Forum Brzeg
Forum miasta Brzeg. (ISSN 1869-609X)

Znani i Lubiani - Plezantrop, czyli Mistrz

Franco Zarrazzo - 2006-08-06, 11:15
Temat postu: Plezantrop, czyli Mistrz
Ponad rok temu, (a może prawie dwa już) spotkałem na swej internetowej drodze osobość złożoną i niesamowitą. Nie dane mi było jeszcze nigdy poznać osobiście autora poniższych wierszy, ale wpływ jego twórczości /poezji i prozy/ a także jakże niestety nielicznych rozmów na to co się ze mną ostatnio stało lub dzieje jest niesamowity. Człowiek wykształcony przez inną rzeczywistość, obieżyświat, filozof. Człowiek pełen emocji, niezakłamany. Człowiek, za którym nawet gdybym chciał, nie potrafię nadążyć. Dzięki niemu odżyły we mnie dawne ambicje i aspiracje. Stłamszona rzeczywistością dusza zaczęła tętnić nowym pulsem. Nieśmiałym, ale jednak. Jedyna osoba, za którą NIE POTRAFIŁEM nadążyć na GG. Sławek Majewski, Hansa... Mistrz Plezantrop.
Oto jeden z jego wierszy:




Monologia I


tarasy mam we łbie a niżej jakieś morza
tu rybak tam jakieś sieci i zapach jodu
jeszcze mi chrzęścisz rozgwiazdą pod palcem myśli
a na szpilki wiatru solnego nawlekam bursztyny słów
że niby jakieś jutro i coś się jeszcze wydarzy epokowego
jak kiedy dwa ciała w zalanej żywicą ciszy przestrzeni
mozolnie rozpalać się zaczną
aż kroki na schodach
aż zaśpiew gdzieś w krzewach
aż nagle uderzy grom
wtedy
cisza po burzy zapachnie ozonem
starożytnie jak pocierany o sukno
jantar
dasz wiarę
jak mi cierpną nogi od tego stąpania
po wspomnieniach
a jak drętwieją ręce od usypywania piramidalnie
wspaniałych przyszłości naszych?
jaką łopatą - rękami gołymi językiem pazurem
jestestwem moim nieskończoną męką
kochaniem moim zachłannym jak paszcza
w powojach na stogu pod drzewem i we snach
pod krzyżem na krzyżu i krzyżując serca
rzeźbię epoki nasze z wydyszanych myśli
więc mam tarasy jakieś w głowie
i sypki zapach nadchodzących
czekań

Franco Zarrazzo - 2006-08-06, 11:19

Listu nie będzie, Panie!


nie napiszę listu do Boga z pretensjami
że jakieś krwawe łaźnie z moją duszą
jakieś niedopite resztki sumienia
pety słów w błocie zapomnianych ulic
ani że pordzewiałe blachy uczuć
walają się bezładnie po głowie
jak rozwalona konstrukcja
a taka miała być pewna

i co miałby zrobić z tym zawodzeniem
przecież jasna cholera
jabłko z drzewa zerwane
wąż wypuszczony
wolna wola potopem
a piersi i łono kobiety można oglądać
na wiele o, bardzo wiele sposobów
na przykład
jak pagórki albo dolinę albo trójkąt

listu do Boga nie wysyła się
w sprawie viagry na usztywnienie morale
można a propos zapytania
czy słuszne i zbawienne jest porzucenie
jakiegoś płodu
i niewłaściwej kobiety o malinowych ustach
pustynnej duszy i beznadziejnie prozaicznym
- ach ty to sam już nie wiesz czego chcesz
kiedy po nocach rozpatruję warianty
rozlicznych możliwych
zdrad pełnych jadu kobry podstępu szakala
śmiałości możliwej tylko w marzeniach
kiedy śnię o innej
tak wszechmocnej nieznanymi mi jeszcze
kolejnymi
pustyniami uczuć

moją kartką jest piasek
i jest wiatr więc
listu nie będzie, Panie

Franco Zarrazzo - 2006-08-06, 11:23


Pan sobie grasz


Pan sobie grasz na instrumencie,
A Pani pije czwarte wino.
Ja jestem trochę na zakręcie
I patrzę w siebie, jak na nieme kino.

Ja nie mam wątpliwości żadnych,
Że życie całkiem jest do bani.
Pan nam coś zagraj, Panie ładny!
Bo ze mną się napije Pani...

Pet w galarecie, pet w galarecie
Jakieś szurnięte ecie-pecie
Plączą sie słowa, odpadła głowa
Komu? Biednemu poecie.

I raz-dwa i trzy, i raz-dwa i trzy!
Pianola stalowo wydzwania.
Niech pęknie noc, niech zdechną sny,
Pani obmacuje Pana !

Poranną rosą, śniadanie na trawie
Gdzieś tam i w jakiejś kompani nieznanej.
Leje się wóda w Czarnego Luda.
Jest dobrze! O, Ludzie kochane!

Wieczorem kac, jak kubeł - łeb,
kto pochlał jak ja, ten wie o czym piszę...
Durny jak cep, kiep-nie kiep,
Zapadam, po szyję w ciszę.

Franco Zarrazzo - 2006-08-06, 11:26

A choćbym błądził ciemną doliną...


W sercu mam tundrę, w oku - lód
Przez żyły serce tłoczy rtęć
Czoło pokrywa szadzi chłód
I Kajem być mam chęć.

Niebiańskich łąk zielony stół
I figur słuchać cichy stuk
Va bank o życia mego pół
Zagramy: ja - i Czart - i Bóg!

Szachy to strategiczna gra,
W skupieniu więc będziemy grać.
Choć zasad gry tej nie znam - ja,
To niby kogo mam się bać?

Mówiłem : zła się nie ulęknę,
Bo Tyś jest kostur mój i laska.
A teraz serce we mnie pęka
Bo nie wiem: czy to twarz czy maska?!

Pół moich figur zabrał Pan
Połowę reszty zgarnął Czart
Mam Damę, Króla, a więc - gram,
Choć tandem zdatny to do kart!

Mam tutaj wątpliwości stos,
Bo już nie powiem c'est la vie.
Więc fortel tu wprowadzę: sztos,
Po prostu: umrę im!

Lecz Oni patrzą na mnie z bólem
- Tak, dziecko, czynić się nie godzi!
Pójdź, a obaj cię utulim,
Pocierpisz, potem się odrodzisz.

Pojąłem w lot gdzie rzeczy sedno,
Co tu jest całkiem autre chose.
Im Obu wszystko jedno
Im obu wszystko jedno!
Wszak dali w ręce nam nasz los!



Komentarz Franka: emocje podmiotu lirycznego onego wiersza są bardzo mi bliskie...

Franco Zarrazzo - 2006-08-07, 22:47

Przemija postać świata

Galera z pluskiem uderza w molo
Amfory wina pękają z trzaskiem
Miecze iść dalej nie pozwolą
Hordy Ciemnoty nadciągaja z wrzaskiem

Tarcze i hełmy, włócznie, sztylety
Leje się krew winna i krew - niewinna
Po schodach toczy się łeb poety
Odcięty jednym cięciem zwinnym

Zabić poetę - cóż, żaden trud
Zabic miliony - sprawa prosta
Zabić poezję, rulon spalić nut?
Jak potem można człowiekiem
pozostać?

Hełmy i kopie, sztylety, włócznie
Złozono w szafach, zamknięto drzwi
U stóp filozofa żołdak- uczniem
Posadzka umyta z poezji - lśni!

Ostatnia galera zniknęła w dziejach
I nikt już nie pomni rzezi Aten
Puste cokoły pustką się śmieją
Przemija odwieczna postać świata!

Na pamiątkę przystąpienia.

Franco Zarrazzo - 2006-08-07, 23:03



Altannik

W spodek wklejona świeca,
Pet dymi w zakrętce od słoja.
Ćma do świecy płonąc - leci,
Zima w altanie moja...

Bluszcz umarł, lecz zmartwychwstanie,
Na wiosnę niech słonko zaświeci!
Wezmę mandżur na ramię i - Panie!
Cały świat się i ludzi obleci.

Gitara kocem okryta,
Flaszka wina taniego - za alasz.
Panie, dziękuję za wszystkie świty
Jakie mi przeżyc pozwalasz !

Za wszystkie wieczory i noce
Przy świecy, petach , sikaczu
I gitarze, teraz okrytej kocem
Co gdy zagra, to ludzie płaczą...

Biedni ludzie, ludzie smutni i chorzy
Którzy lubią rozmawiać o Tobie,
Że im więcej dasz po śmierci, Boże
Niżli nocleg w przydrożnym rowie.

Idzie wiosna, wiosna jak Rany !
Będzie wszędzie zielono i kwietnie.
Kwiecień jasny w słońcu skąpany
Więc będzie, po prostu, świetnie !

Franco Zarrazzo - 2006-08-07, 23:21

kilka wariacji

I

poeta gmera palcami myśli w śmietniku wspomnień
a czego tam nie ma wszystko
lacrimosa boże coś polskę poczytaj mi mamo
klęknij pół litra proszę kocham cię jeszcze odrobinę zupy
zniknij z mojego życia o której pociąg do szczecina
i parę nagietek wtedy
bezwstydnie spogląda w niebo z tym rozczarowaniem pustego
losu na loterię i płaczliwego
i to już wszystko?

II

noga na nodze i papieros w ustach oko lekko zapłynięte
to wódka płacze ach szopen i na baczność
gdy na monte kasino maki krew pot
a pamiętasz łemblej na dzień do tomaszowa
że się kulom nie kłaniał i owo natchnione
hej hej hej - sokoły

III

no dobra
gmerając na tych odpadkach bez prawa do narzekań
czuł dumę jak oktavian z butem na karku
kleopatry wysypisko najdoskonalszego śmiecia
pod słońcem to moje imperium
aaaaaveeee! i chociaż zupełnie
nie pamiętał jak z tamtą tańczyli walca
brzydką nie donną o płaskich cyckach ale za to
z wiewórczymi zębami piegowatej poetki bracka ileśtam
pamiętał oddech spod kołdry i szept że o panie anielsko
lecz gdy się obrywają pióra ze skrzydeł aniołów wtedy
gdy trzeba odetchnąć ulicą i światem
koniec musi być oczywisty
nienagannie soczyste trzaśnięcie
pyskiem
w rzeczywistość

da capo al fine!

co czyni poeta gdy brzdęk! spiżowe kolumny jego świątyń
upadają pod ciężarem francowatej rzeczywistości
czy staje na cokole z jedną łapą na piersi i drugą wyciągniętą
w przestwór pozdrawiając tłumy
a skąd
wstaje odlewa się spuszcza wodę i patrząc w lustro
mówi tchnąc różanym wczorajszym piwem
no tak koniec musi być oczywisty
trzaśnięcie
pyskiem
w rzeczywistość

tu kilka taktów z radia
smetana montenegro berlioz
może być rap

bez znaczenia

Franco Zarrazzo - 2006-08-13, 08:48


Patisławka rusticana

doprawdy, że też ci się chce
otwierać okna
kiedy takie ładne wymyśliłem ci obłoki
no, po prostu, psiamać, ulecą
i tyle będziesz miała
ile oporu w oczkach kabaretek

i jeszcze rozstawiasz wazony
na orzechowych stołach
i rozcierasz włosami
ten zapach morelowych dolin
gdzieśmy nago spoczywali w łożu traw
pod okiem przychylnym cyprysa

że też ci się chce, miła
tak codzienie promienieć uśmiechem
na otwieranie i na zamykanie oczu
i kiedy mnie gwałcisz na żądanie
czy mam czy nie mam biletu
na taki lot

ty wiesz
ja bym chciał kota perskiego
żeby mi szeherezadził alladynił dżinił
i na dywanie latał po przestrzeniach snów
skrząc się wąsato jak raca
albo niech to będzie pantera co mglista
będziemy patulić się w futrze podkominkowym
i jeść arbuzy soczyste jak wodospady
a tymczasem mam dla ciebie naręcze siebie
i kilka perskich oczek na czas
gdy noc zagwiżdże komendę
do łóżka!

już lepiej
nie pij soku z jarzębiny
bo mi się całkiem zapłodnisz owocem
i zasypiać będę
w ciepłym mleku
twoich pragnień, miła

Sławomir Majewski - 2006-09-12, 08:58
Temat postu: re
Panie! Jaki ja - mistrz???
Ot, se piszę to i owo. Mistrz, to była Słowacka, a ja...
Dziękuję za słowa rzucające na kolana, Franco. Jestem we wstrząsie :)

Pozdrowienia

Franco Zarrazzo - 2006-09-13, 08:44
Temat postu: Re: re
Plezantrop napisał/a:
Panie! Jaki ja - mistrz???
Ot, se piszę to i owo. Mistrz, to była Słowacka, a ja...
Dziękuję za słowa rzucające na kolana, Franco. Jestem we wstrząsie :)

Pozdrowienia


Noż Mistrz jak nic, a nawet dwa nice !!! A kto mnie dupa w kopę dał i do bibliotek posłał? A kto mnie zmusił do wklepania kilku magicznych słów w ankietę on line Uniwersyteta Opolskiego? No? A kto pisze takie wiersze, felietony i prozę, że ho ho ???? No kto? No przecież nie Franek-Bałwanek.

Pozdrawiam serdecznie


Franek - pod wpływem Mistrza i ludzi zgromadzonych dzięki niemu w nieco innym zakątku sieci - sZtudent UniwersZytetu OpolsZkiego.

PS
Przepraszam jednocześnie, że obowiązki moderatorskie na Plezantropia Times ostatnio zaniedbuję - postanawiam rogrzeszenie i obiecuję potrawę /duchową/.

FZ

Sławomir Majewski - 2006-09-27, 19:40
Temat postu: ad
Chevaliere de Franco,

sie ckni za Wamy, Jasny Paniczu, na "Plezantropii"...
Ja rozumiem: kobitki, alkohole, upojne jazdy trojką po stepie, jamszczik... Tak, sie zrozumieć da, bo jeśli u boku piękna, "jak opłatek z obrazów Hieronima Boscha" Cyganeczka Jedna (w dodatku nawalona w cztery de), no to - jak tu moderunkiem sie zajmować albo- CO NIE DAJ BÓG! - pisać wiersze, prozę natchnioną etece?!
Ach, kakij żał! :cry:
Bacz jednak, Cny Syyynuuu - oto co się wydarzyć może :wink:

jazda

na którejś mili losu kiedyś
stracisz panowanie nad życiem
może wtedy nareszcie odnajdziesz brak
jakiegokolwiek sensu siebie
potwierdzą zaprzysiężeni świadkowie
twojej prywatnej apokalipsy
pedził ci on szaleńczo

ostateczny werdykt zapadnie po
więc teraz
zapatrz się w wodę i ogień trwania
ziemia czeka jak powietrze
na twój oddech
zwolnij cztery żywioły
tych jeżdźców durera bo
nie ma bezpiecznych zakrętów życia
kretynie są tylko przydrożne
golgoty


I jeszcze:


Mandelsztam

Ich liebe dich, Herr Mandelsztam...
choć nie znam miejsca, gdzie grób pana
ja pana na gitarze gram
gdy nieraz wódkę chlam do rana

bo nieraz tak mi jest - pan wiesz
że mnie nachodzi skuka-suka
i żaden do łba mi nie wchodzi wiersz
choćbym go całe noce szukał

a jeszcze wkoło draństwa tyle
że człowiek nie wie - jak je zdrapać
ja wiem, że gnojem żywią się motyle
dlatego ich nie trzeba łapać

czasami myślę, że mam fart
ja żyję sobie pan - już nie
no to mi powiedz, czy to żart
że tobie dobrze, a mnie źle?

ty jesteś panie mandelsztam
potęga, nieśmiertelny kolos
ja jestem zwykły polski cham
którego kręgi życia bolą

Ich liebe dich, Herr Mandelsztam...
choć nie znam miejsca, gdzie grób pana
więc pana na gitarze gram,
gdy z przyjaciółmi chlam do rana



jakoś tak...

kupiłbym ci sukienkę nową
tę w kwiatki, powiewną, wiesz...
i buzię dał kolorową
wszystko, co tylko chcesz...

ja gram, słowami, jak skrzypek
co umarł, nim podbił świat...
mam tylko - serduszko liche
jak ścięty przymrozkiem kwiat...

moja dziewczyna - wyśniona
wszystko zrozumie, bo - jak?
cała jest z wierszy stworzona
jak z płatków - polny mak...

PLEZANTROPIADA III



Dla Franco - Plezantrop :)

Przyjeżdżaj, konie na stacji czekają!

Franco Zarrazzo - 2006-09-28, 23:08

Mistrzu... nie wiem co powiedzieć... ten ostatni... to ja jako żywo... Mistrzu, wybacz, że w pogoni za jedną zagubioną czarną owieczkę, musiałeś na chwilę całe stado szlachetniejszego zwierza pozostawić na łaskę i niełaskę bogów poezyji... Mistrzu...
Ja... ja tylko jeszcze ... ten... no...

Wracam. Znaczy lada dzień. Jeno się ukorzenię na gruncie Zośki od Fila, Grafa od Etny, Loga też od Etny i takie tam różne... Dziewoje podoktoryzowane, ale urody przecudnej że ho ho. Gorzałę nie wiem, czy zapodają, ale dobrze im z oczu patrzy, tedy i myśli dobrej jestem. Jeno czasu brak ostatnio. A i podły charakter zdrady babskiej /i zwyczajowej/ popuścić nie pozwala... Ech żywocie...

Przecudnej urody te Twoje strofy, Mistrzu. Mnie wstyd w ogóle się przyznawać, żem młot kowalski uruchomił czasu swego i rymy topornie kuć zaczął...

Wyglądaj mnie trzeciego dnia o wschodzie Słońca. :)

Bądź pozdrowiony Mistrzu.

<thanks> <thanks> <thanks> <thanks> <thanks> <thanks> <thanks> <thanks> <thanks> <thanks> <thanks>

Franco Zarrazzo - 2006-10-02, 06:11

Tam dom twój, gdzie Mistrz chadza... czyli Plezantropa odsłona kolejna.


wysockiemu

pustynia uczuć, jak step, co szeroki,
szklanka wódki, żeby zdusić zmory...
szedł wysocki niebem wysokim
i na gitarze grał wszystkim duszom chorym

że obława na wilki, które wolne jeszcze
że są piekieł kręgi, jakich dante nie znał
że jest zdrowy, a przecież ma dreszcze...
i że w piekła sztolniach - wciąż dymi poezja!

ach, po grani, po grani, po grani!
postawili ci podkuty but - na krtani!

Franco Zarrazzo - 2006-10-02, 06:12

nad ranem

ech, jak ja lubię towarzystwo poetyckich pań
i wódkę w gronie niemytego poety!
ile mam wtedy intelektualnych dań...
po prostu - wety, Panie! Istne - wety!

gdzie gulgot wódy zagulgocze w krtani,
tam jest metafor zajebista lora,
ja panią pieszczę rymem, mnie popieści - pani
gdy na prawdziwą miłość, niepisaną , pora...

i tylko rankiem, kiedy kac-skuwysyn
łeb mi rozsadza jak dynamitu tony
tak sobie myślę, że dla innych przyczyn
te towarzystwa kocham, nawiedzone

no, bo co szukać mam wśród tych, co nitowali
przez życie swoje całe - jakąś stal?
czy znitowali swoim żonom życie w malin
chruśniaku albo wśród srebrnych, rozedrganych fal?

a bywa czasem, czasem bywa, że mi jeszcze
tak się kołacze w durnej głowie myśl, jak nić:
nitować blachy i mieć intelektualne dreszcze
lub nie nitować...
i z poetkami wódkę pić!

Franco Zarrazzo - 2006-10-02, 07:30

kiedy...

kiedy przyjdą dni chłodne
i się stanie nareszcie
wszędzie żółto albo czerwono
będę mieć oczy głodne
i będę mieć ciągle dreszcze
a na sercu - lata trawę zieloną

wezmę wtedy gitarę
albo wódki trzy flaszki
i wyruszę gdzieś - może w bieszczady
gdzie przyjaciół mam paru
będę pisać im fraszki
żaden smutek nie da nam rady

ja wam - na chwilę zaśpiewam jeszcze raz!
ja was zobaczyć chcę, bo nie znam grani czasu
a może jutro - już nie będzie nas
i nie spotkamy się w tym oceanie lasów?

ja wam - zaśpiewam o kochaniu i o ciszy
lub o czekaniu gdy się czeka - nadaremno
i najważniejszy swego życia wiersz napiszę
nim się otworzy ponad nami ciemność!

Sławomir Majewski - 2006-10-02, 10:34
Temat postu: Tylko ONA
No, to ja Ci, sweat Franco, posyłam dzisiaj inszy, bo mnię skopała Patys Cline swoim "CRAZY" i mam takie handre, że... Ech...

tylko ONA


znów mnie omotała
i dławi
znów dręczy a ja siedzę w kosmosie
pnącza ramion cienistych na mnie jak las
wspomnień gęsty i duszny...
mokradła łez
a przecież... a przecież...

więc pozostaje samotność
papieros
ona
trójca moja święta rozkrzyżowana
we mnie
kiedy rozkładam ramiona żeby objąć
pustkę
a ona dalej mota to swoje
crazy...
ona - Patsy Cline

.

Franco Zarrazzo - 2006-11-26, 19:50

basi

nie ma takiej wody w której mógłbym
rozpuścić całego siebie od pewnej czerwcowej nocy
pół wieku temu do listopadowego poranka pies drapał datę
zawsze jakieś strzępy pozostaną a choćby tamten
zapach ziemi i jałowców nad odrą
nie nic się nie stało wielkiego ot
zakłócenie trajektorii wspólnej drogi
trzask
zerwane przęsło ciebie i po moście
albo
kiedy upadło ciastko w krakowskiej cukierni
mini szpilki kawałek uda nad pończochą zapisałem na serwetce
upadło jej ciastko z kremem zapisał na serwetce
popatrzyła ciekawie krótkowzrocznym
okiem daleko patrzącej panieneczki sprytnej kremowo liżąc palce
rozstawione jak do liczenia znam wyliczanki nic z tego
więc było że
pewnego szesnastego odszedłem w góry i doliny wąchając liście
i wino z manierki a dwudziestego drugiego innego czasu
usiadła w moim mieszkaniu milcząc nocą
skoczyła prosto pod koła ekspresu ze szczecina
basia
kto przypuszczał siedząc z piwem
że trzeba będzie wycierać krew
z pamięci po tobie pytając lustra dlaczego nic nie powiedziałaś?
kupilibyśmy podwójny bilet w jedną stronę mroku
albo w obydwie
zdumiewającej nas
jasności
kto to może wiedzieć, cholera...
nie nie mam depresji
staram się domyć ręce z was wszystkich
których obejmowałem
na próżno

[ Dodano: 2006-11-26, 21:00 ]
złota alejka

kilka chmur pięknych na jesienne słoty
i kiście liści padające deszczem
dreszczem mnie przeszywają jedwabiście złotym
ech, pani jesień rób mi tak, rób jeszcze...

pani kasztanami masz wypchaną kieszeń
i nam wywiedziesz żołędzie na ludzi
wiem - zima idzie, ale teraz - jesień
może się we mnie jesienin rozbudzi?

mam wypisane żółte i brązowe wiersze
pachnące wiatrem i ciepławą słotą
nadejdzie lato, znów zagrają świerszcze
teraz sobie popłynę alejką ze złota...

[ Dodano: 2006-11-29, 21:35 ]
LIST KTÓRYŚ-TAM

do Przyjaciółki Anki


kiedyś prosiłem go o interwencje teraz nie proszę
żeby nic nie robił nie to nie jest utrata wiary nadstawiam
policzki wzruszam ramionami jestem pogodzony cierpliwy
obojętny ale nigdy apostatyczny

wystrugałem sobie frasobliwego na obraz i podobieństwo
żeby czasem zapytać w chwilach wolnych od umierania
a nie wstyd to panie tak nic a nic nie robić w mojej sprawie

mieć satysfakcję zażenowanego braku odpowiedzi
jasne chce się wykręcić podsuwanymi od czasu do czasu
ta ma paznokcie jak szpony a ta warkoczy miliard tylko ta
siedzi grzecznie wódkę pije
sonyboj, ty :censored2: długo tak nie pociągniesz capisco?
wielojęzyczna żmija drażniąca podniebienie koronką pończochy
patrzajcie kawałek uda nad i pod i zaraz wyłazi szwancpoeta noż
jasne że nie odrzucę ty patrz co za blask na szybach o jacię!
a może myte ludwikiem kto to wie...
no, może i ludwikiem...

kiedy dzwonią w mariackim przewalam się na drugi bok życia
szukam papierosa zapalam zaciągam się brzytwą
witaj powiada kaszel z dna przepony witaj
jasna cholero obietnico poranka nadziejo uciśnionych
wierszy o wszystkim i niczym ty popierdolony biały żaglu
na falach zakurzonej antresoli o-hej! rycerzu nocy
jak mi się udało przedostać na tę stronę
lewituję czy jak?

spadam do stoła herbaty kawy papierosa żydowskiego tok-fmu
i rozmów z wojtkiem o
wertowania wczorajszych zapisków nieszczęśliwego durnia
starszych sprzed miesięcy a na cholerę
mi to w ogień kominka czeluści piekielne gdzie rękopisy
nie płoną

wpuść mnie napisała w telefonie no to
wpuszczam i tak sobie posiedzimy pomilczymy pożyjemy
pomilczymy poumieramy cichuśko o niczym
będzie fajnie anka
co nie?
ty mi dasz papierosa ja tobie kawę i pogapimy się na nasze
fajnie przesrane życia
anka
jeszcze będzie fajnie
nie płaczą duzi chłopcy i małe pacynki
wyrwiemy sobie oczy i po krzyku
niech płaczą frajerzy piszący wiersze
ho-ho!




tak mi...

tak mi jest tej jesieni ślicznej
że się zrobiłem dziwnie liryczny
i gryząc jabłuszko czerwono-złote
na jedną panią mam ochotę

pani nieduża jest i szczuplutka
sweterek na drutach mi utka
na zimowe wieczory przydługie
albo okropną, śnieżną szarugę

ja owej niewielkiej pani
sprowadzę dwa reny do sani
a jeśli co więcej zechce
to mnie tym mile połechce

jesień liryczna jest zatem...
strach myśleć, co będzie latem?







a na imię miała właśnie beata

poeta jawi się skrzydlato
pochylony nad czarą marzeń delikatnym palcem ściskając gęsie pióro
a zazwyczaj jest prozaicznym skurwysynem
zapatrzonym nie w czarę
tylko w jakiś kawałek dupy do rżnięcia
ot
jakby pstryknął palcami
(gdzie tu do jasnej mistrz od małgorzaty?)

ba!
powiadają magowie że w kwiecie swych grzechów
odszedł czcigodny padre tego gnojka hamleta
struty blekotem czy rtęcią kto tam dojdzie
gdzie on studiował w getyndze odpuśćmy problem

więc
hamlet był poetą chwili owej czarnej czy też był tylko popieprzonym
schizolem w rajtuzach przy sztylecie
tylko popatrzcie jak mu się odciskają jaja i :censored2: przez dzianinę z flandrii
kiedy dźgnął przez szmatę szmatę poloniusza nie kumając że robi be
tatkowi ofelii więc
czy to był poeta z tym swoim pedalskim tekstem
tu bi or not tu bi? albo nekrofilsko śliniąc się nad czachą yoricka
ho-ho tu były usta które całowałem zdecydowany zboczek
a, nic to

jadłaś ślicznie pączka a moja ręka między twoimi udami
natknęła się na majtki ech po co głupia no ale hamlet...
bardzo chciałem odpowiedzieć na twoje skończ to
frajerskie gadanie polej piwo olałem odpowiedź piękny
sopot trzy może cztery lata temu a na imię miałaś właśnie
beata i dziecko które zrobił ci jakiś ktokolwiek na plaży marzeń
tłukłaś muszle w pasji :censored2: poety artysty wasza mać
no, nasza mać bejbi

stojąc twarzą w twarz z morzem wiesz
że jesteś zerem
facet
zawsze możesz pojechać na skrzydłach strof
do pieprzonego piekła
złudzeń
niebo?
da ci beata

Sławomir Majewski - 2007-04-23, 18:20
Temat postu: Venice shadows
I jeszcze jeden taki...



retrospektywne gondole wzbudzają fale myśl
kręgami po wodzie czasu spokojnie wędruję
od brzegu do brzegu
kanały

jeszcze wczoraj pachniała coty perliście
śmiała się pijana od rana
gołębiami wczorajszym zachodem słońca
nocą z jej zachrypniętym si, amore mio
wenecja spała syta płodowych wód
zauroczeń

cienie naszych masek pełzną po ścianie
leżąc bez twarzy
penetrujemy składy kłamstw
w poszukiwaniu jakiegoś gustownego fałszu
pozszywamy podskórne ścięgna tkanki blizn
szarpane i tłuczone rany zdrad
na nowe mimiki entuzjazmów przecież
potęgą wencji są maski i nieustające karnawały
cieni

pachniesz lilią
mdląco

.

Sławomir Majewski - 2007-06-06, 23:08
Temat postu: PRZENIKANIE SNÓW

Sławomir Majewski - 2007-08-05, 21:32
Temat postu: Stary!
Stary!,

Ja Ci radzę - nie pisz wierszy,
bo i tak nie będziesz pierwszy,
w metaforach w których życie opisujesz pięknie...
Siedzę, wódkę z Luśką piję,
cieszę się, że jeszcze żyję
chociaż z żalu za Ojczyzną serce mało mi nie pęknie

Czytam sobie w internecie,
jak się tłukłeś po tym świecie
i się zastanawiam, czy dotarłeś, gdzie zmierzałeś?
Czy znalazłeś życia treści,
bo wynika z opowieści
Twoich, że niczego nie znalazłeś, choć szukałeś...

Może droga była nie ta
bo poeta - jak poeta
szuka liścia, chociaż idzie pięknym, gęstym lasem...
Ale jestem dobrej myśli
tylko mi do Francji wyślij
kilka wierszy, no i o mnie wspomnij sobie czasem...

Pytasz, po co ja tu jeszcze?
Bo mnie wciąż przechodzą dreszcze,
kiedy Solidarność wspomnę, co sprzedali ją jak krowę
Luśka mówi: nie bądź głupi
ktoś sprzedaje, to ktoś kupi

A ja czasem mam ochotę strzelić sobie w głowę...

Wybacz melancholii ton,
dziś mi dzwoni taki dzwon,
jakby w drzwi walili kolbą w tamtą noc grudniową...
Kiedy wreszcie się spotkamy,
ostro w szyję wspomnień damy
Ryju! Wpadnij do nas, bo tęsknimy tu za Tobą!

Sławomir Majewski - 2007-08-05, 21:34
Temat postu: Ty głupia!
Ty głupia!


znajdzie się miłość, na miłość dawną
jak na płomienie - deszcz
życie jest przecież grą niezabawną
albo - czym tylko chcesz...

znajdzie się facet, na tamtego
na tamtą - będzie ta
byle - do rana, byle dosiego
graj, jak ci życie gra!

wydłubiesz z siebie kawałki szkła
wbite słowami-młotem
dziś nie zrozumiesz, że to jest gra
pojmiesz - za późno - potem
kochanie...

to tak? to tak? to tak?
a jeśli jest inaczej?
no to zaczekaj na jakiś znak
znak, bez jakichkolwiek znaczeń
ty głupia...

to tak
to tak
to tak!

.

Sławomir Majewski - 2007-08-05, 21:35
Temat postu: A-2
A-2

pewnego dnia, nad ranem
obudzisz się i - cóż?
już nie zobaczysz mnie, kochana
a tylko - bukiet róż...

pomyślisz sobie - trudno
życie już takie jest,
że każda miłość - rzeczą złudną
a może - gorsza jest

bo to jest fakt
że jak kochasz, to ci zawsze czegoś brak
masz w ustach smak
tej goryczy, że już nic nie będzie tak...

pewnego dnia, wieczorem
zadzwonię, no i - cóż?
ty nie odbierzesz telefonu
wyrzucę - bukiet róż...

bo to jest fakt
że jak kochasz, to ci zawsze czegoś brak
masz w ustach smak
tej goryczy, że już nic nie będzie tak...


.

Franco Zarrazzo - 2010-07-03, 08:52

Opoka



zawsze stałem w tym samym miejscu
a na przykład kobiety
wyprzedzały mnie, zmieniając kierunki
nagle stawały się czyjeś

dzieci mnie wyprzedziły
zmieniając poglądy grzechotek
elementarze o nowych alfabetach
mówią tak, myślą siak; gdzieś tam

moje domy? przychodziły, odchodziły
zmieniając meble, kolory, kurki nad wannami
imiona ulic, zapachy strychów
widoki zaokienne i śpiących w pościelach

na starym
zostałem tylko ja,
z moją pamięcią

_______________________


Wiersz o nożu i szeleście pończoch



napisałem wiersz o nożu do chlebów smarowania
a wyszedł mi o zabijaniu wiersz bardzo nikczemny
kilka strof o kobiecie rodzącej złożyłem
śmierć mi stanęła na progu linijki...

w czasie najwięcej jest oczekiwania
mors certa, hora incerta powiadają, a bukiet wina
mieści wszystkie umarłe sekundy
nawet te z twoim zachwytem (ojej!) i z moim zachwytem (ojejej!)
R.I.P. mieści życie każdego
miliard słów nie odda jednej chwili
wszystkie okna pokazują bezkres
żadne nie pokazuje końca

w szklance wódki (mniam) szeleście pończoch (szszsz)
tkwi aksjomat:

nie pisz wiersza o nożu, chłopcze
bo wierszem nikczemnym będzie
o śmierci

Francotango - 2018-06-28, 07:45

Sławek BARDZO chory. W zasadzie nie wstaje z łoża cierpienia. Proszę o modlitwę tudzież ciepłe myśli.

"Przemija postać świata..."

Franco Zarrazzo - 2020-03-22, 19:04

"Wczoraj odszedł Sławek Majewski -Plezantrop, Poeta, autor pięknych wierszy. Kochałam GO czytać, rozmawiać z Nim, pozostanie na zawsze w mojej pamięci 💔"

"Galera z pluskiem uderza w molo..."

... przemija postać świata...

Spotkamy się już na Ścieżkach Gwiazd - Mistrzu...

Franco Zarrazzo - 2020-03-28, 22:25

No i pożeglował...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group