze powrotnej nuci tanga a Kasia... błyszczy na parkiecie i przy stoliku.
hehe z tym macho tanguero to bym nie przesadzał, chociaż na tej milondze sporo pań poprosiłem, ale myśle, że to zasługa piwa, bo w Oławie nie byłem taki chętny :lol:
Co do Kasi too ojjj zgadzam się, łapie wszystko w mig - jak tańczy z jakimś lepszym tancerzem to miło oglądać :)
Że postępy są to wierze na słowo :lol: A tak poważnie to chyba już pewniej prowadze, nie waham się już i co najważniejsze już widze lepiej przestrzeń parkietową i czaje gdzie za chwile kto może być, żeby czasem nie wpaść (chociaż nie zawsze wychodzi :wink: )<- tyle zauważyłem, ale tak czy siak to dużo :)
A Kasia - no widać chyba :D

pozdrawiam i dzięki :)

verbeina - 2008-04-10, 07:36

Poprosiłabym o nazwę i link do muzyki do tańca, którego uczyliśmy sie wczoraj na zajęciach tanga...bardzo mi sie spodobał :D

Czy będziemy to jeszcze tańczyć :?:

Franco Zarrazzo - 2008-04-10, 09:04

verbeina napisał/a:
Poprosiłabym o nazwę i link do muzyki do tańca, którego uczyliśmy sie wczoraj na zajęciach tanga...bardzo mi sie spodobał


Ależ proszę uprzejmnie :D :

http://www.forumbrzeg.pl/...opic.php?t=8947

verbeina napisał/a:
Czy będziemy to jeszcze tańczyć


Jasne, że będziemy. To się tańczy na milongach w Oławie i Wrocławiu. A do tego my zatańczymy chacarerę na naszym Rynku już w dniu 17 maja. Dlatego teraz pociśniemy trochę ten temat.

We wskazanym dziale sa linki do różnego typu chacarer - my się uczymy takiej bardzo prostej. Nazwa pochodzi bodajże od słowa "chaca", co oznacza farmę. Bo to ludowy taniec farmerów i gauchów.

Francotango - 2008-04-10, 10:03
Temat postu: Od folkloru do tanga :)
Korzenie tanga tkwią głeboko w różncyh kulturach:

http://pl.youtube.com/wat...feature=related


i teraz:

http://pl.youtube.com/watch?v=JcDuNSdiQZU

http://pl.youtube.com/watch?v=Kr4uTmy_kvk

Franco Zarrazzo - 2008-04-14, 10:57

Dziś show. Na nowy tydzień:

Geraldine Rojas & Ezequiel Paludi


http://pl.youtube.com/wat...feature=related

Geraldine wystąpiła w filmie "Assasination: tango" z i w rezyserii Roberta Duvala:

http://pl.youtube.com/watch?v=oSPW4lqF7qg (Tańcząca para do "Bahia Blanca" Carlosa Di Sarli).

Napisy końcowe. Geraldine Rojas z Pablo Veronem (znanym z filmu Lekcja Tanga reż. Sally Potter):

http://pl.youtube.com/wat...feature=related

Franco Zarrazzo - 2008-04-21, 22:25

Tym razem coś na wesoło. Dwaj panowie, jeden z nich bywa w Polsce (miał być w Brzegu już dwa razy). Uhahałem się:

http://pl.youtube.com/watch?v=rKGxt0vhkf4

K.B - 2008-04-23, 16:37

Franco, jak zwykle potrafisz z tuby wyłowić prawdziwe perełki :)
biedronka - 2008-05-08, 15:05

byłam, zobaczyłam, "zatańczyłam", pokochałam! żałuję że wcześniej nie skusiłam się na to, aby uczyć sie Tanga... nawet samo chodzenie ma w sobie magię, i do tego muzyka w tle, tańczące i "chodzące" pary w około... już liczę dni do następnego spotkania, i do warsztatów, pokazów :) Tango, to życie!
Franco Zarrazzo - 2008-05-08, 15:51

Witaj Robaczku w miejscu, gdzie delikatna mgiełka marzeń skrapla się do sacrum dwojga ludzi na ciasnym parkiecie życia. Witaj w tańcu, który jest życiem i w życiu, które jest tańcem...

ABRAZO!

Franco Zarrazzo - 2008-05-24, 06:01

Ulubione tango Doca Visou (Damiana Wisa od wernisażu): http://www.youtube.com/wa...feature=related

Tom Waits i tango.

Z pozdrowieniami od Doca.

Franco Zarrazzo - 2008-05-31, 10:26

W polskim internecie pojawia się coraz więcej blogów będących osobistymi zapisami naszych tangowych rodaków z ich pielgrzymki do mekki tanga - Buenos Aires. Jednym z kilku, jakie śledzę od kilku miesięcy jest blog jednego z Warszawskich tangueros:
http://caminitopl.wordpress.com/

Z 23 maja pochodzi bardzo interesujący wpis, który przytaczam w całości, polecając jednocześnie zapoznanie się z całością bloga. Bardzo wiele opisów prawdziwego Buenos, milong w Buenos, kultury tanga i etc.

Wracając do wpisu z 23 maja - dotyczy on pewnego zniesmaczenia, jakie udzieliło się i mi juz jakiś czas temu. Autor operuje słowem jak wytrawny mistrz pióra, a jako, że wiedzę ma chyba filozoficzną, pojawiają sie pewne dygresje.

Razem z partnerką założyli też stronę, z której dowiecie sie wielu ciekawych spraw o tangu. Zupełnie jakby przeciwstawnych jego stereotypowemu postrzeganiu w naszym kraju: http://www.caminito.pl/.

Wracając do wspomnianego wpisu:

Rocznica
maj 23, 2008 by caminitopl
W maju obchodzimy z Kasią rocznicę i nie chodzi o czterdziestolecie Maja ’68 – choć oczywiście wsławiliśmy się na tamtejszych barykadach – ale o początek naszych zabaw z tangiem. Pięć lat temu pojawiliśmy się po raz pierwszy w Offie na lekcji dla początkujących, którą prowadzili „pani Agnieszka” i „pan Tomek”, czyli Agnieszka Herbich i Tomasz Potocki. Po półgodzinnej lekcji zostaliśmy na milondze i, pamiętam do dziś, wykazaliśmy się wrodzonym wdziękiem i nielada talentem, bezskutecznie usiłując ominąć kosz na śmieci złośliwie stojący w rogu sali. Słowem, złapaliśmy bakcyla. Po miesiącu pęcznieliśmy z dumy, gdy udało nam się zatańczyć cały kawałek, wpadając na ludzi tylko ze trzy razy. Po dwóch miesiącach, pokrzepieni tym nieustannym pasmem sukcesów, ruszyliśmy na pierwszy warsztat z Argentyńczykiem (Miguelem Pla). Po trzech miesiącach nastąpił głęboki kryzys, albowiem muzyka, którą dotychczas po prostu lekceważyliśmy, zaczęła nam przeszkadzać. Następnie życiowe perypetie zmusiły nas do kilkumiesięcznej przerwy w tangu, po czym trafiliśmy do Pauliny i Janka, uczących w OKU, czyli niemal pod naszym domem. Po jakimś czasie muzyka zaczęła pomagać (Kasia straciła sporo zdrowia, rozrysowując mi jakieś tam takty na ósemki i szesnastki i powtarzając niezmordowanie pam pam pam pam, by zaspokoić moją przemożną potrzebę intelektualnego ogarnięcia tej kwestii!). Mniej więcej po roku, nowe epokowe odkrycie: pani S. Miller dowiodła nam, że jednak można tańczyć w bliskim trzymaniu. Minęły kolejne lata, wyjechaliśmy do Buenos, podbechtani przez Osky’ego przeszliśmy na ciemną stronę mocy – zaczęliśmy uczyć – ruszyliśmy do Buenos po raz wtóry…

Ale dość tych emeryckich wspominków.

O blaskach tanga nie ma co pisać: kto tańczy, ten wie, a kto nie tańczy, ten i tak nie zrozumie. Chciałbym natomiast rzec kilka słów o cieniach. Chodziło to za mną od pewnego czasu, rocznica jest dobrą okazją.

Nie wiem, czy dawniej było lepiej czy gorzej (kiedyś trzymaliśmy się bardziej z boku, teraz zaś, siłą rzeczy, więcej do nas dociera). Wiem natomiast jedno: obecnie atmosfera jest, delikatnie ujmując, nienajlepsza.

Tango – przynajmniej dla nas – to przede wszystkim zabawa (w szerokim słowa znaczeniu): czerpanie przyjemności z muzyki i tańca, sprawianie przyjemności partnerce/partnerowi, nawiązywanie znajomości, rozmawianie na milongach z ludźmi, picie, żartowanie, spędzanie czasu w miły i pogodny sposób. Do tego dochodzi pomaganie „młodszym” (co powinno być przyjemne i pożyteczne dla obu stron). No i wreszcie odrobinka życzliwości dla tych wszystkich, którzy dzielą z nami wspólne zamiłowanie.

Tylko tyle i aż tyle. Niestety, to tylko teoria i zbożne życzenia.

Mam wrażenie, że dla wielu osób tango stało się czymś śmiertelnie poważnym. To cudowne, jeśli taniec przeradza się w życiową pasję, ale gdy staje się źródłem wiecznych frustracji, generuje przemożną niechęć wobec lepiej tańczących i głęboką pogardę do tańczących gorzej, wtedy zaczynają się schody. Złośliwość, zjadliwość i głupota są zaraźliwe.

Kiedy słyszę dwie osoby „obrabiające” jakąś tancerkę słowami: „wygląda jak zużyta :censored2: ” lub „porusza się jak stara krowa” (to, niestety, autentyki!), najpierw popadam w osłupienie, a następnie zaczynam rozważać przerzucenie się na modelarstwo.

Kiedy widzę, jak siedzący „milongueros” patrzą na tańczące pary z miną, jakby ujrzeli psie łajno na samym środku szkarłatnego dywanu w pałacu Buckingham, zaczynam się gorączkowo rozglądać za wyjściem.

Kiedy dziewczyna tańcząca od kilku miesięcy (skądinąd wymiatająca tak, jak niegdyś „dwulatki”) zwierza mi się, że jakiś tangowy guru ochrzanił ją, że się nie rozwija, zmieszał ją z błotem i oznajmił, że nie nadaje się do tego sportu, mam wrażenie, że zaczyna nam dogrzewać i jest mi wstyd.

Kiedy widzę, że niektórzy uczą się już od roku i nie byli dotąd jeszcze na milondze (wpierw „muszą osiągnąć odpowiedni poziom, bo co inni powiedzą”), odnoszę wrażenie, że wszystko stoi na głowie.

Ba, tracę wiarę w ludzkości jutrzenkę świetlistą i pogrążam się w otchłaniach najciemniejszej mizantropii, gdy zauważam, że w czasie pokazów par polskich czy nawet zagranicznych (o niedostatecznie wyrobionych nazwiskach), tancerze od średniozaawansowanych wzwyż czują się zobowiązani siedzieć z nosem na kwintę i miną, jakby pożarli coś nieświeżego… Klaszczą, rzecz jasna, jedynie początkujący i uczniowie tych par, którzy, tym samym, wykazują się brakiem wyrobienia towarzyskiego. Przyjaciele tańczących par nie popełniają już takiego błędu i manifestują zniechęcenie na wyprzódki, aby udowodnić, że są wytrawnymi i w świecie bywałymi koneserami. Im tam nie zaimponuje byle co, chłopaki (i dziewczyny) znają się przecież na tangu.

Nie mogę też pojąć, czemu niektórzy zaawansowani stażem tancerze uważają zatańczenie (choćby nawet jednej tandy na całą milongę) z kimś mniej wyrobionym za dyshonor i skazę na swojej reputacji. Ciężko naśladować tych drani Argentyńczyków w tym, jak tańczą, dlatego też małpujemy Buenos jedynie w tym, co najgorsze: nie wymiatam jak Javier czy Rojas, ale im wyżej będę zadzierać nosa, tym bardziej się zbliżę do nich statusem (oczywiście w naszym grajdołku).

Denerwują mnie też antagonizmy między „tango-szychami”: obmawianie się nawzajem za plecami, by następnie, w sytuacjach bardziej oficjalnych, ćwiczyć szczere uśmiechy i prawić sobie dusery. Dajmy sobie z tym spokój! To właśnie nauczyciele, organizatorzy milong, członkowie ATA, zaawansowani tancerze itd. powinni się czuć najbardziej zobligowani do tworzenia dobrej atmosfery w środowisku. Możemy w tej lub innej osobie widzieć takie lub inne przywary czy braki, jeśli sprawa jest naprawdę poważna, rozmawiajmy o tym, choćby nawet publicznie, spierajmy się otwarcie i dyskutujmy zażarcie, ale pamiętajmy też, że każdy robi coś fajnego dla tanga. Starajmy się raczej mitygować krytykanckie zapędy ludzi niż je podsycać. Bo w końcu na parkiecie zostaniemy tylko my, a jest to wizja, delikatnie mówiąc, koszmarna.

Czemu to wszystko piszę? Otóż, po pierwsze, widzę, że w tym mieście tango, które kocham, zaczyna gnić. Po wtóre, wierzę głęboko, że tańczący tango są naprawdę w porządku. Wzięci osobno to sympatyczni, życzliwi, pomocni ludzie. Odbija nam dopiero w grupie. Dlatego też, jak sądzę, łatwo coś zmienić. Nie potrzeba do tego żadnego wysiłku, ciężkiej pracy nad sobą i tym podobnych dyrdymałek; nie powiem, że wystarczy odrobina dobrej woli, bo brzmi to ciotkowato, ale może zwykła racjonalna kalkulacja? Gdy obmawiamy, gdy patrzymy na ludzi z ukosa, gdy kogoś obsmarowujemy, możemy być pewni, że wróci to do nas rykoszetem. Dajemy bowiem przyzwolenie na to, by inni nas obsmarowywali, traktowali jak łajno i zniechęcali nas do tanga.

Nie twierdzę, że sam jestem bez winy. Trująca atmosfera mnie też zdołała zapewne podtruć. Jeśli komuś zalazłem za skórę, przepraszam. Jeśli ktoś mi za nią zalazł to… jeszcze się policzymy!


Rzadko się zdarza, że autor ma nadzieję, że to, co napisał – to zwykły stek bzdur. Tymczasem taką właśnie mam nadzieję. Jeśli, szanowni czytelnicy, uważacie, że opisane przez mnie ponure zjawiska wyssałem z palca, a atmosfera w „środowisku” jest znakomita – to rad jestem wielce, kajam się i, za Franciszkiem Villonem, konkluduję: „Ot, w puste wdałem się bajbaju”.

Jeśli jednak skłonni jesteście przyznać mi rację, choćby częściową, to nie zadowalajcie się jałowym utyskiwaniem. Trawestując pewnego niemieckiego filozofa: „Milongueros dość już narzekali na atmosferę panującą w środowisku. Teraz idzie o to, aby ją zmienić”.Rocznicowe pozdrowienia,

M. K.


Od Franka: Powyższy tekst jest odpowiedzią na pewne wątpliwości dotyczące wyboru Gwiazd na I Festiwal Kultury Argentyńskiej Magia Tanga, a także odpowiedzią na anonimy płynące jeszcze przed festiwalem do Organizatorów. W jakiś sposób jest również wyrazem mojej osobistej frustracji i wytłumaczeniem prób odcięcia się od tego, co w tangu w Polsce złe.
Kto był na milondze Adios Muchachos - pamięta słowa Argentyńczyków. Nie dajmy zepsuć tanga, nie dajmy się sponiewierać. Tango należy do ludzi i jakie ono będzie, zależy od każdego z nas z osobna.

Franco Zarrazzo - 2008-06-10, 16:53
Temat postu: Tango w Polsce...
Wiera Gran
Za: http://kobieta.gazeta.pl/...ias=2&startsz=x


Piętno
Tekst: Joanna Szczęsna 2008-06-01

Miała wszystko: głos, wdzięk, ekspresję. Gdyby tylko Izrael nie doprowadził jej do wariacji


Zaprosiła mnie do swego maleńkiego, zagraconego studia w XVI dzielnicy Paryża jesienią 2006 r. W wąskim przedpokoju z jednej strony piętrzyły się pudła pełne scenicznych toalet pamiętających czasy, gdy śpiewała w nowojorskiej Carnegie Hall czy paryskich salach koncertowych, z drugiej - bił po oczach wykonany czerwonym sprayem napis: 'Ratunku, szajka Szpilmana i Polańskiego chce mnie zamordować'. W pokoju na podłodze - stosy papierzysk, teczek, maszynopisów, wycinków ('Zawarłam z kurzem układ: ja go nie ruszam, on mi nie szkodzi').

Nad stołem - fotografia grobu zmarłego w niemowlęctwie (jesień 1944 r.) synka. Na łóżku pod poduszką - nóż, młotek i śrubokręt ('Jestem gotowa drogo sprzedać swoje życie'). Zgasiła światło, kazała wyciągnąć wtyczkę telefonu. Kiedy opowiadała o getcie i czasach tużpowojennych, była dokładna i precyzyjna, a na każde jej słowo znalazłam potwierdzenie w dokumentach w Żydowskim Instytucie Historycznym.

Kiedy przedstawiała swoją walkę z izraelskim wymiarem sprawiedliwości, kipiała z wściekłości. Kiedy opowiadała o teraźniejszości, czuć było szaleństwo, choć nawet wtedy przezierały spoza niego inteligencja, ironia, dowcip. - Musi pani mieć świadomość, że jesteśmy filmowane, że mówimy na podsłuchu. Pyta pani, gdzie podsłuch? Wszędzie. A kamery? W abażurach. Jestem chorobliwie wstydliwa, to coś paraliżującego, coś, co zawsze przeszkadzało mi w życiu, zainstalowali więc kamery, by mnie upokorzyć. Robią wszystko, by mnie pognębić. Włamują się przez okno, aplikują zastrzyki, narkotyzują. Grzebią w papierach, a to papiery o wielkiej wartości moralnej i historycznej. Rozerwali mi nerwy i mózg. Myślę, że gestapo byłoby dla mnie litościwsze. Pani milczy, nie wierzy mi.- Ci, którzy panią oskarżali, od dawna nie żyją. - Pastwi się nade mną drugie już pokolenie, chcą, żebym odszczekała swoją książkę.

A przecież gdybym ja nie była odpowiedzialna za każde słowo, które tam napisałam, miałabym na karku setkę procesów. Mnie się traktuje jak wariatkę, może nawet nią jestem, ale nie na sto procent. Może gdzieś przesadzam, może wyolbrzymiam, pewnie mam obsesję. Ale ja miałam prawo zwariować. Poważna stacja France Culture puściła ostatnio wywiady z ludźmi z b. NRD, których Stasi tak długo dręczyło, aż popadli w obłęd. I poczułam wielką ulgę. Bo zrozumiałam, że nie ja jedna przeszłam przez piekło i psychiczne tortury. Proszę zapamiętać: radio France Culture, 10 listopada, tuż przed północą.

W getcie o miłości

Mówiło się: 'Idziemy na Wierę Gran' (miała przydomek 'Magnes'). Specjalnie dla niej Władysław Szpilman skomponował muzykę do piosenki 'Jej pierwszy bal' (słowa: Władysław Szlengel). To był popisowy numer Wiery. Kolejno - w rytm fokstrota, rumby, tanga, tyrolskiego walczyka i mazurka - śpiewała o tancerzach ze starego balowego karneciku, a publiczność zalewała się łzami. Szczególnie gdy dochodziło do mazurka, bo pobrzmiewały w nim echa Szopena, którego muzyka była w getcie zakazana. 'Była moją ukochaną pieśniarką, a przy tym śliczną kobietą. » List, pierwszy miłosny list «- jej zmysłowy głos brzmi do dziś w moich uszach' - wspominał po latach Antoni Marianowicz w książce 'życie surowo wzbronione'.



'Ma swój żelazny repertuar - pisała Mina Tomkiewicz w powieści » Bomby i myszy «. - To piosenki o miłości, o szumiących w rytm walca drzewach. Kiedy ludzie przychodzą do kawiarni, chcą mieć właśnie takie piosenki. Chcą przymknąć oczy i myśleć, że są znów w » Adrii «czy w » Paradizie «'. Kawiarnia Sztuka przy Leszno 2, gdzie Gran występowała od marca 1941 do lipca 1942 r., była najpopularniejszym lokalem w warszawskim getcie. Szło się tam słuchać nie tylko muzyki, ale też kabaretowych skeczy, zabawnych kupletów, politycznych żartów (z urzędników Judenratu i żydowskiej policji, z plagi wszy i szalejącego tyfusu, z wywózek i zatłoczonych wagonów na Umschlagplatzu, nawet z gestapo).

Z lokalu wychodziło się wprost na wachę - jedną z bram wjazdowych do getta - i uzbrojonych Niemców. Tuż obok, przy Leszno 13, mieściła się siedziba złowrogiego Urzędu ds. Walki z Lichwą i Spekulacją, będącego de facto ekspozyturą gestapo w getcie. Jego prezes Abraham Gancwajch lubił bawić się w protektora muz, urządzać przyjęcia, na które zapraszał przymierających głodem pisarzy i artystów. Czy chodził do Sztuki? Jeśli nie on sam osobiście, to na pewno jego ludzie, których zwano 'gestapowcami z trzynastki'. Bywali tam gettowi krezusi, żydowscy policjanci, szmuglerzy. Ale też przeciętni inteligenci, którzy przy cienkiej herbatce (na prawdziwą kawę i ciastka o przedwojennym smaku nie było ich stać) chcieli poczuć się znów ludźmi, zaznać jakiejś namiastki dawnego życia. Pytam Marka Edelmana, czy bywał w Sztuce.

- To był mój punkt kontaktowy, spotykałem się tam z kolegami z partii Polskich Socjalistów - Mietkiem Dąbem i Marianem Merenholcem - która oddelegowała ich do policji. Nie interesowałem się programem artystycznym, ale pamiętam, że Gran miała piękny niski alt. Spośród występującej w Sztuce plejady gwiazd (Marysia Ajzensztadt zwana 'słowikiem getta', laureat konkursu chopinowskiego Leon Boruński, autor przedwojennych przebojów Andrzej Włast) wielką akcję likwidacji getta z lata 1942 r. przeżyli jedynie Szpilman i Gran (ich rodzinom nie udało się uniknąć Umschlagplatzu). Okupacyjną epopeję Szpilmana uwiecznił w 'Pianiście' Roman Polański. Dzieje życia, cierpienia i szaleństwa Wiery Gran są wciąż do napisania.

Sztafeta oszczerców

Sąd Związku Zawodowego Artystów Scen Polskich uznał jej zachowanie podczas okupacji za 'bez zarzutu'. Komisja Weryfikacyjna Muzyków orzekła, że 'w niczym nie uchybiła honorowi Polki'. Prokuratura Specjalna śledztwo przeciw niej umorzyła 'z braku cech przestępstwa'. Wszędzie tam Gran zgłosiła się sama, kiedy tylko dotarło do niej, jakoby po opuszczeniu getta utrzymywała kontakty z 'żydowskimi gestapowcami'. I poprosiła o - jak powiedzielibyśmy dziś - autolustrację (zgłoszenie do MBP okupiła paroma tygodniami aresztu).

Mimo korzystnych orzeczeń plotki nie ustawały, aż w 1947 r. sprawą zajął się Sąd Obywatelski przy Centralnym Komitecie Żydów Polskich, który - po dwu latach i przesłuchaniu kilkudziesięciu świadków - ją uniewinnił. Jednak Gran nie została w Polsce; w 1950 r. wyemigrowała w świat, by ostatecznie osiąść we Francji. - To zaczęło się zaraz po wyzwoleniu - opowiadała mi Stefania Grodzieńska, która Wierę znała sprzed wojny, ze szkoły baletowej Ireny Prusickiej. - Razem z moim mężem Jerzym Jurandotem dementowałam plotki na jej temat, gdzie mogłam.

Kiedy dosięgły także mnie, mąż się wściekł. Wyśledził, że ich źródłem był urzędnik Judenratu, szef Centralnej Komisji Imprezowej w getcie Jonas Turkow, przed wojną znany aktor i reżyser, który szybko opuścił Polskę, oraz Władysław Szpilman. Poszedł do niego do radia. Scena była filmowa. Szpilman: 'Kogo ja widzę, witam, witam'. Mąż: 'Chwileczkę, czy to pan rozpowiada, że miałem kontakty z Niemcami?'. Szpilman: 'Skądże'. Mąż: 'Więc dostanie pan w mordę tylko raz, za moją żonę'. Co powiedział, to zrobił. I plotki o mnie skończyły się jak nożem uciął. Ale wiem, że w Izraelu wymieniano dwa nazwiska 'gestapówek' - Wiery i Franciszki Mann, naszej koleżanki ze szkoły, która faktycznie, wcale się z tym nie kryjąc, prowadzała się z ludźmi z 'trzynastki' i Niemcami w getcie i po aryjskiej stronie. Grodzieńska uważa, że gdyby nie zajadłość Turkowa, Gran zrobiłaby światową karierę: - Miała wszystko: głos, wdzięk, urodę, ekspresję. Gdyby tylko Izrael nie doprowadził jej do wariacji... Mówiłam: 'Pluń na to, co cię obchodzi gadanie w Izraelu'. Ale ona nie nadawała się do racjonalnej rozmowy.

Na inne tematy tak, tyle że na inne tematy nie potrafiła rozmawiać. Pomówienia o kolaborację ścigały Wierę Gran po całym świecie, dopadały na koncertach w obu Amerykach i w Europie. Ale jej prawdziwa gehenna zaczęła się w Izraelu, dokąd w 1971 r. pojechała na występy. Odwołano je, gdy Światowy Związek Bojowników Żydów, Więźniów Obozów i Ofiar Nazizmu zapowiedział manifestacje byłych więźniów w pasiakach pod salami koncertowymi. Turkow zapewnił władze Związku, że ma świadków oraz nowe i niepodważalne dowody (jednak nowe dowody nigdy się nie pojawiły, nie objawili się też żadni świadkowie). W ślad za bojkotem poszła prasowa nagonka. Przeciwstawiła się jej jedynie gazeta 'Haarec' piórem Rana Kislewa, który tak podsumował swój oparty na rozmowach i z obrońcami, i z oskarżycielami Gran artykuł: 'Skazano ją na śmierć cywilną w sądzie linczu, w którym nie obowiązują zasady sprawiedliwości'. Wynajęła adwokatów, by wytoczyć proces oszczercom. Próbowali do niego nie dopuścić, wysuwając już to argumenty, że sprawa szkodzi reputacji Izraela w świecie, już to że Gran się wychrzciła, nie ma więc prawa do składania pozwów przed izraelskim sądem (proces ślimaczył się przez całe lata 70., umorzono go w roku 1982).



Na listy i oświadczenia słane przez ludzi, którzy nie tylko znali stosunki panujące w getcie, ale też często pamiętali Gran z osobistych kontaktów i uważali, że zachowywała się nieskazitelnie, nie reagowali. W obronę piosenkarki ze szczególną mocą zaangażował się historyk Michał Borwicz. 'Znam wszystkie liczące się publikacje dotyczące getta Warszawy - pisał. - Poza gołosłownymi » palnięciami «nigdzie nie spotkałem żadnej próby umotywowania oskarżeń'. Protestował - jako członek Związku Bojowników - przeciw wykorzystywaniu tej organizacji w kampanii nienawiści i 'purimowej przebierance w pasiaki': 'Jest w tym dużo ze stalinizmu i z Kafki, dużo nieodpowiedzialności ludzi, którzy ściągają Związek do lilipucich wyładowań jednostkowych zawiści i uporu, dublowanych brakiem najprymitywniejszych nawet pojęć o wymogach legalności'. I jeszcze: 'Po udokumentowanych orzeczeniach [polskich] sądów wznawianie gołosłownych oskarżeń przez kapturowych oskarżycieli jest moralnie niedopuszczalne i zasługuje na potępienie'. Rzucił na szalę swoje przyjacielskie stosunki z Turkowem, którego wprost spytał, na czym opiera swoje oskarżenia.

Ten 'nie potrafił przytoczyć nic poza powoływaniem się na pogłoski'. Do sumień prześladowców Wiery apelował nadaremnie. Historię rozpaczliwych zmagań w obronie swego dobrego imienia opisała Wiera Gran w rozdzierającej serce książce 'Sztafeta oszczerców. Autobiografia śpiewaczki'. Jerzy Giedroyc nie zdecydował się na publikację tych wspomnień. 'Są słabe literacko, zbyt szczegółowe, pisane ze zrozumiałą namiętnością, ale cały szereg sądów i ocen może być traktowane jako oszczerstwo i spowodować sprawy sądowe' - uzasadniał swą odmowę. Wydała je własnym sumptem w roku 1980. Niewielu żyje dziś świadków z warszawskiego getta. Profesor neurochirurgii Jerzy Szapiro, który mieszkał w tej samej kamienicy, gdzie mieściła się Sztuka, a pracował w szpitalu po drugiej stronie ulicy, opowiadał mi: - Mógłbym powiedzieć, że nie pamiętam, aby coś złego mówiono o zachowaniu Gran. Ale powiem więcej: pamiętam, że niczego takiego nie mówiono. A proszę wziąć pod uwagę, że chodziło nie tylko o piętno zdrady.

To była sprawa naszego lęku i poczucia bezpieczeństwa. Dobre świadectwo wystawił też Wierze Gran w swych wspomnieniach Antoni Marianowicz: 'Nigdy nie słyszałem, by ktoś zarzucał jej złą konduitę albo wykorzystywanie znajomości do niecnych celów. Przeciwnie, znana była z uczynności i filantropii'. Czemu zatem Jonas Turkow tak się zawziął na Wierę Gran? Niemal wszyscy moi rozmówcy powtarzali: szło o osobiste animozje i zawodową zazdrość. Żona Turkowa Diana Blumenfeld też była śpiewaczką, głos jednak miała gorszy, śpiewała tylko w jidysz, nigdy nie miała takiego powodzenia jak Wiera. Ren Kislew dodał jeszcze, że jego zdaniem Turkow musiał głęboko wierzyć w swoje oskarżenia. Ale skąd w tym wszystkim wziął się Szpilman? Grodzieńska uważa, że z powodu głupoty: - Sprawa wyszła od Turkowa, Szpilman był tylko kolporterem. Jeden z paryskich znajomych Wiery Gran opowiadał mi, że musiała się ze Szpilmanem po prostu nie lubić, on zresztą ani słowem nie wspomniał o niej w 'Pianiście'. - Na pewno skrzywdził ją swymi posądzeniami, a jej z tego cierpienia coś takiego się zrobiło, że zobaczyła w nim oprawcę i oskarżyła go w swej książce - choć nie pod nazwiskiem - iż w czasie wielkiej akcji likwidacji getta zapisał się do policji. Przystępując do kręcenia filmu o Szpilmanie, Polański na nowo rozdrapał jej rany.


Czekając na Woltera

Podejrzliwa i nieufna dwa lata wzbraniała się przed spotkaniem. Nie miałam zresztą dobrego wejścia. Gdy jesienią 2004 r. w pierwszej telefonicznej rozmowie powołałam się na Marka Edelmana, wybuchnęła. Wyrządził jej wielką krzywdę, mówiąc w wywiadzie z okazji 60. rocznicy wybuchu powstania w getcie, że to ona nocą z 18 na 19 kwietnia 1943 r. dzwoniła z aryjskiej strony z ostrzeżeniem, iż rankiem do getta wejdą Niemcy. - Ja przecież wtedy, odcięta od wszelkich wiadomości, ukrywałam się pod Warszawą, on zaś, choć nie expressis verbis, oskarżył mnie o jakieś konszachty z Niemcami.

Opowiadała, że zadzwoniła do niego z awanturą, ale połączenie przerwano, a gdy połączyła się ponownie - na jego miejsce podstawiono kogoś innego. Skąd to przypuszczenie? Za pierwszym razem rozmawiała ze starym człowiekiem, drugi raz słuchawkę podniósł jakiś młodzian. Długo musiałam ją zapewniać, że Edelman żadnych oskarżeń pod jej adresem nie wysuwa, najlepszy dowód na to, że prosił mnie, bym się z nią spotkała. Tłumaczyłam, że głos Edelmana czasem brzmi dziarsko i młodzieńczo, a czasem przeciwnie. W desperacji obiecałam nawet, że spróbuję nagrać go dla niej w tych dwóch wersjach.

- Ale uprzedzam, mam absolutny słuch. A właściwie to o czym chce mnie pani przekonać? - Że nie wszyscy są w spisku przeciwko pani.

Spytałam później Edelmana, czy jest pewien, że wtedy, w kwietniu 1943 r., dzwoniła właśnie Wiera Gran. - Nie ja odebrałem ten telefon, ale tak mówiono. - Ktoś się pod nią podszył? Po co?

- Może chciał się w ten sposób uwiarygodnić? Pomyśl tylko, gdyby chciał nas uprzedzić jakiś marny żydowski policjant, którego ruszyło sumienie, nikt by mu nie uwierzył. A Gran była znaną osobą, wzbudzała zaufanie. W naszych wielogodzinnych rozmowach próbowała się dystansować od swego losu. Odwoływała się do sprawy Dreyfusa ('Jego po kilkunastu latach uwięzienia na wyspie zrehabilitowano, ja od 60 lat tkwię w klatce obmowy i nienawiści'). Opowiadała o dwu książkach, których lektura naznaczyła ją na całe życie - 'Proces' Kafki ('Niczym Józef K. od lat obijam się o mur z absurdów') i 'Traktat o tolerancji' Woltera. W opisanej tam tragedii Jeana Calasa, hugenockiego kupca z Tuluzy oskarżonego w 1762 r. przez religijnych fanatyków o zabójstwo syna, który rzekomo chciał przejść na katolicyzm, odnajdywała podobieństwa do swego losu ('Choć jego żywcem połamali kołem, a ja w porównaniu z nim byłam torturowana tylko troszkę').

- Wolter doprowadził do rehabilitacji Calasa przez parlament. Czy ja znajdę swego Woltera? - pytała z nadzieją. Co można zrobić w obliczu takiego stężenia bólu i rozpaczy? Tylko słuchać. Więc słucham. O pułapkach i prowokacjach, popsutym telewizorze i ukradzionej korespondencji, przekupionej konsjerżce i złamanych okularach, siadającym w żarówkach napięciu i oderwanych rączkach od garnków. Słucham i milczę. Protestuję, dopiero gdy oświadcza, że to francuskie służby specjalne zatkały jej definitywnie klozet. Postanawiam przekonać ją, że przesadza.

Nazajutrz stawiam się wyposażona w baterię żrących płynów i urządzenie do udrażniania rur. Przez kilka godzin na przemian wlewam i przepycham, przepycham i wlewam, aż woda z rezerwuaru zaczyna spływać bez problemów. W drodze powrotnej prawie mdleję, mam zawroty głowy i mdłości. Kiedy dzwonię do niej później, pyta z wyrzutem, jak mogłam zostawić ją zemdloną na podłodze. Przysięgam, że gdy wychodziłam, była przytomna, mówię, że sama też się źle poczułam, nim jednak zdążę powiedzieć, że pewnie podtrułyśmy się oparami, oznajmia z triumfem: - Sama pani widzi, próbowali zabić nas obie. Poddaję się. Wiem już, że nie wyrąbię żadnej szczeliny w zwartej konstrukcji jej manii prześladowczej. Mogę tylko próbować dochodzić prawdy, zrozumieć, dlaczego jej losy potoczyły się tak tragicznie.



Futro, opaska i sukienka w paski

W Żydowskim Instytucie Historycznym dostaję ponad 300 stron dokumentacji z procesu przed Sądem Obywatelskim. Przedzieram się przez oświadczenia, protokoły zeznań, zapisy rozpraw. Wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób zetknęli się z nią osobiście, świadczą na jej korzyść (nie zadawała się z podejrzanymi osobnikami, do stolików gości się nie przysiadała, cieszyła się powszechnym zaufaniem, nie widywano jej z Niemcami, opinię miała nienaganną, wspomagała izbę zatrzymań dla bezdomnych dzieci, uczestniczyła w zbiórkach na ich rzecz).

Zarzuty - niekonkretne, mgliste - formułuje kilka zaledwie osób nienależących do grona jej znajomych. Ktoś widział, że nosiła futro, kiedy Żydom nie wolno już było nosić futer, za to nie nosiła opaski (kelnerki ze Sztuki pamiętają jednak, że miała tylko jeden jasny płaszcz i zawsze gwiazdę Dawida na rękawie). Ktoś na własne oczy widział w 'Biuletynie Informacyjnym' AK ostrzeżenie przed nią, a może nawet był to wyrok śmierci (numeru tego nie odnaleziono w archiwach ani na zlecenie sądu, ani - później - Turkowa; nie mogłam znaleźć go i ja, najwidoczniej go nie było). Ktoś dowiedział się od kogoś, kto zresztą już nie żyje, że widziano ją w kawiarni po aryjskiej stronie, gdzie już po likwidacji getta spotykali się współpracownicy gestapo, dawni pracownicy 'trzynastki' polujący na ukrywających się Żydów (kierowniczka tej kawiarni nigdy jednak jej tam nie widziała), ktoś widział ją w dorożce ze znanym kolaborantem Kohnem (tyle że Kohn już wtedy nie żył).

I tak dalej. Objawiło się też paru mitomanów, których zeznań sąd nie weźmie pod uwagę, nie zgadzają się bowiem miejsca, daty, fakty (ciekawe skądinąd, że te akurat zeznania nagłaśnia prasa codzienna). Kilkoro świadków doskonale obeznanych z sytuacją w getcie (m.in. Jurandot, Krystyna Żywulska, Izabella Czajka-Stachowicz) nazywa rzecz po imieniu: insynuacje i wyssane z palca brednie. Zatrzymuję się nad zeznaniami Szpilmana. W czasie pobytu w getcie ani nie widział, ani nie słyszał, by jego koleżanka z pracy utrzymywała jakieś niestosowne znajomości. Dopiero pod koniec wojny dowiedział się, że już będąc po aryjskiej stronie, miała jakieś kontakty z gestapo. To informacja kluczowa, bo rzekome przewinienia Wiery Gran sytuuje po 2 sierpnia 1942 r., kiedy to przez sądy na Lesznie przy pomocy męża Polaka ona opuściła już getto i przeniosła się do Babic, gdzie mąż, lekarz, załatwił sobie praktykę. Następny kluczowy moment to zeznania Marii Piękniewskiej. Po ich lekturze zrozumiałam, że to ona - świadomie czy nie - uruchomiła lawinę pomówień przeciwko Wierze Gran.

Wiosną 1943 r. aresztowało ją gestapo; przesłuchiwana na Szucha skutecznie wyparła się, jakoby była Żydówką. Przez uchylone drzwi do sąsiedniego pokoju widziała kobietę, a właściwie część jej głowy, konwersującą z Niemcami. Odprowadzający ją do bramy Niemiec wskazał na stojącą na dziedzińcu kobietę w sukience w paski: 'To słynna Wiera Gran, to ją właśnie widziała pani w tamtym pokoju. Współpracuje z nami'. Piękniewska we wskazanej postaci nie rozpoznała znanej jej z widzenia Wiery Gran ('jednak nie podałam w wątpliwość słów gestapowca'). Również na zarządzonej przez sąd konfrontacji ani nie miała pewności, czy kobieta, która przed nią stoi, to prawdziwa Wiera, ani nie potwierdziła, że to ją widziała na Szucha. Zeznała natomiast, że złożyła o tym raport do podziemia, a historię tę opowiedziała na początku 1945 r. najpierw Turkowowi, a później Szpilmanowi. Tymczasem jeśli cokolwiek jest pewne, to fakt, że Wiera Gran po wyjściu z getta - przefarbowana na blondynkę - siedziała jak mysz pod miotłą, wychodziła tylko do kościoła i poza tym nie opuszczała mieszkania (zeznania księdza proboszcza, sąsiadów mieszkających piętro niżej, męża i jego pielęgniarki).

Ubrań miała niewiele - żadnej sukienki w paski. Świadek, który znał ją z getta, a w Babicach odwiedził dla kamuflażu, niby jako członek rodziny, zeznał, że wyglądała nie do poznania. Sąd w uzasadnieniu wyroku zeznania Piękniewskiej odrzucił, uznawszy, że są oparte na 'sprzecznych z praktyką policyjno-gestapowską wynurzeniach konwojenta' i niepotwierdzone osobistym rozpoznaniem Wiery Gran. Zdaniem sądu kilkoro świadków mogło pomylić Wierę Gran z Franciszką Mannówną. Z tego, co sama Gran opowiedziała przed sądem, dowiadujemy się, że raz jeden znalazła się w sytuacji, kiedy nie mogła odmówić występu na przyjęciu u Szymonowicza, siostrzeńca Gancwajcha (z zeznań sekretarki Turkowa wynika, że również Diana Blumenfeld, ciesząca się w getcie jak najlepszą opinią, zmuszona była do występów u gestapowców, a imprezy te przechodziły przez biuro koncertowe jej męża).

A też, że kilka razy zwróciła się do znanych bogaczy - Moryca Kohna i Zeliga Hellera (swoją fortunę zbudowali na otrzymanej od Niemców koncesji na konne tramwaje w getcie, szemranych interesach i łapówkach) - o datki na pomoc dla dzieci umierających z głodu. 'Żydowscy agenci gestapo - komentował sąd ten fragment wyjaśnień Wiery Gran - lubili się popisywać aktami szczodrobliwości, ofiarując tanio zdobyty pieniądz na cele dobroczynne, okupując w ten sposób własne sumienie. Zlekceważenie ich przez pominięcie przy zbiórkach mogło grozić niebezpiecznymi konsekwencjami. Dlatego Sąd Społeczny traktuje nie jako winę, lecz jako ciężkie przeżycie dla tych osób, które wbrew swej woli nie mogły omijać progów notablów gestapo'.

Wiera Gran opowiedziała mi, że Felicja Czerniaków, żona prezesa Judenratu, wręczyła jej w uznaniu zasług na niwie społecznej srebrną puderniczkę z wygrawerowanym napisem: 'Wierze Gran - dzieci ulicy'. Strzegła jej jak oka w głowie, uważając za koronny dowód swej niewinności. Nie, żebym jej nie wierzyła, ale bardzo chciałam to cacko wziąć do ręki. Bała się mi je pokazać choćby z daleka. Teraz przeczytałam w aktach sądowych 'opis z okazania puderniczki', a to znaczy, że istniała naprawdę. Zawstydziłam się, że miałam jakieś wątpliwości: srebrna puderniczka? W getcie?

Wybrać lepszy los

Lektura akt Sądu Obywatelskiego wytrąciła mnie z równowagi. Trudno jest nie utożsamiać się z Wierą, z jej goryczą i poczuciem krzywdy. Dlaczego jednak - w przerwie na papierosa - łapię się na tym, że biegam przed gmachem ŻIH-u, mówiąc sama do siebie i głośno odpowiadając na jakieś wyimaginowane zarzuty? Cóż, szaleństwo bywa zaraźliwe, a odpowiedź na pytanie, dlaczego jej to wszystko zrobiono, wcale nie jest oczywista. W swoich archiwalnych poszukiwaniach natrafiłam na jej nazwisko w meldunku z maja 1943 r., który trafił do kontrwywiadu AK: 'grasuje po kawiarniach z ramienia G-o' (możliwe, że znów pomylono ją z Mannówną, a możliwe, że u jego źródeł leżała opowieść Piękniewskiej, która uznała, iż to właśnie Wierę Gran widziała, gdy przesłuchiwano ją na Szucha).

Niepotwierdzony, a nawet dementowany (m.in. przez szefa kontrwywiadu AK Bernarda Zakrzewskiego, ps. 'Oskar') wciąż znajduje swoich wyznawców. Na nowy wątek naprowadził mnie artykuł R.M. Grońskiego w 'Polityce': 'Wpadło mi w ręce opracowanie na temat rozrywki w warszawskim getcie pisane przez świadka i zarazem oskarżyciela. Z pozycji pryncypialnych. Zawsze spokrewnionych z fanatyzmem. Jak on ich nienawidził! Tyle lat minęło, a na stronicach pozostały ślady ognia. Autor sprawozdania widział światek szoł biznesu jako grzeszną Sodomę. (...) Był z Centralną Komisją Imprezową związany etatowo. Chodził, oglądał, analizował. Przede wszystkim zaś oburzał się, że występujący aktorzy przypominają swój repertuar z warszawskich teatrzyków; wykonują monologi, niedające się zaliczyć do Wielkiej Sztuki (...).

Wszystko to odbywa się w języku polskim. » Szkodliwa rola asymilacji «- diagnozuje nienawistnik. Nie rozumie, że manifestacja osadzenia w polskiej kulturze rozrywkowej była przeciwdziałaniem izolacji, na jaką skazano mieszkańców Dzielnicy'. Tak, autorem tego opracowania musiał być Turkow (Groński nie zaprzeczył), jego nienawiść do Wiery Gran mogła więc karmić się ideologią. (Trzeba powiedzieć, że Gran zawsze odpłacała pięknym za nadobne. - Zostałam antysemitką - powtarzała mi. - Tak się cieszę, że miałam transfuzję i jestem teraz czystej krwi Aryjką). O jej winie Groński jest w zasadzie przekonany, ale nie chce o tym mówić. Przed sześcioma laty powiedział dziennikarzowi 'Kulis' tylko tyle: 'To był wybuch jakiejś dzikiej nienawiści. Gran oskarżano o to, o co można było oskarżać wiele innych osób z jej środowiska'. Wiem jednak, że całkiem niedawno w wewnętrznej recenzji dla Polskiego Radia ze słuchowiska autorstwa Remigiusza Grzeli o Wierze Gran wypowiadał się w całkiem innym tonie. Jakby mało było starych oskarżeń, śladem Turkowa dopisał nowe: udział w tzw. akcji 'Hotel Polski'. 'Po upadku powstania w getcie (...) tam wabiono ukrywających się Żydów, przyrzekając im za wielkie pieniądze zagraniczne paszporty i możliwość wyjazdu do Urugwaju, Boliwii, Panamy. (...) Była naganiaczką - namawiała znajomych do rejestracji. (...)


Czy wiedziała, że » Hotel Polski «to prowokacja? Sama nie zgłosiła się na wyjazd. Ci, których przekonała, że sprawa jest czysta, zginęli w Auschwitz'. Dla historyka Dariusza Libionki wcale nie jest jasne, czy akcja 'Hotel Polski' była niemiecką prowokacją. W końcu wszyscy kolaboranci i - jak ich nazywa - 'nieprzejrzyści' uwierzyli, że się w ten sposób uratują i wysłali rodziny w transport do obozu internowania w Vittel, skąd mieli ruszyć na drugą półkulę. Fakt, że Gran sama nie zabrała się z 'Hotelem', to dla Libionki dowód jej niewinności. Zresztą w podstawowej pracy na ten temat autorstwa Agnieszki Haski nazwisko Gran nie pada. Po raz ostatni widziałam Wierę Gran w paryskim Domu Opieki św. Kazimierza (tym samym, w którym przed śmiercią przebywał Cyprian Kamil Norwid) przed niespełna rokiem.

Zmarła tam 19 listopada 2007 r. Na jej pogrzeb przyszło zaledwie 13 osób. - Miała talent do zrażania do siebie bliskich i życzliwych osób - mówiła mi jedna z jej paryskich znajomych. - I nie miała serca do mężczyzn. Prawda, że ją skrzywdzono, ale gdyby miała łatwiejszy charakter, mogłaby sobie wybrać jakiś lepszy los. Jako jej epitafium chciałabym przytoczyć czuły fragment ze wspomnień Marianowicza: 'Opowiadał mi Kisiel, że spotkał ją przed kilkoma laty [w drugiej połowie lat 80., była wtedy w okolicach siedemdziesiątki]. Wyglądała przepięknie i była, jak twierdził stary lowelas, jeszcze najzupełniej couchable. Nie znałem jej osobiście, ale myślę o niej często z pewnym rodzajem zażenowania. Po prostu wstydzę się za tych, którzy, w imię tak szczytnych zasad, bezlitośnie ją ukamienowali '.

- Tyle śpiewałam o miłości - westchnęła Wiera w jakiejś naszej rozmowie - tylu mężczyzn się za mną uganiało, a mnie nie udało się żadnego tak naprawdę pokochać. Nie dopisało mi w życiu szczęście.


Tekst: Joanna Szczęsna

Od Franka: Jak śpiewała Wiera Gran:

http://www.youtube.com/watch?v=-r6NO4u3hrI

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/wa...feature=related


http://www.youtube.com/wa...feature=related

Franco Zarrazzo - 2008-07-06, 10:50
Temat postu: Jak to robią w inni...
Krótki filmik z jednej z milong w klubie "U Plastyków" w Krakowie. W sierpniu festiwal w Krakowie - chętni do wyjazdu mogą się zgłaszać na priv, maila lub komórkę.

Abrazos !

http://www.youtube.com/wa...pR0wwG2o&sdig=1

Klub Grisel (chyba w Buenos):

http://www.youtube.com/wa...DcgcYRpqw4&NR=1

Grisel, to tytuł też legendarnego tanga - opowiadającego prawdziwą historię miłości autora tekstu do pewnej damy - nie widzieli się przez kilkadziesiąt lat, aby u schyłku drogi spotkać się i razem spędzić ostatnie dni na ziemskim padole.

Lo de Celia w Buenos:

http://www.youtube.com/watch?v=qNfilkXAOxo

W tym filmiku jedna z par rozmawia ze sobą poczas, gdy inni już tańczą - jest to tzw chamuso (cziamuzio) - opowiadali o tym AiV - rozluźnienie partnerki poprzez powiedzenie jej kilku komplementów i etc. Wyraźnie też widać, że większość panów odprowadza partnerki do stolika.

Milonga El Beso (Buenos Aires):

http://www.youtube.com/wa...feature=related


Milonga La Ideal (Buenos Aires):

http://www.youtube.com/wa...feature=related

W jej wnętrzach o ile mnie pamieć nie myli, kręcono "Lekcję tanga" Sally Potter. Wnętrza wydają się też takie same, jak w filmie "Tango" Carlosa Saury.


Legendarna Salon Canning:

http://www.youtube.com/wa...feature=related

http://www.youtube.com/wa...feature=related (tutaj raczj jakiś układ choregoraficzny i show, niż tańczenie milongowe).

Moi ulubieńcy - Osvaldo i Coca w Sunderland Club (kolejna legenda):

http://pl.youtube.com/watch?v=mTpCXLDw4cw

i tak dalej...

K.B - 2008-07-06, 13:30

Zacny post :)
Wkradł się jednak mały błąd - Lo de Celia w Buenos <- zły link.

Trzeba się wkrótce wybrać na jakąś milonge ! Na festiwal w Krakowie niestety nie mam co liczyć :(

Franco Zarrazzo - 2008-07-06, 13:34

Dzięki za antropologiczno-socjologiczną czujność :) . Link poprawiono. Co do milongi, to chyba najprędzej w Oławie. Albo wracamy do Energique w środę. Czas wracać na parkiety :) .

Pozdro K.B. i dla Kaś też :) .

K.B - 2008-07-09, 13:44

Franco Zarrazzo napisał/a:
Albo wracamy do Energique w środę

Aktualne? O której ? :)

Franco Zarrazzo - 2008-07-09, 15:19

Hej! Ja nie mogę - utknąłem przy pisaniu bibliografii do konspektu. Jutro rano mam oddać.

Najbliższe milongi w okolicy:

10 lipca 2008, czwartek, godz.19
Milonga na Wzgórzu Partyzantów
ul. Kołłątaja, Restauracja Prowokacja


Wzgórze Partyzantów

12 lipca 2008, sobota, godz.2o
Milonga Weselna Oli i Tomka
w klubie Stodoła w Oławie
więcej w dziele -"Wydarzenia"
Bilet wstępu – kupon dużego lotka dla Państwa Młodych (na sobotnie losowanie)!


13 lipca 2008, niedziela, godz.20
Wrocław, dziedziniec Arsenału
koncert w ramach XII Festiwalu Muzyki Kameralnej "Wieczory w Arsenale"
pod patonatem JE Ambasadora Republiki Argentyńskiej w Polsce, pana Carlosa Alberto Passalacqua, w programie m.in. A Piazzola
więcej w dziele -"Wydarzenia"

14 -17 lipca 2008, poniedziałek-czwartek, godz.18.30-20.30
wakacyjny intensywny kurs tanga argentyńskiego dla początkujących
więcej w dziale -"Nasze kursy"

14 lipca 2008, poniedziałek, godz.21
Milonga w klubie Kamfora

17 lipca 2008, czwartek, godz.21
Milonga w klubie Mleczarnia
wybór muzyki: Tomasz Rutkowski

21 lipca 2008, poniedziałek, godz.21
Milonga w klubie Kamfora

24 lipca 2008, czwartek, godz.19
Milonga na Wzgórzu Partyzantów
ul. Kołłątaja, Restauracja Prowokacja

28 lipca 2008, poniedziałek, godz.21
Milonga w klubie Kamfora

31 lipca 2008, czwartek, godz.19
Milonga na Wzgórzu Partyzantów
ul. Kołłątaja, Restauracja Prowokacja

2 siepnia 2008, sobota, godz.11.30-13.30
Technika dla kobiet - warsztaty

3 siepnia 2008, niedziela, godz.16.00-19.15
Warsztaty z cyklu "Jak czerpać więcej przyjemności z tańca"

Za: http://tangoki.dzs.pl/

Pozdro - Franco

Franco Zarrazzo - 2008-08-05, 08:33

Trochę się zapuściłem w tym wątku. Gwoli przypomnienia, nieco Nostalgii i innych tang - piękna prezentacja:

http://pl.youtube.com/watch?v=amQ0eMEDrhk

Z innych wiadomości - firma Best Film wprowadza na rynek polski dokument (chyba) zatytułowany: CAFE DE LOS MAESTROS

Informacje ze strony dystrybutora:

Tytuł oryginalny:CAFE DE LOS MAESTROS
Reżyseria:Miguel Kohan
Kategoria:muzyczny
Kraj produkcji:USA, Brazylia, Wielka Brytania, Argentyna
Rok produkcji:2008
Czas trwania:90 min.
Wiecznie żywe legendy tanga argentyńskiego w dokumencie porównywanym z „Buena Vista Social Club”. „Cafe de los maestros” to epopeja muzyczna, zawierająca najwspanialsze tanga z lat 40-tych i 50-tych minionego stulecia, w interpretacji największych sław tamtego okresu, jak Atillio Stampone, Leopoldo Federico.

Santaolalla, dwukrotny zdobywca Oscara (za muzykę do Babel i Tajemnica Brokeback Mountain), a także pomysłodawca tego projektu, chciał przedstawić swoją wizję sztuki, która według niego wpływa na poczucie tożsamości. Podkreślił, że przede wszystkim zależało mu na pokazaniu „że ta muzyka w dalszym ciągu tętni życiem, nadal grana jest przez muzyków z pasją”.

(http://bestfilm.pl/run/film?id=166)

Zwiastun: http://pl.youtube.com/watch?v=bi8C7m8TVxU


Film można obejrzeć za kilka dni tu:

9.08.2008, godz. 22:00 - pokaz filmu "Kawiarnia Mistrzów" ("Cafe de los Maestros") na Festiwalu Filmu i Sztuki DWA BRZEGI 2008, Kazimierz Dolny-Janowiec n/Wisłą

Festiwal Filmu i Sztuki DWA BRZEGI jest spotkaniem ze sztuką w wielu odsłonach. Zarówno Kazimierz jak i Janowiec, ze swoistym klimatem i atmosferą, to miejsca wymarzone by zagościła tam muzyka.
"Kawiarnia Mistrzów" ("Café de los Maestros"); reż. Miguel Kohan
Argentyna, Brazylia, USA (2008); 90 min.; Sekcja "Muzyka moja miłość"
Zamek w Kazimierzu
godz. 22.00 - 23.35

Z innych miejsc w sieci: Tango to nie tylko taniec. Nad La Platą to sposób na życie. Argentyński pisarz Macedonio Fernández kiedyś powiedział: "Tango to jedyna rzecz, o której nigdy nie będziemy rozmawiać z Europą". Tango należy do Argentyny. Film prezentuje wyjątkowych muzyków, twórców klasycznego repertuaru tanga, jak też członków zespołów i orkiestr, którzy zyskali sławę w latach 40-tych i 50-tych ubiegłego stulecia – w czasach złotej ery tanga. Naszym przewodnikiem po tangu będzie kompozytor i muzyk, zdobywca dwóch Oskarów i ubiegłoroczny gość Festiwalu Filmu i Sztuki DWA BRZEGI - Gustavo Santaolalla.


Inne zajawki: http://pl.youtube.com/wat...feature=related

Un Abrazo tanguero - Franco

Franco Zarrazzo - 2008-08-07, 04:55

Tango pod mikroskopem:

Taniec z neuronami

Wykorzystując najnowsze techniki badawcze, zobrazowano złożoną neuronalną choreografię, na której opiera się taniec.
Steven Brown i Lawrence M. Parsons

Poczucie rytmu jest dla nas czymś tak naturalnym, że często dajemy mu wyraz niemal nieświadomie: słysząc muzykę, bezwiednie przytupujemy lub kołyszemy się do taktu. Wszystko wskazuje, że ta zdolność to ewolucyjna nowość. Nie mają jej pozostałe ssaki, a prawdopodobnie także żadne inne zwierzęta. Na tej skłonności do podświadomej zabawy opiera się taniec - złożony zestaw zgranych z rytmem kroków, obrotów i ekspresyjnych gestów. Wykonywany zespołowo jest chyba najdokładniej zsynchronizowaną aktywnością grupową, wymagającą koordynacji w czasie i przestrzeni w stopniu w zasadzie niespotykanym w innych sytuacjach społecznych.

Mimo że taniec jest dla człowieka tak ważnym sposobem wyrażania emocji, neurobiolodzy nie poświęcali mu dotąd zbyt wiele uwagi. Dopiero ostatnio, stosując nowoczesne techniki obrazowania czynnościowego, przeprowadzili pierwsze badania mózgu tancerzy amatorskich i zawodowych. Miały one wyjaśnić m.in., jak tańczący orientują się w przestrzeni, jak udaje im się zsynchronizować kroki z muzyką oraz na jakiej zasadzie w ogóle uczą się złożonych sekwencji uporządkowanych ruchów. Dzięki tym wynikom uzyskaliśmy wgląd w skomplikowane, skoordynowane działanie ośrodków mózgu niezbędne do wykonania nawet najprostszego tanecznego kroku.

Złap rytm
Neurobiolodzy od dawna badali izolowane ruchy, na przykład kiwanie stopą czy stukanie palcami. Dzięki temu wiemy, jak mózg koordynuje takie proste czynności. Podskoki na jednej nodze - nawet bez równoczesnego klepania się po głowie - wymagają od układu czuciowo-ruchowego mózgu obliczeń związanych z orientacją przestrzenną, utrzymaniem równowagi, oceną zamiaru, przebiegiem w czasie
i jeszcze wieloma innymi szczegółami. W uproszczeniu obszar zwany tylną korą ciemieniową (położony z tyłu mózgu) przekłada informację wzrokową na rozkazy ruchowe, wysyłając impulsy dalej, do planujących ruchy obszarów w korze przedruchowej i w dodatkowym polu ruchowym.
Z nich sygnały biegną do pierwotnej kory ruchowej, a ta wytwarza impulsy nerwowe wysyłane do rdzenia kręgowego i dalej do mięśni, powodujące ich skurcz.

Równocześnie receptory czuciowe w mięśniach przekazują do mózgu informację zwrotną o położeniu ciała. Wędruje ona z rdzenia kręgowego do kory mózgu. Dociera także do obwodów podkorowych w móżdżku (tylno-dolnej części mózgu) i w jądrach podstawnych (położonych w głębi mózgu), które m.in. na jej podstawie aktualizują polecenia motoryczne i doprecyzowują je. Nadal jednak nie wiemy, czy te same mechanizmy odpowiadają za kontrolę ruchów tak złożonych i pięknych, jak chociażby kręcenie piruetu.
Poszukując odpowiedzi na to pytanie wraz z Michaelem J. Martinezem z Univeristy of Texas Health Science Center w San Antonio przeprowadziliśmy pierwsze czynnościowe badania obrazowe mózgu podczas wykonywania ruchów tanecznych przez miłośników tanga. Skanowaliśmy mózgi pięciu tancerzy i pięciu tancerek w aparacie do emisyjnej tomografii pozytonowej (PET). Metoda ta pozwala na rejestrację zmian przepływu krwi. Jego zwiększenie w jakimś obszarze mózgu interpretuje się jako oznakę podwyższenia aktywności położonych tam neuronów.

Badani leżeli na plecach w komorze skanera, mieli unieruchomioną głowę, ale mogli poruszać nogami i przesuwać stopy po nachylonej płycie. Na początek poprosiliśmy o wykonanie tzw. kwadratu (pochodzącego z salidy, wyjściowego kroku tanga argentyńskiego) do rytmu instrumentalnej muzyki odbieranej przez słuchawki. Następnie wykonywaliśmy skan, gdy badani napinali mięśnie w takt muzyki, nie przesuwając nóg. Zarejestrowaliśmy tym samym obraz podstawowej aktywności mózgu wywołanej samym napinaniem mięśni. Odjęcie jej od aktywności zarejestrowanej podczas "tańca" miało pozwolić na namierzenie obszarów mózgu, które odpowiadają za przemieszczanie nóg w przestrzeni i ich poruszenia według określonego wzorca.

Dokończenie artykułu w sierpniowym numerze Świata Nauki
http://www.swiatnauki.pl/swiat_nauki.php?id=8

Franco Zarrazzo - 2008-10-17, 08:42

Luis Bianchi i Daniela Pucci w zasięgu ręki.

Z Forum Tangueros:

Cytat:
Witam,
informuję, że 17 października w Oławie (klub "Stodoła" ul Łąkowa 1a Oława) będą gościli Luis i Daniela, nauczyciele, którzy przyjeżdżają prowadzić warsztaty do Wrocławia. Z pewnością będzie sporą przyjemnością podziwiać ich taniec
początek milongi 20:00

uściski
Ola


Od tej pary zaczęła się nasza brzeska Magia Tanga. Osobiście serdecznie polecam spotkanie i warsztaty.

Warsztaty:

Cytat:
18-19.10.2008 - warsztaty tanga we Wrocławiu

Prowadzenie: Luis Bianchi & Daniela Pucci

Program warsztatow

Sobota
1. Wszystko, co musisz wiedzieć o giro
2. Alteraciones: niespodziewane zmiany kierunku
3. "Przekręcone" ocho
4. Charakter ruchu w milondze

Niedziela
5. Jak znależć i użyć centrum
6. Wprowadzenie do volcady
7. Płynne colgady
8. Popłynąć z muzyką

CENA:
Calosc /8 zajec po 1,5 godz/ - 360zl od osoby.
1 dzien: /4 zajecia po 1,5 godz./- 220 zl od osoby.
Pojedyncza lekcja: 60zl.

ZNIZKI:
Dla osob, ktore zglosza sie DO 15 WRZESNIA i wplaca zaliczke /100zl/:
Calosc: 300 zl
Polowa: 180 zl .
Organizator:
Tatiana
tel: 601-540-828
mail: tatianal@kr.onet.pl

Franco Zarrazzo - 2009-02-10, 11:04

O Tangu w Tygodniku Powszechnym:


Wir tęsknoty

Nie ma jednego tanga, jak nie ma dwóch takich samych tancerzy. Tango to nie są kroki. To myśl, którą tańczysz.

http://tygodnik.onet.pl/3...ty,artykul.html
2009-02-10

Ważna jest tradycja, która stworzyła tango, wszystkie rasy, kultury i pokolenia, które się na nie złożyły. Tańce afrykańskich niewolników, miejscowych gauchos i napływowych emigrantów. Tanga tańczone w spelunkach, szynkach, przez kolorowych i białych, marynarzy, robotników portowych i pastuchów. I późniejsze „oczyszczone” tanga salonowe. To wszystko splata się w jedno z największych szaleństw tanecznych wszystkich czasów.

Jak pojedynek

Lata 70. XIX w. Rząd argentyński wydaje dekret zachęcający do imigracji elitę europejską. Korzystają z niego masowo mieszkańcy południowych Włoch, Rosji, hiszpańskiej Galicji. Z drugiej strony na stolicę napierają gauchos (pół-Indianie, pół-Hiszpanie, najmowani wcześniej do wypasu bydła). Nie pasują do miasta, tęsknią do przestrzeni i wolności. Buenos Aires obrasta łańcuszkiem biednych dzielnic. Na ulicach słychać milongę, w porcie habanerę (karaibski taniec ludowy), w lokalach candombe (taniec afrykański). Do tego dołączają melodie pieśni rosyjskich, żydowskich i polskich. Każdy przywiózł tu swoją tradycję, swoje tęsknoty i marzenia. Splot różnych tonów i odcieni tworzy tango.

Z początku jest to taniec męski: pojedynczy krzyk tęsknoty za lepszym światem, opowieść o zdradach i ranach. Z czasem mężczyźni zaczynają tańczyć ze sobą – na ulicach, w knajpach i domach publicznych. Tango, jak picie i karty, staje się próbą sił w oczekiwaniu na wino, pracę lub kobietę, rytualnym bezkrwawym pojedynkiem. Stąd prawdopodobnie „trasy” taneczne – do przodu, do tyłu, obrót i znów po linii prostej.

Koniec stulecia. Tango wychodzi na ulice i do lokali, tancerkami przestają być prostytutki. Wykwita mnóstwo akademii tańca, lokali tanecznych i podrzędnych tancbud. Nadal jednak kobiety odpłatnie użyczają siebie jak instrumentu. Są narzędziem, którym mężczyzna opowiada swoją historię.

Przyśpiewki szybko zastępuje pianola z taśmami. Równie szybko jej miejsce zajmują uliczni grajkowie (najczęściej trio: skrzypce, flet, gitara): grają do pierwszej krwi i zwijają się do kolejnego lokalu. Tym wszystkim nasiąkają tanga, a posklejane melodie powoli nabierają stałej formy. Z czasem dołącza bandoneon – przypominający akordeon niemiecki instrument, używany na bawarskich potańcówkach i uroczystościach religijnych (przedostał się do Buenos Aires wraz z niemieckimi marynarzami). Jego dwugłosowość (przyciśnięcie guzików – dźwięk jasny, przezroczysty, ściśnięcie harmonii – szorstki, chrapliwy) doskonale oddaje naturę ludzkiej duszy. I tanga.

Jak wyzwolenie
Na uliczne potańcówki tłumnie zaczynają przybywać dzieci z bogatych domów. Tango z ulicy przenika na salony, a do lokali napływają pieniądze. Pojawiają się lokalne orkiestry i kompozytorzy. Muzyka z barów wabi kobiety. Mężczyźni protestują przeciw temu, żeby tańczyły je ich siostry, żony i córki. Wybucha pierwsza rewolucja feministyczna w Buenos Aires, w efekcie której kobiety zaczynają tańczyć tango.

Przekroczenie norm społecznych wywołuje skandal – wszyscy tangueros (tańczący tango) są odsądzani od czci przez Kościół, a taniec obwiniany jest o rozkład życia rodzinnego.

Pierwsze tanga pozostają niezapisaną opowieścią, zapewne były instrumentalne. Może pojedyncze frazy powstawały spontanicznie w toku nocnych wrażeń. Dopiero na salonach do melodii dołącza pieśń. Symbolicznym przełomem staje się występ Carlosa Gardela. W 1917 r.

ten znany wykonawca pieśni kreolskich, śpiewając tango „Mi noche triste” („Noc moja smutna”) z muzyką Samuela Castrioty i słowami Pascuala Contursiego, staje się symbolem tanga i uwalnia je z przedmieść argentyńskich.

Tango trafia do Europy na początku XX w. Bogaci Argentyńczycy raz do roku odbywali podróż na Stary Kontynent. Ich synowie zostawali tu na studia i uczyli rówieśników, jak się bawi ulica w Buenos Aires. Paryż natychmiast podchwytuje ten taniec. Powstają „Dzienniki” Ana?s Nin i obrazy kubistów, Isadora Duncan zrywa z tradycją klasycznego baletu, Coco Chanel kreuje wizerunek nowej, niezależnej kobiety. Tango podbija Paryż i rozpoczyna triumfalny pochód przez świat, szybko zyskując sobie także przeciwników. W purytańskiej Wielkiej Brytanii zostaje zakazane w 1907 r. We Francji rzecz miałaby się pewnie podobnie, gdyby nie salonowa ewolucja tanga, która odebrała mu wyzywający charakter. Pius X w imieniu Watykanu obwołuje tango źródłem grzechu. Ale już jego następca, Pius XI, zmienia opinię po występie sławnego tancerza, Casimira Ain. Tango uznane zostaje za sztukę.

Lata 50. to złoty okres tanga. Polityka społeczna rządu Perona faworyzuje w Argentynie klasę średnią, co przyczynia się do rozwoju przemysłu rozrywkowego. Powstaje wiele lokali i boisk sportowych. Wszędzie tam wieczorami spotykają się ludzie, żeby tańczyć tango. Z czasem w każdej dzielnicy powstaje tangeria (przez nas nazywana milongą, co po argentyńsku znaczy dokładnie „potańcówka”). Okoliczne rodziny schodzą się tam w określone dni tygodnia. Każda ma swój stolik, przy którym siadają babcia, dziadek, rodzice i dzieci. W tych warunkach powstaje zwyczaj cabeseo, proszenia wzrokiem (wystarczyło zerknąć w odpowiednią stronę). Uciera się też tańczenie całej tandy (4 tanga albo 3 szybsze utwory, tj. walc lub milonga, która jak tango jest w takcie 4/4, jednak wartości ósemkowe w milondze są dzielone w sposób 3+3+2, podczas gdy podział rytmiczny w tangu występuje co 4 ósemki). Jedna tanda to akurat tyle, żeby zdążyć się ze sobą oswoić, nacieszyć i nie przesycić. A jeśli jest źle, to też wytrzymać.
Po 1955 r. przychodzi załamanie ekonomiczne. Pojawia się godzina policyjna i bary zaczynają być kontrolowane. Tango w Argentynie wypierane jest przez telewizję, Beatlesów, jazz oraz brazylijską bossa novę. Nad La Platą nastaje dyktatura wojskowa. Zakazy zgromadzeń publicznych gaszą tango na ćwierć wieku.

Jak koło historii

W latach 80. i 90. tango przeżywa renesans, m.in. dzięki przedstawieniu „Tango Argentino” czy filmowi „Tango” Carlosa Saury, dzięki zespołom Gotan Project, Bajofondo czy Juanowi Caceresowi. A przede wszystkim za sprawą Astora Piazzolli. Był on jednym z najważniejszych kompozytorów tworzących tanga po II wojnie światowej, założycielem Quintetto Nuevo, zespołu, który otwiera nowy rozdział w historii tanga: tango nuevo. Łączy tradycję z nowoczesnymi technikami kompozytorów – Ravela, Messiaena, Schönberga, Bartóka czy Strawińskiego.

Teraz w Buenos Aires rozwija się tango-biznes. W odpowiedzi na europejskie zapotrzebowanie powstaje mnóstwo szkół. Wielu bezrobotnych zaczyna tańczyć tylko po to, by uczyć i zarabiać. Przed planowanym wyjazdem do Argentyny lepiej zasięgnąć informacji u osób, które niedawno tam były. Wybrać styl, szkołę, która się w nim specjalizuje, i nauczyciela, który stanie się przewodnikiem.

W Buenos Aires istnieje mnóstwo tangerii. Część jest nastawionych na nowy styl, część na stary. Nowy styl stworzyło młode pokolenie, które miało dość niewygodnego milongero. Bo milongero boli. To są przeprostowane kolana i sztywna postawa. Tango nuevo całą współczesną wiedzę o ciele próbuje włożyć w starą formę. Mniej elegancji, więcej bycia ze sobą w jednym wspólnym ruchu. Więcej miękkości i wygody.

Podstawowa zasada: na milongę chodzi się pojedynczo. Jeśli kobieta wchodzi na salę z mężczyzną, nikt jej nie poprosi. Kolejna: jeśli zgadza się na kawę, zgadza się na łóżko. Na parkiecie pary cały czas się zmieniają. Taniec odbywa się w kierunku odwrotnym do wskazówek zegara. I wszyscy tańczą z osobami na swoim poziomie. Początkujący tańczą w środku, zaawansowani na zewnątrz koła, by się pokazać. Obowiązuje elegancki strój. Młode Argentynki preferują styl sportowy (luźne dresowe spodnio-spódnice), panie – półdługie spódnice z rozcięciem. Kabaretki i węże boa to tylko europejski sen o tangu.
W Argentynie tango jest kulturą niską. Na lokalne milongi chodzi stary pan szewc i pani z piekarni. Tego samego dnia o tej samej porze siadają przy swoim stoliku. Siedzą, patrzą, szukają wzrokiem, proszą, tańczą. I to nie jest tango namiętne i szalone, to jest tango „człapane”. Eleganckie, ale wolne i spokojne. Cała masa turystów zadeptuje te zasady. Proszą „z desantu”, uprawiają „akrobatykę”. Ginie tangowość tanga.

Jak w Argentynie

W Polsce tango odrodziło się po koniec lat 90. Pola Policzkiewicz i David Ramassamy jako pierwsi tańczą, uczą i organizują milongi (tangowe spotkania taneczne) w Warszawie. Niedługo pojawia się druga para – Agnieszka Herbich i Tomasz Potocki. Pięć lat później Jakub Korczewski otwiera w Warszawie pierwszą komercyjną szkołę „Złota Milonga” i jako pierwszy zaczyna masowe szkolenie. W tej chwili liczące się nazwiska to: Beata Maia Gellert, Pola i Janek Woźniakowie, Luiza Pasierowska, Kasia Chmielewska i Mateusz Kwaterko, Jakub Korczewski. Poza Warszawą działają Aleksandra Szyszka i Tomasz Rutkowski we Wrocławiu, Maciej Miszczak w Krakowie, Małgorzata Knopp i Jarosław Chojnacki w Trójmieście.

Ale polskim centrum tangowym pozostaje Warszawa. Szkoły, metody, warsztaty, występy i festiwale (najważniejszy to Międzynarodowy Festiwal Tanga). I to wszystko składa się na ogólny styl „warszawski”. Bardziej zmieszany i rozmiękczony niż w innych miastach.

Tango staje się coraz bardziej popularne. Ale wciąż mało jest go na zewnątrz. Szkoły są słabo rozreklamowane. Trzeba wejść w środowisko, żeby zorientować się, u kogo warto się uczyć i gdzie. Tango jest ukryte, bo nie jest łatwe. Wymaga wysiłku, wytrwałości, pracy. Ale niesie ze sobą dużo satysfakcji. Do tanga się dojrzewa. Jest jak kultura wina czy herbaty. Wiąże się z ogólnym poziomem świadomości, społeczeństwa i jednostek. Trzeba coś przeżyć, zrozumieć, zauważyć. Dlatego średnia wieku na warszawskich milongach to 30+ i 50+, wyższe wykształcenie, osiągnięcia zawodowe i ciągłe poszukiwania: odpowiedzi, pytań, namiętności albo ukojenia. W muzyce, tańcu, wspólnym ruchu z kimś, z kim można pomilczeć o cierpieniu, tęsknocie, nadziejach i marzeniach.

Tango jest estetyką ciszy. Wspólnym milczeniem. Wspólną próbą, żeby tę jedyną chwilę razem przetańczyć jak najuważniej, jak najpiękniej, jak najlepiej.

Tekst powstał dzięki pomocy Beaty Mai Gellert i jej szkoły tanga.

Grzech - 2009-02-10, 12:41
Temat postu: Nie rozumiem
Szanuję autora (lub autorkę) tekstu, ale doprawdy trudno mi zrozumieć zachwyt nad tańcem. Choc jestem od wielu lat kibicem sportowym, ba, byłem półprofesjonalnym sportowcem przez kilkanaście lat swego życia, grałem w polskiej drugiej lidze, uprawiałem bardzo techniczną dyscyplinę sportu, wiem, jak duzo wysiłku trzeba włozyć w to, by robić pewne rzeczy na profesjopnalnym poziomie, to sportu pod nazwa "taniec" nie zrozumiem. Zreszta, swoją dyscyplinę tez nie uważam za zbyt mądrą;-).
Uprzedzam ripostę życzliwych pod tytułem: "taniec to sztuka, nie sport." Dlaczego zatem nie ma Mistrzostw Świata w Malowaniu Pejzarzy Górskich?
Rzecz jasna osoby uważające taniec za sztukę nie przeszkadzają mi zupełnie, mam podziw dla umiejętności zawodowych tancerzy (nawet amatorskich, skoro sam nie tańczę:-)) i jestem w stanie uwirzyc, gdy jeden z forumowiczów pisze, że taniec pomógł mu stanąc na nogi. Jednakowoż całej optoczki wokół tego sportu nie będe w stanie pojąć.
Aczkolwiek chętnie obejrze, dlatego zapytuję Franco - kiedy będe miał możliwośc obejrzenia Ciebie performujacego tenże techniczny sport? Tylko nie odpowidaj, że "spprtu performować nie będziesz";-)

Franco Zarrazzo - 2009-02-10, 12:50

Hahaha :) . Myślę, że obejrzeć mógł nie prędzej, niż na wakacjach. Póki co tango gra w duszy :) . Jeśli chcesz obejrzeć, to ponoć w Brzegu "oni tańczą wciąż".

Z mojej strony żadnej "życzliwej" riposty się nie spodziewaj. Każdy kubełek zimnej wody na głowę jest dobry.

Co do stawania na nogi - odpowiedź ostatnio znalazłem w analizie archetypowej, ale o tym to chyba w Amorku.

Poza tym do dziś nie przeczytałem wywiadu z Aishą (podobnie jak i pewien pan nie dostarczył obiecanego filmu, chociaż w jego przypadku to nic nadzwyczajnego - nigdy nie lubiał oddawać...). Tango to prawdziwa lekcja życia :) .

Franco Zarrazzo - 2009-02-22, 10:00

Wpadł mi w oko klimatyczny szorcik tangowy:

http://www.youtube.com/watch?v=u8f784PhIY8

Franco Zarrazzo - 2009-10-02, 09:53

Tango na liście dziedzictwa ludzkości UNESCO


Żródło:-->KLIK!

Tango - taniec wywodzący się z Argentyny i Urugwaju - zostało wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości UNESCO - poinformowały źródła dyplomatyczne w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Abu Zabi, gdzie doszło do tej ceremonii.
- UNESCO postanowiło włączyć tango do niematerialnego dziedzictwa kulturalnego - podały źródła dyplomatyczne.

Jak podkreśla UNESCO na swojej stronie internetowej, "argentyńska i urugwajska tradycja tanga, które jest dziś znane na całym świecie, narodziła się w biednych środowiskach Buenos Aires i Montevideo, w basenie Rio de la Plata".

- Tańczone w salach tańca tradycyjnego w Buenos Aires i Montevideo, tango rozpowszechniło na całym świecie także swego wspólnotowego ducha, adaptując się z czasem do przemian w świecie - podkreśla UNESCO.[/center]

MaRiO - 2010-02-06, 19:29

Nie wiem czy w dobrym temacie napisałem. W poniedziałek w TVP Wrocław od godz. 19 nasz forumowicz - Franco Zarazzo :)
smooth - 2010-02-06, 19:41

MaRiO napisał/a:
Nie wiem czy w dobrym temacie napisałem. W poniedziałek w TVP Wrocław od godz. 19 nasz forumowicz - Franco Zarazzo


No można by napisać w o nas forumowiczach.. ale tu też chyba może być.. a swoją drogą to super.. i skąd wiesz.. a i niech ktoś nagra!

KS - 2010-02-06, 19:44

<niuch> o cóż kamanen?
Franczes przyznaj się ino 8)

jadore - 2010-02-06, 20:00

O- ja też chcę się wywiedzieć :) Może uda mi się nawet zobaczyć, ale fajnie byłoby gdyby ktoś to nagrał jednak... Franku zdradź może jakieś szczegóły, proszę (prosimy) :)
Franco Zarrazzo - 2010-02-06, 20:44

A co tu gadać. Jeśli to ten sam serial, który mam na myśli, to autorzy przedstawili pewną część rzeczywistości, ludzi, często z małych mieścin, dla których taniec był tak jakby lekarstwem na życie. Ja tam jestem przynajmniej tak ukazany, jako gościu, który po rozwodzie i przygodzie z alkoholem, odnalazł się w tangu :) . Oczywiście nie mam nic przeciwko tej prezentacji - pani Ewa Straburzyńska, autorka serialu, otrzymała ode mnie zgodę na dysponowanie wizerunkiem. A do tego jakby nie patrzył, jest to prawda (tzn jej część, ale wyeksponowana przez autorów). Kręcenie zdjęć było dla mnie o tyle niekomfortowe, że akurat byłem w trakcie jakiejś infekcji (grypa, czy co), co się odbiło zarówno na moich wypowiedziach, jak i kondycji fizycznej. Jako moja partnerka (wtedy też życiowa) pojawia się Chmurkolistna (tutaj po raz kolejny podkreślam wdzięczność za wszystko, co dla mnie i dla Miasta, dla Tanga w Brzegu i Festiwalu MAGIA TANGA zrobiła!), przez chwilę Sahmet (Anna M). Część zdjęć kręcono u mnie w domu, część w Parku Wolności... część tu i tam. Zresztą zobaczycie. Serial był już emitowany podczas wakacji w telewizji ogólnopolskiej, bodajże na 1-ce.. Poza tym jestem jednym z wielu bohaterów tego serialu.

Dzięki MARIO za przypomnienie :) . Bo sam zapomniałem. Jeśli ktoś nagra, proszę o kontakt.

Po pierwszej emisji na swoim osiedlu zostałem bohaterem i przybyło mi znajomych :P ;) .

KS - 2010-02-06, 21:11

Już nastawiam przypominajkę, co by mnie nie ominęło nic :)
Sporo to będzie trwało. Ciekawa jestem 'zawirowanych'... :)

Franco Zarrazzo - 2010-02-06, 21:13

Ja się pojawiam chyba w dwóch odcinkach, o ile mnie pamięć nie myli.
A.Mason - 2010-02-16, 19:55

Ja odkopujac stare zdjecia znalazlem u siebie na dysku to (wrzucam, bo pewnie tu zagladaja czasem):

Tangeros

Franco Zarrazzo - 2010-02-16, 23:24

ROTFL - akurat jak wrzucałeś, to ja tuptałem na milongę do Herbaciarni. Pierwszą od dawna :D . A potem Ci podjudzające smsy słałem. I niech ktoś powie, że "coś nie wisi w powietrzu".
A powiem Ci, że fantaści, to jednak mają czuja. Czas na Was, Milleniumie i Masonie :P .

Sawka - 2010-02-26, 01:20

Hej tam! Co słychać w tangowym półświatku? Ktoś się obraca w okolicach wrocławskich? Z racji tego, że zaczęłam sobie "tuptać" na kurs we Wrocławiu, jestem ciekawa opinii na temat milong we Wrocławiu i w ogóle wszystkich niezbędnych informacji co i jak i kukuryku :D
Franco Zarrazzo - 2010-02-26, 05:41

Sawka napisał/a:
jestem ciekawa opinii na temat milong we Wrocławiu i w ogóle wszystkich niezbędnych informacji co i jak i kukuryku


Sama sobie zdanie wyrobisz :) . Ja zresztą tam dawno nie byłem, chyba ze dwa lata. Jakoś nie po drodze mi do Wrocka (nie tylko na milongi). W Oławie byłem jakiś czas temu i tam klimat bez zmian, znaczy ok. Z chcęcią poczytam Twoje wrażenia z eskapad po tym, jak sama (i słusznie zresztą) zauważyłaś, półświatku :P .

Sawka - 2010-03-27, 19:24

Franco Zarrazzo napisał/a:
Z chcęcią poczytam Twoje wrażenia z eskapad po tym, jak sama (i słusznie zresztą) zauważyłaś, półświatku :P .

No, moje wrażenia :mrgreen: . Jakiś czas temu wybraliśmy się na godzinkę na niedzielną milongę w restauracji przy hotelu Duet. Trochę czułam się tam jak ufoludek, nie wiem czego to zasługa, może tego, że jestem taka "malusia" :roll: przy umiejętnościach tam tańczących ludzi. Ale ogólnie nie podobało się mi to, że jedyną rzeczą związaną z tangiem była tylko muzyka. Wszędzie jasno, sterylnie, picu-picu, ludzie sunęli po parkiecie jak na herbatce u króla. A tango to kojarzy się mi bardziej z takim przyciemnionym, zadymionym lokalem (no dym to właściwie można pominąć bo zdrowiej :P ) gdzie na parkiecie hulają pary, a w powietrzu hormony :mrgreen: Poszukamy innego miejsca gdzie będziemy się czuć bardziej przytulnie i zostaniemy dłużej niż na godzinkę :P
Ale herbatki mają tam dobre 8)

W Brzegu są jakieś milongi czy cuś?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group