Forum Brzeg
Forum miasta Brzeg. (ISSN 1869-609X)

Uczucia - jak wspominacie swoje pierwsze milosci?

sabatina - 2007-02-26, 23:47
Temat postu: jak wspominacie swoje pierwsze milosci?
forumowicze,czy pamietacie swoje pierwsze wielkie uczucia? czy pamietacie milosci,na wspomnienie ktorej - nawet po wielu latach - usmiechacie sie do samych siebie?jaka byla wasza njwspanialsza randka??? wiem,ze to takie babskie pytanie,ale mam nadzije,ze rowniez meska czesc forumowiczow uchyli rabka tajemnicy:) w koncu milosc dotyczy kazdego z nas...:)
Lotnik - 2007-02-26, 23:56

ja pamiętam bardzo dobrze....zamiast uczyć się na egzaminy w sesji pisalem 17-o stronnicowe listy co 2, 3 dni....zawaliłem semestr a później i tak straciłem kobiete, kochała cinzano i disco italiano a teraz we Włoszech makarony kręci ... ale warto było .... sam nie wiem co ja mogłem pisać w tych listach?!? :roll: :mrgreen:
smooth - 2007-02-27, 00:18

Moja pierwsza miłość bardzo silnie na mnie wpłynęła ... tak to zazwyczaj bywa w tych pierwszych miłościach... przyznam, że przez wiele lat na różny sposób próbowałem się poukładać po tym.. momentami robiłem to jak prawdziwy nieudacznik :wink: ..śmieszne..ale przez parę lat te wszystkie uczucia krążyły mi po główce.. ale zawsze wraz z nostalgicznymi wspomnieniami pojawiało się odrobinę refleksji i dojrzałości.
Pierwsza miłość była przesycona pasją.. pożądaniem, chęcią oddania wszystkiego dla Niej.. (z czasem sfera emocji nieco się ulegała zabrudzeniu)... szczerze wciąż tęsknie do uczucia kiedy człowiek nie ma ŻADNYCH wątpliwości... kiedy oko i myśl nie spocznie na innej bo widzi / czuje tylko tę jedną.. nie ma żadnych analiz, liczy się tu i teraz...
Nabrałem już nieco umiejętności uśmiechania się do przeszłości.. wychodzi mi to całkiem nieźle... moja pierwsza miłość jest mężatką ..i nawet nie wiecie jak się cieszę z tego powodu.

sabatina - 2007-02-27, 00:41

nidgy nie zapomne mojej pierwszej milosci.znalismy sie od najmlodszych lat. dzialo sie to pare lat temu, co rok, w wakacje. mieszkalismy ok 500 km od siebie. rozstania byly bardzo bolesne.,pelne tesknotywidzielismy sie raz w roku, ale mielismy wrazenie,ze minelo pare dni,a nie 12 m-cy od naszego ostatniego spotkania... to trwalo kilka lat. urwalo sie. potem on pisal dluuugie listy i dzwonil do mnie z akademika..az pewnego dnia wyjechal do USA. rzucil studia i nie wrocil.oczarowala go ameryka i pieniadze. swiadomosc,ze on nie ma zamiaru wracac do Polski pozwolila mi go sobie na dobre wybic z glowy. ale czasem jeszcze wspominam te piekne,romantyczne calonocne rozmowy przy ognisku. wiem,ze gdy sie spotkamy po latach nie przejdziemy obok siebie obojetnie. bo bylo to prawdziwe uczucie, pierwsze i takie czyste. ale niedojrzale i mozna rzec,ze wakacyjne.

teraz jestem bardzo szczesliwie zakochana w mezczyznie starszym 8 lat. nigdy nie przypuszczalam,ze bede wlasnie z nim:)to jst milosc mojego zycia.

Manuela - 2007-02-27, 01:18

moja pierwsza "miłość"?
hmmm... jeden z kuzynów... :evil: i jak najbardziej wspominam to z rozrzewnieniem i uśmiechem... nikt nie był w stanie przetłumaczyć mi, że taki związek czy "uczucie" jest śmieszne (miałam z 10 lat!)
ale uparta byłam... :D dopiero po kilku dniach mi chyba przeszło... :D
do tej pory, kiedy się spotykamy śmiejemy się z tego do rozpuku! 8) jego dziewczyna też się śmieje, że chyba czuł do mnie miętę, bo jesteśmy do siebie podobne :lol:
po dziś dzień jest moim ulubionym kuzynkiem :)

sedzia DRED - 2007-02-27, 08:26

:wink: ciekawy temat...a co do mojej pierwszej MIŁOŚCI...jak chcecie wiedzieć to powiem a co-hehe,moja Pierwsza Miłość jest w sercu i trwa nadal...zakochałem się pierwszy i mam nadzieję ostatni raz-chyba miałem i mam wielkie szczęście że to jest moja kochana żonka z którą byłem,jestem i chcę nadal być-pozdrawiam i życzę miłości :wink:
Pepe - 2007-02-27, 09:12

Ale fajny temat :D Tak od rano (no może nie samego rana) nastraja pozytywnie. Co do mojej pierwszej miłości to można by kilka tych pierwszych wyróżnić, bo takie pierwsze, pierwsze zakochanie było nieodwzajemnione (choć czasem myślę że odwzajemniona, tylko ja zawsze na takich cholernie nieśmiałych facetów trafiam :roll: ). Zaczęło się od wakacyjnej rozłąki i zaowocowało pięknym snem, który pamiętam do dzisiaj, snem o sensie i prawdziwej miłości, której na owy czas i jeszcze długo później nie przeżyłam w świecie realnym :) . Oczywiście chłopak, w którym sie zakochałam był totalnie nie w moim guście (i od tego czasu to chyba tak mi już zostało, zawsze zakochuję sie pomimo wszystko :wink: )
Inez - 2007-02-27, 10:14

Moja pierwsza miłość wciąż jest przy mnie, wieczorem tuli mnie do snu, a rano przynosi mi śniadania do łóżka... Każda kolejna nie była już tą właściwą lecz zwykłym chwilowym zauroczeniem, dlatego pozostałam przy tej najwspanialszej, niesamowicie mocnej, upragnionej. Lata mijają, a my wciąż razem, jak za dziecięcych lat po uszy w sobie zakochani :lol:
gosiaczek86 - 2007-02-27, 14:55

Moja pierwsza milosc hm dopiero po roku zosala odwzajemniona i jak narazie trwa nadal .. chociaz w miedzy czasie byly raczej zauroczenia .. do tej jedynej prawdziwej sie jednak wraca :)
Pepe - 2007-02-27, 15:08

Ja jeszcze dodam, że zawsze czegoś brakowało moim miłostkom do prawdziwej miłości aż do teraz :) i mam nadzieję, że już z tą miłością pozostanę ,choć jest niewątpliwie najbardziej skomplikowana logistycznie to emocjonalnie najoczywistrza ze wszystkich które miałam okazję przeżyć (choć nie było ich znowu tak wiele :wink: )
Devon - 2007-02-27, 15:14

Wolę na ten temat nic nie mówić, nie mam dobrych wspomniej z tej pierwszej miłości. Teraz co jest obecnie mnie bardzo buduje, czuje się szczęśliwy dopiero teraz
HS-R - 2007-02-27, 23:09

Moja pierwsza miłośc zaczęła się 8 lat temu i trwa nadal. Mam nadzieję, że do skończenia świata i o jeszcze jeden dzień dłużej :)
Acha - większośc wie, że jest już moim mężem co napawa mnie wielką dumą :)

Necia - 2007-02-28, 16:58

ehhh... pierwsza miłość... a może raczej zauroczenie, bo w wieku 13 lat nie wiele wie się o miłości... dość dawno ale było :P
Chłopak był starszy 2 lata, z miasta... byłam nim oczarowana... zauroczenie trwało całe wakacje... a później prysło jak bańka mydlana... nie mogłam się z tym przez pewien czas pogodzić, ale teraz jak patrze wstecz z perspektywy czasu, wydaje mi się to bardzo dziecinne :P No cóż taka bywa pierwsza miłość ;)

smooth - 2007-03-01, 15:11

Uwaga!!


Pozwoliłem sobie wyodrębnić osobny temat Pary / związki forumowe :) !!
Zapraszam do dyskusji tam oraz kontynuacji dyskusji TU :)

Natek - 2007-09-08, 23:22

eh, tak... pamiętam to jak dzisiaj... on był wysokim jak na swój wiek brunetem, a ja byłam taka młoda i naiwna. chodziliśmy do jednego przedszkola, to była chyba grupa "maluchów" - usiadł koło mnie przy śniadaniu i powiedział że mnie kocha. to były piękne czasy, chodziliśmy ze sobą prawie cały dzień, dzięki temu w czasie leżakowania miałam fory, bo nie bił mnie ani nie rzucał we mnie poduszką tak jak w całą resztę. niestety on okazał się szują i następnego dnia przy śniadaniu siedział już obok innej, a potem znowu oberwałam poduszką...
faceci to dranie :P

smooth - 2007-09-09, 18:47

Hmm no ja wstępnie potraktowałem temat dosłownie..czyli odwołałem się do pierwszej miłości.. tzn. takiej świadomiej.. dojrzałej..

Natomiast rozszerzając nieco temat można na płaszczyźnie uczuć wyróżnić te relacje, które mają status "pierwszych" ... i tu przypomniały mi się dwie historie.. jedna właśnie przedszkolna kiedy mieliśmy dwie rywalizujące bandy ..no i we "wrogiej" bandzie był taki duuuuży chłopak, który zastawił mi biegnącemu niemalże taranem, drogę i jeszcze dostałem w nos co skończyło się upadkiem ... i tak sobie leże i nade mną pojawia się "anioł" i osładza mi tę męczeńską chwilę cukierkiem.. i to spowodowało chyba moje pierwsze magiczne uczucie, która jak widać wspominam do dziś.... inne uczucie mające status "pierwszego" narodziło się jakoś tak pod koniec podstawówki, kiedy jako harcerz jeździłem na rajdy w Głuchołazach.. wtedy poznałem co to znaczy wyczekiwać (po całym dniu marszu na każdy kolejny wieczór aby móc sie z nią spotkać i wspólnie ukrywać się przed szukającymi, albo niewiedzącymi co się dzieje z ich podopiecznymi - drużynowymi..... to była jedna z tych osób o bardzo silnej emocjonalności i opartych na niej wartościach życiowych .. może kiedyś opowiem ciąg dalszy historii sprzed 12 lat ....

Pan_Pasztet - 2007-09-09, 19:21

hmmm byly zauroczenia ale pierwsza miłość pojawiła się w liceum... Wtedy myślałem ze złapalem Pana Boga za nogi... miłość minela ale czasem pojawia się wspomnienie widząc wspolne miejsce spedzania czasu... czy spoglądając w jej stronę...

miłość to przystan w życiowej rozterce...

Natek - 2007-09-10, 17:50

po namyśle przepraszam, że tak "spłyciłam" temat
JSSgirl - 2007-09-10, 21:21

A ja miałam scenariusz do przewidzenia...
Wielka "miłość" 16latki do 22latka (GŁUPOTA RACZEJ), później mocny kop w wiadomą część ciała (w znaczeniu przenośnym- a spróbowałby mnie kopnąć!! *lol*)
Człowiek uczy się na błędach. Wiele z tego wyciągnęłam. Nauczyłam się wielu rzeczy. Szkoda, że nie mogłam uniknąć rozczarowania ( a raczej uniknąć poznania tego kogoś) :roll:
Ale co tam.. co nas nie zabije to nas wzmocni :) 8)

jadore - 2007-09-11, 07:38

Hmmm... ja z tego co pamiętam byłam bardzo kochliwa już od najmłodszych lat :) w zakamarkach mojej pamięci jest tarzanie się po trawie z jakimś przystojnym (chyba) młodzieńcem nim jeszcze zaczęłam chodzić do przedszkola, dawanie prezentów w postaci podwórkowego kota przygodnym partnerom (oj chyba umiał bajerować i zdaje się miał modną wtedy fryzurę na pazia). Chyba najmocniejsze zauroczenie było w podstawówce, trwało kilka lat i była to oczywiście miłość nieodwzajemniona, on chodził do klasy wyżej o profilu sportowym i miał cudowne blond włosy, aha miał też simsona! (facet z motorem :) )
W ogóle w moim życiu przewinęła się spora plejada "miłości", niektóre trwały krótko inne dłużej, a kiedy się kończyły, zazwyczaj tak je spłycałam, że nawet przestałam o nich myśleć jak o miłości - ot zwykłe zauroczenia.
Miałam też podstawówkowego adoratora, choć potrafił być czasem niemiły - do tej pory mam jego list z wyznaniem miłości i raczej mile to wspominam :)

Inez - 2007-09-11, 19:06

jadore napisał/a:
- do tej pory mam jego list z wyznaniem miłości i raczej mile to wspominam :)

No właśnie te listy... Kiedyś nie było komórek, a zatem sms'ków podobnie rzecz się miała z internetem. Dzięki temu mam stos listów i kartek, do których czasem sięgam z uśmiechem na twarzy :>

Wracając do samego tematu miłości to tak naprawdę pierwszy mój adorator miał 5 lat i słodkie imię Rafał :) Jego babcia była opiekunką mojej grupy w przedszkolu, a ja miałam 6 lat. Moi rodzice często spóźniali się po mnie i ostatnia wychodziłam z przedszkola :/ Pewnego razu bardzo długo ich nie było i Pani przedszkolanka stwierdziła, że zabierze mnie do siebie do domku, bo nie miała jak skontaktować się z moimi rodzicami. Oczywiście ta sytuacja bardzo ucieszyła Rafała, który to stwierdził, że będę spała z Nim :mrgreen: Od małego miał chłopak fantazję :> Na szczęście moi rodzice nadeszli w porę ;) Skończyłam przedszkole, a Rafałowi nadal nie przeszło i za każdym razem gdy przychodziłam ja lub moi rodzice do przedszkola po młodszą siostrę ponawiał swoje zaproszenie. I tak ciągło się to jeszcze rok, dopóki siostra nie skończyła przedszkola ;)

Agnes - 2007-09-11, 20:04

a moja pierwsza miłość... poznałam go przypadkiem. był wtedy od 2 czy 3 lat w związku. bardzo sie polubiliśmy i często spędzaliśmy razem czas. mogliśmy gadać godzinami. jego dziewczyna oczywiście o tym wiedziała(żeby nie było ze rozbijam czyjeś związki)... w ich zwiazku panowała niesamowita 'sielanka'... nigdy nie spodziewałabym sie, że mogłabym go pokochać. był zupełnie nie w moim typie.
zresztą nie wazne... nie rozdrabniajmy sie na kotlety... :P w każdym razie dziewczyna go rzuciła i 'wspierałam' go jak mogłam. jeszcze jak z nią był zaczełam coś do niego czuć, a teraz 'wrota' byly otwarte... nie mówiłam mu co czuje, ale chyba dobrze o tym wiedział... i w końcu sie udało :) było miło, różowo, słodko i cukierkowo... ja oczywiście żyłam tylko tą miłością, nic mnie nie obchodziło... na wakacjach byliśmy osobno... kiedy on wrócił ja akurat wyjechałam... wieczorem pisaliśmy jak zwykle do siebie... i na mojego smsa jak to bardzo tęsknie za nim itp. itd...ble, ble... odpisał(nigdy nie zapomnę): "najlepiej będzie jeżeli to zakończymy,(...) nie chce Cie ranić..." świat mi sie zawalił... i jest zawalony do teraz... :(
właściwie można powiedzieć że jestem mu wdzięczna... w końcu był szczery. i nigdy po tym nie dawał mi nadziei na powrót.. :)
może los w koncu sie do mnie uśmiechnie i spotkam nowego Mężczyznę Mojego Życia... :) cały czas czekam :)

Pepe - 2007-09-11, 20:55

Inez napisał/a:
No właśnie te listy... Kiedyś nie było komórek, a zatem sms'ków podobnie rzecz się miała z internetem.
no właśnie teraz listy to rzadkość, a szkoda, to takie romantyczne i ja czasem mam nieodpartą ochotę napisania czegoś ręcznie :D ale to już trochę :offtopic:

Co do pierwszych miłości, to trochę z zazdrością czytam o tych przedszkolnych romansach :oczko: . Ja jakoś długo uważałam, że na miłość jestem za młoda ...a później się za stara zrobiłam :wink:

W sumie to każda miłość jest pierwsza, bo jest inna i zawsze mamy nadzieję, że ostatnia.

Pan_Pasztet - 2007-09-11, 21:07

Pepe napisał/a:
Inez napisał/a:

No właśnie te listy... Kiedyś nie było komórek, a zatem sms'ków podobnie rzecz się miała z internetem.

no właśnie teraz listy to rzadkość, a szkoda, to takie romantyczne i ja czasem mam nieodpartą ochotę napisania czegoś ręcznie :D ale to już trochę :offtopic:


taak ja tez mam pierwszy milosny list :D ktory mialem wyslac w 4 klasie na wakacjach na obozie :) mialem 11 lat a ona 15 :D nigdy nie zapomne jej oczu ;D

Moderowany przez Inez:
Poprawiono cytowanie

Vento - 2007-09-15, 13:06

Moja pierwsza miłość którą doświadczyłem...
Troche głupio mi o tym pisać :P Ale jak wszyscy to wszyscy ^^
Poznaliśmy się na fotce... myśle że całkiem przez przypadek.
Byliśmy ze sobą 2 tyg, były to moje najszczęśliwsze dni mojego życia ;) I coś się stało do tej pory nie wiem co :(
Owszem bardzo miło to wspominam... tylko strasznie żałuje tego co się stało. Ja naprawde ją kochałem i nadal chciałbym z nią być :!:
To chyba najlepiej wyrazi moje odczucia...
"Miłość to wielkie słowo, i ten je tylko rozumie, kto raz kochał i więcej kochać nie umie."
Może i ktoś by sobie pomyślał że "jedna nie pasuje, to następna..."
Niestety teraz chyba będę mówić na wstępie czego chce... Później nie chcem doświadczyć tego samego :roll:

Pan_Pasztet - 2007-09-15, 15:16

Tak czytam o tych miłościach pierwszych, czasem nieszcześliwych miłościach i przypomniała mi się piosenka zespołu Nasza Basia Kochana i Jurka Filara :) Słowa napisał J. Cygan...
Wydaje mi się ze bedzie odpowiadnia ;)


Ile razy przechylałeś szklanki czasu,
Ile razy pożar w głowie trwał?
I plany, że o rany! I w każdym słowie żar!
Kto tego nie zna, przespał czas.

Serca w górę, rośnie puls.
Grają. Czujesz? Topi się mózg.
I znowu żywioły łaszą się,
No, co ty, stary, boisz się?
Pamiętasz nas? Tyle lat...
Jak on mógł? Niech to szlag!
A o niej nic nie mów mi, lepiej pij...

Ref.
I przyjdzie wytrzeźwieć z wielkich miłości,
I przyjdzie wytrzeźwieć z kumpli i snów,
I przyjdzie wytrzeźwieć... Byle nie już.

Ile razy przechylałeś szklanki czasu,
Ile razy pożar w głowie trwał?
Co tak spokojnie patrzysz,
Jakbym ci pamięć skradł?
To nie przechodzi z biegiem lat.

Bolo_Prus - 2009-12-30, 02:36

Dawno dawno temu zmieniałem podstawówkę, kiedy po raz pierwszy wszedłem do sali moim oczom ukazała się piękność nad piękności, jak to wtedy odbierałem. Szybko straciłem głowę dla Asi i tak jest do dziś :) , niestety nigdy nie dane mi było zostać jej partnerem. Wiem że dzisiaj ma córeczkę Erykę , (odziedziczyła urodę po mamie :) ) a tak poza tym nie wiele.
Może ktoś z was wie co u Asi , Asi Kozłowskiej (jak domniemam) z Zamkowej.

grzeWHO - 2011-06-18, 18:13

Witam. Widzę, że temat się znudził i dawno nikt go nie odświeżał. Nie mam ochoty pisać o swojej pierwszej miłości, zastanawiając się przy okazji czy w przedszkolu lub podstawówce można przeżyć coś głębszego i na tyle istotnego, by nazwać to miłością.
Chciałbym jedynie pozdrowić Asie. Nigdy nie wpadłem na pomysł, by się w niej zakochać. Gdy ją poznałem, przyszło mi do głowy coś absolutnie przeciwnego: nigdy się w niej nie zakochać. Muszę przyznać jej uroda onieśmielała i mogła odebrać rozum. Ja się ze swoim rozumkiem czułem w miarę dobrze, więc nie chciałem go stracić.

Przy okazji: poznaliście kiedyś kogoś, w kim nie zakochaliście się (choćby heroicznym wysiłkiem woli), bo przeczuwaliście, że skończy się to dla was całkowitą amputacją mózgu? :wink:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group