Ur. 1959. Od 1970 mieszka w Bieszczadach. Autor kilku tomików, laureat wielu nagród.
W pamiątkarskim kiosku w Cisnej sprzedaje /to chyba już nieaktualne/ turystom dusiołki na wszelakie szczęście oraz dobre słowo, a zaplecze jego kiosku, to prawdziwy salon literacki, gdzie czyta się poezje i rozmawia o poezji.
Spotkałem go w 2004 w Bieszczadach kilkukrotnie, zakupiłem dwa tomiki jego wierszy, zebrałem pamiątkowy wpis na stronie tytułowej. Wszechobecność jego osoby przedstawiam zdjęcie wykonane w barze "Siekierazada" w Cisnej, gdzie zupełnie przypadkiem zaszczycił swoją obecnością kadr poniższej fotografii /to ten stojący gość na drugim planie:)/:
TUTAJ JEST FOTO RYŚKA
A tu jest link do stronki o nim /KLIKNIJ/
Bez wyszukanych za bardzo metafor przelewa on na papier proste myśli i uczucia, a z emocjami wyrażanymi przez podmioty lirycne jego wierszy dość często się utożsamian.
Otwiera się przed nami pejzaż odciętego od cywilizacji zakątka świata. Magiczne miejsce pełne dziwaków /z naszego punktu widzenia/, outsiderów, ludzi żyjących w warunkach. o ktorych niejednemu z nas nawet by się nie śniło. Oto kilka jego wierszy z tomików "Wiatrem z połonin" i "Jako ptaki Bieszczadu":
Spowiedź Bogdana, łaziora bieszczadzkiego - rzeźbiarza, który w niejedną Chrystusową głowę wbijał kolczasty drut tną ją wcześniej ostrym dłutem
może jestem p i e r d o l n i ę t y
a ręce moje
brudne sa od brudu
ale
płaczę Ci Panie
serce moje jest czyste
i nigdy
nie skalało się niemiłością
tak mi dopomóż po sam kres
Amen
Jędrkowi Połoninie, który odfrunął
i gdzie ty teraz
Jędrek
gdzie Cię poniosły
dusioły
śnieg u nas tęgi
łanie z gór zeszły
w połoninach
prześmiewa się Pan Bóg
tańcząc słońcem
w śniegu
i gdzie Ty teraz Jędrek
zetlałym sianem parskają
konie
ciemno-grzwye
czarno-grzywe
Twoje-niczyje
gdzie Ty teraz Jędrek
byczysz się na boskiej
połoninie
byczysz się stary byku
w Twoim kapeluszu mnożą się robaki
a sękate ręce
płucze boże źródło
siądź Jędrek z Panem
do jednego ognia
przygotuj kufel
niebiańskiego piwa
ja już tam idę
jeszcze tylko trochę
jeszcze tylko trochę
dance makabre
tańczę
ze smutkiem duszy mojej
do tańca
gra mi Bies i Czad
mojego ciała nic nie wzruszy
i zobojętniał
cały świat
plątam się w tańcu
odlatuję
przede mną mgła
a za mną czas
umiałem kochać
dziś nie umiem
jestem jak chmura
lub to głaz
tańczę
a żal na werblu gra
śmieje się ze mnie czas idiota
bo
tak mi blisko jest do dna
a ręki
nikt mi już nie poda
lub to
wyciągnie do mnie rękę
pełną kielicha i rozpaczy
poda
pomyśli
jestem dobry
i cały świat niech to zobaczy
może mi kilka daruje Pan lat
bym
mógł ocalać swoją duszę
być może
inny będzie świat
gdy
w wieczność samotnie wyruszę
gdy
już nakarmię swoje ego
galaktyk
i harmonii pyłem
i Głos usłyszę ten
dlaczego
na ziemi
między wami byłem
to skłonię przed Nim
czoło dumne
podam
swą duszę pełną strachu
i
po raz drugi jeszcze umrę
by zostać
na wszechświata dachu