Forum Brzeg
Forum miasta Brzeg. (ISSN 1869-609X)

Historia - Joannici w Brzegu i Łosiowie - Czy jest na forum ktoś ...

Kierenski - 2011-11-12, 23:53
Temat postu: Joannici w Brzegu i Łosiowie - Czy jest na forum ktoś ...
Witam,

Postanowiłem spytać na waszym forum, czy jest może ktoś kto jest zainteresowany historią Brzegu i okolic, tak to banalne wiem ale zaraz uszczegółowię.

Szczególnie interesują mnie w waszej Brzeskiej ziemi miejsca związane z zakonem Joannitów, wiem że nie mała rolę odegrali w historii Brzegu i Łosiowa, może jest ktoś na forum,ktoś kto zna lokalne miejsca zawiązane z tymi zakonami, ktoś kto nie bał by się wystąpić przed kamerą i porozmawiać ze mną, w formie dyskusji, wywiadu itp. o tym zakonie w kontekście miejsca Waszego pięknego Brzegu i pobliskiego Łosiowa w którym też istniała komadoria.

Jestem autorem tego bloga

http://szpitalnik.blogspot.com/

i w jego ramach jako Ojciec Baldwin w konwencji live history wędruję właściwie po całym świecie szlakiem joannitów, by przybliżyć i ocalać od zapomnienia miejsca związane z tym zakonem,i by pomodlić się za braci, więc jeśli jakiś miłośnik historii ziemi Brzeskiej chciałby się spotkać i porozmawiać np. w plenerze lub w tle Joannickich pozostałości, to bardzo serdecznie proszę o kontakt, oczywiście mógłbym przyjechać porobić zdjęcia, pomówić do kamery sam itp. bo wiedzę jakąś tam mam o waszych okolicach, ale to wiedza syntetyczna,książkowa a bardzo mi zależy by porozmawiać z kimś komu wasza ziemia jest bliska,kto może zna okoliczne zakamarki itp. ,,, bo bardzo chciałbym przyjechać do Brzegu i Łosiowa.


pozdrawiam i proszę o kontakt

lord - 2011-11-13, 12:55

znalazłem w starych tematach
Lotnik napisał/a:
"....Mieszkańców Brzegu dżuma atakowała w drugiej połowie XIV w. (1383/84) i w XV w. Największe jej nasilenie wystąpiło w naszym mieście w 1542 r. W ciągu 27 tygodni zmarło 2.700 osób. W związku z tym należało znacznie powiększyć cmentarz parafialny.
Wówczas komtur joannitów Henryk przeznaczył na ten cel część ogrodu położonego przed Bramą Opolską i polecił szybko wznieść drewnianą kaplicę. We wrześniu 1599 r. dżuma zdziesiątkowała ludność Brzegu. Zmarły wówczas 2.252 osoby, co stanowiło połowę liczby ówczesnych mieszkańców miasta.
Na skutek przemarszu wojsk przez Brzeg przewaliły się trzy fale dżumy: 1623/24, 1626/27 i 1633/34; okres wojny trzydziestoletniej. Osoby chore przechodziły kwarantannę w barakach znajdujących się za murami miasta. Domy wypalano ogniem, a ciało nacierano octem.
O przypadkach występowania dżumy w Brzegu wspomina się jeszcze w XVIII w. W czasach fryderycjańskich, w sąsiedztwie dzisiejszego kościoła garnizonowego znajdował się tzw. dom ubogich.
Był to prawdopodobnie szpital przytułek, w którym przebywali chorzy na dżumę. Nazywano go wówczas "dzwonnym domem" (Klingelhaus), ponieważ wspomniani wyżej chorzy ostrzegali przechodniów o swoim zbliżaniu się przy pomocy dzwonka, a jednocześnie była to prośba o jałmużnę. Dom zadżumionych wspomina się jeszcze w 1778 r. jako stojący przy końcu ul. Rybackiej. Ten swoisty szpital epidemiologiczny, po wygaśnięciu dżumy, zaczął pełnić inne funkcje...."

fragment pochodzi z : Gazeta Brzeska nr 450 z dnia 22 czerwca 2004 r. Opowieści brzeskich ulic – Epidemie w dawnym Brzegu cz.1 autor: Jan Majewski

modelik - 2011-11-13, 13:20

może się przyda:
http://opole.gazeta.pl/opole/1,35106,3906264.html

Kierenski - 2011-11-14, 00:14

Bardzo cenna dla mnie informacja, dziękuję, wciąż mam nadzieję że znajdzie się ktoś, pasjonat historii lokalnej, ktoś kto chciałby opowiedzieć o tym, lub choćby porozmawiać na ten temat, nie musi być oczywiście już, może temat powisi - ktoś go zobaczy albo ktoś przeczyta to i powie komuś, jakiejś osobie co np. jest poza internetem. Jednakże tak czy inaczej i tak przyjadę do Brzegu i okolic, napiszcie proszę czy jest możliwe by od Brzegu na rowerze dojechać do Łosiowa, Buszyc i Różyna ? bo te miejsca chciałbym odwiedzić i oczywiście wkażdym z nich pomodlić się i gdyby ktoś chciał się spotkać ze mną wówczas to bardzo bym był rad.





Pozdrawiam

mulder - 2011-11-14, 06:17

Przejażdżka rowerowa ? Jak najbardziej. Do Łosiowa dojedziesz z Brzegu ( ok. 10 km ) ruchliwą drogą 94, dlatego polecam spokojną, ale dłuższą trasę na Kruszynę, Zwanowice i Kopanie, która wiedzie starą drogą ( obecnie gładki asfalt ) na wysokim brzegu Odry. Z tej ostatniej wsi możesz dojechać do Zawadna, o czym mowa w linkowanym powyżej artykule w gazecie opolskiej. Jadąc z Kopani do Różyny wspinać się będziesz na niewielkie wzniesienia Wału Łosiowskiego. Przed wjechaniem do Łosiowa szukaj po prawej stronie drogi winnicy prowadzonej przez Pawła Kukiza ( jego dom stoi na początku wsi , a winnica opada zboczem w kierunku jego posiadłości ). Kukiz jest niejako, jak sam mówi o sobie, kontynuatorem dzieła joannitów, ponieważ za czasów komturii w Łosiowie prowadzili oni uprawę winnej latorośli na tych wzniesieniach. Z Łosiowa do Buszyc są zaledwie 4 km, a dojedziesz tam wspominaną DK 94, chyba że pokusisz się o przejażdżkę polną drogą z Różyny ( tu polecam obejrzeć odrestaurowany pomnik poległych w I W.Ś., który znajduje się na placu przy kościele ). Całą trasę warto odbyć po 20 kwietnia, gdy kwitnące rzepakowe pola kontrastują swoją żółcią z błękitem nieba, co nadaje niesamowitego kolorytu obserwowanym pejzażom. :)
PS.
O Zawadnie i joannitach, a także Buszycach i Łosiowie jest drobne wspomnienie w kilku legendach brzeskich ( "Legendy Brzegu i okolic" aut. Paula Frager ).

Kierenski - 2011-11-14, 22:06

mulder, Serdecznie dziękuję za obrazowe wskazówki, zapiszę je sobie i tak jak sugerujesz w przyszłym roku przyjadę i najpewniej będę się poruszał rowerem, lub na autostop licząc, jednakże za punk honoru stawiając sobie by we wszystkich tych miejscach być ,,,
nicknejm - 2011-11-14, 22:12

Rowerem proponuje udać się również w przeciwnym kierunku. Ok 15 km od Brzegu drogą przez Zielęcice, Małujowice, Owczary dojedziesz do zamku w Olesnicy Małej, gdzie od XIII wieku znajdowała się komandoria templariuszy a od 1314 do 1810 joanitów .
Kierenski - 2011-11-14, 22:34

Zgadza się, tak bo to własnie joannici byli najczęstszymi sukcesorami templariuszy, jest jeszcze trochę czasu - może ktoś z was chciałby się wybrac razem na taką wyprawę szlakiem joannitów z joannitą ?
mulder - 2011-11-15, 21:25

Jeżeli zakupię nowy rower to dołączę się z chęcią do peletonu. Pozdrawiam.
Kierenski - 2011-11-15, 22:31

My się na wystawę ani na wyścig nie wybieramy, jeśli ktokolwiek by chciał to i na starym rowerze typu wspaniałego "Ukraina" dojedziemy ... czyli nie ma znaczenia na jakim rowerze ,ważne że razem i że w konkretnym celu ...
Dziedzic_Pruski - 2011-11-15, 22:37

Taki może być?
mulder - 2011-11-15, 22:53

Kierenski napisał/a:
My się na wystawę ani na wyścig nie wybieramy, jeśli ktokolwiek by chciał to i na starym rowerze typu wspaniałego "Ukraina" dojedziemy ... czyli nie ma znaczenia na jakim rowerze ,ważne że razem i że w konkretnym celu ...



Tylko, że ten zakup wymuszony jest działalnością jakieś osoby, która upatrzyła sobie akurat mój rower spośród kilku pod sklepem. :wink:
Bo inaczej to piesza pielgrzymka. :D

Kierenski - 2011-11-15, 22:54

Oczywiście, sam mam kilka zabytkowych rowerów, w tym taką dumę mą ;)



i taki



ale że do dalszej drogi praktyczniejszy jest bardziej współczesny to wybiorę się raczej na innym ... ale swego czasu jeżdziłem na nich wiele i jakbym nie miał czegoś innego to dalej bym na nich się poruszał i to z dumą ;)

Kierenski - 2011-11-15, 22:55

mulder napisał/a:
Kierenski napisał/a:
My się na wystawę ani na wyścig nie wybieramy, jeśli ktokolwiek by chciał to i na starym rowerze typu wspaniałego "Ukraina" dojedziemy ... czyli nie ma znaczenia na jakim rowerze ,ważne że razem i że w konkretnym celu ...



Tylko, że ten zakup wymuszony jest działalnością jakieś osoby, która upatrzyła sobie akurat mój rower spośród kilku pod sklepem. :wink:
Bo inaczej to piesza pielgrzymka. :D


no jak mus to mus, będzie dodatkowy asumpt by legitymizować ten zakup ;)

mulder - 2011-11-15, 23:03

Zatem do zobaczenia na szlaku. :)
Kierenski - 2011-11-15, 23:38

Do wiosny jeszcze trochę czasu tak że jest czas by może dołączył ktoś z forowiczów, jak temat "powisi" do wiosny to i może nas przybędzie ;) na to liczę ...
mulder - 2011-11-16, 06:19

Z pewnością. No to do wiosny. :)
Brzeski - 2011-11-22, 20:17

Przede wszystkim trzeba uderzyć do księdza, (dziś chyba proboszcza) z Łosiowa, który jest miłośnikiem historii, pisał też pracę na temat właśnie historii Łosiowa.

Ze znanych mi miejsc, które są związane z joannitami w naszej okolicy można zaliczyć:
z komturii Brzeg/Łosiów:
- Łosiów (kościół, miejsce po budynkach komturii)
- folwark Zawadno
- grodzisko Zawadno,
- kościół św. Mikołaja w Brzegu, którym się maltańczycy opiekowali do czasów reformacji

z komturii Oleśnica Mała (która wcześniej należała do templariuszy):
- klasztor/pałac w Oleśnicy M.
- Bąków (gotycki kościół o niecodziennym dwunawowym planie)
- Młodoszowice

Kierenski - 2011-11-22, 20:23

Bardzo dziękuję za cenne informacje, na pewno skontaktuje się z księdzem - proboszczem - z Łosiowa, koniecznie wręcz , ale to przed wyprawą, i do tego serdecznie cię zapraszam że tak się zwrócę kolego Brzeski, do wzięcia udziału w tej rowerowej wyprawie na wiosnę ...
Dziedzic_Pruski - 2011-11-23, 21:31

Dorzucam garść informacji o Łosiowie i nie tylko, pochodzących z wielokrotnie już tu cytowanej pracy „Geschichtliche Ortsnachrichten von Brieg und seiner Umgebung” (Historyczne wiadomości lokalne o Brzegu i okolicach), Karl Friedrich Schönwälder, Brieg, 1845.

Dobra kościelne i rycerskie

Niegdyś i kościół posiadał w tej części powiatu (chodzi o część lewobrzeżną) znamienite posiadłości: Michałów – dzięki kupnie od Grutschreiberów – należał w latach 1715 – 1810 do klasztoru w Kamieńcu Ząbkowickim, Łosiów z Różyną, Jasioną, Buszycami i Zawadnem – wchodziły w skład komturii joannitów. Strzelniki i Obórki do dziś pozostały przy kolegiacie św. Jadwigi (tak podano w oryginale). To, w jaki sposób Obórki przeszły w roku 1477 w posiadanie kolegiaty, opisano w rozdziale o Gierszowicach. Strzelniki zaś (w oryginale Jägerndorf, wcześniejsza pisownie Jägendorf) zostały w roku 1555 wymienione za Krzywiczyny w powiecie kluczborskim. W obu wsiach znajdują się kościoły, które są obsługiwane przez duchownego ze Strzelnik.
(Mam nadzieję, że tego przyczynku nie przeczyta jakiś „funkcjonariusz” i że nie stanie się on (przyczynek) pretekstem do wniesienia roszczeń przez wspomnianą instytucję.) :wink: :D
Na temat dawnej komturii w Łosiowie zachowały się niestety tylko bardzo fragmentaryczne wiadomości. Hipoteza, że wcześniej znajdowała się w posiadaniu templariuszy, co z całą pewnością, aż do rozwiązania tego zakonu (tzn. templariuszy) w roku 1312, miało miejsce w przypadku komturii w Oleśnicy Małej, należy podać w wątpliwość, jako że już w roku 1207 (..) znajdowała się ona w posiadaniu joannitów, którzy założyli tu 3 nowe wsie: Różynę (Rosintal), Jasionę (Jasona) i Buszyce (Bonhufen). Tym samym komturia łosiowska należy do najstarszych niemieckich filli (zakonu) w naszych okolicach.
W czasach, gdy po przejściu również i Oleśnicy Małej w posiadanie joannitów, w księstwie istniały 3 komturie: Łosiów, Oleśnica Mała i Tyniec nad Ślęzą, a – do czasów reformacji – czwarta w Brzegu, komturie w Łosiowie, gdzie nie było wprawdzie rezydencji, ale obóz i w Oleśnicy Małej, znajdowały się przypuszczalnie przeważnie pod zwierzchnictwem jednego komtura.
Znana jest przynajmniej jedna umowa, zawarta w roku 1485 między Fryderykiem I oraz obu komturami z Oleśnicy Małej i Tyńca, w której książę zwalnia oba obozy, w zamian za co komturzy odstępują dziedzicznie 2 lasy, należące do zakonu – las wysoki i las Riebenaw (tak w oryginale) , należący do Lichtenaw (być może Zawadno) oraz kilka wymienionych czynszów dziedzicznych. Dlatego też hipoteza, jakoby Łosiów znajdował się w roku 1493 w posiadaniu rodu Beeß, wydaje się mało prawdopodobna. W 2 ostatnich wiekach – aż do likwidacji kolegiat w roku 1810 – wieś należała stale do joannitów lub maltańczyków. W czasach reformacji poddani komturstwa przyjęli wiarę ewangelicką, zaś przekonani o posiadaniu prawa patronackiego książęta przysłali ewangeleckich kaznodziejów.
Wspomniane 4 wsie – Łosiów, Różynę, Jasionę i Buszyce – książęta posiadali wespół z zakonem. Ponieważ jednak wspólna własność prowadziła do częstych zatargów, zatem 20. stycznia 1573 r. przedstawiciele księcia i zakonu zawarli w Strzelinie porozumienie, potwierdzone 26. września przez cesarza Maksymiliana, zgodnie z którym książe zbywał wszystkie prawa na rzecz komturii łosiowskiej, otrzymując w zamian prawa patronackie do kościoła św. Mikołaja w Brzegu – wraz ze wszystkimi czynszami, ogrodami, dworem kantora (komtura? – w oryginale Cantorhof) oraz 3 łanami ziemi w Brzeskiej Wsi, wsią Polwica (?) w powiecie oławskim (w oryginale Pobawitz), kilka dalszych czynszów oraz 3500 talarów gotówką. W roku 1590 Hans von Mettich – komtur Łosiowa, Oleśnicy Małej i Tyńca – zlikwidował ewangelickie msze, obsadzając katolickimi duchownymi wszystkie dobra komturii. Łosiowska gmina ewangelicka wzniosła własną świątynię dopiero za panowania pruskiego – w roku 1788. Po likwidacji własności kościelnej komturia łosiowska przeszła w ręce prywatne.

Dzięki usytuowaniu w najwyżej położonym miejscu powiatu, szczególnie gdy dzięki połączeniu kolejowemu do Łosiowa można dotrzeć w ciągu 10 minut, miejscowość ta stała się dla mieszkańców Brzegu ulubionym miejscem rozrywek i odpoczynku. Budynek dworca zapewnia schronienie, zaś z usypanego z ziemi wydobytej z przekopu (w związku z budową linii kolejowej - w Łosiowie torowisko znajduje się w (sztucznym) wąwozie/ przekopie) tzw. Wzgórza ślimaczego (Schneckenberg) rozciąga się wolny widok na szerokie pasmo śląskich gór – od Kopy Biskupiej aż do Ślęży, na lewo widok na dolinę Nysy z Lewinem i Przeczą, po prawej na równinę z Brzegiem, zaś od tyłu horyzont ogranicza linia ciemnoniebieskich lasów po drugiej stronie Odry. Jak już wspomniano, przy budowie przekopu pod linię kolejową, o głębokości od 20 do 30 stóp, pod wierzchnią warstwą gliny odsłonięto warstwę margla, w której obficie występował bursztyn koloru białawego, w bryłkach od ćwierci do pół funta. 5 minut drogi od dworca znajdują się budynki cukrowni (do przerobu buraków cukrowych), w pobliżu których zeszłego roku podjęto nieudaną próbę wykopania studni artezyjskiej.

Kierenski - 2011-12-18, 18:42

Wspaniałe informacje, bardzo się przydają, nie może ciebie Dziedzic_Pruski, nie być z nami na Joannickim szlaku ...
Kierenski - 2012-04-03, 23:15

Odświeżam wątek, nadeszła wiosna i wzywam was na joannicki szlak ...

warto powoli zastanawiać się nad terminarzem i może już ustalać datę wstępnie ?

Gaderep - 2012-04-04, 07:24

Cytat:
dworem kantora (komtura? - w oryginale Cantorhof)

Chyba prawidłowo myślałeś, kantorzy (pog. zapiewajły) mieli przy parafiach służbowe domy, a funkcja kantora była niezwykle ważna i nieźle płatna, najznamienitszym niemieckim kantorem był chyba kantor lipski Jan Sebastian Bach.

Słowo cantor miało pisownię łacińską, jako że pochodziło od łacińskiego, a zarazem włoskiego, słowa "cantare" - śpiewać. Komtura chyba jadnak pisało się przez "K".

Dziedzic_Pruski - 2012-04-04, 08:23

W kontekście zakonu bardziej pasowałby jednak komtur (łac. commendator), mogło też po prostu chodzić o błąd w odpisie.
Gaderep - 2012-04-04, 08:56

W kontekście parafii, którą zakon zbywał, chyba lepiej pasuje pełniący funkcję parafialną kantor - dom komtura to raczej byłby zbywany wraz z komturią a nie z parafią.
Poza tym myślę, że zbycie dom komtura to jednak dość znacząca transakcja i raczej nie byłby wymieniany w jednym ciągu pomiędzy ogrodami a łanami w Brzeskiej Wsi.
Dodatkowo, jak widać, rzecz tu idzie nie o samoistne posiadanie a o pożytki. Dom komtura raczej pożytków nie przynosił, bo komtur sam sobie na mieszkanie chyba nie płacił; natomiast jest wielce możliwe, że kantor płacił czynsz za arendę.

Dziedzic_Pruski - 2012-04-04, 09:10

Wcześniej kościół należał do komendy łosiowskiej i stąd wątpliwość.
Gaderep - 2012-04-04, 09:32

Też tak pomyślałem, ale wyciągnąłem trochę inny wniosek - skoro commandoria była łosiowska to i dom commandora pewnie był w łosiowie :roll:
Dziedzic_Pruski - 2012-04-04, 09:39

Niekoniecznie, mogło też chodzić o miejską rezydencję. Poza tym na terenie ogrodów komtura za murami powstał późniejszy cmentarz ewangelicki.
Gaderep - 2012-04-04, 10:03

Ja nie bardzo rozumiem w czym rzecz - czemu zakładasz, że pisarz się pomylił? Domy kantorów to w tamtym czasie były rzeczy oczywiste, wymienienie go w jednym ciągu z ogrodami i łanami wskazuje na to, że nie chodzi o rezydencję a raczej o budynek pomocniczy, służbowy. Z czasem funkcje kantorów i psałterzy przejął organista a dawne domy kantorów zamieniły się na organistówki.


_______________-
P.S. - nie pomyliłem się, psałterz to nie tylko zbiór psalmów - kiedyś psałterzem lub psalmistą nazywano człowieka, który w kościołach sprawował śpiew i recytację psalmów.
Teraz w katolickich kościołach kantorzy są jedynie w nielicznych bogatych świątyniach, psałterzy już nie ma, (nie wiem jak w wyznaniach poreformackich) ale psalmiści przetrwali w kościołach wschodnich - w bogatszej cerkwii prawosławnej (w biednej zamiast psalmisty psalmy śpiewa diak) po słowach Błahosłowien Boh nasz, wsiehda, nynie, i prisno, i wo wieki wiekow psalmista recytuje naczało i odpowiedni do nabożeństwa psalm.

Dziedzic_Pruski - 2012-04-04, 10:23

Dopuściłem jedynie jeszcze jednen wariant, wynikającąy być może z kontekstu, opatrzywszy go znakiem zapytania i podając tekst oryginału. Hof to po prostu dwór, słowo występujące w połączeniu z obu wariantami – jako Kantorhof i Komturhof.
Gaderep - 2012-04-04, 10:31

Ok - je wiem, że dopuściłeś jedynie taką możliwość a zasadnicze tłumaczenie było jak najbardziej OK. Odniosłem się do tego jedynie dlatego, że niektórzy kantora kojarzą jedynie z synagogą, jako że ta funkcja w kościele rzymskim jest już bardzo rzadka.
Gaderep - 2012-04-04, 11:30

Tak na marginesie - to absolutnie nie była uwaga kierowana do Ciebie, Dziedzicu, personalnie - podziwiam Cię i zachęci, i za możliwości tłumaczenia takiej ilości tekstów, a wiem, że stare teksty zawierają czasami wiele słów i zwrotów obecnie nie używanych, co stwarza dodatkową trudność.
Dziedzic_Pruski - 2012-04-04, 21:08

Nie odebrałem tego wcale jako atak, a chciałem jedynie wyjaśnić.
Gaderep - 2012-04-06, 00:28

OK - ja chyba sam zaczynam być już przewrażliwiony :D
mulder - 2012-04-07, 07:49

Kierenski napisał/a:
Odświeżam wątek, nadeszła wiosna i wzywam was na joannicki szlak ...

warto powoli zastanawiać się nad terminarzem i może już ustalać datę wstępnie ?


Raczej autem, bo rower skradziony, a nie wiem czy zdołam kupić nowy.

Kierenski - 2012-04-07, 09:26

Rower nie musi być jakiś super - nie jedziemy wszak na wystawę rowerowa ani na wyścig - chodzi o udział wszak , a z nowości to dzięki koledze - użytkownikowi - Brzeski - postaram się nawiązać kontakt z Opolskim klubem "Rajder" - oni organizują coroczny rajd szlakiem joannitów - Klub Rajder z Opola, organizuje corocznie rajd rowerowy szlakiem joannitów, tym razem w lipcu chcą nocować dwie noce w Brzegu i w sobotę odwiedzić zamierzają wszystkie punkty związane z ich działalnością. Myślę że warto połaczyć obie inicjatywy ...

ale szczegóły zamieszczę tu w tym wątku po Świętach a tymczasem, najserdeczniejsze Szczęść Boże wszystkim na Świąteczny czas ...

Dziedzic_Pruski - 2012-04-07, 22:37
Temat postu: Jeszcze o joannitach
Podane tu informacje, dotyczące historii kościoła św. Mikołaja, pochodzą z pracy o nieco przydługim tytule: "Briegische Chronik oder gedrängte Ortbeschreibung und Geschichte der Stadt Brieg von deren Entstehung an bis auf unsere Tage. Ein Beitrag zur Schlesiens Staats-, Religions- und Cultur-Geschichte zur Belehrung und Unterhaltung für Einheimische und Fremde" (Kronika brzeska lub zwarty opis miasta i historii Brzegu od jego założenia aż po nasze dni. Przyczynek do państwowej, religijnej i kulturalnej historii Śląska dla pouczenia i zabawienia dla miejscowych i obcych), Karl August Schmidt, Theologe und Pädagoge (teolog i pedagog), Brieg 1845.

Urzędzujący w Brzegu po roku 1550 pisarz miejski Błażej Gäbel, dając świadectwo o reformacji w ewangelickim kościele farnym św. Mikołaja, wprawdzie nie jako świadek naoczny, czyni to jednak w oparciu o jak najbardziej wiarygodne wiadomości źródłowe, o których mówi, że swe relacje o istocie i starożytności Brzegu skrzętnie spisuje ze starych ksiąg i rejestrów, zaś co się tyczy kościoła św. Mikołaja, wiele o jego dawnym stanie dowiedział się od swego dziada Hieronima, który przez długie lata i jeszcze za papiestwa (tj. jeszcze w czasach katolickich) był tamże zarządcą i rachmistrzem, a także od wielu innych uczciwych i wiarygodnych ludzi.

A oto wiadomości:

1. Spośród komturów zakonu maltańczyków lub joannitów do (czasów) reformacji, zwłaszcza dwaj ostatni szczególnie się zapisali. Byli to:

a. Jan z Wrocławia, nieznany z nazwiska, który w dniu św. Anny roku 1510 z niewiadomego powodu rozmyślnie zabił mieczem brata zakonnego Andrzeja, gdy ten modlił się w swej celi, przez co morderca musiał uchodzić , a jego bezpośrednim następcą został

b. Commendator (komtur)Wolfgang Heinrich, wielce zasłużony dla wprowadzenia nauki luterskiej.

Zamordowanie księdza Andrzeja wywołało wśród mieszczaństwa wielkie zgorszenie i wzburzenie, tak że komtur Jan (morderca) musiał uchodzić tylną furtą i zbiegł do Pragi do klasztoru.

Błażej Gäbel nadmienia, że – jak mu to przekazał dziad - brat Andrzej (zamordowany) miał być w skrytości husytą, posiadać czeskie postylle i mieć zwolenników wśród mieszczaństwa. Być może to było powodem, który skłonił komtura Jana do zamordowania swego brata zakonnego. Prawdopodobie będąc przeciwnym naukom Husa, zagrażającym jego egzystencji, Jan popełnił morderstwo, by się zabezpieczyć. Przez swój postępek przyczynił się jednak pośrednio do przyjęcia oczyszczonej (tj. zreformowanej) nauki Chrystusa, rozgoryczając brzeskich mieszczan przeciw duchowieństwu katolickiemu. Jednocześnie z tego smutnego zdarzenia jasno wynika, że rozpoczęta kilka lat później prawdziwa reformacja trafiła w Brzegu na podatny i użyźniony już grunt, jako że nauki Husa niewiele różniły się od nauk Lutra, zaś w istocie były z nimi tożsame.

(..)

Do roku 1573 kościół znajdował się już od 15 lat w rękach ewangelików, a komenda łosiowska wciąż jeszcze nie wyzbyła się swych praw patronackich i roszczeń do dworu komendy albo dworu krzyżowego (Kreuzhof) i należących doń parcel. Stało się to dopiero na mocy ugody, którą 20. stycznia 1573 r. zawarli w Strzelinie książę Jerzy II i Commendator (komtur) von Panowitz, za zgodą wielkiego mistrza i króla Czech. W roku 1577 dwór komtura (Comturenhof – w poprzednim tekście chodziło zatem rzeczywiście o dwór komtura, a nie kantora) został pod nazwą dwór krzyżowy (Creuzhof, pisownia z c) przeznaczony na mieszkanie dla duchownych ewangelickich, którzy zamieszkali tam w roku 1578. Równocześnie książę Jerzy kazał podwyższyć wieżę północną, niższą od południowej, do równej wysokości i zbudować łączący je ganek (chodzi o mostek między wieżami kościoła św. Mikołaja). 23. kwietnia 1583 roku, w zamian za odstąpienie arsenału miejskiego oraz części lasu miejskiego między Neidberg (lub Neitberg – nieistniejąca dziś wioska, zniszczona najpóźniej w czasie wojny 30-letniej) a Lubszą Małą (obecnie część Lubszy) – na powiększenie książęcego zwierzyńca – książę odstąpił magistratowi prawa patronackie do dworu krzyżowego (Kreuzhof. Pisownia z k) i 3 łany roli, zwane łanami kantorskimi (Cantorhufen – i tu zatem pojawia się znów kantor, który już w poprzednim tekście zdążył nieco "namieszać”) wraz ze wszstkimi należnymi prawami.

mulder - 2012-04-15, 07:16

http://opolskie.regiopedi...lcu-gmina-biala
Jak wynika z tekstu, także i tam zawita "joannicki rajd".
W ogrodzie mam Traminera, starą ( pochodzącą z płn. Włoch , a obecną na Śląsku od stuleci ) odmianę winorośli, którą mogli uprawiać joannici w Łosiowie. Taka mała ciekawostka. :wink:

Kierenski - 2012-04-15, 10:12

Świetnie,,, powoli, mam nadzieję że jeszcze trochę pożyję i tam też się uda zawitać ... napiszę niebawem co z klubem rajder ustaliłem ...
mulder - 2012-04-15, 21:28

Mam nadzieję, że dogramy spotkanie również w historyczno-forumowym gronie. :) Warto skontaktować si z Kukizem, by zainteresować go inicjatywą. Jak wiadomo, jest on miłośnikiem historii Śląska. :wink:
Kierenski - 2012-04-15, 21:37

fajnie że macie chęć ... to jest ważne bo w sumie się bałem że sam pojadę ...
mulder - 2012-04-15, 21:42

Spokojnie :wink: , musimy tylko dograć terminy z odpowiednim wyprzedzeniem. :)
Kierenski - 2012-05-01, 18:45

Oto plan rajdu opolskiego klubu Rajder - mam nadzieję że uda nam się do niego przyłączyć , ktoś z was ma ochotę ?... tylko że oni jadą przez Grobniki - Głubczyce - Solec-

i tu jest kłopot bo niema Brzegu ani Łosiowa ... w terminie

IV Wakacyjny Rajd Rowerowy Szlakiem Joannitów
Kiedy:
27.07.2012 - 29.07.2012


czy termin wam odpowiada ?

a może oprócz tej imprezy na którą się wybieram to byśmy pojechali tam gdzie RAJDER nie jedzie ? ... może my tu z forum pojechalibyśmy z rajdem o ziemi brzeskiej ? jeden rajd nie wyklucza drugiego ...

?

tu plan imprezy w pdfie ... tej RAJDEROWEJ ...


http://www.rajder.opole.p...-joannitow.html

mulder - 2012-05-01, 20:59

Czas wakacji, zatem mi odpowiada. :) Oleśnica Mała-Łosiów .
mulder - 2012-11-11, 06:42

Trochę o Owczarach, trochę o joannitach.
http://gazeta-olawa.pl/ar...-owczary-1.html

Zaskakujące, jak dużo materiałów historycznych pojawia się w parsie oławskiej w porównaniu do brzeskiej.

mulder - 2012-12-09, 07:13

Może niezbyt w temacie, ale w artykule widnieje zdjęcie wiatraka w typie holenderskim, którego ruiny można do dziś oglądać po lewej stronie jadąc od ronda na DK 39 w stronę A4.
http://gazeta-olawa.pl/ar...-owczary-3.html

GNOM - 2012-12-09, 11:27

Ostatnio będąc w Łukowicach dowiedziałem się że podobno ktoś kupił teren z wiatrakiem i chce tam zrobić knajpkę z parkingiem dla samochodów ciężarowych.
Jeśli to prawda to jest szansa na uratowanie wiatraka.

anthropos - 2013-01-22, 12:51

A czy w Brzegu nie istniały dwa miejsca zwane Kreuzhof? Jednym z nich była komenda joanitów zlokalizowana w mieście przy kościele parafialnym św. Mikołaja. Drugim miejscem miała być siedziba szpitalników św. Antoniego (antonianów), którzy prowadzili położone na przedmieściach leprosinium (przytułek dla trędowatych). Inni autorzy (raczej omyłkowo) wspominają o brzeskich krzyżowcach z czerwoną gwiazdą, których siedziba również miała nosić nazwę Kreuzhof.
anthropos - 2013-01-23, 16:41

Uzupełniając wątek dotyczący historii i materialnych śladów po joannitach w Brzegu słowo o tzw. Kreuzhofie. Mianem tym określane były (nie tylko w Brzegu, ale i w innymi miastach na Śląsku) siedziby komturów. Nazwa pochodzi bądź od Kreuz[herren] + hof (‘dwór krzyżowców’), bądź co bardziej prawdopodobne – od charakterystycznego kształtu krzyża maltańskiego umieszczanego na siedzibach i kościołach zakonu. Brzeski Kreuzhof służył jako siedziba zakonu do 1573 r., po czym stał się domem mieszkalnym duchownych i służby kościelnej parafii ewangelickiej św. Mikołaja. W 1855 r. (jak podaje KEYSER i STOOB, Deutsches Städtebuch. Handbuch städtischer Geschichte) lub w 1853 r. (IRRGANG, Neuere Geschichte der Stadt Brieg 1740-1980) pastor prymariusz Herzog sprzedał zabudowania na rozbudowywane wówczas brzeskie więzienie.
Szkoda, że w okresie powojennym kompleks tych budynków został rozebrany.
Stanowi to dopełnienie fragmentu opisu miasta F. Lucae w wątku „Z historii brzeskich kościołów”
http://forumbrzeg.pl/ppad...der=asc&start=0

Dziedzic_Pruski - 2013-01-23, 23:52

Dwór krzyżowy, a także ganek łączący go z prezbiterium kościoła św. Mikołaja, został zaznaczony na bardzo ciekawym planie brzeskiej twierdzy z poł. XVII w., znajdującym się w zbiorach Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Wrocławskiego link.
anthropos - 2013-01-24, 12:46

Po raz pierwszy brzeski Kreuzhof joannitów występuje w źródłach w 1302 r. na dokumencie bpa Henryka z Wierzbna. Został tam wymieniony jako komtur brat Albert z Brzegu, a jako siedziba konwentu wspomniany jest Kreuzhof. Prawdopodobnie pierwsza kuria zakonu w mieście powstała po 1280 r.
anthropos - 2013-01-25, 14:11

Dziedzic_Pruski napisał/a:
Dwór krzyżowy, a także ganek łączący go z prezbiterium kościoła św. Mikołaja
Poszukiwałem informacji - do kiedy funkcjonowało to przejście, ale zbyt wiele nie udało się znaleźć. Jedynie Irrgang, pisząc o sprzedaży dawnego Kreuzhofu w 1853 r. przez proboszcza Gustava Herzoga, podaje, iż wówczas ganek nie istniał, a prowadzące doń drzwi za ołtarzem zostały wcześniej zamurowane (Bis dahin führte hinter dem Altar der Nikolaikirche eine Tür in einen verdeckten Schwibbogen, durch den die Geistlichen aus ihrer Amtswohnung die Kirche betreten konnten. Dieser Bogen wurde jetzt abgebrochen, nachdem die Tür schon früher zugemauert worden war.)
Niestety nic nie wspomina o jego zniesieniu gruntowna publikacja Andrzeja Peszko Wieże wiary. Rzecz o stosunkach wyznaniowych w Brzegu od II połowy XVIII do końca XIX wieku.

anthropos - 2013-01-26, 07:49

Jak można rozumieć wiadomość podaną przez C. F. Schönwäldera, że w 1710 r. brzescy jezuici przymierzali się do ulokowania w Kreuzhofie swego kolegium (Schon 1710 vermaßen die Jesuiten einmal den Kreuzhof zu einem Collegium). Czy można zweryfikować tę informację?
Dziedzic_Pruski - 2013-01-26, 11:03

Jezuici przez cały czas podejmowali usilne starania przejęcia istniejącej infrastuktury kościelnej i szkolnej. Początkowo sprzyjała temu polityka nieobsadzania opróżnionych ewangelickich urzędów kościelnych i szkolnych, prowadzona przez cesarskie władze aż do ugody altransztadzkiej. Po roku 1707 urzeczywistnienie tych zamiarów było znacznie utrudnione. Mowa o tym w pracy Hermanna Hoffmanna „Die Jesuiten in Brieg”. Nie dopatrzyłem się tam jednak informacji, potwierdzającej plany przejęcia dworu krzyżowego. Trudno sobie jednak wyobrazić, by protestanci byli skłonni odstąpić dwór (zwłaszcza po prześladowaniach początkowego okresu rekatolizacji), chyba że w drodze sprzedaży. Zastanawia też pytanie, dlaczego dwór, a nie szkoła (przy kościele św. Mikołaja). Ostatecznie, gdy wszystkie te plany wzięły w łeb, budowa własnego kościoła i niezrealizowany projekt budowy kolegium stały się koniecznością.

Początkowo istniała nadzieja i zamiar, że po wymarciu brzeskich pastorów i nauczycieli gimnazjum, kościół św. Mikołaja zostanie przekształcony w katolicki kościół farny, zaś wyposażona w dochody dawnej kolegiaty fundacja kolegiacka zostanie przekazana jezuitom wraz z gimnazjum i kościołem zamkowym. Tym sposobem kolegium jezuickie powstałoby bez konieczności wydania choć feniga i wzniesienia nowych budowli. W tej nadziei jezuici znosili niewygody swych ciasnych pomieszczeń, co nie mogło potrwać zbyt długo, bo w Brzegu pozostał już tylko jeden pastor, zaś w gimnazjum – jeden nauczyciel.

Co ciekawe, w drodze do realizacji planów przejęcia gimnazjum pojawiły się trudności z najmniej spodziewanej strony – wrocławskiej kapituły katedralnej, gdzie wyrażano pogląd, że brzeska kolegiata (a tym samym gimnazjum) św. Jadwigi i legnicka – św. Jana, jako dawne fundacje kolegiackie, powinny zostać „zwrócone” duchowieństwu świeckiemu.

anthropos - 2013-01-27, 10:45

Dziękuję za wyczerpującą, a co najważniejsze, trafną wypowiedź.
Warto poszukać śladów obecności joannitów w Brzegu. Czy wiadomo, gdzie mieściła się dawna szkoła parafialna św. Mikołaja prowadzona przez zakon oraz jakie były jej losy?

Dziedzic_Pruski - 2013-01-27, 20:24

Skąpe wiadomości na temat szkoły zawiera praca „Kurzgefaßte topographische Chronik der Stadt Brieg bis zum Aussterben der Piasten 1675” (Zwięzła kronika topograficzna Brzegu do wymarcia Piastów w r. 1675), dr Ewald Wernicke, Brieg 1879, dostępna w sieci, w zbiorach Dolnośląskiej Biblioteki Cyfrowej link (w opisie wystąpił błąd w nazwisku autora – pisownia przez B zamiast W).

Proboszcze mieszkali w dawnym dworze krzyżowym, który później został przekazany cuchthauzowi (więzieniu) . Naprzeciw znajdował się dom zakonny joannitów. Tam w r. 1510 Jan z Wrocławia, komtur i proboszcz miejski, po ostrej wymianie zdań zabił mieczem swego brata zakonnego. Wielki Przeorat (najwyższa władza prowincji zakonu, w tym wypadku Czech) skazał mordercę na śmierć głodową. Przy kościele farnym znajdowała się szkoła, wzmiankowana wspólnie ze szkołą tumską w r. 1454. W r. 1547 Jerzy II kazał podwyższyć budynek szkoły miejskiej o jedno piętro. W tym samym roku burmistrz P. Horle doprowadził do wzniesienia nowego budynku szkoły na przykościelnym placu (cmentarzu). Budowę ukończył jego następca, a kierowali nią włoscy architekci Jakub i Antoni Parrowie.

Losy szkoły w czasach nowożytnych (pruskich) należy rozpatrywać w świetle struktury ówczesnego szkolnictwa. Werner Irrgang (Neuere Geschichte der Stadt Brieg) podaje:

1. Trzyklasowa ewangelicka szkoła dla chłopców, licząca 220 uczniów, rektora i 3 nauczycieli, w r. 1817 została przeniesiona z zachodniego skrzydła dawnej miejskiej szkoły farnej do sąsiedniego budynku przy ul. Długiej. Miejska szkoła farna była odtąd użytkowana jedynie przez
2. ewangelicką szkołę dla dziewcząt, liczącą również 220 uczennic i 3 nauczycieli. Szkoła działała w systemie trzyklasowym.


Szkoła farna znajdowała się zatem przy ul. Długiej. Wzmianka o skrzydle zachodnim pozwala przyjąć, że mógł to być budynek narożny. W powiązaniu z informacjami z kroniki topograficznej można wysnuć wniosek, że chodzi prawdopodobnie o budynek u zbiegu ulic Długiej i św. Mikołaja, oznaczony na czerwono na planie twierdzy, którego wycinek zamieszczono wyżej. Ul. Św. Mikołaja to odcinek dzisiejszej ulicy Polskiej – od ul. Długiej aż do ul. Reja. Chyba warto by było powrócić do tej nazwy, przynajmniej na odcinku do ul. Dzierżonia, co nie wiązałoby się z koniecznością zmiany numeracji, dokumentów itp.

Wracając do dworu krzyżowego, warto jeszcze nadmienić, że budowla ta uwidoczniona jest także na widoku Brzegu z lotu ptaka w monumentalnej topografii Fryderyka Bernarda Wernera, również dostępnej w sieci, w zbiorach Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Wrocławskiego link, na stronie 148. Poniżej wycinek z tego widoku.

anthropos - 2013-01-28, 17:11

W pracy Wernickego w oryginale zostało zapisane: "Die Pfarrer wohnten im ehemaligen Kreuzhofe, der später aus Zuchthaus überwiesen wurde. Diesem gegenüber lag das Ordenshaus der Johanniter."
Zastanowienie budzi słowo 'gegenüber' (może ono być przetłumaczone jako 'naprzeciw'). Dopiero porównanie obu wizerunków tej części miasta z XVII i XVIII wieku pozwala zorientować się, co autor tych słów miał na myśli. Na planie twierdzy brzeskiej z połowy XVII w. widnieje obrys Kreuzhofu z zabudowaniami gospodarczymi i ogrodem dochodzącym niemal do dawnego muru miejskiego. Do takiego kształtu zabudowy odnosił się Wernicke pisząc o topografii Brzegu w okresie do 1675 r. Nie istniał wówczas jeszcze Zuchthaus. Z drugiej strony, w czasach, gdy publikował swą pracę, tj. w 1879 r., pierwotny Zuchthaus znany jeszcze Wernerowi w XVIII w. był już znacznie rozbudowany, zaś nazwa Kreuzhof wyszła z powszechnego użycia. Dlatego zwrot "diesem gegenüber lag" (ten był naprzeciwko) określa wzajemne położenie (naprzeciw, na wprost) obu obiektów dawnej zabudowy.

Kwestia druga dotyczy dawnej szkoły parafialnej św. Mikołaja, tj. czasów, gdy była ona placówką prowadzoną przez zakon joannitów, a zanim stała się ewangelicką szkołą miejską. Pytanie tylko, w którym miejscu znajdowała się ta najstarsza szkoła w Brzegu? Można założyć, że był to (jak sugeruje plan z połowy XVII w.) narożny budynek u zbiegu ulic Polskiej i Długiej. Ale w świetle wzmianki podanej przez Wernickego, mówiącej o zbudowaniu jeszcze w XVI w. nowego budynku szkoły, nie jest to już takie oczywiste.

Dziedzic_Pruski - 2013-01-28, 21:32

Dalsze wiadomości na temat szkoły i dworu znajdują się w zlinkowanej wyżej topografii Wernera, na str. 158/ 343, pod odpisem epitafium Marcina Schmidta:

… an der Mittagsseite auf dem Kirchhof, an der Mauer steht dass alte steinerne Schulgebäude, daraus Anno 1569, den 10. Augusti die Schule gezogen, undt aufs fürstl. Gymnasium transferirt worden, Zeit hero war die Buchdruckerey darinnen, wie wohl es die Stadt nach diesem reparirte undt auf den Fall der Noth mit Schulstuben wiederumb versehen hat. Morgenwärts steht der Creutzhof, ein groß Gebäude, nunmehro auf der einen Seite mit Wohnungen der Prediger, auf der anderen mit feinen Gärten, auf der dritten mit einer Mauer und einem weiten Hof umgeben, in welchen man aus der Kirche hinter dem Altar durch ein hohen, bedeckten und gewölbten Gang über die Straße gehen kann. Vor Zeiten gehörte Kirch und Hof dem Orden der Creuzherrn mit dem Rothen Stern und behält daher den Nahmen Creutzhof (..)

Od południa strony, na kościelnym placu (cmentarzu) stara kamienna szkoły budowla stoi, z której Anno 1569, 10. sierpnia szkoła zabrana i do książęcego gimnazjum transferowana została. Odtąd ksiąg drukarnia tam była, mimo że miasto potem (tj. po wyprowadzce szkoły)(budowlę) naprawiło i na potrzeby przypadek izbami szkolnymi na powrót opatrzyło. Na wschód dwór krzyżowy stoi, budowla wielka, od strony jednej kaznodziejów mieszkaniami, od drugiej – ogrodami nadobnymi, zaś od trzeciej murem i dworem sporym otoczona, do którego z kościoła, zza ołtarza przez ganek wysoki, kryty i sklepiony przez ulicę (ponad ulicą) przejść można. Ongiś kościół i dwór zakonowi krzyżowców z czerwoną gwiazdą (w rzeczywistości joannitów) przynależał i dlatego nazwę dwór krzyżowy zachował (..)

anthropos - 2013-01-29, 18:44

Niestety, mimo kilku prób nie udało mi się otworzyć wspomnianego rękopisu F. Wernera. Nie wiem zatem, jak cytowany fragment ma się do epitafium wieloletniego burmistrza Brzegu Martina Schmidta. Czy pochodzi z XVII w., czy też jest autorstwa Wernera i pochodzi dopiero z wieku XVIII?

Znalazłem natomiast bardzo podobnie brzmiący, uwspółcześniony tekst, zamieszczony w książce Denkwürdigkeiten aus dem Leben der Herzogin Dorothea Sibylla von Liegnitz und Brieg (Brieg 1838) autorstwa Carla Augusta Schmidta.
Podaje on: "An der Mittagsseite stehet auf dem Kirchhofe das alte steinerne Schulgebäude, woraus 1569 den 10. August die Schule gezogen und auf das fürstliche Gymnasium versetzt worden ist. – Zeither war die Buchdruckerei darin, wiewohl es jetzt die Stadt von neuem ausgebessert und auf den Fall der Noth mit Schulstuben wieder versehen hat."

Dziedzic_Pruski - 2013-01-29, 20:00

Korzystanie z sieciowych zbiorów bibliotecznych wymaga zaistalowania dodatkowego oprogramowania dla plików w formacie DjVu, również dostępnego w sieci.

Oba teksty są niemal identyczne, zresztą tekst topografii Wernera nie jest chyba oryginalny, tylko stanowi przypuszczalnie kompilację różnych źródeł, bo są tam także pasaże z Lucaego. Zarówno tekst, jak i ryciny nie są wprawdzie wolne od błędów, ale stanowią mimo wszystko nieocenione źródło wiadomości o osiemnastowiecznym Śląsku.

anthropos - 2013-01-31, 22:43

Znalazłem ciekawą informację mówiącą o tym, że w 1529 r. obie konkurujące w Brzegu ze sobą szkoły, tj. kolegiacka i parafialna, zostały połączone. Powstała wówczas szkoła miejska (Stadtschule).
Dziedzic_Pruski - 2013-02-01, 21:49

W „Briegische Chronik ...” Schmidta znajdujemy informacje na temat ewangelickich szkół elementarnych w r. 1845 (te informacje podaje także częściowo Irrgang), których było wówczas w Brzegu 4:

1. Ewangelicka szkoła dla chłopców, we własnym budynku, wybudowanym w r. 1817 przy ul. Długiej, w r. 1845 liczyła 5 klas i tyleż samo nauczycieli.
2. Ewangelicka szkoła dla dziewcząt, również we własnym budynku, sąsiadującym bezpośrednio ze szkołą dla chłopców, zakupionym w tym celu przez miasto w r. 1809 za cenę 3 tys. talarów, w r. 1845 liczyła również 5 klas, 4 nauczycieli i 2 nauczycielki.
3. Miejska ewangelicka szkoła dla ubogich na krańcu ul. Garbarskiej, w budynku dawnej książęcej mennicy.
4. Szkoła ewangelicka na przedmieściu Nysańskim, we własnym budynku przy ul. Nowe Domy.

Z informacji podanych przez Irrganga wynika, że szkoła dla dziewcząt mieściła się w budynku dawnej szkoły farnej. Zastanawia jednak fakt kupna budynku. Być może chodziło o kupno od parafii, a może budynek został po prostu odkupiony. Irrgang podaje także, że budynek istniał jeszcze w latach 70-tych XIX w, gdyż w r. 1874 umieszczono tam przejściowo szkołę rolniczą, która zajęła później nowy budynek, w którym obecnie mieści się SP nr 5.

Dlasze wiadomości na temat brzeskiego szkolnictwa na początku XVI w. podane są w „Geschichtliche Ortsnachrichten ...” Schönwäldera, tom 2, na początku rozdziału poświęconego gimnazjum, od str. 307. Książka jest dostępna w sieci link.
Brak tam jednak informacji o okresie poprzedzającym reformację. Wiadomo, że joannici sprawowali prawa patronackie nad kościołem św. Mikołaja i że przy kościele działała szkoła farna. Zachodzi jednak pytanie, czy joannici sami prowadzili tę szkołę, czy też leżało to może w gestii parafii lub obstalowanego scholastyka, jak to miało miejsce w przypadku szkoły kolegiackiej. Nie ulega też wątpliwości, że zwłaszcza szkolnictwo znalazło się w centrum zawirowań, jakie wywołała reformacja.

Oto wspomniane wyżej wiadomości w skrócie:

Potrzeba poprawy sytuacji w szkolnictwie, wynikła w związku z ustaniem działalności zakonów i niepowodzeniem projektu szkoły kolegiackiej, skłoniła księcia Fryderyka II do połączenia szkoły farnej z kolegiacką, co miało miejsce we wrześniu 1529 r., by w ten sposób z dwóch miernych szkół utworzyć jedną dobrą. Szkoła mieściła się w budynku szkoły kolegiackiej, znajdującej się w miejscu późniejszego gimnazjum. Po 5 latach, w związku z rozwiązaniem kapituły tumskiej, szkołę przeniesiono do budynku dawnej szkoły farnej. Ponieważ tymczasem budynek ten był już za mały, a liczba uczniów stale rosła, magistrat postanowił podwyższyć go o jedno piętro, czego dokonano w r. 1547/ 58. Szkoła borykała się przez cały czas z trudnościami w związku powoływaniem nauczycieli, ich uposażeniem, a także rosnącą w dalszym ciągu liczbą uczniów. Spowodowane tym problemy finansowe skłoniły radę miejską do wystosowania suplikacji (petycji) do księcia - 15. czerwca 1559 r. - o przyznanie części dochodów kapituły na finansowanie szkoły (suplikacja przytoczona jest w całości). Książe długo zwlekał z odpowiedzią, ale gdy po kilku latach sytuacja protestantów zdawała się poprawiać, a we Wrocławiu powstało w 1562 r. gimnazjum św. Elżbiety, książę postanowił utworzyć gimanzjum również w Brzegu, przyznać mu dochody kolegiaty, a także własnym sumptem wznieść odpowiedni gmach.

Z topografii Wernera wynika, że w budynku dawnej szkoły farnej działała drukarnia, choć budynek został ponownie przystosowany do celów szkolnych, jako „rezerwa” w razie potrzeby. Widocznie taka potrzeba wystąpiła, skoro na początku XIX w. odnajdujemy przy ul. Długiej dwie ewangelickie szkoły. Trudno w tej chwili tylko powiedzieć, czy miało to miejsce jeszcze w czasach książęcych, cesarskich, a może związane jest ze strukturą organizacyjną szkolnictwa już w czasach pruskich, gdyż chodzi tu bez wątpienia o szkoły elementarne.

anthropos - 2013-02-02, 12:54

Szczegół z umieszczeniem w budynku szkoły farnej drukarni jest znaczący. Jednak takie właśnie przeznaczenie budynek ten mógł pełnić dopiero od 1609 r., kiedy w Brzegu powstała drukarnia Kaspra Siegfrieda (istnieją przypuszczenia, że drukarnia w mieście zafunkcjonowała już rok wcześniej). Ale bardzo możliwe, że jeszcze wcześniej budynek ten służył księgarni nakładczej dostarczającej książki dla nauczycieli i uczniów gimnazjum. Odpowiadałoby to również "zastępczej" funkcji szkolnej.
Warunkiem umożliwiającym założenie drukarni w Brzegu było otwarcie w roku 1569 książęcego gimnazjum przez Piastowicza Jerzego II. Z początku wystarczało pośrednictwo księgarza Melchiora Cyrusa, by zaopatrzyć nauczycieli w potrzebne książki. Gdy Cyrus w r. 1593 zmarł, funkcje te z nakazu książęcego objął Piotr Lindner. Z czasem jednak stosunki zaczęły ulegać komplikacji, gdy profesorowie i badacze brzescy podjęli starania о druk własnych prac. Zmuszało to ich do wysyłania rękopisów do drukarni Wrocławia, Nysy, Oleśnicy, Frankfurtu, a nawet Wenecji. Zorientował się w tym wrocławianin Herbert Nebeling i w 1597 roku rozpoczął starania u nowego księcia Joachima Fryderyka o pozwolenie założenia w Brzegu nadwornej drukarni. Rezultaty tych zabiegów nie są znane, najprawdopodobniej były jednak bezowocne, kiedy w roku 1602, po śmierci księcia, rada regencyjna postanowiła zaprosić na drukarza Jerzego Baumanna wrocławskiego. Gdy ten nie spieszył się z przybyciem, a następnie zmarł, zwrócono uwagę w 1609 r. na Kaspra Siegfrieda, który od ośmiu lat prowadził już drukarnię.

Dziedzic_Pruski - 2013-02-02, 22:00

Jak podaje Schmidt w "Briegische Chronik ...", Kacper Siegfried przybył do Brzegu z Nysy i swoją drukarnię otworzył przy ul. Mlecznej, w kamienicy, w której później mieścił się przytułek dla wdów parafialnych (tj. wdów i dzieci duchownych i nauczycieli). W r. 1621 drukarnię kupił August Gründer i znacznie ją powiększył i ulepszył - początkowo drukarnia posiadała tylko jedną prasę. Ten sam autor podaje też, że przytułek powstał w r. 1628. W związku z tym można wysnuć wniosek, że przeniesienie drukarni lub jej części mogło mieć miejsce w latach 20-tych XVII w.
anthropos - 2013-02-03, 02:05

Wydaje mi się, że w rzeczywistości chodzi o dwa różne budynki, o których źródła wspominają w kontekście lokalizacji dawnej szkoły farnej (joannitów). Schönwälder (Ortsnachrichten von Brieg und seinen Umgebungen..., Band 2) powołując się na Schickfussa, twierdzi, że Siegfried był pierwszym drukarzem brzeskim. Jego drukarnia znajdowała się w domu z frontem od ulicy Mlecznej, mieszczącym później dom dla wdów i dzieci pastorskich (Pfarrwittwenstifte). W połowie XIX w., tj. w czasach Schönwäldera, znajdował się tam teatr miejski. Z innych źródeł wiadomo, że budynek ten wcześniej mieścił szkołę dla dziewcząt, która wyprowadziła się w 1809 r. po wybudowaniu nowej siedziby na rogu ulic Długiej i Polskiej.
Nie sądzę, aby w tym właśnie budynku położonym między ulicą Mleczną a placem Kościelnym (pierwotnie były to dwie odrębne działki budowlane) mieściła się dawna szkoła farna. Miasto nie miało bowiem prawa własności do budynku parafii. Zaś dom wdów i sierot pastorskich utrzymywany był z funduszów miejskich. Opowiadam się raczej za lokalizacją dawnej średniowiecznej szkoły bądź przy ulicy Długiej, bądź Polskiej.

anthropos - 2013-02-03, 12:05

Fragment z pracy A. Peszko Wieże wiary... dotyczący poruszanej kwestii:

W bezpośrednim sąsiedztwie kościoła św. Mikołaja, w miejscu, w którym w 1905 r. wzniesiony został pomnik Marcina Lutra, stał budynek manufaktury Schegelscha. Inspektor więzienia (Zuchthausinspektor) Schegelsch w 1757 r. otrzymał od Rady Miasta dom dzwonnika należący do kościoła św. Mikołaja. Była to prawdopodobnie pozostałość budynku średniowiecznej szkoły miejskiej, którą Schegelsch rozbudował, otwierając w niej zakład rękodzielniczy. Do tego obiektu dokupił jeszcze podwórko o powierzchni 18 m kw. Wspomniany grunt był bardzo cenny, bowiem znajdowała się tu część cmentarza parafialnego, rozciągającego się od ulicy Mlecznej do ulicy św. Mikołaja. Pozostający poza obrębem zakładu karnego budynek manufaktury Schegelscha wraz z sąsiedztwem został zakupiony przez radę miasta za kwotę 300 talarów. W zachodnim skrzydle tego budynku początkowo rada miejsca czasowo umieściła klasę szkoły dla chłopców. Po przeniesieniu szkoły na ulicę Zollstrasse (obecnie Wojska Polskiego) w 1809 r. budynek dawnej małej fabryki Schegelscha został przemieniony na szkołę dla dziewcząt. Wprawdzie budynek został odkupiony przez Radę, jednak wraz z nim nabywający przejął obowiązek spłaty długów dawnego właściciela, którą obciążono teraz nowy zakład szkolny. Zakład był w stanie uzbierać 1180 marek, resztę zadłużenia w późniejszym czasie umorzyła gmina. Opisywany gmach stał do 1902 r., kiedy po rozbiórce istniejącej tu zabudowy powstał Plac Kościelny położony przy ulicy Długiej i południowej elewacji kościoła św. Mikołaja. W ostatnich latach swojej egzystencji obiekt służył jako przytułek dla ubogich.
W świetle planu miasta z 1860 r. można go bliżej zlokalizować jako obiekt opisany jako "Töchterschullekaliätsangel egenheit“. Okna szkoły dla dziewcząt wychodziły na budynek więzienia - co oznaczałoby, że był to budynek narożny. Stary budynek był przez długi czas pierwszym samodzielnym budynkiem szkolnym w śródmieściu.


Dla lepszej orientacji do tekstu został dołączony plan sytuacyjny przedstawiający lokalizację szkół wyznaniowych w sąsiedztwie brzeskiego kościoła św. Mikołaja.

Dziedzic_Pruski - 2013-02-03, 19:07

Kamienica przy ul. Mlecznej należała pierwotnie do Michała Scholza, pastora kościoła św. Mikołaja, który zapisał ją wraz z browarem i oficyną duchowieństwu i stanowi nauczycielskiemu z przeznaczeniem na wspomniany przytułek. Jego finansowaniu miały służyć czynsze z browaru i części budynków, użytkowanych inaczej. Na początku XIX w. budynki znajdowały się w bardzo złym stanie i fundacja została skapitalizowana, zaś wdowom i sierotom wypłacano zasiłek. Teatr miejski został wzniesiony w tym miejscu w latach 1821/22. Schmidt nie wspomina jednak, by mieściła się tam szkoła dla dziewcząt, co nie oznacza oczywiście, że jej tam nie było, choć autor – jako pedagog – chyba nie omieszkałby o tym wspomnieć. Ze cytowanej wcześniej pracy Irrganga wynika jednak, że początkowo obie szkoły znajdowały się w dawnym budynku szkoły farnej i że właśnie ten budynek miasto kupiło w r. 1809. Rok ów nie jest przypadkowy, gdyż na ten okres przypada reforma pruskiego szkolnictwa, przeprowadzona przez Humboldta. Wszystko wskazuje jednak na to, że dawna szkoła farna mieściła się na rogu ul. Długiej i Św. Mikołaja.
Cytat:
Wspomniany grunt był bardzo cenny, bowiem znajdowała się tu część cmentarza parafialnego, rozciągającego się od ulicy Mlecznej do ulicy św. Mikołaja.
Cmentarz nie rozciągał się od ul. Mlecznej, tylko granicy zabudowy tej ulicy, pokrywającej się z przedłużeniem ul. Zakonnic, widać to zresztą dobrze na wspomnianym planie sytuacyjnym. Cały plac przed BCK był zabudowany aż do r. 1945. Przed samym kościołem znajduje się jeszcze uliczka z krawężnikiem, będąca śladem tej zabudowy.
anthropos - 2013-02-04, 01:25

Istnienie ewangelickiej szkoły dla dziewcząt przy ul. Mlecznej jest poświadczone źródłowo. Wspomniana praca A. Peszko podaje (s. 243-244):
Rozdział szkół zajmujących dotychczas wspólne pomieszczenia klasowe nastąpił 7 stycznia 1793 r. w ten sposób, że dziewczęta zostały umieszczone w osobnych pomieszczeniach. Nowy lokal szkolny powstał jako Scholzeschen Fundationsgebäude przy ulicy Mlecznej.Był to obiekt, który w 1628 r. jako swoją własność pastor Michael Schultz z kościoła św. Mikołaja przekazał na rzecz biednych nauczycieli gimnazjum oraz wdów po pastorach. W tym właśnie gmachu w latach 1793-1809 funkcjonowała ewangelicka szkoła żeńska.
oraz dalej (s. 266):
W 1821 r. budynek szkoły dla dziewcząt kupił organista kościoła św. Mikołaja Arndt - który założył w nim teatr miejski.
Zob. tamże przypis 997.

Dziedzic_Pruski - 2013-02-04, 23:00

Coś tu się jednak nie zgadza, bo raz mowa jest o tym, że szkoła dla dziewcząt działała tam w latach 1793 - 1809, a drugi raz, że wyprowadzono ją stamtąd w r. 1821. Diariusz miejski podaje, że budynek fabryki Schlegela (w cytowanej pracy wystąpił błąd w nazwisku) zakupiono na szkołę dla dziewcząt 23. września 1809 r. za 3000 talarów. Schlegel zmarł 15. kwietnia tego samego roku w wieku 57 lat i wydaje się, że właśnie jego śmierć była pośrednią przyczyną przeniesienia szkoły do budynku przy ul. Długiej, a nie – jak sugerowałem wcześniej – pruska reforma szkolnictwa.

Fundacja Scholza nie była fundacją szkolną i nie służyła biednym nauczycielom, tylko wdowom i sierotom po duchownych i nauczycielach. Wydaje się, że szkoła dla dziewcząt została tam umieszczona przejściowo, z uwagi na trudności lokalowe, które ustąpiły wraz ze zwolnieniem budynku fabryki.

Podarowany przez Arndta w r. 1821 budynek przytułku przy ul. Mlecznej był zrujnowany i został rozebrany. W jego miejscu stanął nowy budynek teatru miejskiego, przypuszczalnie według projektu młodszego Langhansa.

anthropos - 2013-02-05, 00:54

Trochę oddalamy się od zasadniczego wątku, ale nie sądzę, aby było to ze stratą. :)
Szkoła dla dziewcząt została umieszczona w 1793 r. w kamienicy przy ul. Mlecznej nie tylko z powodu trudności lokalowych. Była to bowiem placówka nowo powstała, a swe istnienie zawdzięczała inicjatywie Ernsta Gottlieba Glawniga, od 1790 r. nadzorującego szkolnictwo ewangelickie w Brzegu.
Autor publikacji Wieże wiary istotnie popełnił kilka pomyłek, pisząc o szkołach brzeskich. Szkoła dla dziewcząt nie została przeniesiona do budynku przy ul. Długiej w 1821 r. Zresztą sam w innym miejscu stwierdził, że szkoła przeniosła się do przebudowanego budynku po manufakturze Schegela w 1809 r. Inna pomyłką jest upatrywanie w osobie Arndta - "założyciela teatru miejskiego". Faktem jest, że kupił on nieruchomość przy ul. Mlecznej, którą przekazał miastu pod przyszły budynek teatru.
Przy okazji, Arndt był wcześniej nauczycielem ewangelickiej szkoły na Przedmieściu Nyskim, potem szkoły dla dziewcząt, aby ostatecznie zostać organistą w kościele św. Mikołaja. W 1827 r. obchodził jubileusz 60-lecia pracy na rzecz parafii. Warto uzupełnić zapis o tej postaci o brakujące imię - Christian.

Fundacja M. Scholza (nie Schulza - jak podaje A. Peszko) nie była fundacją szkolną i nie dotyczyła biednych nauczycieli. Zapis testamentu duchownego z 1618 r. podaje Schönwälder w 3 tomie Die Piasten zum Briege, s. 39.

O budynku brzeskiego teatru informuje publikacja Bernda Vogelsanga Theaterbau in Schlesien (jest to tom 2 edycji: Funde und Befunde zur schlesischen Theatergeschichte). Co ciekawe, powiela ona błąd związany z joannitami, który pojawił się i w powyższym wątku. Autor pisze bowiem (s. 94):
Das gesamte Areal war der ehemalige Kreuzhof der Johanniter. An Stelle des Theaterbaus stand ein 1618 von Pastor Michael Scholz gestiftetes Pfarr- und Schullehrerwitwenstift. Das im Laufe der Jahre baufällig gewordene Haus wurde 1821 von dem Organisten Arndt erworben, abgerissen und an seiner Stelle das Theater aufgeführt.

anthropos - 2013-02-09, 11:48

Podsumowując wcześniejsze rozważania fragment z publikacji Brzeg: dzieje, gospodarka, kultura, pod red. W. Dziewulskiego. Uporządkuje on nieco obraz. Z poniższego omówienia wynika, że szkoła farna kilkakrotnie były przenoszona, a sam budynek (o ile był to wciąż ten sam) ulegał licznym przebudowom. Nie można wykluczyć, że lokalizacja tej szkoły pozostawała niezmienna. Prof. Dziewulski twierdzi, że mieściła się ona na cmentarzu (a raczej przy cmentarzu) kościoła św. Mikołaja. Nie jest natomiast jasne, czy cmentarz ten znajdował się od północnej czy i od południowej strony świątyni.

Jedyną szerzycielką oświaty w Brzegu była przez długi czas szkoła parafialna, powstała po lokacji. Nadany między rokiem 1280 a 1289 przywilej Henryka IV postanawiał m.in., że powołanie nauczyciela należy do wspólnej kompetencji proboszcza i rady miejskiej; miano tego dokonywać co rok lub w razie potrzeby częściej. W szkołach parafialnych obowiązywał niższy program nauczani, tzw. trivium (gramatyka, dialektyka i retoryka). W praktyce uczono z reguły czytania i pisania, śpiewu kościelnego, najważniejszych modlitw, wyznania wiary, 7 psalmów pokutnych, prymitywnej łaciny i umiejętności redagowania dokumentów urzędowych i listów. Szkoła miejska mieściła się w budynku na cmentarzu przykościelnym. W roku 1369 powstała przy kościele św. Jadwigi druga szkoła zwana „tumska” (na miejscu późniejszego gimnazjum). Dowiadujemy się również z pewnego dokumentu, że w roku 1398 szkoła miejska, zwana wtedy Mikołajską, miała oprócz rektora paru nauczycieli (socii). Można stąd wnioskować, że szkolnictwo elementarne rozwijało się w Brzegu pomyślnie, ale niebawem ciężkie czasy (nieobecność dworu książęcego, klęski żywiołowe, oddanie miasta w zastaw), sprawiły zapewne, że obydwie szkoły wegetowały. W roku 1529 Fryderyk II połączył je i ulokował przy kościele Św. Jadwigi; uczyli dwaj nauczyciele byłej szkoły miejskiej oraz scholastyk tumski. W roku 1454 kanonik wrocławski Tempelfeld i jego siostra przeznaczyli swój dom w Brzegu przy ulicy Długiej na szpital i mieszkanie dla ubogich uczniów z obydwóch szkół. Nadzór nad szpitalem i opiekę nad chorymi miała sprawować nieposzlakowana starsza kobieta pod kontrolą rady miejskiej i członków dozoru kościoła farnego. Szpital ten powstał dopiero w roku 1464. Ubodzy uczniowie śpiewali przed domami mieszczan i otrzymywali za to jałmużnę w postaci chleba i datków pieniężnych; w określonych terminach zaopatrywano ich w ubranie i obuwie za pieniądze z z dochodów fundacji pobożnych. W roku 1520 w szkole miejskiej dobudowano piętro ze strychem, zaś dla nauczyciela zbudowano nową izdebkę i ustawiono w niej piec kaflowy. W roku 1534 po rozwiązaniu kapituły tumskiej miasto ponownie przeniosło swą szkołę do dawnego lokalu, książę zaś zarządził, aby kasa tumska przyczyniała się do kosztów utrzymania dwóch nauczycieli. W roku 1544 rada miejska prosiła księcia o nadanie nauczycielowi miejskiemu kanonikatu tumskiego, gdyż podniesienie w ten sposób jego dochodów pozwoli na zaangażowanie nauczyciela o lepszych kwalifikacjach; do prośby tej książę się przychylił. Ponieważ liczba uczniów wciąż wzrastała, burmistrz Szymon Rokita kazał w roku 1547 podwyższyć budynek o jedno piętro; przebudowy dokończyli w następnym roku dwaj budowniczowie włoscy. W tym samym czasie zwiększono liczbę nauczycieli do trzech. Mnożyły się również niezalegalizowane szkoły pokątne, w których uczono czytać i pisać. Szkoła miejska w Brzegu miała charakter szkoły łacińskiej i stała na wysokim poziomie; jej absolwenci odznaczali się dobrą znajomością łaciny, co łączyło się wówczas z pojęciem człowieka wykształconego. W roku 1559 magistrat zwrócił się do Jerzego II z prośbą o stały zasiłek z dochodów byłej kapituły, gdyż liczba uczniów wzrosła do takiego stopnia, że powstała potrzeba zaangażowania 6 lub więcej nauczycieli. Książę jednak zwlekał z odpowiedzią, gdyż nosił się z myślą założenia w Brzegu szkoły wyższej rangi — gimnazjum na wzór istniejącego od roku 1530 w Złotoryi sławnego zakładu Trotzendorfa. Projekt ten znalazł zrozumienie w kierowniczych kołach miasta, które zdawały sobie sprawę z tego, że taka szkoła będzie przyciągała protestantów z sąsiednich krajów słowiańskich i rozsławi miasto nie tylko na Śląsku, ale i poza jego granicami. W roku 1564 rozpoczęto pracę nad budową zakładu, w następnym roku miasto zobowiązało się pokryć połowę kosztów, zaś w roku 1569 budynek oddano do użytku. 10 sierpnia 1560 roku nastąpiła przeprowadzka do gmachu gimnazjum szkoły miejskiej, zatrudniającej od 1563 roku 6 nauczycieli.

Dziedzic_Pruski - 2013-02-09, 12:59

anthropos napisał/a:
Nie jest natomiast jasne, czy cmentarz ten znajdował się od północnej czy i od południowej strony świątyni.
Cmentarz znajdował się wokół kościoła. Opisano to w topografii Wernera, w zdaniu poprzedzającym cytowany tu już opis szkoły:

Es umfängt die Kirch ein weiter Kirchhof, welchen an der Morgen und Abendtseite eine starke Mauer, an der andern Seite über die hindern Häuser von der Pauli und Milchgasse beschließen, an der Mittagsseite auf dem Kirchhof steht das alte steinerne Schulgebäude …

Kościół rozległy cmentarz okala, który od rana (wschodu) i wieczoru (zachodu) strony mur silny , a od drugiej strony domy tylne (oficyny) Pawłowskiej i Mlecznej ulicy zamykają, od południa strony stary, kamienny szkoły budynek stoi …

Gdy na początku lat 70-tych wykopano od strony ul. Długiej dwa baseny przeciwpożarowe, znaleziono tam liczne kości ludzkie. Pochówków na przykościelnym cmentarzu zaprzestano w r. 1775, gdy zakazało tego królewskie rozporządzenie.

anthropos - 2013-02-10, 17:50

W związki z 900-leciem funkcjonowania zakonu joannitów warto przybliżyć obecność szpitalników św. Jana Jerozolimskiego w Brzegu i jego okolicach. Jednym z najbardziej znanych uczniów szkoły prowadzonej przez brzeskich joannitów był prawdopodobnie (sam fakt nie został dotąd w pełni potwierdzony) był Bartholomäus Stein znany również jako Barthel Stenius.
alemardecor - 2013-02-11, 12:52

bardzo ciekawa historia
anthropos - 2013-02-12, 19:03

Postać Steniusa (Sthenusa) powinna być znana każdemu brzeżaninowi interesującemu się historią swego miasta. I to nie tylko z racji jego pochodzenia (podpisywał się jako "Bregensis"), ale również z powodu jego znaczącego wkładu w historię kultury Śląska.

Urodził się on w 1476 lub 1477 r. w Brzegu z rodziców Georga i Anny, pochodzących z Byczyny. Ojciec zajmował dość znaczącą pozycję, był wieloletnim rajcą i burmistrzem Brzegu. Bartłomiej Stenius uczęszczał prawdopodobnie do szkoły prowadzonej w mieście przez joannitów. W 1495 r. zapisał się na semestr wiosenny fakultetu filozofii w Akademii Krakowskiej. Tam też uzyskał stopień bakałarza, a następnie magistra. Kształcił się ponadto w Wiedniu i Wittenberdze, był też wykładowcą oraz rektorem szkoły katedralnej we Wrocławiu (od 1501 r.). W 1510 r. objął w Lipsku pierwszą w Niemczech uniwersytecką katedrę geografii. Należał do pierwszego pokolenia śląskich humanistów, a zasłynął dzięki łacińskiemu opisowi topografii Śląska i miasta Wrocławia. Dzieło to znane jedynie z kopii rękopiśmiennych, po raz pierwszy zostało wydane drukiem w 1722 r., a jakiś czas temu i w polskim przekładzie.

Jego związki z zakonem joannitów nie ograniczyły się do lat szkolnej nauki. W 1512 r. ciężko zachorował i dojście do zdrowia zawdzięczał pobytowi w szpitalu klasztornym joannitów. Po powrocie na Śląsk podjął decyzję o wstąpieniu do zakonu i przyjęciu święceń kapłańskich. Dokonał tego w joannickim kościele pw. Bożego Ciała we Wrocławiu. Objął następnie probostwo w podwrocławskim Turowie. gdzie prawdopodobnie zmarł około 1520 r.

Innym wątkiem łączącym go z brzeskimi joannitami było epitafium, które ufundował po śmierci obojga rodziców w 1484 r. Zostało ono umieszczone z woli fundatora w brzeskim kościele św. Mikołaja. Niestety nie zachowało się ono do naszych dni. Napis na tablicy epitafijnej brzmiał:

Vestibulum hoc, ubi stilla rigat delapsa superne,
Ossa duplex gemini corporis urna tegit.
Anna Steni coniux noti pietate Georgi,
Post obitum charo nunc quoque nuncta viro est.
Filius M. Bartholomaeus Stenius Parentibus F.F. 1484.

anthropos - 2013-02-14, 13:08

Wedle Kunischa, wrocławskiego historyka z początków XIX w., napis grobowy w pełnej treści brzmiał:

Georgio Stheno, functo aliquando civium urbis huius magisterio: Annae, unamini eius coniugi, primori feminae, charissimis parentibus: multo ante mortus anno a nato Christo 1484 Magister Bartholomaeus, pius filius, solus e multis superstes, hoc restituit monumentum a. 1512.

anthropos - 2013-02-15, 11:49

Muszę zweryfikować poprzedni zapis dotyczący biografii Bartłomieja Stenusa. Pierwszym wykładowcą geografii na uniwersytecie niemieckim został on nie w Lipsku, ale w Wittenberdze. Miało to miejsce w 1509 r. W Lipsku przebywał on w drodze powrotnej na Śląsk w 1512 r. Nie jest też pewne, czy pobyt w joannickim hospicjum nie miał miejsca już we Wrocławiu.
Opierałem się na haśle biograficznym Steniusa w leksykonie biograficznym Niemcy górnośląscy w oprac. Łukasza Kusia. Jednak gruntowniejszym opracowaniem zagadnienia jest wstęp autorstwa prof. Rościsława Żerelika, zamieszczony w Bartłomieja Steina renesansowe opisanie Wrocławia.
Stamtąd pochodzi następujacy cytat:
W 1514 r. otrzymał pełne święcenia kapłańskie i został pełnoprawnym członkiem zakonu [tj. joannitów - przyp. moje]. Dwa lata później był plebanem w należącej do joannitów wsi Turów koło Wrocławia. Na wiosnę 1521 r., ze względów zdrowotnych, zrzekł się turowskiego plebaństwa. Zmarł ok. 1523 r., być może już pod koniec 1521 r. Żył około 45 lat.

anthropos - 2013-02-17, 00:03

...
Dziedzic_Pruski - 2013-02-20, 20:41
Temat postu: jeszcze o szkole
W pracy „Brieg, Bauten erzählen …“ (Brzeg, budowle mówią …) Dorothea Tscheschner podaje, że (pra)starą szkołę przed kościołem św. Mikołaja rozebrano w r. 1902. Informacja ta dotyczy ustawienia tam pomnika Lutra w r. 1905. Nie wynika z niej jednak jednoznacznie, czy chodzi o budynek narożny, czy sąsiedni, zakupiony w r. 1809 i czy w miejscu tego właśnie budynku stanął pomnik. We wspomnianej pracy występują pewne nieścisłości. Można jednak przyjąć, że w początku minionego wieku zaczęto widocznie porządkować bezpośrednie otoczenie kościoła.
Dziedzic_Pruski - 2013-07-15, 21:10
Temat postu: Jeszcze o dworze krzyżowym.
Poniżej kilka zdjęć dla lepszego zobrazowanie położenia dawnego dworu krzyżowego. Na trzecim zdjęciu widoczna jest dolna partia północno-wschodniej ściany prezbiterium. Jak wynika z ryciny z XVII w., znajdował się tam ganek łękowy, łączący prezbiterium z dworem, biegnący nad ulicą św. Mikołaja. Na murze widoczna łata z cegły maszynowej. Możliwe, że tam znajdowało się wejście na ganek, zamurowane po rozbiórce tego ostatniego, co miało miejsce być może dopiero po sprzedaży dworu.
Dziedzic_Pruski - 2014-02-18, 20:05
Temat postu: Jeszcze o szkole.
Dalsze wiadomości o dawnej szkole znajdują się w pracy „Aus der Vergangenheit der evangelischen Kirchengemeinde Brieg“ (Z przeszłości ewangelickiej gminy kościelnej w Brzegu), Otto Lorenz, Brieg 1885, ostatnio dostępnej w sieci.

„Stara kamienna budowla szkoły”, jak mówi o niej Lucae, w południowo-wschodniej części placu przykościelnego/ cmentarza, była pierwotnie przypuszczalnie szkołą kościelną, służącą kształceniu duchownych. W najstarszych wiadomościach z „Dokumentów ...” Grünhagena (chodzi o pracę „Urkunden der Stadt Brieg, urkundliche und chronikalische Nachrichten über die Stadt Brieg, die dortigen Klöster, die Stadt- und Stiftsgüter bis zum Jahre 1550: Namens des Vereins für Geschichte und Alterthum Schlesiens herausgegeben von Carl Grünhagen“ (Dokumenty miasta Brzeg, dokumentalne i kronikarskie wiadomości o mieście Brzeg, tamtejszych klasztorach, dobrach miejskich i kolegiackich – do r. 1550: wydane przez Carla Grünhagena w imieniu Towarzystwa Historii i Starożytności Śląskich) określana jest jako „szkoła św. Mikołaja/ Mikołajska“ lub szkoła na farze (1398, 1520), nauczyciel – jako „szulmistrz farny” lub „szulmistrz w kościele farnym” (1418, 1495), zaś wychowankowie – jako „uczniowie z kościoła farnego św. Mikołaja” (1494). Szulmistrz był równocześnie urzędnikiem kościelnym, odpowiedzialnym za śpiew kościelny i dlatego w r. 1534, oprócz uposażenia należnego duchownym, komtur Brzegu i Łosiowa wypłacił mu 12 guldenów rocznie, zaś istniejąca jeszcze dziś wspólnota urzędów kantora i gimnazjalnego nauczyciela śpiewu bierze się właśnie stąd. Ponieważ gmina miejska była tożsama z kościelną (przed rekatolizacją po wymarciu Piastów), szkoła kościelna stała się miejską szkołą łacińską i dlatego w r. 1520 miasto urządziło szulmistrzowi nowę izbę etc., zaś w 1547 wybudowała mu dom (lub jego część, wg. Lucaego tylko piętro). W latach 1529 – 34 szkoła była częścią książęcej szkoły tumskiej, a w r.1569 wraz ze szkołą tumską przeniosła się na zawsze w uroczystym pochodzie z udziałem 6 nauczycieli, w tym kantora i organisty, do nowo wzniesioniego, książęcego gimnazjum. Jak podaje Schönwälder (..); w budynku szkoły mieszkali także kapelani. W w. XVII wschodnią część (budynku) szkoły miejskiej zamieszkiwał dzwonnik, zaś w pozostałej części mieściła się miejska drukarnia, a według rachunku z lat 1657/58, także znajdujący się wcześniej naprzeciw przy ul. Długiej szpital dla uczniów. „Lożament dzwonnika” (1644 (..)) ze stajnią i pompą utrzymywał kościół, przejściowo także zachodnią część budynku. W innych czasach cały budynek utrzymywało miasto; przy odbiorze rachunków za r. 1717/ 18 (..) w związku z tym rozgardiaszem wynikła „dysputa”, w wyniku której rada miejska zadecydowała, że dzwonnicówka, przynależąc kościołowi, musi być przez kościół utrzymywana w odpowiednim stanie budowlanym (technicznym), podczas gdy reszta budynku, jako że na koszt miasta wzniesiona, jemu też przynależy. W r. 1747 założono tam fabrykę, a dzwonnikowi kamlarnia przyznała w zamian 57,60 marek na czynsz. Z tego powodu rządcy kościoła nie chcieli dalej opłacać składek na ubezpieczenie pożarowe (..). Jednak już w r. 1756 kościół przeprowadzał prace budowlane przy dzwonnikówce, zaś samo określenie „dzwonnicówka” pojawia się w rachunkach aż do r. 1871, choć w odniesieniu do utrzymania dzwonów. Gdy w r. 1757 rada (miejska) zamierzała sprzedać dom dzwonnika inspektorowi cuchthauzu, Schlegelowi, na fabrykę, rządcy kościoła sprzeciwili się uszczupleniu tego pia causa (zbożnego celu), gdyż rzeczony dom był częścią kościoła i dworu Krzyżowego, odstąpionych w r. 1582 burmistrzowi, rajcom i gminie ewangelickiej (!). Nie mogli jednak zapobiec temu, że w r. 1761/62 dom został wystawiony na sprzedaż za cenę 1500 marek, które wpłynęły do kasy miejskiej (..), a Schlegel wpłacił do kasy kościelnej jedynie 264 marki za „18 stóp kwadratowych długości i szerokości” od cmentarza do pomieszczenia fabryki od strony dziedzińca. W r. 1809 miasto odkupiło budynek i przeniosło tam założoną 16 lat wcześniej przez Glawniga szkołę dla dziewcząt. Pozostałą (zachodnią) część budynku już od dłuższego czasu użytkowano jako szkołę dla chłopców (p. Kronika Brzeska Schmidta (..)). W r. 1809 część cmentarza otoczono płotem, zaś w r. 1817 kolejną, od strony dziedzińca szkoły dla dziewcząt, w celu osiągnięcia wspólnej linii zabudowy, z zastrzeżeniem zwrotu, gdyby kościół miał potrzebować placu lub budynek nie miałby już należeć do miasta i nie był użytkowany jako szkoła (..).

W r. 1784 odebrano kościołowi zachodnią część placu/ cmentarza przy ul. Długiej, gdy w związku ze wzniesieniem przytułku dla obłąkanych przy domu pracy (na wschód od cmentarza), znajdujący się tam „mały dom duszny” został rozebrany i wzniesiony na nowo na koszt państwa na „pustym placu” cmentarza (kościoła) św. Mikołaja (..). Za plac ten kościół nie otrzymał nawet feniga. W r. 1822 rządcy kościoła sprzedali organiście Arndtowi 3 ½ prętów kwadratowych w zachodniej części za 300 marek, w celu osiągnięcia wspólnej linii zabudowy z wówczas miejskim teatrem i domem spotkań towarzyskich, wzniesionym przez Arndta w miejscu przytułku dla wdów Michała Scholza.

W zbiorach cyfrowych Instytutu Herdera znajduje się zdjęcie sprzed r. 1902, na którym w skróconej perspektywie widoczna jest zabudowa północnej pierzei ul. Długiej od ul. Św. Mikołaja (dziś Polskiej). Dawna szkoła mieściła się właśnie tam. Okno z kratami i następny, biały budynek na pierwszym planie to jeszcze cuchthauz.

Dziedzic_Pruski - 2014-03-03, 12:23
Temat postu: Jeszcze o dworze Krzyżowym.
W cytowanej w uprzednim przyczynku książce znajdujemy także niezwykle interesujące informacje nt. dworu Krzyżowego i jego historii, którym poświęcony jest osobny rozdział. Przytoczmy go w całości!

III Mieszkania urzędowe przy kościele farnym

Przypuszczalnie już od samego początku istnienia najstarszego kościoła, 700 lat temu, należała doń także granicząca od wschodu plebania, którą od r. 1284 użytkował zakon joannitów (..), w r. 1441 określana jako jego kuria. W domumencie rachunkowym z r. 1573 mowa jest o „dworze komendy” i „dworze komtura”. Komenda, komturia lub komandoria oznaczała pierwotnie powierzone czasowo osobie trzeciej dochody kościelne, zaś komtur – tęże osobę. Jednakże w dokumencie scedowania (kościoła z przyległościami miastu i gminie ewangelickiej) z r. 1582 mowa jest już o „dworze Krzyżowym”. Według Glawniga, nazwy tej zaczęto używać w r. 1577, gdy urządzono tam mieszkania dla wszystkich duchownych, a nie – jak dotąd - jedynie komtura, już wówczas zwanego proboszczem. O ile w „Dokumentach ...” Grünhagena o „dworze Krzyżowym” mowa jest już od r. 1419, to jest to zapewne spowodowane niedosłowną interpretacją. Nazwa „dwór Krzyżowy” nie kryje w sobie jakiegoś głębszego znaczenia i pochodzi od krzyża joannickiego, umieszczonego nad wejściem (..). Zachowując wierność tej nazwie, krzyż umieszczono przy wejściu jeszcze w r. 1838.

W dawnych czasach plebania obejmowała spory areał. W r. 1542 w ogrodzie komtura przed bramą Opolską powstał nowy cmentarz, zaś około r. 1573 do komendy należały jeszcze liczne ogrody, w r. 1383 jeden z nich znajdował się przed bramą Małujowicką (..), poza tym 3 łany roli, zwane „łanami komturskimi” – za miastem, w Brzeskiej Wsi. W wyniku scedowania miasto utraciło w r. 1582 ten kościelny widmut (..). Według Schönwäldera, w miejscu dziesiejszego cuchthauzu znajdowały się dawniej zabudowania gospodarcze, a mianowicie owczarnia. Jeszcze w latach 1671/ 72 nieopodal bramy Starobrzeskiej u wlotu ul. Długiej, gdzie zgodnie z (kościelną) księgą zmarłych z r. 1695 miała się znajdować zrujnowana, wysoka wieża, miano w „zupełnie dzikim miejscu” postawić nową szopę, co świadczyłoby o przynależności tego gruntu do dworu Krzyżowego. Bliżej ul. Długiej, naprzeciw cmentarza/ placu kościelnego już w r. 1419 stał od wschodu „dom duszny”, dopiero później zwany małym, zaś dalej na wschód, aż do murów miejskich – jeszcze przed r. 1650, ale po 1625 - „duży dom duszny” (w obu przypadkach chodzi o przytułki dla wdów i sierot, przymiotnik „duszny” pochodzi od dusz, a nie duchoty :wink: ). Oba przytułki graniczyły od północy z terenem plebanii, zaś ich położenie, a także okoliczność, że były zarządzane przez tych samych rządców – mały wraz z kościołem farnym, a duży z kościołem św. Trójcy - pozwala przyjąć, że były to pierwotnie instytucje kościelne, zlokalizowane na terenie należącym do dworu Krzyżowego.

Lucae (1683) mówi o dużej budowli, obejmującej od jednej strony (od zachodu i południa) mieszkania kaznodziejów, od drugiej (od wschodu) ogrody, od trzeciej (od północy) mur i dziedziniec. Szczegóły przedstawione są na planie z r. 1854. Naprzeciw kościoła, wdłuż ulicy (św. Mikołaja, dziś Polskiej) ciągnął się niezmieniony do dziś (tj. do r. 1885), długi budynek z mieszkaniami drugiego i trzeciego duchownego oraz kantora. Szeroka brama wjazdową i wąskie przejście na południowym krańcu prowadziły na dziedziniec (patrz kolorowana pocztówka zamieszczona poniżej). Mniej więcej w połowie skrzydła południowego znajdował się niewielki ogródek, a dalej w głębi dziedzińca – (wolnostojący) dom pastora (tj. pierwszego duchownego). Około jedną trzecią parceli zajmowały od wschodu cztery ogrody o długości 240 stóp, odgrodzone balami i szopą, zaś od r. 1800 murem, oddzielone od siebie również balami, a od murów miejskich – wąską ścieżką. Środek dworu Krzyżowego – aż do wygiętego muru granicznego domów ul. Pawłowskiej (Dzierżonia) - tworzył rozległy dziedziniec. Na środku dziedzińca stała rozebrana w r. 1818 pralnia i piekarnia, a do r. 1770 łaźnia z kilkoma komorami maglowniczymi. Wszyscy czterej mieszkańcy mieli swoje komórki na drewno, kurniki na drób, obory na świnie i bydło, szopy na wozy, a poza tym każdy posiadał w ogrodzie własny domek letni (był to więc nie tyle dwór, co cały majdan). Domek proboszcza był do r. 1794 masywny, obity płótnem i pomalowany; w r. 1751 zużyto do tego 70 łokci płótna. Były tam też rusztowania na winną latorośl, a w latach 1822 i 1827 diakon Ander – jak się zdaje - własnoręcznie pomalował planki i drewnianą szopę. Zaopatrzenie w wodę zapewniał tzw. rząp, tj. zbiornik wody zaopatrzony w pompę, odnawiany jeszcze w r. 1841, a do r. 1770 nie brakowało nawet zbiornika i koryt na ryby. Od r. 1669 była studnia z abisynką (rodzaj pompy), od 1773 z „pompą”. Mimo że w r. 1744 studnia była czyszczona przez wsypywanie 6 funtów soli kamiennej co ćwierć roku, to jednak w r. 1789 szczycono się tym, że daje najlepszą wodę i uzbierano na jej konserwację 234 marki. Ponieważ zaś ze studni korzystali wszyscy, w r. 1823 została przejęta jako studnia publiczna. Powodem do zadowolenia nie była jednak obfitość wody w piwnicach. Z tego powodu w r. 1680 i później zakładano tam studzienki i pompy. W r. 1767 jeden z rządców kościoła wytknął „grzecznie niegrzecznie”, że duchowni nie zadbali zawczasu o wypompowanie wody z piwnic. Już przed r. 1770 istniały glejty wodne (chodziło przypuszczalnie o rodzaj ubezpieczenia), za które trzeba było uiścić opłaty – najpierw urzędowi grodzkiemu, później kamlarni.
„Salva venia”, czyli „za przeproszeniem”, jak w rachunkach regularnie tytułowano wywóz nieczystości, był wtedy jeszcze większą udręką niż dziś. Opróżnianie wychodka, później wygódki i sekretnego pokoju było powinnością i przywilejem kata, który pobierał za to taksę w wysokości 30 fenigów za balię po 3 kubły, przy czym „człowiek od nas” zapisywał liczbę balii. W r. 1715 kat domagał się już 40 fenigów, a do tego jeszcze okowity i piwa (cwaniaczek :wink: ) argumentując, że robi to tylko z poczucia obowiązku. Gdy jednak po 4 razach rządcy przekazali rzecz pewnemu kmieciowi z Hermanowic (Skarbimierza), kat wystosował długie i cierpkie jak ocet pismo, w którym uskarżał się, że tym sposobem przyjdzie mu w końcu zdechnąć z głodu wraz z żoną i dziatkami, dzięki czemu w końcu doszedł swoich praw. Ponieważ musiał się przy tym częściowo troszczyć nawet o ludzi z Wrocławia, przyznawano mu, wprawdzie za każdym razem pro nunc (jednorazowo) mały datek, a od r. 1636 pół ósmaka piwa, a nadto cztery dzbany piwa dla pachołków, później jeszcze za każdym razem garniec okowity. Należności za te usługi – zwykle wywożenie (rocznie) 300 do 400 balii za łączną sumę 185 marek, są zapisane w rachunkach z lat 1636, 1684, 1690, 1709, 1715 i 1717. Mimo braku części rachunków między r. 1636 i 1684, wobec rzadkiego do r. 1715 opróżniania dołów ustępowych nie mogą dziwić tak częste wówczas zarazy. Do r. 1730 doły ustępowe nie były nawet wymurowane, a podczas zarazy w r. 1634 na ulicy pod oknami kapelanów (diakonów) uzbierało się tyle gnoju, że nie mógł już spływać rynsztokiem i trzeba było potem wywieźć 73 fur (nieczystości) – takie były zatem obyczaje w starych, dobrych czasach.

W zabudowaniach dworu Krzyżowego znajdowały się następujące pomieszczenia: W wolnostojącym domu pierwszego duchownego, zwanym w różnych czasach superintendenturą lub probostwem – na dole duża izba lekcyjna, izba, gabinet, kuchnia z piecem do pieczenia; na piętrze – trzy izby, gabinet i kuchnia w sieni; w r. 1746 urządzono jeszcze izbę w zachodnim szczycie i schody, a pastor przejął połowę kosztów. W długim budynku od strony ulicy były trzy mieszkania, każde z osobnym wejściem z dziedzińca. W południowej części mieszkał pierwszy (archi)diakon, w środkowej drugi, a w północnej – kantor. W każdym mieszkaniu była kuchnia na dole i na górze. U pierwszego diakona były na dole izba lekcyjna, izba i sklep (tj. sklepione pomieszczenie), na górze zaś 4 izby, w tym jedna „zimna”, nad bramą wjazdową. Drugi diakon i kantor mieli po dwie izby na dole i na górze, a na strychu komorę dla „sługi” (1677/ 78). W r. 1736 ówczesny kantor dobudował do domu altanę od strony dziedzińca, zamiast wcześniejszego okapu, zaciągając przy tym trudne do wypełnienia zobowiązanie stałego utrzymywania jej w należytym stanie; 30 lat później rządcy musieli postawić nową. W r. 1833 kantor otrzymał tytułem odszkodowania 120 marek rocznie, a jego mieszkanie zostało zajęte przez nowo powołanego subdiakona, którego urząd połączono w r. 1841 z urzędem kaznodziei w kościeje św. Trójcy; diakon Fabian zamienił zatem mieszkanie na stare, a zwolnione wynajął kantor za 120 marek (rocznego) czynszu, tracąc jednak mieszkanie służbowe (tj. prawo do takiego mieszkania). Sufity izb były wykonane z belek i desek, dachy były masywne. Jeszcze dziś można ocenić na podstawie zachowanych zabudowań, jak daleko ich standard odbiegał od wymagań stawianych nowym plebaniom. Między mieszkaniami pierwszego i drugiego diakona znajdował się korytarz prowadzący do tzw. krużganku – przerzuconego nad ulicą ganku, prowadzącego do kościoła, za ołtarz, którym duchowni mogli niepostrzeżenie przechodzić do kościoła. Ganek ten rozebrano dopiero w r. 1853 (..).

W r. 1747 w związku z powtarzającymi się włamaniami i kradzieżami, musiał zostać zatrudniony stróż. Wobec częstych pożarów, stróżów zatrudniano już wcześniej. W XVII w. płacono rocznie 7,20 marek kominiarzowi, by ochoczo wymiatał kominy i przynajmniej cztery razy do roku doglądał, aby w dworze Krzyżowym, dzwonnicówce i mieszkaniu polskiego proboszcza nie wystąpiło niebezpieczeństwo pożaru. W r. 1747 budynki były ubezpieczone na sumę 3900 marek, w 1758 – na 4100 marek, a później już wcale (..).

Utrzymanie tego „lożamentu” było finansowane z kasy kościelnej i obejmowało nawet pojedyncze przedmioty gospodarstwa domowego, jak np. maglownice (do r. 1843), ławy, taborety, krzesła, stoły, szafy itp. Za każdym razem, gdy duchowni awansowali w hierarchii, wiązało się to także z „awansem” mieszkaniowym i powodowało zakrojone na szeroką skalę prace, co w XVII w. powodowało koszty dochodzące do 660 marek, zaś w latach 1794/95 – 1200 marek. Poza tym roczne wydatki oscylowały między 50 a 350 markami; w r. 1750 na remont dachów wydano 1710 marek. Od r. 1779/80 przez następnych 17 lat roczne wydatki wynosiły średnio 301 marek, wcześniej i później zawierały się w kosztach robót budowlanych. Jak donosił inspektor budowlany Gneisenau, r. 1797 musiał duchownym snadnie dokuczyć – znów trzeba było budować za 681 marek, widocznie nie najlepiej gospodarzono, a gdyby panom duchownym przyszło płacić za wszystkie drobne naprawy z własnych środków, dawaliby na wszystko lepsze baczenie. W r. 1839 przyznano duchownym prawo do opłacania również małych napraw z kasy kościelnej; czemu w przypadku przyszłych powołań sprzeciwiał się magistrat. Tymczasem nie było ku temu jednak powodu – los dworu Krzyżowego był przypieczętowany.

Stało się to za sprawą groźnego i uciążliwego sąsiada – wyrastającego od strony ul. Długiej cuchthauzu. Już podczas budowy tego ostatniego w r. 1769, rządcy kościoła mocno się uskarżali, że mur graniczny z cuchthauzem musiał zostać postawiony na gruncie należącym do małego domu dusznego, trzeba było przenosić mniejsze budowle, starszych ludzi niepokoją okratowane okna, zaś więźniowie mogliby stamtąd zaprószyć ogień, wyrzucać śmieci i nieczystości na dziedziniec, a nawet się tam przedostać. W wyniku przejęcia małego i dużego domu dusznego wraz z ogrodami na potrzeby przytułku dla obłąkanych w latach 1784 i 1793, złowrogi budynek (przytułek wchodził w skład cuchthauzu) stał się bezpośrednim sąsiadem dworu Krzyżowego. Głośne skargi znacznie się nasiliły, gdy w r. 1837 w cuchthauzie zainstalowano maszynę parową. Przy niekorzystnym wietrze para zalegała godzinami na dole, a dym z (komina) domu pastora nie mógł ulecieć w górę. Nie pomogło nawet podwyższenie komina i gdy w r. 1841 rządcy kościoła zjawili się z tego powodu wraz z rzeczoznawcą z Wrocławia, pastor Meiser od razu ich zbeształ zarzekając się, że nie dopuści do dalszej papraniny i domaga się porządnego mieszkania dla pierwszego duchownego. Urażeni rządcy nie chcieli mieć z nim więcej do czynienia i już wtedy doradzali odsprzedanie dworu cuchthauzowi. Rzekomy rzeczoznawca, a w rzeczywistości zwykły murarz, zapewniając o niskich kosztach „spaprał” 189 marek bez żadnego skutku. Podobny efekt przyniosło podwyższenie dymołapu maszyny parowej w r. 1848 i zamocowanie nasady na kominie w domu pastora w r. 1852. W związku z planowanym zaistalowaniem dwóch kolejnych kotłów parowych (w cuchthauzie), rada gminy kościelnej musiała się obawiać, że dym będzie się teraz przedostawać oknami kuchennymi. Podejmowane przez radę w latach 1856 – 58 próby zapobieżenia temu rejencja skwitowała odpowiedzią, że dalsze skargi będą rozpatrywane jedynie w przypadku niedostatecznego spalania dymu. Odtąd wszystkie troski i starania o dwór Krzyżowy były próżne. Już w r. 1847 nowy pastor Herzog nie chciał się w ogóle wprowadzić do dworu, preferując rekompensatę w wys. 420 marek rocznie, a mieszkanie pastora zostało wynajęte za 216, a później 240 marek, aż w końcu cały dwór Krzyżowy został sprzedany cuchthauzowi za 42 tys. marek i prastara plebania przestała tym samym istnieć.
Mieszkające w dworze od czasów reformacji rodziny pastorów przeżyły tam wiele chwil radości i smutku, a raz nawet śmiertelnego strachu, kiedy to w r. 1642 do dworu Krzyżowego wpadła szwedzka kula armatnia, upadając tak blisko pastora Adolfiego, że zrazu wzięto go za zabitego. Pamięć o szacownym dworze Krzyżowym powinna zostać zachowana, choć przyszli duchowni z pewnością nie będą za nim tęsknić jak za garnkiem mięsa w Egipcie (aluzja do 2. Księgi Mojżesza).

Komu należały się pieniądze ze sprzedaży? Powołując się na dokument scedowania z r. 1582 (..), gmina miejska argumentowała, że posiadając wcześniej dwór, może teraz rościć prawo do pieniędzy, gdyż tylko od niej zależy przydzielenie duchownym mieszkań lub odpowiedniej rekompensaty. Odmiennego zdania była rejencja, będąca organem zwierzchnim gminy kościelnej, twierdząc że dwór Krzyżowy, należąc wcześniej wyłącznie do ewangelickiej gminy miejskiej, nie należy już jednak do bezwyznaniowego od r. 1808 miasta, lecz do gminy ewangelickiej, w każdym razie tejże gminie powinno przysługiwać nieograniczone prawo użytkowania dworu. Kapitał w wys. 42 tys. marek znajdował się tymczasowo pod zarządem miasta, które wypłacało duchownym rekompensatę mieszkaniową.
W ugodzie zawartej w r. 1855 i suplemencie z r. 1856 ustalono, że miasto zatrzyma 3 tys. marek za grunt, na którym znajdował się dwór Krzyżowy i sceduje pozostałe 39 tys. marek na rzecz majątku kościelnego, z których trzem duchownym wypłacana będzie rekompensata mieszkaniowa po 480 marek (później 540 i dwa razy po 480 – razem 1500 marek), aż do zapewnienia mieszkań z ogródkami, podobnie jak w dworze Krzyżowym. Gdyby majątek kościelny miał się okazać niewystarczający do opłacenia tego lub wyższego czynszu za mieszkania, różnicę mieli pokryć patron i parafianie. Podczas pertraktacji z przedstawicielami gminy ustalono, że z kapitału utworzony zostanie specjalny fundusz, dofinansowywany z głównej kasy kościelnej sumą 300 marek rocznie, jako rekompensata za pokrywane wcześniej koszty utrzymania. Oba punkty nie zostały jednak uwzględnione w ugodzie, o drugim nikt nawet nie pomyślał. Jednakże utworzenie funduszu ze sprzedaży dworu Krzyżowego zostało zarządzone przez rejencję i przeprowadzone przez kolegium kościelne. W r. 1871 uposażenie duchownych zryczałtowano i nie mogło już być mowy o specjalej rekompensacie mieszkaniowej, zależnej od wysokości czynszu. Jednak fundusz mieszkaniowy istniał w dalszym ciągu, wypłacając 1500 marek jako stały dodatek do uposażenia (duchownych), stale rosnąc i stając się coraz bardziej zbędnym. W końcu w r. 1879 pojawiła się kwestia: po co to wszystko, skoro duchownym nie przysługuje już prawo do mieszkania (służbowego) lub rekompensaty mieszkaniowej, a ugoda z r. 1855/56 wcale nie przewiduje utworzenia osobnego funduszu, niezwiązanego z majątkiem kościelnym. Korporacja gminy kościelnej zamierzała przeznaczyć odsetki z funduszu do bezpośredniego finansowania uposażeń, czemu sprzeciwiły się jednak władze kościelne, jako że fundusz miał służyć jedynie ponownemu urządzeniu mieszkań służbowych, gdyby miała zajść taka potrzeba. Zanosiło się na ostry konflikt, nie doszło jednak do procesu sądowego, bo w r. 1883 znalazło się inne wyjście: do uposażenia trzech duchownych, wielokrotnie podwyższanego od r. 1871, wliczono w poczet wcześniejszej rekompensaty mieszkaniowej odpowiednio podwyższone kwoty – 820 i dwa razy po 710 marek - razem 2250 marek. Dzięki temu z podatku kościelnego pozostawało 750 marek, która to kwota mogła zostać użyta do spłacenia pożyczki na budowę wież (..). Odtąd fundusz nie rośnie już tak szybko i obecnie osiągnął wysokość 49 500 marek.

O pozyskanie mieszkań służbowych zaczęto się starać zaraz po sprzedaży dworu Krzyżowego – pastor Herzog walczył o to zaciekle, choć bezskutecznie, aż do końca swych dni, wspierany przez radę gminy kościelnej – jednak tylko radą, a nie czynem, podczas gdy archidiakon Bergmann i diakon Fabian zachowali się bardziej powściągliwie – pierwszy chciał, żeby mieszkania znajdowały się obok siebie (tj. na jednym piętrze), drugi – jedno nad drugim. Mistrz murarski Schubert wykonał wprawdzie odpowiednie plany i kosztorysy, ale władze miejskie nie chciały nieodpłatnie, a później nawet odpłatnie odstąpić gruntów pod budowę, zaś magistrat nie chciał jako patron rozporządzać majątkiem kościelnym. Jako lokalizację brano pod uwagę grunty przed bramą Nysańską (..), w miejscu gdzie dziś stoi dom rzemiosła i budynek szkoły (dziś SP Nr 1), których pozyskanie od miasta w ramach ugody próbował już urzeczywistnić pastor Herzog, następnie powtórnie pogorzelisko przy ul. Opolskiej (Reja) i Zakonnic, gdzie później wzniesiono dom pod kronprincem, kamienice kupca Oesterreicha przy ul. Długiej No. 246 i 247 (chodzi o numery parcel, a nie adres), jednak nie głosował za tym nawet sam Oesterreich jako członek zarządu gminy, poza tym plac między gródkiem Fuchsa (dziś urząd pocztowy) a posiadłością Mützela (między ul. Piastowską i Promenadą), wreszcie teren na zachód, aż do więzienia sądowego (śledczego – dzisiejszego ZK). Ponieważ szczególnie pożądana była stała siedziba przynajmniej dla urzędu parafialnego, pastor Herzog miał na oku jeden z domów Oesterreicha, lecz zakup i przebudowa pochłonęłyby ponad jedną trzecią funduszu. Wraz ze śmiercią Herzoga w r. 1865 znikła również kwestia mieszkań. Wprawdzie została znów poruszona w związku z wizytacją w r. 1872, następnie w latach 1879 i 80 konsystorz królewski zażądał na ten temat raportu, a w r. 1884 rada gminy kościelnej złożyła wniosek o rozważenie zakupu działki pod budowę mieszkań służbowych przy ul. Kamiennej, między fosą a budynkiem szkoły (dziś szpital diakonisek) (żłobek), jednak przedstawicielstwo gminy nie chciało się angażować w nowe przedsięwzięcie akurat podczas budowy wież.
Wyznaczony cel był możliwy do realizacji tylko w ten sposób, że duchowni opłacą czynsz i bieżące koszty ze swego uposażenia. Należało przy tym dążyć do rozmieszczenia mieszkań w różnych dzielnicach miasta oraz podziału parafii na dzielnice.

Zamieszczona poniżej kolorowana widokówka przedstawia kościół św. Mikołaja i jego najbliższe otoczenie, w tym zabudowania cuchthauzu – zwykle na widokówkach skrzętnie omijane lub retuszowane. Zdjęcie wykonano po r. 1905 (wtedy stanął pomnik Lutra). W głębi widoczne są zabudowania dworu Krzyżowego – czoło długiego budynku mieszkalnego z bramą wjazdową i wejściem na dziedziniec, o których jest mowa w tekście. Ścięte pod kątem czoło budynku widoczne jest także na wycinku z planu miasta i twierdzy z XVII w, zamieszczonym w jednym z poprzednich przyczynków na tej stronie, choć tam ścięte jest w drugą stronę, co może być jednak pomyłką.

Dziedzic_Pruski - 2014-08-13, 09:59

Cytat:
książe zbywał wszystkie prawa na rzecz komturii łosiowskiej, otrzymując w zamian prawa patronackie do kościoła św. Mikołaja w Brzegu – wraz ze wszystkimi czynszami, ogrodami, dworem kantora (komtura? – w oryginale Cantorhof)
Powyższą wątpliwość udało się tymczasem wyjaśnić: sięgający pierwotnie po Odrę ogród komtura (Komturgarten) był potocznie nazywany ogrodem kantora (Kantorgarten), zachodziło więc lokalne pomieszanie pojęć. Źródło: „Geschichte der Stadt und des Fürstentums Brieg", Eberhard Richtsteig, rozszerzenie i kontynuacja pracy Schoenborna, maszynopis.
anthropos - 2014-08-22, 15:32

Spróbuję odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób pojawiło się w topografii brzeskiej określenie 'Cantorhofe' (zamiast Comturhof). Otóż tenor (treść) dokumentu z 20 stycznia 1573 r. nie była znana XIX-wiecznym historykom z jego oryginału, ale z odpisu sporządzonego w XVII w. przez Gotfryda Ferdynanda Bukischa, historyka i archiwistę książąt brzeskich. Zamieścił go w swym rękopiśmiennym opracowaniu Schlesische Religions-Acten. W rękopisie powstała pomyłka literowa, a w konsekwencji wątpliwa pisownia, na którą zwrócili uwagę współcześni wydawcy tego dzieła (Köln 1998). W regeście tegoż dokumentu zamieścili stwierdzenie: "den Cantorhof (Komturhof?) in der Stadt".

Jednak już XIX-wieczni historycy dostrzegali ową terminologiczną dwuznaczność. Karol Stehr w 1830 r. omawiając wspomniany dokument z 1573 r. zapisał: "den Komthurhof zu Brieg". Podobnie Karol Schönwälder w 1855 r. - "dem Comturhof (gewöhnlich Canterhof) in der Stadt" oraz Jan Heyne w 1860 r. - "dem Cantor= wahrscheinlich Comthurhofe".

Podsumowując: Po raz pierwszy i jedyny termin 'Cantorhof' (dwór kantora) pojawia się przy omówieniu układu z 1573 r. zamieszczonego przez Bukischa. Nie jest możliwe, aby w tekście dotyczącym ważnej kwestii praw własności i patronatu znalazło się określenie niejednoznacze (takie jak dom kantora zamiast komtura). Przyjąć zatem należy, iż był to błąd autora odpisu. O ile mi wiadomo, tekst porozumienia nie zachował się w oryginalnym autografie.

anthropos - 2014-08-26, 15:30

Dziedzic_Pruski napisał/a:
sięgający pierwotnie po Odrę ogród komtura (Komturgarten) był potocznie nazywany ogrodem kantora (Kantorgarten), zachodziło więc lokalne pomieszanie pojęć. Źródło: „Geschichte der Stadt und des Fürstentums Brieg", Eberhard Richtsteig, rozszerzenie i kontynuacja pracy Schoenborna, maszynopis.
A do jakiego dokumentu źródłowego odnosi się Richtsteig?
Pytam, bo jedyną wzmiankę o 'ogrodzie kantora' zawiera praca Schönwäldera Die Piasten zum Bringe oder Geschichte der Stadt z 1855 r. Pisząc o układzie strzelińskim z 1573 r., autor ten wymienia wśród dóbr objętych porozumieniem "einem Garten (Comtur oder= Cantorgarten) vor dem Neisser Thore".

Dziedzic_Pruski - 2014-08-26, 21:36

Richtsteig, omawiając układ strzeliński, wyjaśnia nazwę Komturgarten/ Kantorgarten (miejsce w tekście oznaczono gwiazdką), nie podając jednak źródła, zaś w przypisie 27) powołuje się na pracę Lorenza "Aus der Vergangenheit der kirchengemeinde Brieg", str. 67.
Dziedzic_Pruski - 2014-08-26, 22:46

Tekst cesarskiego potwierdzenia ugody strzelińskiej, w którym wymienia się Cantor-Hof, podaje Glawnig w pracy "Einige Nachrichten von der Kirche zum H. Nicolaus in Brieg". W również przytoczonym tekście książęcego aktu nadania praw patronackich magistratowi z r. 1582 mowa jest z kolei o łanach kantorskich w Brzeskiej Wsi, o czym wspomniano już w dziale "Z historii brzeskich kościołów".
anthropos - 2014-08-27, 19:57

Powołanie się Richsteiga na publikację Lorenza niczego w tej kwestii nie wyjaśnia, ponieważ ten nie używa terminu ‘ogród kantora’, lecz mówi jedynie o trzech ‘łanach komtura’ w Brzeskiej Wsi. Pierwszy areał sięgający aż po Odrę, trafnie sytuuje Richsteig w obrębie Brzegu. Szkoda jednak, że nie objaśnia pochodzenia owej ludowej nazwy „ogród kantora”.

Tekst podany przez Glawniga istotnie używa terminu „Cantor Hoff in der Stadt”, ale nie jest jasne, czy nie powtarza on jedynie zapisu Bukischa, który zdaje się był zepsuty. Na Glawniga z kolei powołuje się Ehrhardt, twierdząc, że brzeski autor dysponował oryginałami dokumentów. Czy tak było w rzeczywistości, trudno jednoznacznie stwierdzić. Jest możliwe, że Glawnig nie korzystał z rękopiśmiennej kopii Bukischa, ale z dokumentów przechowywanych w kościele św. Mikołaja. Ale pewności, że i one nie zawierały wadliwych zapisów nie mamy. Wątpliwość taką wzmacnia użycie w tekście dokumentu z 1573 r. obok siebie terminów „Commenda Hoff” i „Cantor Hoff”. Zasadna wydaje mi się teoria, że mamy do czynienia w przypadku tego ostatniego z wadliwie zapisanym (odczytanym) określeniem 'dwór komtura'.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group