Forum Brzeg
Forum miasta Brzeg. (ISSN 1869-609X)

Historia - Brzeski Zuchthaus

Brieger - 2007-01-13, 21:29
Temat postu: Brzeski Zuchthaus
Czy ktoś może ma informacje lub zdjęcia brzeskiego Zuchthausu, który znajdował się na rogu ul. Chrobrego i Długiej, w miejscu, gdzie dzisiaj stoi Albert?. Zuchthaus był więzieniem o obostrzonym rygorze.
Lotnik - 2007-01-13, 21:43

i jak kiedys słyszałem, w latach 70 stała tam szubienica a teren był "obity" deskami ... a gdzie w Brzegu znajdowały się szubienice...może nie na temat ale przy okazji
Brieger - 2007-01-13, 22:49

Witam raz jeszcze,
Sam budynek pamiętam jeszcze z lat 60-tych, tylko, że był on mocno zdekapitalizowany, tj. nie było dachu, część zabudowań już była rozebrana (np. więzienna kaplica, jak również część budynków od ul Długiej). Pamiętam bramę wjazdową do tego więzienia. Sam wjazd był łukowy, a brama była solidna, wypołniona wzorem w trapezy z takimi ozdóbkami w środku. Nad bramą pod kątem do ściany był przytwierdzony maszt na flagę. Budynek rozebrano pod koniec lat 60-tych, a pozostałości muru można zobaczyć jeszcze od ul. Długiej, przed Albertem. Przez długi czas tam nic nie było. W połowie lat 70-tych teren ogrogodzono i z mozołem budowano długo dzisiejszego Alberta. Jeżeli chodzi o subiennice, to z tego co opowiadali mi moi starsi koledzy, którzy w latach 50-tych pomykali po całym kompleksie, a był on jeszcze wtedy w stanie nienaruszonym, to były tam dwie szubiennice, najprawdopodobniej na dziedzincu. Trzeba pamiętać, że był to Zuchthaus, zakład karny, gdzie rygor był o wiele surowszy niż w zwykłym więzieniu przy ul. Chrobrego. Na cmentarzu przy ul. Makarskiego, za kościołem Miłosierdzia jest cmentarz czechów, którzy byli więzieni w brzeskim Zuchthausie. To chyba było jedyne miejsce w Brzegu, gdzie wykonywano kary śmierci w wieku 20-tym.
Pozdrawiam
Brieger

yasiu - 2007-01-13, 22:56

Panie Brieger, bardzo miło mi się czyta pana opowiadania, aż miło poczytać kogoś kto tak dobrze zna przeszłość naszego miasta.


Pozdrawiam i czekam na dalsze opowiadania które mnie bardzo dokształcają.

Lotnik - 2007-01-13, 22:57

a z ktorego roku pochodził ten Zuchthaus? może powinniśmy poszukać zdjęć z kościołem św. Mikołaja w tle z lat 30 z 2 planem, na którym mógłby się znajdować ów Zuchthause
slawq - 2007-01-13, 23:05

kiedys robiac fuszke u jednej pani sluchalismy opowiesci skad pochodza bodajze granitowe stopnie jej schodow, otoz twierdzila ze sa to "schody skazancow" , tylko juz nie pamietam czy to byly schody na szubienice ....czy do jakiegos karceru.... slaba pamiec
Lotnik - 2007-01-13, 23:11

proponuję utworzyć nowy dział lub temat " opowieści o Brzegu i jego historii" i umieścić tam opowiadania Pana Briegera oraz napisane przez innych użytkowników forum. nie musi to być podzielone na działy , poprostu temat na jaki temat i....przepraszam za zmianę tematu :) Panie Brieger czy myślał Pan o napisaniu i wydaniu książki o Brzegu? chętnie bym kupił :) Pana opowieści to coświęcej niż suche fakty :)
Brieger - 2007-01-13, 23:31

Szanowny Kolego Krzyśku_Lotniku,
Zuchthaus jest uwieczniony na licznych pocztówkach i można go sobie pooglądać od strony wejścia do parku przy ul. Piastowskiej. Widok ten powielany na wielu pocztówkach przedstawia na pierwszym planie pomnik Bismarka, ciąg budynków przy ul. Piastowskiej, potem jest wzmiankowany Zuchthaus, a za nim bogate wieże kościoła Św. Mikołaja. Wklejiłbym parę widoczków, ale poprzez 'kopiuj' i 'wklej' nie wychodzi.
Sam pomysł utworzenia działu 'opowieści o Brzegu i jego historii' jest poprostu pyszny. Jeżeli chodzi o historię Zuchthausu, to napiszę wkrótce parę słów. Jeżeli chodzi o książkę, to kto wie...., może kiedyś.
Pozdrawiam
Brieger

Lotnik - 2007-01-13, 23:35

proszę kliknąć na "odpowiedz" zamiast "szybka odpowiedź" i tam doda Pan obrazki :)
Brieger - 2007-01-13, 23:40

Aha, już wiem. Dziękuję.

Lotnik - 2007-01-13, 23:43

a tu jest inny rzut ul. Piastowskiej



niestety nie widać tu ZH ale rzadko widać ul. Piastowską z tej strony

Brieger - 2007-01-13, 23:52

To jest widok od Zuchthausu w kierunku poczty. Po prawej stronie jest skrzyżowanie z ul. Chrobrego. Dalej na lewo od budynku po lewej stronie jest teraz parking. Zuchthaus jest dokładnie z tyłu po lewej stronie.
alferx - 2007-01-13, 23:54

Znalazłem zdjęcie lotnicze Brzegu z 1944, Zuchthause widać za kościołem ;)


Lotnik - 2007-01-13, 23:57

suuuuuuuuuuuper zdjęcie :)
Brieger - 2007-01-14, 00:18

Zgadza się. Za kościołem Św. Mikołaja jest kompleks budynków Zuchthausu. Zdjęcie pochodzi dokładnie z czerwca 1944.
slawq - 2007-01-14, 02:53

alferx napisał/a:
Znalazłem zdjęcie lotnicze Brzegu z 1944, Zuchthause widać za kościołem

co jest za budynkiem na Chrobrego w ktorym dzis jest Grota, Klonex ???
oraz dziwne dwa dlugie waskie dachy idac po Wojska Polskiego od rynku - pierwsza przecznica

Brieger - 2007-01-14, 12:21

Za budynkiem, gdzie dzisiaj jest Grota i Klonex, było podwórze szpitala Marienstift. Podwórze miało zejscie schodkami do fosy. W budynku, gdzie teraz jest Grota była kostnica. Jak się wejdzie na podwórze widać jeszcze krzyż na szczycie domu. Sam spital obejmował budynki Groty, Klonexu i Komenty Uzupełnień. Te budynki funkcjonowały jako szpital jeszcze w latach 50-tych. Jeżeli chodzi o te dwa niskie i długie domy, to jeszcze nie wiem co tam było, ale cały czas szukam.
Brieger

tadjurek - 2007-01-14, 12:25

Jestem pełen podziwu dla Twojej wiedzy o naszym mieście, Brieger!
Lotnik - 2007-01-14, 12:34

to dlatego w grocie jest tak chłodno - jak w kostnicy :) a zejscie do fosy rzeczywiscie było i może dalej jest, nie pamietam bo dawno tam byłem...o ile się nie myle to było w paru miejscach w tym jedno posiadało schody i znajdowało się w kierunku (patrzac w dal ) ul. JPII
Brieger - 2007-01-14, 12:40

Zgadza się. Też nic nie mogę powiedzieć na temat obecnego stanu tego miejsca, bo teź tam nie byłem od jakiegoś czasu.
Lotnik - 2007-01-14, 12:47

i nawet można zobaczyć wystające z ziemi fragmenty poręczy, ciekawe jakie było przeznaczenie tych schodów? przejście przez fosę było tylko na kładce co istnieje obecnie, w okolicach schodów nie ma "wydeptanych" scieżek, może służyły do poboru wody w razie jej braku lub kierunek ewakuacji. w latach 50 odbywały się jeszcze porody w szpitalu. W klonexie mieszkal taty kolega na 1 lub 2 pietrze.
Brieger - 2007-01-14, 13:25

Nie sądzę, aby te schody służyły jakiemuś celowi komunikacyjnemu. Niemcy zawsze mieli poczucie czegoś co nazywają Gemuetlichkeit, co można przełożyć jako 'przytulność'. Podejrzewam, że te schody służyły tylko i wyłącznie celom estetycznym. Pacjenci tego szpitala mogli sobie chodzić na spacery nad fosę, co służyło szybszej rekonwalescencji. Zresztą, coś takiego było też w brzeskim szpitalu dla nerwowo i umysłowo chorych. Z części fosy zrobiono chyba plener spacerowy.
Lotnik - 2007-01-14, 13:40

a tak dla przypomnienia...to gdzie znajdował sięten szpital dla nerwowo chorych?
Brieger - 2007-01-14, 14:05

Szpital dla nerwowo i psychicznie chorych znajdował sie w kompleksie obejmującym budynek dzisiejszego Zespołu Szkół Budowlanych, budynki warsztatów szkolnych ZSZ nr.1 i poklasztorne zabudowania na terenie dzisiejszego przedszkola przy ul. Polskiej. Wszytko było otoczone wysokim murem, a od ul. Kamiennej były dwa wjazdy do tego szpitala przez dwie duże bramy wpuszczone w ten mur. Jeden był zaraz przy budynku szkoły budowlanej, a drugi tam gdzie teraz jest wjazd na warsztaty. Bramy były lite z żelaza. Z tego co wiem szpital został zlikwidowany pierwszej połowie lat 40-tych i umieszczono tam na krótko szkołę żandarmerii. W 1944 był tam znowu szpital, tyle tylko, że nie leczono tam już ludzi psychicznie chorych.
Lotnik - 2007-01-14, 14:14

czy szerokość fosy jest szerokością oryginalną? chodzi mi o porównanie szerokości fosy w parku obok amfiteatru, parku centralnym, wzdłuż ulicy chrobrego, przez zsz nr 1 az do Odry. jakim zasięgiem (szerokością) obejmowała fosa obecne tereny, zwłaszcza w okolicy zsz nr 1. znów zmiana tematu ale cóż zrobić jak tyle pytań a tak mało odpowiedzi :)

[ Dodano: 2007-01-14, 14:26 ]
co do muru otaczającego szkołę żandarmerii to jego duży fragment istnieje do dziś, niestety strasznie popisany jest sprayami a jego zakończenie łączy się z budynkiem na starych koszarach. ciekawi mnie co stało sięz oryginalnymi bramami, może są przechowywane gdzieś na terenie zsz nr 1....w których miejscach dziś widoczne są elementy fortyfikacji? jak się nie mylę część stanowi element ogrodzenia na terenie szkoły podstawowej nr 1 od strony fosy oraz w parku z amfiteatrem stanowi "zaplecZe dworku" (dziwnie brzmi ale chodzi mi o tereny za dworkiem, na których również opiera się "płot" żelazny

[ Dodano: 2007-01-14, 14:29 ]
ten mur znajduje sięna ul. Kapucyńskiej jak również jest tam oryginalna droga z kocich łbów

Brieger - 2007-01-14, 14:32

Podejrzewam, że fosa jest nie zmieniona na odcinku od ul. Kamiennej (tj. za domami na ul. Herberta), poprzez Park Centralny (między ul Piastowską a Armii Krajowej), Park nad Fosą (między ul. Armii Krajowej a ul. Wrocławską) aż do Wrocławskiej. Zostały chyba zmodyfikowane miejsca, gdzie fosa uchodziła do Odry, tj. teren byłego szpitala dla psychicznie chorych i parku za zamkiem. Aha, i jeszcze jedno miejsce, które zostało zmienione - amfiteatr. Niemcy rozpoczęli budowę takiego obiektu, ale nie dokończyli. Ponoć, nasz amfiteatr jest zbudowany na podstawie planów niemieckich, przez co architekt, który nadzorował tę budowę miał spore kłopoty. A tak a propos, gdzieś czytałem, nie pamiętam gdzie, że końcowa część fosy między amfiteatrem a ul. Wrocławską jest wyłożona potłuczonymi płytami nagrobnymi ze zlikwidowanego cmentarza ewangelickiego, który był zlokalizowany między ulicami Ofiar Katynia a Łokietka (tam gdzie dzisiaj stoi szpital).
Lotnik - 2007-01-14, 14:38

w którym miejscu te płyty miałyby się znajdować? czy tu gdzie jest "fontanna", naprzeciw kina Słońce. może te płyty, potłuczone, są wkomponowane w murek otaczający "fontanne" ?

[ Dodano: 2007-01-14, 14:47 ]
co do parku za zamkiem to wydaje mi się, że fosa swym zasięgiem obejmowała teren aż za salę sportową szkoły nr 4 a samą salę wybudowano na terenie fosy ale to tylko takie moje przemyślenie :) pomnik Hydraulika również stoi na terenie dawnej fosy, wie Pan w którym roku mniej więcej ten fragment fosy został zasypany? i kiedy utworzono drogę na ul. wrocławskiej. jeśli przyjąć, że szlak przez ul. wrocławską istniał od dawien dawna i jeśli założyć, że fosa istniała również w miejscu pomnika Hydraulika to w jaki sposób " przeprawiano" się przez tą fosę. czy nazwa Brama Wrocławska to nazwa budowli czy poprostu nazwa wylotowa z miasta nie będąca żadną budowlą?

[ Dodano: 2007-01-14, 15:01 ]
może rozpracujemy tą mapę?

http://www.napoleon-serie.../1807/brieg.jpg

w którym miejscu obecnie znajdują zię połączenia z Odrą ? idąc od prawej strony połączenie fosy i Odry to okolice obecnie zsz nr 1 a to obok ślepe połącznie w którym miejscu to może być obecnie? zakład energetyczny?

[ Dodano: 2007-01-14, 15:04 ]

qiero - 2007-01-14, 15:05

Lotnik_Krzyś napisał/a:
w którym miejscu te płyty miałyby się znajdować? czy tu gdzie jest "fontanna", naprzeciw kina Słońce. może te płyty, potłuczone, są wkomponowane w murek otaczający "fontanne" ?

Kilka płyt wkomponowanych w murek to moga być te płyty. Pamiętam, jak bawiłem się tam w dzieciństwie to kilka płyt miało napisy jak z nagrobków

Lotnik - 2007-01-14, 15:11

no to qiero dokładnie tak jest :) sa tam teoretycznie no i praktycznie 2 murki: jeden jest w otoczeniu fontanny, drugi zaś o wysokości około 30 - 40 cm otacza aleje spacerową . tylko, że teraz nie pamiętam, w który mur wkomponowano te epitafia. należałoby ustalićw którym roku zbudowano (postawiono ) oba murki i oczywiście datę likwidacji cmentarza....może ma ktoś zdjęcie tego terenu i mógłby załączyć

[ Dodano: 2007-01-14, 15:16 ]
a czy czasem płyty nagrobne nie stanowią częsci chodnika wokoło kościoła św. Mikołaja, od strony alberta? bo tablice zmarłych przeważnie wmurowywano w mury kościoła a nie w chodnik tak żeby po nich chodzić?

majavip - 2007-01-14, 16:17
Temat postu: ;-)
fajny temacik - jak wszyscy jestem pod wrażeniem wiedzy historycznej Briegera! (to twoja pasja??) aż z ciekawości dziś sie rodzicow i dziadków pytałam o "przeszłość" Alberta... więzienia, szubienic.. i gruzów za murem z desek ... fajnie tak czasem poczytać i posłuchać o histori ... - naszej historii!!!!!
jaz-z - 2007-01-27, 19:03

Brieger napisał/a:
Właściwie, to też chciałbym się przenieść w przedwojenną rzeczywistość na kilka chwil z dobrym sprzętem rejestrującym i zarejestrować wygląd ulic, wystrój lokali, mieszkańców, ich życie codzienne, nastrój ulicy, a pózniej szybko wrócić w czasy współczesne, które naprawdę nie są takie złe.


Patrząc na przedwojenne zdjęcia, czy też pocztówki - Brzeg jawi mie się jako niezwykle piękne miasto z niesamowitym klimatem. Zrzesztą do dzisiaj jakiś klimat tego miasta zachował się - może my, Brzeżanie tego nie dostrzegamy z racji tego iż miasto nam się opatrzyło, spowszedniało. Ludzie z zewnątrz inaczje je odbierają. Mimo pewnych zaniedbań, które - mam nadzieję - w niedługim czasie zostaną naprawione, miasto, przy swej dużej kondensacji (wysokie budownictwo, bardzo znaczna gęstość zaludnienia na kilometr kwadratowy) ma swoisty charakter - czgo już np. brakuje Opolu czy nawet Nysie. Mam pytanie do forumowiczów. Czy ktoś z Was jest w posiadaniu zdjęć, czy też pocztówek (lub jakiś ich kopii) z okresu przedwojennego przedstawiających dawny Teatr Miejski (Stadttheater) - na bazie którego powstał dzisiejszy Brzeski Dom Kultury, a obecnie Brzeskie Centrum Kultury? Większości Brzeżan, mylnie wydaje się, że jest to obiekt współczesnie budowany. A tak przecież nie było. Wiem, iż wejście do przedwojennego teatru było od ul. Mlecznej, zaś plac przed obecnym BCK-iem do ul. Długiej był wówczas zabudowany - tak zresztą wynika ze zdjęć lotniczych.
Pozdrawiam
jaz-z

Lech - 2007-04-15, 10:57

Panie Brieger, przeczytałem pana post z dnia 13.01.2007 r. i zaraz po jego lekturze zadzwoniłem do ojca z pytaniami. Potwierdził wszystko, kropka w kropkę, więc mój opis jest zbędny. Jako młody chłopak (jak Piszesz), pomykał on tam razem z kumplami. Ja zapamiętałem to miejsce, jako zaniedbany plac, przez który chodziło się na skróty do kościoła. Był to skrót wymuszony, by ominąć tzw. "Cycek" - piwiarnię w budynku, naprzeciw piekarni CUPUR. Plac ten na całym swoim obwodzie miał średniej wielkości murek ceglany z dorobionymi schodami od strony ul. Kamiennej, ul. Długiej i kościoła św. Mikołaja. Mam wrażenie, że ten murek to pozostałości po fundamentach Zuchthaus. Na przełomie latach 60-70 na placu tym, organizowano różne imprezki np. wesołe miasteczka, strzelnice sportowe czy festyny z kolejnych rocznic PSS i WSS Społem. Na pewno Pamiętasz.
Zdjęcie bramy głównej Zuchthaus widziałem (chyba) w albumie z lat 60-tych pt. ”Brzeg” ( był to album w nietypowym formacie, w twardych okładkach powleczonych płótnem w siwym kolorze).
Pozdrawiam Lech.

Dziedzic_Pruski - 2007-12-23, 15:42

Pocztówka z pomnikiem Lutra przed kościołem św. Mikołaja, w tle widoczny budynek zuchthausu.

dominik79 - 2008-01-13, 13:04

Zdjęcie zuchthausu wykonane 28 IX 1966 r. - widok z ul. Długiej. (zdjęcie ze zbiorów prywatnych)

Bochen - 2008-01-13, 21:13

z opowieści dziadka chciałbym potwierdzić to, że czesc fosy jest wylozona nagrobkami, ale nie tymi z miejsca szpitala, ale ponoć z cmentarza, który znajdował się na miejscu "pomnika hydrualika", no chyba ,że mój dziadek sięmyli.
Pink Floyd - 2008-01-19, 17:44

Wracając do Zuchthausu to również zasięgnąłem opinii mojego dziadka. Opowiadał mi, że to miejsce zaraz po wojnie "zaadoptował" jako fajne miejsce zabaw. Zwiedził cały objekt, który był jeszcze pełen całej więziennej infrastruktury. Zapytałem się o szubienice, potwierdził że na pewno była jedna w więziennej kaplicy/kościele i znajdowała się tuż koło...ambony.
Lech - 2008-03-28, 22:04

A ja właśnie zapamiętałem to miejsce jako plac - jak na zdjęciu (pozyskane z netu, właściciel...?)

Berni - 2008-03-29, 10:09

Tak się składa, że jestem w posiadaniu obszernego artykułu o historii brzeskiego Zuchthausu w języku niemieckim. Oto jego próbka (obecnie jestem w trakcie opracowywania materiału do PPB):


Dziedzic_Pruski - 2008-06-18, 16:45

Historia brzeskiego cuchthauzu (domu poprawy)

Dr Karl Henning

W pracy Wagnitza „Historyczne wiadomości i uwagi na temat najosobliwszych domów poprawy w Niemczech (historische Nachrichten und Bemerkungen über die merkwürdigsten Zuchthäuser Deutschlands), Halle 1792, znajdujemy następującą relację o brzeskim cuchthauzie:

W pomieszczeniach roboczych, a szczególnie w położonym na parterze trakcie męskim, tak piętrzy się brud, że w celu usunięcia go należy przy szorowaniu podłóg użyć motyk i łopat. Do pomieszczeń zaś, w których śpią więźniarki, bez żadnych doznań wejść może jedynie człowiek, który zupełnie postradał powonienie. Można tam napotkać nieczystości, zgniły zaduch i wszystko, co może obrazić nos. Znajdujące się w pobliżu ustępy wzmagają ów zaduch i smród dusi każdego, kto stopniowo doń nie przywykł. Więźniowie śpią nocą w ubraniach, gdyż pomieszczenia sypialne są zbyt zimne. Mycie się i kąpiel są w cuchthauzie pojęciami niemal nieznanymi. Skutki tych niezdrowych warunków objawiają się poprzez nadzwyczaj wysoką liczbę zachorowań i zgonów. Więźniowie nie są też poddawani żadnej klasyfikacji odnośnie płci, przestępstwa, wieku i moralności (prowadzenia się). Wiele więźniarek zaszło tu w ciążę i urodziło dzieci. Ciężkiego przestępcę traktuje się na równi z drobnym, większemu złoczyńcy zaś zezwala na przebywanie z pomniejszym i tak oto miast miejscem poprawy, cuchthauz staje się akademią występku. Nie znając innych powinności ponad wykonywanie swej pracy, posiadający diabelskie serce więzień może, osiągnąwszy w niej (pracy) pewną wprawę, odbyć swą karę, dopuszczając się przy tym sprytnie wielu złych uczynków i powrócić do społeczeństwa jako wyuczony złoczyńca.”

Powyższa relacja pokrywa się z przekazem wielkiego angielskiego filantropa Johna Howarda (1726 – 1790), który wizytując kilka lat wcześniej wszystkie więzienia Europy, odwiedził także brzeski cuchthauz. Również i on wspomina wielki brak czystości w brzeskim domu pracy (Arbeitshaus) (por. Howard: „O więzieniach i domach poprawy” – streszczenie z angielskiego autorstwa C.L.W. Köslera, 1780 – „Über Gefängnisse und Zuchthäuser”). Niestety powyższa pozycja, w której autor (artykułu) przed laty sam czytał relację o brzeskim zakładzie, nie była tym razem dostępna w Państwowej Bibliotece w Berlinie.

Brak miejsca nie pozwala na przytoczenie dalszych głosów o niedostatkach więzień pod koniec XVIII. wieku. Wszędzie piętnowana jest niedostateczna czystość, złe wyżywienie i zanik ostatnich resztek moralności – i to w zakładach o dumnej nazwie „dom poprawy”, ale miało się stać jeszcze gorzej.

Fryderyk Wielki - zgodnie z duchem oświecenia - ograniczył okrutne kary cielesne i pozbawienia życia oraz wprowadził w ich miejsce kary pozbawienia wolności, zaś powszechne prawo krajowe z roku 1794 kroczyło dalej tą drogą. Skutkiem tego był przyrost przestępczości w stopniu powodującym zupełną bezradność rządu. W obliczu tego problemu dokonano wówczas tytułem próby deportacji najgroźniejszych przestępców - i tak w roku 1801 58 przestępcy zostali przetransportowani przez Piławę na Syberię. Jednak gdy po 2 latach część deportowanych, zdoławszy powrócić, dokonywała zbójeckich wypraw w rejonie Grudziądza, prób tych poniechano (jednym z owych uciekinierów był słynny rozbójnik Exner, który już wcześniej wsławił się brawurową ucieczką z kłodzkiej twierdzy, gdzie był osadzony; wyrył przy tym zwykłym gwoździem dziurę w murze o grubości do 3 metrów, przy czym wyjęte z muru kamienie za każdym razem starannie kładł z powrotem, by zmylić straże, zaś powstały przy ryciu pył wydmuchiwał na zewnątrz słomką; po wykonaniu tej iście benedyktyńskiej pracy zjechał na miotle po niemal pionowej ścianie skalnej). Wkrótce w całym kraju wszystkie dostępne i w miarę przydatne na więzienia pomieszczenia zapełniły się przestępcami.

Również w brzeskim cuchthauzie musiano po raz kolejny stworzyć nowe pomieszczenia dla więźniów, dokonując przebudowy wnętrz. Dom poprawy (cuchthauz) stawał się przez to coraz bardziej kryminałem; z dawnego domu pracy nic już nie pozostało. Pilną koniecznością stawała się budowa nowego więzienia, na co brakowało jednak pieniędzy. Po upływie kilku lat rząd zdecydował w końcu o kupnie kamienic mieszczańskich nr 237 i 238 po drugiej stronie ulicy Długiej oraz sąsiadującej z nimi, zlikwidowanej starej słodowni za sumę 10 830 marek. Przekazanie (terenu) w obecności magistratu odbyło się 17. kwietnia 1803 roku. Wspomniane budynki zostały wyburzone w wielkim pośpiechu, wskutek ciągłych ponagleń rządu i już 20. maja 1803 roku, w obecności kolegium magistrackiego, komenderującego generała (dowódcy garnizonu) oraz najwyższych urzędników mogło się dokonać uroczyste położenie kamienia węgielnego. Mowa, którą z tej okazji na placu budowy wygłosił z wielkim patosem Królewski Radca Wojenny i Podatkowy oraz pierwszy dyrektor Królewskiego Domu Pracy J.G.S. Berger ukazała się drukiem wraz z pismami Wohlfahrta. Jeden z egzemparzy tej broszury znajduje się jeszcze dziś w aktach więzienia. Postawiona tam przezeń teza, iż występnego człowieka od popełniania czynów karalnych powstrzymać może co prawda również „straszliwy dźwięk jego przyszłych łańcuchów”, lecz dom (zakład) karny służyć ma nie tylko temu celowi, ale w głównej mierze „poprawie serca i oświeceniu rozumu” i że z tego punktu widzenia zakład karny jawi się nie tylko jako przedmiot odstraszania, lecz raczej „dobroczynny zakład państwowej troski o powszechne bezpieczeństwo, ład i spokój”, zakrawa na kpinę. Mówca zakończył życzeniem, by żaden skazaniec nie opuścił tych srogich murów bez łagodniejszego usposobienia do swych bliźnich. Tym słowom należy przeciwstawić wypowiedź na temat ówczesnych więzień, której autorem był tajny radca Krohne, bodaj najlepszy znawca tematyki: „W tych przepełnionych koszarach dla przestępców nie mogło być mowy o planowym odbywaniu kary, mającym powstrzymywać skazanych od nowych przestępstw i wychować ich do porządnego życia na wolności”.

Berni - 2008-07-15, 20:24

Właśnie pracuję nad trzyodcinkowym artykule o Zuchthausie w Brzegu. Dziś pierwsza jego odsłona. Opinie i uwagi mile widziane.

Brzeski Zuchthaus
(1)


Zuchthaus – więzienie o obostrzonym rygorze, dosłownie dom poprawy. Pierwszy powstał w okresie nowożytnym (1492-1815) w Niderlandach. Za jego przykładem na terenie Niemiec stworzono całą sieć takich placówek. Prekursorami były więzienia w Bremie (1609), Lubece (1613), Hamburgu (1622) i Gdańsku (1629).

Początki Zuchthausu w Brzegu

Jedne z pierwszych informacji o domu poprawy w Brzegu, który mieścił się na rogu ul. Chrobrego i Długiej (w miejscu, gdzie dzisiaj stoi supermarket Careffour), czerpiemy z wydanych w 1792r. w Halle „Historycznych wiadomości i spostrzeżeń dotyczących najdziwniejszych Zuchthausów w Niemczech” („Historische Nachrichten und Bemerkungen über die merkwürdigsten Zuchthäuser Deutschlands). Autor - niejaki Wagnitz, pisze:

„W pomieszczeniach roboczych, zwłaszcza w położonym na parterze trakcie męskim, znajdziemy takie stosy brudu, że gdyby chcieć je sprzątnąć, trzeba by było użyć motyk i łopat. Do pomieszczeń, w których śpią więzione kobiety, bez żadnych doznań może wejść jedynie człowiek pozbawiony zmysłu węchu. Można tu spotkać nieczystości, zapach zgnilizny i wszystko to, co drażni nos. Niedaleko położone ustępy wzmagają zaduch, a odór dusi każdego, kto doń nie przywykł. Więźniowie śpią w ubraniach, gdyż pomieszczenia sypialne są zbyt wyziębione. Mycie się i kąpiel są tu pojęciami zupełnie obcymi. Konsekwencje tych antyhigienicznych warunków przejawiają się w ogromnej liczbie zachorowań i zgonów. W ogóle nie klasyfikuje się tu więźniów według płci, stopnia popełnionej zbrodni czy wieku. Wiele więźniarek jest w ciąży, bądź rodzi dzieci. Seryjny przestępca jest traktowany jak pospolity rzezimieszek, większemu złoczyńcy umożliwia się kontakt z pomniejszym. W taki sposób Zuchthaus zamiast resocjalizować, staje się miejscem występku i demoralizacji.”

Powyższy raport w zupełności pokrywa się z tym, co o brzeskim domu poprawy kilka lat wcześniej zanotował angielski filantrop John Howard (1726-90). Również on wspomina o panującym nieporządku i braku czystości.

Mówiąc nie tylko o placówce w Brzegu, ale o wszystkich na terenie Prus, bez wyjątku wspomina się i piętnuje brud, złe wyżywienie i zanik ostatnich resztek moralności – i to w instytucjach o dumnie brzmiącej nazwie: Zuchthaus = placówka wychowująca. Ale miało być jeszcze gorzej.

Wzrost przestępczości

Fryderyk Wielki pod wpływem myśli oświeceniowej zniósł w Prusach kary cielesne, a zamiast nich wprowadził sankcje pozbawienia wolności. Powszechne prawo krajowe z 1794r. było jeszcze bardziej liberalne. Rezultat – wzrost przestępczości w tak olbrzymim stopniu, że władze były wobec niego całkowicie bezradne. Wówczas zrodził się pomysł deportacji najbardziej niebezpiecznych złoczyńców na Syberię. W istocie, w 1801r. trafiło tam 58 z nich. Kiedy jednak dwa lata później połowa znalazła drogę do domu i w okolicach Grudziądza zorganizowała napady rabunkowe, zaniechano tej metody karania.

Gdzie umieścić więźniów?

To pytanie stale nękało władze. Odpowiedź na nie znaleziono częściowo zamieniając wszelkie wolne pomieszczenia w kraju na cele, częściowo budując nowe. Również brzeskie więzienie o zaostrzonym rygorze musiało, dokonując przebudowy wnętrz, stworzyć nowe pomieszczenia dla złoczyńców (w efekcie dawny dom pracy przeobrażał się w kryminał). Władze miasta zdecydowały o kupnie pobliskich kamienic nr 237 i 238 położonych przy ulicy Długiej oraz sąsiadującej z nimi, starej słodowni za sumę blisko 11 tysięcy marek. Budynki w pośpiechu wyburzono i 20 maja 1803r. wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego Zuchthausu. Królewski Radca Wojenny i Podatkowy oraz pierwszy dyrektor Królewskiego Domu Pracy J.G.S. Berger podczas uroczystego przemówienia podkreślił rolę domu poprawy - instytucji założonej w trosce o bezpieczeństwo, porządek i spokój, w „ulepszaniu serca i oświecaniu umysłu”, a nie zastraszaniu. Mowę zakończył życzeniem, by żaden więzień nie opuścił placówki bez przekonania do miłowania swych bliźnich.

Z tymi słowami należy skonfrontować wypowiedź znamienitego znawcy więziennictwa, tajnego radcy Krohnego: „O odpowiednim wymiarze kary, który powstrzyma ukaranego od popełniania dalszych przestępstw i skłoni go do życia w zgodzie z prawem, w przepełnionych więzieniach nie może być mowy.”

W umieszczonym, w kamieniu węgielnym piśmie, wymieniającym powód budowy nowego Zuchthausu napisano: „Celem naszym jest, by więźniarki poprzez pracę i naukę poprawiły swoje zachowanie.” Budowa siedziby miała bowiem umożliwić stworzenie osobnych bloków dla przebywających w więzieniu 57 kobiet i 180 mężczyzn, a dodatkowo pozwolić ulokować drobnych przestępców z drobnymi, a groźnych z groźnymi.

Kiedy w 1804r. uporano się z budową, wzrosła również liczba aresztowanych – do blisko 300, co skutecznie uniemożliwiło utworzenie zapowiadanych podziałów. Po prostu brakowało miejsca. A więźniów, jak na złość, ciągle przybywało. W 1826r. było ich już 342, a w 1829r. nawet 480.

W obliczu takiego obrotu sprawy w 1831r. postanowiono budynek znajdujący się naprzeciw Kościoła p.w. św. Mikołaja podnieść o jedną kondygnację. Budowę pod specjalnym nadzorem wyszkolonych strażników wykonali sami więźniowie. Dzięki niej w domu poprawy można było umieścić 600 kryminalistów. W rzeczywistości już w 1833r,. w księgach więzienia odnotowano ich nawet 650. 12 lat później w placówce osadzonych było już 840 więźniów (570 mężczyzn i 270 kobiet). Rekordowy stan odnotowano jednak dopiero w 1885r. W Zuchthausie przebywało natenczas, nie licząc kobiet, aż 1005 złoczyńców!

CDN

Paweł Pawlita

Źródło: Briegische Heimatblätter – dodatek do przedwojennej miejskiej gazety (Brieger Zeitung)Nr 4, 1927

anthropos - 2008-07-15, 21:51

Autorem "Historische Nachrichten und Bemerkungen über die merkwürdigsten Zuchthäuser in Deutschland" (Halle 1791-1792) nie był niejaki Wagnitz.
Był to Heinrich Balthasar Wagnitz (1755-1838), luterański superintendent i proboszcz Marktkirche w Halle an der Saale. W latach 1784-1817 pełnił obowiązki ewangelickiego kaznodziei w tamtejszym Zuchthausie. Natomiast przywołany w tekście John Howard (1726-1791), był reformatorem więziennictwa. Z problemem złych warunków panujących w zakładach odosobnienia zetknął się pełniąc od 1773 r. urząd urzędnika angielskiej administracji sądowej (high sheriff) w Bedfordshire. Odbył on istotnie szereg podróży po Europie, a zatem bardzo prawdopodobna jest jego wizyta i w Brzegu. Jego działalność na rzecz poprawy warunków życia skazanych w zakładach penitencjarnych wywarła wpływ na Wagnitza. Do dziś w krajach anglojęzycznych funkcjonuje "John Howard Society", propagujące jego zasady.

Berni - 2008-07-16, 19:58

Dzięki anthropos za uzupełnienie. Przepraszam za słowo "niejaki". Nie sprawdziłem po prostu kim był i czym zajmował się człowiek o nazwisku Wagnitz.
anthropos - 2008-07-17, 00:12

Nie ma za co przepraszać. Zwrot „niejaki” nie ma zabarwienia pejoratywnego. Stosuje się go wówczas, gdy nie znane są ani inicjały, ani pełne imiona opisywanych postaci.

Dodam jeszcze i to, że wspomniana w artykule dr. Karla Henninga praca „Über Gefängnisse und Zuchthäuser”, to niemiecki przekład dokonany przez Gottlieba Ludolfa Wilhelma Köstera i wydany drukiem w Lipsku w 1780 r. (w tekście artykułu Henninga pojawiają się inicjały C. L. W.). Oryginał pracy Howarda nosił natomiast tytuł „The State of the Prisons in England and Wales, with preliminary observation, and an account some foreign prisons and hospitals” (Warrington 1777). Z niemieckim przekładem, a właściwie obszernym skrótem pracy Howarda, zapoznał się pastor Wagnitz, umieszczając znaczące fragmenty we własnej publikacji. Było to nie tylko zapożyczenie samego tekstu, Wagnitz pozostawał pod wpływem idei głoszonych przez Howarda. Uhonorował jego postać zamieszczając na frontyspisie swego dzieła jego portret. Przypomnę, że ukazało się ono już po śmierci angielskiego filantropa.

Rzeczywiście epizod brzeski w biografii Howarda jest nieznany, a wart podkreślenia, także w kontekście publikacji Wagnitza, jednej z pierwszych postulujących w krajach niemieckich zmianę polityki w dziedzinie więziennictwa.

anthropos - 2008-07-18, 23:16

Wspomniana w artykule Henninga postać o nazwisku Krohne, to tajny nadradca rządowy Karl Krohne (1836-1912), z wykształcenia duchowny, od 1893 r. w pruskim ministerstwie spraw wewnętrznych kierował pionem więziennictwa, dyrektor więzienia Moabit w Berlinie.

Natomiast wojenny i podatkowy radca Berger, pierwszy dyrektor zakładu wychowawczego w Brzegu, jest dość znany w historii Brzegu. Wspomina o nim kilkakrotnie m.in. Werner Irrgang w „Neuere Geschichte der Stadt Brieg”. Niestety nie udało mi się ustalić brzmienia jego imion (inicjały J. G. S.). Może ktoś uzupełni?

Udało mi się natomiast natrafić na najstarszą wzmiankę o brzeskim zuchthausie w relacji niemieckiego genealoga i geografa Gottloba Friedricha Krebela (1729-1793) „Die vornehmsten Europäischen Reisen”, Theil I, Hamburg 1783, s. 81 (pierwsze wydanie w 1767 r.). Autor wymienia w ówczesnym Brzegu „das Zuchthaus mit seinen Manufacturen”. Jego powstanie wiązać należy, jak sądzę, już z czasami pruskimi, tj. po 1740 r.

Berni - 2008-07-22, 19:46

Brzeski Zuchthaus
(2)


W brzeskim Zuchthausie obecny był rygor i dyscyplina. Jego dyrektorem zostawali wyłącznie oficerowie. Apele, rozkazy, żołnierskie zwyczaje – niczego tu nie brakowało.

W połowie XIX wieku zajęcia przydzielane więźniom były rozmaite. Oprócz tkania perkalu na 90 krosnach, 100 ludzi robiło cygara. Tyle samo osób tkało wełnę, a kolejnych 80 barchan. 30 osób szyło rękawiczki, kilka zszywało książki, a 40 wykonywało prace domowe.

Pełne więzienia

Wprowadzenie w 1851r. nowego kodeksu karnego i w 1849r. nowych zasad postępowania karnego spowodowały gwałtowne przyspieszenie ogłaszania wyroków sądowych. Podobnie, jak 50 lat wcześniej, tak i teraz władze były bezradne wobec rozwoju przestępczości. Liczba osadzonych w placówkach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wzrosła z 13 368 w 1843r. do 28 546 w 1856r. (w tym 23 550 więźniów Zuchthausów). Każdy wolny budynek w kraju adaptowano na dom poprawy. Wydano również 4 miliony marek na rozbudowę istniejących już placówek karnych.

Jak pisałem w poprzednim odcinku, w 1845r. (a więc przed reformami jeszcze) w brzeskim więzieniu o zaostrzonym rygorze przebywało 840 złoczyńców. Liczba ta z roku na rok wciąż rosła. Wreszcie w 1853r. rozpoczęto kolejną rozbudowę placówki. W tym celu zakupiono kilka parceli ziemi przy ulicy Dzierżonia (Paulauerstraße) by powstały tam prócz dobudówki do Zuchthausu: kościół, lazaret i budynek kuchenny. Inwestycja pochłonęła 324 tysiące marek.

Po przebudowie w brzeskim domu poprawy utworzono 70 cel. Miały one przeznaczone być dla najgroźniejszych przestępców, którzy za dnia mieli wspólnie pracować w milczeniu, a w nocy w odosobnieniu przebywać w pojedynczych komórkach. Jednak pomysł ten musiał wkrótce zostać wycofany, gdyż coraz więcej złoczyńców trafiało w mury ciężkiego więzienia. 16 stycznia 1885r. w brzeskiej placówce przebywało aż 1005 mężczyzn – kolosalna liczba!

Wieża, straż i kanalizacja

Do 1927r. wygląd Zuchthausu niewiele się zmienił. Nieznany kronikarz wspomina o maszynowni, młynie i pomieszczeniach gospodarczych przy ul. Chrobrego (Lindenstraße). W 1910 r. i kolejnych latach zainstalowano w izbach sypialnych żelazne klatki, w których pojedynczo, ze względów bezpieczeństwa mieli sypiać więźniowie. W 1924r. jednak usunięto je. Jeszcze w tym samym roku wybudowano wieżę obserwacyjną, z której uzbrojony wartownik dzień i noc obserwował teren domu poprawy.

W 1903r. podłączono Zuchthaus do kanalizacji, uwalniając tym samym ostatecznie mieszkańców miasta od smrodu, jaki wiecznie się z niego wydobywał.

Kilka słów należy poświęcić też powiązaniom więzienia ze strażą pożarną. Urzędujący bowiem w latach 1842-1876 dyrektor von Rönsch, pasjonat pożarnictwa, zorganizował 60-osobowy oddział osadzonych, którzy pomagali brzeskiej straży w walce z ogniem. Za swoje zasługi otrzymywali od ludzi, których dobytki udawało im się ocalić, nagrody pieniężne. Dzięki nim także w domu poprawy pojawił się, umożliwiający łączność ze światem, telegraf.

Próby ucieczek

W brzeskim Zuchthausie nie zanotowano spektakularnych ucieczek, aczkolwiek kilka drobnych incydentów miało tam miejsce. W 1834r. na oddziale groźnych przestępców, gdzie przebywało 177 mężczyzn, zgaszono światła, zniszczono wyposażenie, próbowano wyrwać kraty z okien. Strażnicy natychmiast otworzyli ogień. Zginął jeden złoczyńca, większość odniosła rany. 1 kwietnia 1921r., natomiast, w zakładzie wybuchł bunt – jeden więzień został zabity, wielu rannych. Nikomu nie udało się zbiec.

Podstawowe dane – stan na 1927r.

W więzieniu o obostrzonej dyscyplinie zatrudniona była w 1927r. spora liczba ludzi: dyrektor, ksiądz, nauczyciel, sześciu wysokich urzędników, dwóch księgowych i czterdziestu strażników (dla porównania w 1830r. było ich tylko 16) – w sumie 51 osób.

W 1925r. wprowadzono 3 kategorie osadzonych, których członkowie mieli zupełnie inne przywileje. Dla ilustracji, dla najwyższej grupy organizowano wykłady, koncerty czy zawody sportowe. Początkowo jednak każdy złoczyńca trafiał do trzeciej, najgorszej grupy. Z niej mógł awansować dopiero do wyższej poprzez pracowitość i dobre zachowanie. Naturalnie możliwa była również degradacja.

Powierzchnia, jaką zajmował brzeski Zuchthaus w 1927r. wynosiła 7,75 morgi (ok. 4 ha). Jego wartość szacowano na ponad 900 tysięcy marek. Liczba więźniów po 1885r. systematycznie spadała, w 1927r. wynosiła już „tylko” 550 osób.

Paweł Pawlita
pawel.pawlita@gmail.com

Źródło: Briegische Heimatblätter – dodatek do przedwojennej miejskiej gazety (Brieger Zeitung), Nr 5, 1927

Franco Zarrazzo - 2008-07-22, 20:50

Czy określenie "Złoczyńca" jest tłumaczeniem określenia stosowanego w materiale źródłowym, czy też jest to licencia poetica autora? Mam pewne wątpliwości odnośnie zasadności jego zastosowania. Warto by się było moim skromnym zdaniem bliżej przyjżeć paragrafom, za które osadzono w B.Z. - tak na mój nos, to nie każde zło w świetle paragrafów mogło być złem sensu stricto - może jakaś polityczka i etc?
Berni - 2008-07-22, 20:58

Owszem, byli w Zuchthausie osadzani więźniowie polityczni. A słowo złoczyńca zostało przeze mnie użyte jako synonim do wyrazu przestępca (ileż razy w tekście można powtarzać jedno i to samo pojęcie? :wink: ) Zatem wybacz mi, Franco, dziennikarskie poszukiwanie wyrazów bliskoznacznych :wink:
Franco Zarrazzo - 2008-07-22, 21:36

E tam - nie na co wybaczać - tak mi jeno jakoś zazgrzytało to słówko (jeszcze przy pierwszym czytaniu - jakiś czas temu).

Aresztant, osadzony, pensjonariusz, skazany, przestępca, winowajca i etc ;) . Ciekawe, co word podpowie... ;) . Pozdrawiam! :)

anthropos - 2008-07-23, 00:29

Poszukując informacji o początkach brzeskiego Zuchthausu, natrafiłem na taki oto zapis autorstwa Józefa Lompy:
"Król Henryk drugi [błąd - chodzi o Fryderyka II, króla Prus] dóm karności, Zuchthaus, rozszerzyć, magazyny i koszary budować i przeniósł górnoszlaską najwyższa regencją z Opola w czasie siedmioletniej wojny dotąd, przez co miasto [tj. Brzeg] wiele pozyskało. Wprawdzieć 9 lipca r. 1775 i w nocy z 27 na 28 kwietnia 1776 54 przednich a 12 tylnych domów z klasztorem kapucyńskim w ogniu spłónęło". [pisownia i interpunkcja oryginalna]

źródło: J. Pośpiech, Z raptularza Józefa Lompy [Rozmaitości szląskie], "Kwartalnik Opolski", R. 33, 1987, nr 4, s. 82.

Potwierdza on moje przypuszczenia, że brzeski Zuchthaus powstał po 1741 r. Trudno uznać zapiski Lompy za w pełni miarodajne źródło historyczne do dziejów brzeskiego więziennictwa, ale zasługuje ono na uwagę. Był to bowiem pierwszy badacz (wprawdzie jako amator) historii Śląska piszący po polsku. Był autorem pierwszego podręcznika do historii ziemi śląskiej. O pionierskości jego zainteresowań niech świadczy fakt, że jego czasy, to epoka Lelewela, a zatem dopiero tworzenie podwalin pod polską historiografię.

Berni - 2008-08-05, 18:54

Brzeski Zuchthaus
(3)


W okresie 1939-1945, jak pisze L. Izbiński w publikacji „Patrioci czescy w brzeskim więzieniu”, w Zuchthausie w Brzegu przebywali Polacy, Czesi, Żydzi, Rosjanie, Niemcy, Francuzi, Włosi, Anglicy, Rumuni, Węgrzy i Cyganie.

Kierownictwo nad ciężkim więzieniem sprawował eksprokurator Richter. Był szczególnie okrutny wobec więźniów politycznych, forując jednocześnie aresztantów kryminalnych.

Przy Zuchthausie znajdowały się warsztaty: stolarski, ślusarski i inne, w których angażowano osadzonych. Trzeba tu zaznaczyć, że więźniowie byli podzieleni na dwie kategorie – tych, którzy mogli pracować wewnątrz zakładu i tych, których zatrudniano poza placówką. Ci ze złoczyńców, którzy nadawali się do pracy, wychodzili na roboty bądź do gospodarzy do Pisarzowic, inni zmuszeni byli do ciężkich robót w garbarni i w zakładach produkcji sprzętu wojennego.

Więźniowie spożywali posiłki wysoce małokaloryczne. Spali na piętrowych barłogach. Stosowane kary, wycieńczenie, złe odżywianie, brak higieny sprzyjały istnieniu wszelakich chorób. Brak witamin i nieracjonalne odżywianie powodowały gwałtowny spadek osadzonych na wadze.

Ewakuacja

Pod koniec 1944r. kierownictwo więzienia ewakuowało w głąb Rzeszy wszystkich obcokrajowców i chorych więźniów. Z chwilą zbliżania się styczniowej ofensywy radzieckiej ewakuowano wszystkich pozostałych złoczyńców zarówno z Zuchthausu, jak i więzienia przy ul. Chrobrego. Transport liczył około 600-800 więźniów. Ewakuacja odbywała się z powodu braku środków transportu pieszo, a nadzorowali ją wachmanowie i Volkssturm (oddziały rekrutowane z cywilów). Przestępcy maszerowali w kolumnach, ciągnąc za sobą wozy ze sprzętem. Ubrani byli w drelichy i letnie chodaki. Dziennie posuwali się w stronę Sudetów o średnio 20 km.

W czasie marszu dozorcy więzienni znęcali się nad więźniami. Tych, którzy nie mogli kontynuować wędrówki rozstrzeliwano, inni sami padali z wycieńczenia. W wyniku okropnych warunków marszowych wybuchła epidemia czerwonki. Dziennie umierało kilkanaście osób. Transport więźniów po przejściu Sudetów załadowany został do wagonów towarowych i w końcu lutego znalazł się w Bawarii. Tam doczekali się oni wyzwolenia z rąk aliantów. Przy życiu została niewielka grupka licząca kilkadziesiąt osób.

Nie wszyscy jednak żywo doczekali końca wojny. W kilka tygodni po wyzwoleniu Brzegu na cmentarzu przy ul. 1 Maja znaleziono kilkanaście rzędów kopców, które świadczyły o tym, że kogoś tam pochowano. Z nielicznych metalowych tabliczek dowiedziano się, że spoczywa tam 166 obywateli czechosłowackich.

Po wojnie

Położony początkowo u murów obronnych niewielki Zuchthaus w miarę upływu czasu i rozwoju miasta znalazł się prawie w samym centrum Brzegu. Przewinęły się przez niego setki tysięcy więźniów, wielu z nich straciło w nim życie. Wraz z końcem II wojny przestał funkcjonować. Ostatecznie budynek rozebrano. Zniknął z powierzchni ziemi, lecz zachował się w świadomości wielu brzeżan. Na forum internetowym miasta – forumbrzeg.pl użytkownik Brieger wydobywa o nim z pamięci następujące wspomnienia: - Budynek pamiętam jeszcze z lat 60-tych, tylko, że był on mocno zdekapitalizowany, tj. nie było dachu, część zabudowań już była rozebrana (np. więzienna kaplica, jak również część budynków od ul. Długiej). Pamiętam bramę wjazdową do tego więzienia. Sam wjazd był łukowy, a brama była solidna, wypełniona wzorem w trapezy, z takimi ozdóbkami w środku. Nad bramą, pod kątem do ściany był przytwierdzony maszt na flagę. Budynek rozebrano pod koniec lat 60-tych, a pozostałości muru można zobaczyć jeszcze od ul. Długiej, przed Careffour’em. Przez długi czas nic tam nie było. W połowie lat 70-tych teren ogrodzono i z mozołem budowano długo dzisiejszy market, w którym robimy nasze codzienne zakupy.

KONIEC


Paweł Pawlita

Źródło: Izbiński L., Patrioci czescy w brzeskim więzieniu (1942-44), Opole 1985

piter307 - 2008-08-05, 20:59

Super info.
Dzięki jak masz coś jeszcze opisz.
Pozdrawiam Piotrek.

Berni - 2008-08-17, 20:36
Temat postu: Post scriptum
Post scriptum. Otwarcie Zuchthausu w Brzegu

W 1724r. brzeski magistrat zakupił działkę przy ul. Długiej, położoną w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła p.w. św. Mikołaja. Stanąć tam miała tkalnia, która jednak zaledwie po kilkunastu latach działalności upadła. Nie była w stanie sprostać wrocławskiej konkurencji.

W tej sytuacji austriackie władze zgłosiły gotowość kupna budynku i urządzenia w nim Zuchthausu. Posunięcie to miało zahamować gwałtownie wzrastającą liczbę popełnianych przestępstw.

Zadanie przebudowy tkalni powierzono Johannowi Christophowi Melcherowi, murarzowi znanemu z budowy kościoła p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego i pomnika Trójcy Świętej.

Kiedy w 1741r. Brzeg przeszedł w pruskie ręce, Fryderyk Wielki wydał rozkaz jak najszybszego ukończenia przebudowy placówki. W 1744r. nastąpiło jej uroczyste otwarcie. Według zamysłu króla mieli trafiać do niej nie tylko wyjątkowo groźni przestępcy, ale też włóczędzy, kroczące po złej drodze dzieci, a także osoby prowadzące rozwiązły tryb życia. W 1749r. zaczęto w domu poprawy osadzać również obłąkanych.

Paweł Pawlita

Źródło: Tscheschner Dorothea, Eine schlesische Perle Brieg. Bauten erzählen, Berlin 2004

Dziedzic_Pruski - 2009-06-06, 20:57
Temat postu: Zdjęcie portalu
Pod linkiem znalazłem to oto zdjęcie brzeskiego cuchthauzu. Pamiętam jeszcze portal z drzwiami i umieszczoną nad nim latarnię.
waldemar_n - 2009-06-06, 22:44
Temat postu: Re: Zdjęcie portalu
Dziedzic_Pruski napisał/a:
Pod linkiem znalazłem to oto zdjęcie brzeskiego cuchthauzu. Pamiętam jeszcze portal z drzwiami i umieszczoną nad nim latarnię.


jestem tak zafascynowany tym zdjeciem, ze z checia umiescilbym na potalu:

http://nasza-klasa.pl/profile/18446728

Dziedzic_Pruski - 2009-06-07, 16:37

Nie widzę w tym przeszkód, przypuszczam jednak, że zdjęcie może pochodzić z pracy „Akcja noc i mgła w okupowanych przez III Rzeszę krajach zachodniej Europy. Geneza – założenia - realizacja”, Karol Jońca i Alfred Konieczny, Wrocław 1995, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Dziedzic_Pruski - 2012-02-16, 16:04
Temat postu: O brzeskim "domu wariatów" i nie tylko.
W brzeskim cuchthauzie oprócz więźniów początkowo przebywali także chorzy umysłowo – aż do powstania osobnego zakładu w dawnym klasztorze kapucynów. Informacje podane poniżej pochodzą z książki „Briegische Chronik oder gedrängte Ortbeschreibung und Geschichte der Stadt Brieg von deren Entstehung an bis auf unsere Tage. Ein Beitrag zur Schlesiens Staats-, Religions- und Cultur-Geschichte zur Belehrung und Unterhaltung für Einheimische und Fremde" (Kronika brzeska lub zwarty opis miasta i historii Brzegu od jego założenia aż po nasze dni. Przyczynek do państwowej, religijnej i kulturalnej historii Śląska dla pouczenia i zabawienia dla miejscowych i obcych), Karl August Schmidt, Theologe und Pädagoge (teolog i pedagog), Brieg 1845.

Prowincjalny Zakład Opieki nad Obłąkanymi albo wcześniejszy Królewski Zakład dla Obłąkanych istnieje odrębnie dopiero od roku 1784. Wcześniej niewielka liczba obłąkanych (w oryginale Gemütskranke – chorzy na usposobieniu) była umieszczona w osobnych izbach w domu pracy (Arbeitshaus). We wspomnianym roku rejencja królewska spowodowała przeniesienie małego domu dusznego (kleines Seelenhaus, duszny od duszy, a nie duchoty) do budynku, wzniesionego na placu przykościelenym przy kościele św. Mikołaja od strony ulicy Długiej , wyburzenie walącego się dawnego szpitala i wzniesienie na jego miejscu domu dla obłąkanych, stykającego się z lewym skrzydłem domu pracy i zeń połączonym. Powstały wtedy zakład był przewidziany dla jedynie 50 obłąkanych. Wobec szybkiego przyrostu liczby chorych (na duszy), początkowo 3-piętrowy budynek musiał już w roku 1791 zostać nadbudowany o kolejne – 4. piętro, zaś w latach 1800 i 1804 powiększony o odstąpione w tym celu pomieszczenia domu pracy, dzięki czemu zyskano miejsce dla 100 chorych. Również już w roku 1793, dzięki przeniesieniu kolejnego szpitala, stykającego się z domem dla obłąkanych – dużego domu dusznego (großes Seelenhaus), dla którego rejencja królewska kazała wznieść masywny budynek przy ul. Opolskiej (Reja), pozyskano miejsce na ogród. W tej formie zakład dla obłąkanych przetrwał do roku 1818, kiedy to liczba obłąkanych wzrosła znów w tym stopniu, że dalsze przyjęcia stały się niemożliwe, a potrzebne miejsce musiało zostać zapewnione poprzez przekazanie ufundowanego w roku 1695, a zsekularyzowanego w roku 1810, budynku klasztoru kapucynów (dziś w tym miejscu znajdują się dziś szkoła specjalna i przedszkole, zaś o jego historii przypomina wciąż nazwa ul. Kapucyńskiej).
W roku 1828 dotąd królewski zakład został przekazany prowincjalnym stanom krajowym, zaś od roku 1843 zakład jest przeznaczony do przyjęcia 160 obłąkanych. W roku 1844 w zakładzie przebywało 90 chorych na duchu i umyśle mężczyzn i 70 kobiet. Po roku 1829 wzniesiono lub przystosowano następujące budynki: budynek w dawnym ogrodzie klasztornym, a w nim 40 separatek i 2 pokoje dla chorych na ciele, 2 mieszkania dla dozorców, łaźnia, prysznic, piwnica, pralnia parowa i komórka na węgiel. Ostatnio urządzono salę modlitw dla obu konfesji, którą wyposażono i w organy. Co 8 dni, na przemian odprawiane są tu nabożeństwa dla katolików i protestantów – pod nadzorem urzędników oraz dozorców. Na dokupionej parceli o powierzchni 5 mórg i 66 prętów kwadratowych (dawne jednostki miary: morga – 25 do 58 arów, pręt kwadratowy – ok. 14 metrów kwadratowych, 1 pręt odpowiadał 2 krokom) powstał ogród, w którym obłąkani – przebywając na przemian według godzin i płci po części pracują lub używają powietrza i ruchu.
Do zakładu przyjmowani są (pacjenci) niebezpieczni dla otoczenia i nieuleczalnie (chorzy) . Utrzymanie i odzież przydzielane są według 2 klas: opłata za pierwszą wynosi maksymalnie 120 talarów cesarskich (Reichsthaler), a za drugą – 80 talarów. Do pierwszej klasy przyjmowani są tylko chorzy z wykształceniem oraz ubodzy wytworni (tzn. pochodzący z wyższych sfer). Zupełnie ubodzy przyjmowani są całkiem bezpłatnie. W zależności od stopnia choroby umysłowej i sił cielesnych, pacjenci wykonują codziennie następujące prace: sporządzanie odzieży – od stóp do głów, reperacja i pranie bielizny, cięcie drewna, oczyszczanie warzyw, prace pomocnicze w kuchni i codzienne sprzątanie sal dziennych i sypialnych – pod nadzorem dozorców. Upośledzeni umysłowo i omroczeni rwą tylko pierze, które jest później sprawdzane i zdawane przez dozorczynie. Szaleni, epileptycy i kalający się przebywają aż do poprawy w utrzymywanych w najwyższej czystości celach.
Ostatnia rozbudowa miała miejsce w roku 1843 – powstał wtedy 3-piętrowy masywny budynek dla urzędników, w którym mieści się biuro, mieszkania fizyka (lekarza) powiatowego, obecnego lekarza zakładu, zarządcy, będącego równocześnie kasjerem i chirurgiem, rewizora i dozorców.
Nadzór nad zakładem sprawuje komisja złożona z 3 deputowanych stanów krajowych, przy czym przewodniczy jej radca królewskiej rejencji z Wrocławia, który równocześnie zarządza zakładem. W roku 1843 na zakład przeznaczono 9245 talarów z funduszu stanowego, która to kwota została dla prowincji śląskiej określona na podstawie liczby dusz (mieszkańców).

Wyjaśnienie:

Przed reformacją w Brzegu znajdowały się klasztory minorytów i dominikanów, które zostały opuszczone przez mnichów. O losach klasztoru minorytów była już mowa w rozdziale o arsenale. Klasztor dominikanów na Wróblim Wzgórzu został rozebrany w roku 1546, a na jego miejscu wzniesiono kamienice mieszczańskie. Aż do wymarcia książąt, w Brzegu nie odprawiano już nabożeństw katolickich. Gdy jednak potem kanclerz cesarski baron (Freiherr) Adrian von Plenk wykupił 13 kamienic przy ulicy Polskiej za 3999 talarów śląskich oraz wszystkie ciążące na nich zobowiązania publiczne za kolejnych 1200 talarów śląskich, a ponadto plac tzw. ram (do suszenia) sukna za 150 talarów i znajdującą się również w pobliżu katownię, wzniesiono tam klasztor kapucynów pod wezwaniem św. Leopolda.
(Mała dygresja: dziś ulica Polska przebiega od ul. Długiej niemal do Odry. Pierwotnie odcinek od Długiej do Reja nosił nazwę ulicy św. Mikołaja. Myślę że warto by było powrócić do tej nazwy, przynajmniej na odcinku od Długiej do Dzierżonia, co nie pociągnęłoby za sobą żadnych kosztów. We Wrocławiu jest również ul. św. Mikołaja, gdzie w mikołajki odbywają się różne imprezy dla dzieci. Dlaczegóżby i nie w Brzegu?)
W roku 1695 położono kamień węgielny pod budowę kościoła, a już w roku 1701 ukończono cały kompleks. W ramach fundacji cesarska komora grodzka przyznała kapucynom tygodniowo: ósmak piwa i rocznie 80 sążni drewna (dawne miary: ósmak - ósma część beczki, sążeń – ok. 2 m, 1 sążeń odpowiadał „rozpiętości” wyciągniętych ramion dorosłego człowieka). Wspomniane świadczenia kapucyni otrzymywali również pod rządami pruskimi, a ponadto 20 talarów rocznie za posługę duchową w domu pracy.
W nocy z 27. na 28. kwietnia 1776 r. wielki pożar strawił cały klasztor, a kapucyni unieśli zeń jedynie życie i sprzęty kościelne. Jednak już do roku 1778 doprowadzili dzięki swej odważnej przedsiębierczości do odbudowy kościoła i budynków klasztoru, które to po kasacji klasztorów w roku 1810 zostały oddane swemu obecnemu przeznaczeniu.

Dziedzic_Pruski - 2012-02-26, 23:05
Temat postu: List do brzeskiego domu wariatów.
Tekst niemiecki

An die Königliche Administration des Irrenhauses zu Brieg

Von der Anzeige der Administration vom 27.ten v.M. (vorigen Monats)
wegen nicht erfolgter Berichtigung der Verpflegungs- und Beerdigungskosten für den in dafiger Irrenanstalt verstorbenen Mathes Brulka aus Ujest,
haben wir Veranlassung genommen dem Landräthlich Amte Gros-Strehlitzer Creises die Sache in Erinnerung zu bringen, und demselben die unverzügliche Abführung o.m. (ob memoriam) (?) aufzugeben.
Die Administration wird hiervon in Kenntnis gesetzt.

Oppeln, den 4-ten August 1822
Königl. Regierung Erste Abtheilung

Tłumaczenie


Do Królewskiej Administracji Domu dla Obłąkanych w Brzegu

Powodowani wiadomością administracji z 27-go poprzedniego miesiąca o niepokryciu kosztów utrzymania i pogrzebu Macieja Brulki u Ujazdu powzięliśmy staranie, aby sprawę do pamięci Urzędu Ziemskiego powiatu Strzelce Opolskie przywołać i temuż (urzędowi) niezwłoczne odprowadzenie (kosztów) ob memoraim (?) polecić.
O czym adminstrację się powiadamia.

Opole, dnia 4. sierpnia 1822
Rejencja Królewska Wydział Pierwszy

Wyjaśnienie:
Dawniej listów nie wkładano do osobnych kopert, lecz składano i pieczętowano (lakiem). Ślad pieczęci widoczny jest na odwrocie.

waldemar_n - 2012-02-27, 22:17
Temat postu: Re: Brzeski Zuchthaus
Ponizej zdjecie Zuchthaus "z lotu ptaka" jak i wycinek mapy z planem zabudowania

Dla ciekawych - budynek naprzeciwko domu towarowego, po drugiej stronie ul. Dlugiej byl przeznaczony dla zenskiego oddzialu wiezienia.
Mezczyzn wieziono kiedys w glownym budynku.
_________________________________

Dziedzic_Pruski - 2012-03-04, 20:55
Temat postu: kolejny list
Tekst niemiecki

An den interimistischen Arbeits und Irrenhaus Arzt
Herrn Doctor Müller
In Brieg
Mit Acten sign U.U.
Criminal

In Gefolge Ihres Gesuches vom 21. May c. werden Ihnen beikommend die Kriminal Untersuchungs Akten wider den Anton Ullrich aus Fürstlich Krottfeld zum Gebrauche sub lege remissionis zugesendet.

Ratibor, dem 24 Juny 1823

Kriminal Senat des Königlich Preuß. Oberlandes Gerichts von Oberschlesien

Tłumaczenie

Interimistyczny (tymczasowy) lekarz Domu Pracy i Domu dla Obłąkanych
Pan Doktor Müller
Brzeg

Sygnatura U.U.
Kryminał

W odpowiedzi na pański wniosek z 21. maja c. (currentis?) przesyła się do użycia sub lege remissionis (z prośbą o zwrot) akta dochodzenia przeciw Antonowi Ullrichowi z Książęcego Krotoszyna (powiat głubczyki?).

Racibórz, dnia 24 czerwca 1823
Senat Kryminalny Królewsko-Pruskiego Wyższego Sądu Krajowego dla Górnego Śląska

Dziedzic_Pruski - 2013-04-10, 20:45

Jak już wspomniano w wątku o urzędzie górniczym, w numerze z listopada 1846 r., wydawanego w Brzegu tygodnika „Briegisches Wochenblatt für Leser aus allen Ständen” (Tygodnik brzeski dla czytelników ze wszystkich stanów”, zamieszczono raport z działalności Domu Pracy za rok 1845.

Dom Pracy

Na początku roku w skład personelu zakładu wchodzili następujący urzędnicy:
Urzędnicy starsi: von Rönsch, dyrektor od 1. maja 1841 r.; radca sanitarny dr Hellmer, lekarz zakładowy od 19. grudnia 1827 r.; pastor Schmidt, zakładowy duchowny ewangelicki od 7. sierpnia 1842 r.; Eichler, zakładowy duchowny katolicki od 15. listopada 1843 r.; Hänsler, pierwszy inspektor i inspektor pracy od 1. listopada 1842 r.; Fischer, drugi inspektor i inspektor ekonomiczny od 1. lutego 1836 r.; von Schalscha, trzeci inspektor i rendant (księgowy) od 1. lutego 1841 r.; von Blandowsky, rejestrator od 1. marca 1837 r.
Urzędnicy młodsi: Keller, administrator od 1. lipca 1839 r.; Ducius, felczer zakładowy od 1. lutego 1834 r.; Hübner, nauczyciel elementarny od. 1. lipca 1836 r.; wdowa Schemmel, nauczycielka od 1. grudnia 1843 r.; Schüller, ewangelicki organista od 17. maja 1820 r.; Holitschky, katolicki organista od 1. listopada 1842 r.; Krzizanowsky, starszy dozorca od 1. stycznia 1845 r., wcześniej dozorca od 1. października 1844 r.; Meyer, starsza dozorczyni od 1. stycznia 1843 r., wcześniej dozorczyni od 1. lipca 1842 r.
Dozorcy: Welzel, od 20. lutego 1820 r.; Klette, od 15. maja 1832 r.; Ruffer, od 1. marca 1834 r.; Pohl I., od 1. lipca 1835 r.; Miska, od 1. sierpnia 1836 r.; Bussin i Göbel, od 10. maja 1839 r.; Böhm, od 1. kwietnia 1840 r.; Korditzky, od 15. czerwca; Pohl II i Zeidler – 1. października 1840 r.; Zaremba, od 15. stycznia; Neumann – 16. lutego; Stephan – 17. lutego; Leuschne – 10. kwietnia; Kammolß – 1. czerwca 1841 r.; Gärtner, od 11. marca 1843 r.; Bienert i David, od 1. grudnia; Hadelka – 20. grudnia 1844 r.; dwa miejsca wakowały (były wolne) i były obsadzane doraźnie.
Dozorczynie: Winterberg, od 23. lutego 1833 r.; Rosner i Klette, od 1. lipca 1842 r.; Böhm, od 1. stycznia; Krüger – 1. lipca 1843 r.; Schmieder, od 6. czerwca; Ruffert – 1. grudnia 1844 r.; jedno miejsce wakowało i było obsadzane doraźnie.
Następujące osoby są opłacane przez poszczególnych pracodawców i przedsiębiorców dostarczających żywność: Menzel, mistrz w przędzalni perkalu od 17. lutego 1843 r.; Basolt, mistrz w przędzali pasmanterii od. 1. kwietnia 1843 r.; Riesel, mistrz w wytwórni cygar od 1. marca; Hevit, mistrz w czesalni wełny – od 1. lipca; Harder, mistrz w introligatprni – od 1. października 1844 r.; Schmieder, mistrzyni w wytwórni rękawiczek od 1. czerwca; Böhm, mistrzyni w czesalni wełny – od 1. lipca; Seidel, mistrzyni w przędzalni pasmanterii – od 1. maja 1844 r.; Gollnisch, mistrz piekarski od 1. marca 1836 r.
Z ostatniego zestawienia wynika, że „model biznesowy” Domu Pracy polegał na tym, że znajdujący się w jego dyspozycji rezerwuar siły roboczej, w postaci więźniów, był wynajmowany różnym przedsiębiorcom, którzy instalowali tam swoją produkcję.

W ciągu roku w składzie wymienionego wyżej personelu zaszły następujące zmiany:
Katolicki duchowny zakładowy Eichler został 1. czerwca przeniesiony na to samo stanowisko do „Domu Korekcyjnego” (domu „poprawczego”, ale dla dorosłych) do Świdnicy, a na jego miejsce przyszedł kapelan Walschek, który jednak już 1. grudnia opuścił zakład i stanowisko to chwilowo wakuje. Dzięki przyjęciu nauczyciela elementarnego Bischoffa obsadzono stanowisko własnego nauczyciela zakładowego i organisty ewangelickiego, zaś nauczycielka Schemmel, nauczyciel Hübner i organista Schüller opuścili z tego powodu zakład. Dozorcy Korditzky i Zeidler znaleźli zatrudnienie jako gońcy powiatowi, dozorca Pohl I został emerytowany, zaś opróżnione stanowiska zostały obsadzone dozorcami na próbę.

Tak więc pod koniec roku w skład personelu wchodziło 7 urzędników starszych, 5 młodszych, 22 dozorców, w tym 5 na próbę, 8 dozorczyń, w tym jedna na próbę, 6 mistrzów i 3 mistrzynie, łącznie 48 osób.

1. stycznia 1845 r. w zakładzie znajdowało się 559 więźniów i 259 więźniarek, łącznie 818 osób. W ciągu roku zakład opuściło: 262 zwolnionych po odbyciu kary, 13 ułaskawionych, 38 przeniesiono do innych zakładów, 42 zmarło, łącznie 355 osób - 216 mężczyzn i 139 kobiet. W ciągu roku nowo osadzono 235 mężczyzn i 134 kobiety, łącznie 369 osób. 31. grudnia 1845 r. stan wynosił zatem 578 mężczyzn i 254 kobiety, łącznie 832 osoby, tj. o 14 więcej niż na początku roku - liczba mężczyzn zwiększyła się o 19, kobiet – zmalała o 5.

Na początku roku w zakładzie znajdowało się 237 przestępców z afektu i złośliwości oraz 581 z wyrachownia, w tym 30 młodocianych poniżej 18. roku życia; na końcu roku 249 – pierwszej, 583 – drugiej i 24 – trzeciej z wyżej wymienionych klas. Wspomniane klasy były od siebie ściśle izolowane, a spośród przestępców z wyrachowania – jako 4. klasę wyodrębniono recydywistów, tj. tych, którzy zostali ponownie skazani na karę więzienia za kradzież, oszustwo, stręczycielstwo itd. Ich liczba wzrosła w ciągu roku z 319 do 330.

Pod względem długości kary, w zakładzie znajdowało się pod koniec roku 100 więźniów z wyrokiem poniżej roku, 414 - od roku do 5 lat, 130 – ponad 10 lat, 31 – dożywotnio i 7 bez określonego wyroku.

Fabrykacja: W ubiegłym roku wykonywano łącznie 28 różnych prac, przy czym 781 zdolnych do pracy więźniów zatrudniano przy nich przeciętnie w następujący sposób:
a.) Prace fabryczne. Przy tkaniu perkalu zatrudniano 62 więźniów, barchanu – 138, wełny – 2, lnu – 12, przy pracach pasmanteryjnych – 65, czesaniu wełny – 142, fabrykacji cygar – 95, szyciu rękawiczek z glansowanych skórek – 64, przędzeniu wełny – 44, lnu – 5; łącznie przy pracach fabrycznych – 629.
b.) Rzemiosło. Zatrudniano 11 introligatorów, 21 krawców, 9 szewców, 4 murarzy, 2 cieśli, 6 stolarzy, po jednym tokarzu, bednarzu, kowalu, ślusarzu i blacharzu; łącznie 58 rzemieślników.
c.) Inne prace. Zatrudniano 8 pisarzy, 12 traczy, jednego wyplatacza słomy, 10 dziergaczy, 6 szwaczy bielizny, 6 bieliźniarzy. Różnymi (tj. pozostałymi) pracami zajmowało się 52 więźniów, w sumie zatem 94.

W ubiegłym roku osiągnięto następujące wyniki: Wyprodukowano 335.322 ¾ łokcia barchanu, 288.166 – perkalu, 12.000 – płótna lnianego, 75.967 ¾ - pasów i bordiur, 152.547 ½ - wstąg szerokich, 712.800 – wąskich wstążek, 21.097 – knotów, 131 – węży do sikawek, 105 – płótna, 3.932 – drelichu, 1.260 – lamy, 421 – płótna na ręczniki, 440 wełnianych kocy, 20.317 motków czesanej wełny, 4.215.146 cygar (dali im tam popalić :D ), 32.729 stóp desek, 33.564 rękawiczek skórkowych, 1.140 par pończoch, 576 surdutów męskich, 760 par spodni, 473 kamizelki, 464 kurtki mundurowe, 453 par spodni mundurowych („bojówek” :D ), 522 czapki polowe, 500 chlebaków, 368 par wojskowych butów z cholewami („glanów” :D ), oprawiono 9.356 książek, wykonano 545 różnych produktów galanteryjnych z masy papierowej, 30 kłódek, 153 kopy różnych gwoździ, 15.718 motków włóczki wełnianej, 392 kosmyków nici lnianych. Na potrzeby zakładu sporządzono: 24 czapki, 111 sukien damskich, 130 lejbików, 198 sienników, 303 poduszki sienne, 434 fartuchy, 1.063 koszul męskich, 236 bluzek damskich, 1.971 hust i hustek do nosa, 490 prześcieradeł, 246 ręczników, 200 poszew, 35 poszewek, 332 poszewek na poduszki, 14 hamaków, 100 par szelek, 143 pary butów męskich, 75 par butów damskich, 209 par butów roboczych, 300 par pantofli.

W zarządzie zakładu nie zaszły znaczące zmiany. Prócz corocznych napraw dachów, okien, ścian, podłóg i pieców, przeprowadzono następujące prace budowlane: nabyto i zamontowano parowy kocioł rurowy, parowy aparat do gotowania i aparat do dezynfekcji. Wspomniany kocioł dostarczał także pary do czyszczenia bielizny więźniów, czyszczenia wełny, a także do podgrzewania wody w łaźni, tak że w ten sposób, połączywszy 5 palenisk – kuchni dla więźniów, pralni, czyszczalni wełny, łaźni i pieca kloacznego – w jedno, znacząco usprawniono ich obsługę i zaoszczędzono w ciągu roku ok. 300 ton węgla kamiennego. W celu rozładowania znacznego przepełnienia, na poddaszu traktu męskiego urządzono nową salę sypialną. Założono także warsztat kowalski i ślusarski.

waldemar_n - 2013-12-29, 16:54

Znalezione w internecie:

Widok na ul. Dluga z wiezieniem po prawej.
Warto zauwazyc, ze dzisiejszy plac przed kosciolem byl w tym czasie kiedy zrobiono zdjecie zabudowany.

Dziedzic_Pruski - 2013-12-29, 18:25

Znajdowała się tam stara szkoła kościoła św. Mikołaja, o której była mowa w wątku o joannitach. Zabudowę przed kościołem rozebrano w r. 1902. Powstał wtedy skwerek, na którym w r. 1905 stanął pomnik Lutra. Dzisiejszy plac Polonii był jednak w większej części zabudowany, co można zobaczyć na poniższym zdjęciu i na tym zdjęciu. Na prawo od kościoła zabudowania ul. Św. Mikołaja (Polskiej), należące później do cuchthauzu, ale pierwotnie właśnie tam, może nieco w głębi ulicy, znajdował się dwór Krzyżowy (Kreuzhof), również wspominany w wątku o joannitach i w wątku o historii brzeskich kościołów.
Dziedzic_Pruski - 2013-12-29, 22:09

Zanim powstał cuchthaus, była tu przędzalnia, przedstawiona na jednej z rycin Wernera. Dla porównania - prezentowane tu już archiwalne zdjęcie portalu głównego. Warto zwrócić uwagę na precyzję osiemnastowiecznych rycin.
anthropos - 2019-07-19, 10:21

Epizod z czasów międzywojnia.
20 marca 1933 r. prasa polska zamieściła list Polaka, więźnia kazamat Brzegu, ukazujący życie półtora milionowej rzeszy Polaków w Niemczech. Oto słowa listu : Piszę w imieniu wielu Polaków znajdujących się w więzieniu w Briegu. Nie dość, że nas sądy niemieckie karzą bez żadnego dowodu i żadnej podstawy, tylko narodowość wystarczy za powód do karania, ale jeszcze tutejsza dyrekcja wiezienia pod przewodnictwem dyrektora Humanna znęca się nad nami.(...)

Julian Mazur - 2019-07-19, 18:24

I czy to miejsce: uwięzienia, cierpień, także śmierci z rąk niemieckich nazistów, ludzi kilku narodowości, jest upamiętnione? I czy to nie jest jedyne miejsce w Brzegu, które na takie upamiętnienie zasługuje? I czeka nań od kilkudziesięciu lat :( Czy brzescy licealiści o tym miejscu wiedzą? Czy w brzeskim muzeum jest ekspozycja poświęcona temu miejscu?

Brzeg się od tragedii tych ludzi w Brzegu odwrócił, dąbczaki katyńskie pomordowanym daleko sadzi, choć żaden z nich nie pochodził z Brzegu.

dagamari - 2019-11-29, 13:26

hjeka

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group